tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku, tłuk żelazny duży.
Tłuczku nieszczęsny czyli wiercimaku! Gdyby na nosie babie siadła mucha, Byłaby przez cię wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam teraz brać tabaku, Bo od kurzawy tej co oczom szkodzi, Wypadają łez obfitych powodzi.
Gdzież one czasy gdyś był po czwartaku? Dziś jakie czasy nieszczęsne nastają, Że cię jako ryż na funty przedają.
Chociaż się czasem zanurzysz
tylko z dział ogromnych strzelanie.
Byź to podobna, jak lotnemu ptaku Lecieć, najeść się, jeszcze w napełnionym Gardłku przynieść co siostrom utrapionym!
Graca do chmielu a do pasternaku Rywak, tobie zaś, cny pęcaku służy, Lecz nie w tych ręku, tłuk żelazny duży.
Tłuczku nieszczęsny czyli wiercimaku! Gdyby na nosie babie siadła mucha, Byłaby przez cię wnet u złego ducha.
Nie potrzeba nam teraz brać tabaku, Bo od kurzawy tej co oczom szkodzi, Wypadają łez obfitych powodzi.
Gdzież one czasy gdyś był po czwartaku? Dziś jakie czasy nieszczęsne nastają, Że cię jako ryż na funty przedają.
Chociaż się czasem zanurzysz
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 368
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ociec mój, deklarowawszy i opisawszy się dać sto tysięcy posagu siostrze mojej Tekli, Aleksandrowiczowi, chorążemu lidzkiemu, wziął od niego wzajemny opis, że na tę sumę miał się starać o lokacją, tedy Sapieha, naówczas wojewoda podlaski, potem podkanclerzy lit., wprowadził Aleksandrowicza, szwagra mego, w intercyzę takową na dobra Zababie i Jasenicze, od hrabstwa sieleckiego w posesji u księży kartuzów bereskich w sumie osiemdziesiąt tysięcy zł poi. będące, i takowe opisał obowiązki: Naj-przód, że Aleksandrowicz, chorąży lidzki, powinien sumę osiemdziesiąt tysięcy oddać do skarbu Sapiehy, wojewody podlaskiego, na wykupienie kartuzów, a gdy nastąpi wykupno kartuzów, tedy wojewoda
ociec mój, deklarowawszy i opisawszy się dać sto tysięcy posagu siestrze mojej Tekli, Aleksandrowiczowi, chorążemu lidzkiemu, wziął od niego wzajemny opis, że na tę sumę miał się starać o lokacją, tedy Sapieha, naówczas wojewoda podlaski, potem podkanclerzy lit., wprowadził Aleksandrowicza, szwagra mego, w intercyzę takową na dobra Zababie i Jasenicze, od hrabstwa sieleckiego w posesji u księży kartuzów bereskich w sumie osiemdziesiąt tysięcy zł poi. będące, i takowe opisał obowiązki: Naj-przód, że Aleksandrowicz, chorąży lidzki, powinien sumę osiemdziesiąt tysięcy oddać do skarbu Sapiehy, wojewody podlaskiego, na wykupienie kartuzów, a gdy nastąpi wykupno kartuzów, tedy wojewoda
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 325
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, jakoby siostrę rodzoną śp. ojca mego, z której obiecywał się dowodzić, że nie jesteśmy szlachtą.
Chwycili się Bystry i Kłokocki tego dla zemsty nad nami o sejmik wyżej wyrażony brzeski poselski tudzież z partykularnej ku nam złości i niepodściwości swojej. A że Józef Witanowski, wiadomy wszystkim kłamca, w relacjach swoich o tej babie coraz inaczej i oczewiście kłamliwie powiedał, więc nie mogąc ułożyć sami planty kłamstwa i kalumnii, posłali tegoż Witanowskiego z jego relacjami do Warszawy do księcia kanclerza lit., który także kontent będąc z tejże relacji, a raczej okazji, że takiego kłamcę na honor nasz dopadł, lecz nie mogąc z kłamstw Witanowskiego nic
, jakoby siostrę rodzoną śp. ojca mego, z której obiecywał się dowodzić, że nie jesteśmy szlachtą.
Chwycili się Bystry i Kłokocki tego dla zemsty nad nami o sejmik wyżej wyrażony brzeski poselski tudzież z partykularnej ku nam złości i niepodściwości swojej. A że Józef Witanowski, wiadomy wszystkim kłamca, w relacjach swoich o tej babie coraz inaczej i oczewiście kłamliwie powiedał, więc nie mogąc ułożyć sami planty kłamstwa i kalumnii, posłali tegoż Witanowskiego z jego relacjami do Warszawy do księcia kanclerza lit., który także kontent będąc z tejże relacji, a raczej okazji, że takiego kłamcę na honor nasz dopadł, lecz nie mogąc z kłamstw Witanowskiego nic
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 423
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
kiedy Bóg nie raczył między pierwszymi w ojczyźnie naszej domami pożądanej jedności, tedy chcemy in turbido piscariłowić w mętnej wodzie i jakoby co jest w urodzeniu naszym suspiciosumpodejrzanego, przez teraźniejszy legitymować trybunał. Non praecipitavimus wydania pozwu a mediis februariinie spieszyliśmy się z wydaniem pozwu od połowy lutego, jakośmy się o tej babie kalumniatorce będącej w Krynkach i o uciążliwych słowach JOKsięcia IMci dowiedzieli, lubośmy się z wydaniem pozwu oświadczali, jednak pół roku strzymaliśmy się, tandem pozew, jak nie może być dyskretniejszy, wydaliśmy.
Samego IWWMP. Dobrodzieja tanquam praesens i wszystkich okoliczności conscium apello numenjako obecnego... świadomego wzywam łaski
kiedy Bóg nie raczył między pierwszymi w ojczyźnie naszej domami pożądanej jedności, tedy chcemy in turbido piscariłowić w mętnej wodzie i jakoby co jest w urodzeniu naszym suspiciosumpodejrzanego, przez teraźniejszy legitymować trybunał. Non praecipitavimus wydania pozwu a mediis februariinie spieszyliśmy się z wydaniem pozwu od połowy lutego, jakośmy się o tej babie kalumniatorce będącej w Krynkach i o uciążliwych słowach JOKsięcia JMci dowiedzieli, lubośmy się z wydaniem pozwu oświadczali, jednak pół roku strzymaliśmy się, tandem pozew, jak nie może być dyskretniejszy, wydaliśmy.
Samego JWWMP. Dobrodzieja tanquam praesens i wszystkich okoliczności conscium apello numenjako obecnego... świadomego wzywam łaski
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 559
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
książę kanclerz „w rzeczach in rei veritate niebyłych od nas sinistre jest oskarżony”, pytam się, qua fronte można to było napisać „żadnymi penitus ad mentem prawa W. Ks. Lit. dowodami non probatum”?
My produkowaliśmy dowody, list Kuczyńskiego, stolnika mielnickiego, w którym wyraża, iż o tej babie kalumniatorce, o dyfamacji naszej i o obiekcji nam imparitatis słyszał Jundziłł, pod-
komorzy grodzieński, z ust samego księcia kanclerza i że to Jundziłł przed stolnikiem mielnickim powiedał. Także w tymże liście stolnika mielnickiego było wyrażono, iż toż samo od księży janowskich słyszał. Produkowaliśmy wyznania tejże baby kalumniatorki, w folwarku wołczyńskim
książę kanclerz „w rzeczach in rei veritate niebyłych od nas sinistre jest oskarżony”, pytam się, qua fronte można to było napisać „żadnymi penitus ad mentem prawa W. Ks. Lit. dowodami non probatum”?
My produkowaliśmy dowody, list Kuczyńskiego, stolnika mielnickiego, w którym wyraża, iż o tej babie kalumniatorce, o dyfamacji naszej i o obiekcji nam imparitatis słyszał Jundziłł, pod-
komorzy grodzieński, z ust samego księcia kanclerza i że to Jundziłł przed stolnikiem mielnickim powiedał. Także w tymże liście stolnika mielnickiego było wyrażono, iż toż samo od księży janowskich słyszał. Produkowaliśmy wyznania tejże baby kalumniatorki, w folwarku wołczyńskim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 618
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
coś słyszał, albo ty sam do nas powracaj, albo kogo inszego niech do nas przysyłają, co sobie z tego obierzecie, ponieważ Porta na mnie się we wszystkim zdała”. Zaraz tedy po tej audiencyjej wyjachał poseł do Jass, drugiego dnia zaraz za nim chan wyjachał z Adrianopola i pominął imp. starostę w Babie; przejachał tylko przez Budziak spiesząc się do Krymu, gdzie nie bawiąc miał stanąć znowu na Budziaku na bajeran wielki, który się zacznie na nowiu tego miesiąca.
Imp. starosta w Rozdole swoim nad Dniestrem świętować będzie, po świętach tu prędko dla uczynienia obszerniejszej relacyjej negocjacyjej swojej ma stanąć. Imp. staroście kamionackiemu król im
coś słyszał, albo ty sam do nas powracaj, albo kogo inszego niech do nas przysyłają, co sobie z tego obierzecie, ponieważ Porta na mnie się we wszystkim zdała”. Zaraz tedy po tej audiencyjej wyjachał poseł do Jass, drugiego dnia zaraz za nim chan wyjachał z Adrianopola i pominął jmp. starostę w Babie; przejachał tylko przez Budziak spiesząc się do Krymu, gdzie nie bawiąc miał stanąć znowu na Budziaku na bajeran wielki, który się zacznie na nowiu tego miesiąca.
Jmp. starosta w Rozdole swoim nad Dniestrem świętować będzie, po świętach tu prędko dla uczynienia obszerniejszej relacyjej negocjacyjej swojej ma stanąć. Jmp. staroście kamionackiemu król jm
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 108
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
go wodzami I okrzyknie i pędzi zjętego strachami.
XCV.
On ucieka, co jeno mocy ma, i niesie Babę, co z strachu zdycha wielkiego, po lesie, Po górach, po równinach, po wielkich padołach, Po skałach, po kamieniu, po chróście, po dołach. Ale mi nie tak wiele na babie należy: Orlanda pewnie dla niej mój rym nie odbieży, Który sobie powoli mocno powiązane Zawlókł w siodło niedawno popręgi zerwane.
XCVI.
Wsiada znowu na konia i oczy obraca, Patrząc, jeśli się na zad poganin nie wraca; Ale iż go nie widzi i długiem czekaniem Na miejscu nic nie sprawi, chce się puścić
go wodzami I okrzyknie i pędzi zjętego strachami.
XCV.
On ucieka, co jeno mocy ma, i niesie Babę, co z strachu zdycha wielkiego, po lesie, Po górach, po równinach, po wielkich padołach, Po skałach, po kamieniu, po chróście, po dołach. Ale mi nie tak wiele na babie należy: Orlanda pewnie dla niej mój rym nie odbieży, Który sobie powoli mocno powiązane Zawlókł w siodło niedawno popręgi zerwane.
XCVI.
Wsiada znowu na konia i oczy obraca, Patrząc, jeśli się na zad poganin nie wraca; Ale iż go nie widzi i długiem czekaniem Na miejscu nic nie sprawi, chce się puścić
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 219
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czasu/ ona baba czarownica/ wpadszy na wszytkiej sile/ długi czas leżała: czym się stało/ że co ją miąno trochę o czary/ i suszenie dziatek podejrzaną/ a mianowicie o dziecię tego Filipa/ ono podejrzenie/ weszło w wielki dowód. Abowiem wszytkie razy i rany/ które kotce były zadane/ w onej babie były znalezione/ według stosowania członków. Także też w miasteczku jednym Biskupstwa Argentyńskiego/ którego wymiwniać nie potrzeba: Robotnik jeden dnia pewnego/ gdy w domu swoim drwa do pieca rąbał/ kot jakiś nie mały przybieżawszy miotać się nań począł/ robotę mu przerywając. Którego gdy odganiał/ aż drugi jeszcze więtszy przybieżawszy z pierwszym
cżásu/ oná bábá czárownicá/ wpadszy ná wszytkiey śile/ długi czás leżáłá: cżym sie sstáło/ że co ią miąno trochę o cżáry/ y suszenie dźiatek podeyrzáną/ á miánowićie o dźiećię tego Philippá/ ono podeyrzenie/ weszło w wielki dowod. Abowiem wszytkie rázy y rány/ ktore kotce były zádáne/ w oney bábie były ználeźione/ według stosowánia członkow. Tákże też w miásteczku iednym Biskupstwá Argentyńskiego/ ktorego wymiwniáć nie potrzebá: Robotnik ieden dniá pewnego/ gdy w domu swoim drwá do piecá rąbał/ kot iákiś nie máły przybieżawszy miotáć sie nań począł/ robotę mu przerywáiąc. Ktorego gdy odganiał/ áż drugi iescze więtszy przybieżáwszy z pierwszym
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 102
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
z pokutą za grzechy? Co Żydom do niedziele, co nam do soboty? We wsiach dwory, w obozach stawiają namioty. Co po tym drzwi do boru budować? co po tem, Żeby nie wylewała, grodzić rzekę płotem? Trudno latać rakowi, trudno śpiewać żabie, Cnoty po zbójcy, syna po starej chcieć babie; Ta z natury nie może, ów ze złości nie chce, Rak się czołga po ziemi, żaba zawsze rzechce. 458. UPRZYKRZONA MUCHA
Tak długo ją odganiam, ale próżna praca, Bo się mucha sto razy odegnana wraca. To w nos, to w oczy lezie, a zawsze jej zbywać, Bo pisać
z pokutą za grzechy? Co Żydom do niedziele, co nam do soboty? We wsiach dwory, w obozach stawiają namioty. Co po tym drzwi do boru budować? co po tem, Żeby nie wylewała, grodzić rzekę płotem? Trudno latać rakowi, trudno śpiewać żabie, Cnoty po zbójcy, syna po starej chcieć babie; Ta z natury nie może, ów ze złości nie chce, Rak się czołga po ziemi, żaba zawsze rzechce. 458. UPRZYKRZONA MUCHA
Tak długo ją odganiam, ale próżna praca, Bo się mucha sto razy odegnana wraca. To w nos, to w oczy lezie, a zawsze jej zbywać, Bo pisać
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 275
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mi ciężko śmierć kochanej żony swojej wspomnieć, jako mi barzo ciężko na twarz jej matki pozostałej (której nie wiem jakoby uczciwie zbyć z domu) patrzeć.”
Nalazł skarb jeden i wziął, a miejsce zostało, W którem drugiemu węża naleźć się przydało. Jakoż zawsze przy skarbie mieszka wążmierziony, Lecz cóż po babie, gdy już nie masz młodej żony? Inszy: Skarb wzięto, wąż na miejscu został, jak to bywa, Ciernie zostawa, choć kto różą poobrywa. POWIEŚĆ IX.
Pamiętam, w młodości mojej, na jednej ulicy w Konstantynopolu nadobnej paniej rozmiłowałem się był, a było to prawie wśrzód lata gorą- cego.
mi ciężko śmierć kochanéj żony swojéj wspomnieć, jako mi barzo ciężko na twarz jéj matki pozostałéj (któréj nie wiem jakoby uczciwie zbyć z domu) patrzeć.”
Nalazł skarb jeden i wziął, a miejsce zostało, W którém drugiemu węża naleźć się przydało. Jakoż zawsze przy skarbie mieszka wążmierziony, Lecz cóż po babie, gdy już nie masz młodéj żony? Inszy: Skarb wzięto, wąż na miejscu został, jak to bywa, Ciernie zostawa, choć kto różą poobrywa. POWIEŚĆ IX.
Pamiętam, w młodości mojéj, na jednéj ulicy w Konstantynopolu nadobnéj paniej rozmiłowałem się był, a było to prawie wśrzód lata gorą- cego.
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 178
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879