i aparycjach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodziców gdy objął rządy substancyj, i pierwszy raz do Zamku swojego przyjechał, lubo jest obszerny i okazały, nie mógł przecież znaleźć dla siebie wygodnej i uczciwej stancyj, przeto iż trzy części apartamentów były skonfiskowane, dla tego iż w jednym pokoju dziad, w drugim Babka, w innym dawniejsi przodkowie byli poumierali. Ze zaś się w jednej izbie trzeciego piętra Burgrabia Zamkowy obiesił, cała ta część zamku wyklęta pustakami stała, i lubo się przeto gmach cały rujnował, przecież tam żaden z domowych pójść niechciał, patrzyć nawet z daleka na tamtę stronę obawiali się domownicy Rodziców, a osobliwie po
y apparycyach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodzicow gdy obiął rządy substancyi, y pierwszy raz do Zamku swoiego przyiechał, lubo iest obszerny y okazały, nie mogł przecież znaleść dla siebie wygodney y uczciwey stancyi, przeto iż trzy części appartamentow były skonfiskowane, dla tego iż w iednym pokoiu dziad, w drugim Babka, w innym dawnieysi przodkowie byli poumierali. Ze zaś się w iedney izbie trzeciego piętra Burgrabia Zamkowy obiesił, cała ta część zamku wyklęta pustakami stała, y lubo się przeto gmach cały ruynował, przecież tam żaden z domowych poyść niechciał, patrzyć nawet z daleka na tamtę stronę obawiali się domownicy Rodzicow, á osobliwie po
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 111
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tytuł kniaziów miał początek w Litwie. 431. DO PIENIĄŻKA
Już cię teraz, Pieniążku, muszę drożej cenić, Bo się przyznam, żem cię chciał na babki odmienić, Lecz kiedy cię nad możnych książąt upominki Pan przeniósł, włożonego od babki do skrzynki, Pewnieć już nie uczynię tego dyshonoru: Większego, niźli babka, dostąpisz waloru. 432. LAMENT KONIA ALBO POGONIE W. KS. LITEWSKIEGO PO ODESZCIU WOJSKA JEGO SPOD BARU
Przeczże wzdychasz, Pegazie litewskiego księstwa? Twoje przeszłe triumfy i sławne zwycięstwa Niech ci wspaniałe karki dźwigają do góry. Czy nie tenże bohatyr dziś na tobie, który, Możne lądem i wodą zwojowawszy
tytuł kniaziów miał początek w Litwie. 431. DO PIENIĄŻKA
Już cię teraz, Pieniążku, muszę drożej cenić, Bo się przyznam, żem cię chciał na babki odmienić, Lecz kiedy cię nad możnych książąt upominki Pan przeniósł, włożonego od babki do skrzynki, Pewnieć już nie uczynię tego dyshonoru: Większego, niźli babka, dostąpisz waloru. 432. LAMENT KONIA ALBO POGONIE W. KS. LITEWSKIEGO PO ODESZCIU WOJSKA JEGO SPOD BARU
Przeczże wzdychasz, Pegazie litewskiego księstwa? Twoje przeszłe tryumfy i sławne zwycięstwa Niech ci wspaniałe karki dźwigają do góry. Czy nie tenże bohatyr dziś na tobie, który, Możne lądem i wodą zwojowawszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 186
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
radzi kryjemy.
Sen obraz śmierci.
Jednego błędu uchodząc głupi, w padają wdrugi.
Rozumu temu brakuje, Co cudze ściany maluje.
Nie trzeba głupich siać, sami się rodzą.
Milczenie głupiego, uda za mądrego.
Co lubiemy, to niebem zowiemy.
Drugi robił, a on się dobrze ma.
Na dwoje babka wrożyła.
U białychgłów Krótki rozum, długie włosy.
Do godności nie przydziesz bez trudności.
Na wysokie góry, domy, Rady często bywają z gromy.
Rozchód nie ma być więtszy, niż dochód. Zgadzaj się gębą, z mieszkiem. Pańska gęba, żebracza kaleta. Zła tam rada, gdzie animusz pański, a
radźi kryjemy.
Sen obraz smierći.
Jednego błędu uchodząc głupi, w padają wdrugi.
Rozumu temu brakuje, Co cudze śćiany maluje.
Nie trzeba głupich śiać, sami śię rodzą.
Milczenie głupiego, uda za mądrego.
Co lubiemy, to niebem zowiemy.
Drugi robił, a on się dobrze ma.
Na dwoie babka wrożyła.
U białychgłow Krotki rozum, długie włosy.
Do godnośći nie przydziesz bez trudnośći.
Na wysokie gory, domy, Rady często bywają z gromy.
Rozchod nie ma być więtszy, niż dochod. Zgadzay śię gębą, z mieszkiem. Pańska gęba, żebracza kaleta. Zła tam rada, gdzie animusz pański, a
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 170
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
na starostwie borysowskim, które było w posesji Słuszki, wojewody połockiego.
Z tym tedy wojewodą połockim zawiódł się dziad mój w prawny wielki proceder. Po wszystkich subseliach asesorskich, trybunalskich, skarbowych, fiskalnych, sejmowych była ta sprawa, na którą dziad mój w długi zabrnął. A tymczasem żona jego, Anna Chojecka, a babka moja, rozsądna i gospodarna umarła, po której śmierci tym gorzej wszystko szło. A najprzód, że Michał Tomkowicz, subkolektor dziada mego, okradłszy go, z pieniędzmi skarbowymi uciekł, tak dalece, że dziad mój cale bez pieniędzy został. Potem Pan Bóg dopuścił na dziada mego przypadek ognia w Wyhoniczach, tam gdzie zawsze
na starostwie borysowskim, które było w posesji Słuszki, wojewody połockiego.
Z tym tedy wojewodą połockim zawiódł się dziad mój w prawny wielki proceder. Po wszystkich subseliach asesorskich, trybunalskich, skarbowych, fiskalnych, sejmowych była ta sprawa, na którą dziad mój w długi zabrnął. A tymczasem żona jego, Anna Chojecka, a babka moja, rozsądna i gospodarna umarła, po której śmierci tym gorzej wszystko szło. A najprzód, że Michał Tomkowicz, subkolektor dziada mego, okradłszy go, z pieniędzmi skarbowymi uciekł, tak dalece, że dziad mój cale bez pieniędzy został. Potem Pan Bóg dopuścił na dziada mego przypadek ognia w Wyhoniczach, tam gdzie zawsze
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 381
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Secymina, dał temuż Józefowi Sapiezie, podskarbiemu nadwornemu lit., na Hornów, teraz nazwany Pratolin, i na Dobroniż, dobra w województwie brzeskim lit. leżące. Powiedziano było babce mojej, podkomorzynie płockiej, że matka moja poszła za ojca mego nie mającego fortuny i że w wielkim niedostatku zostaje, a tak babka moja dla lepszego dowiedzenia się przysłała bernardyna z konwentu ratowskiego, którego wielką dobrodziką była. Przyjechał tedy ten bernardyn do Hornowa, gdzie budynek mieszkalny był stary i szczupły, a gdy matce mojej, nie zastawszy ojca mego, powiedział, po co przyjechał, tedy matka moja, wyszedłszy z nim na podwórze, pokazała wszystkie wsie
Secymina, dał temuż Józefowi Sapiezie, podskarbiemu nadwornemu lit., na Hornów, teraz nazwany Pratolin, i na Dobroniż, dobra w województwie brzeskim lit. leżące. Powiedziano było babce mojej, podkomorzynie płockiej, że matka moja poszła za ojca mego nie mającego fortuny i że w wielkim niedostatku zostaje, a tak babka moja dla lepszego dowiedzenia się przysłała bernardyna z konwentu ratowskiego, którego wielką dobrodziką była. Przyjechał tedy ten bernardyn do Hornowa, gdzie budynek mieszkalny był stary i szczupły, a gdy matce mojej, nie zastawszy ojca mego, powiedział, po co przyjechał, tedy matka moja, wyszedłszy z nim na podwórze, pokazała wszystkie wsie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 393
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
człeka podobny: wyglądał mu z pyska zębów szereg wielki i język wystawiony, na głowie czapka papierowa różnemi kolorami upstrzona, kończasta, jak piramida, albo Turbant Perski. Czcili ten Bałwan łakomi, i chciwi bogactw.
A nie tylko Amerykani wenerowali Bożków płci męskiej, ale też i białogłowskięj. Najpryncypalniejsza była Tozi, to jest Babka quondam Króla Meksykańskiego Culgvacan zwanego, córka, z rozkazu Bożka wyżej opisanego Wiclipucli z skóry żywcem odarta, i za siostrę przybrana. Skąd nastał zwyczaj temu Bałwanowi ludzi zabijać na ofiarę, albo odzierać żywcem, serca z nich wyimować. Z Bogiń tamecznych wyszedł pewny Syn bardzo myśliwy, w Prowincyj Tlascala zwanej, pełnej zwierza wszelkiego
człeka podobny: wyglądał mu z pyska zębow szereg wielki y ięzyk wystawiony, na głowie cżapká papierowa różnemi kolorami upstrzona, kończasta, iak pyramida, albo Turbant Perski. Czcili ten Bałwan łakomi, y chciwi bogactw.
A nie tylko Amerykani wenerowali Bożkow płci męskiey, ale też y białogłowskięy. Naypryncypalnieysza była Tozi, to iest Babka quondam Króla Mexikańskiego Culgvacan zwanego, córka, z roskazu Bożka wyżey opisanego Witzliputzli z skóry żywcem odarta, y za siostrę przybrana. Zkąd nastał zwyczay temu Bałwanowi ludzi zabiiać na ofiarę, albo odzierać żywcem, serca z nich wyimować. Z Bogiń tamecznych wyszedł pewny Syn bardzo myśliwy, w Prowincyi Tlascala zwaney, pełney źwierza wszelkiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
sen wargami ruszyła. Lekko, owieczki moje, lekko następujcie, Śpi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie! Śnie! Jedni cię do śmierci czarnej przyrównają, Drudzy mistrzem przyszłego życia nazywają, Ja wieszczym, ja prorokiem; dziś mi się przyśniła Neera, że w kościele ze mną wespół była. Była matka i babka, i sąsiad niemało, Po chwale bożej już się to w południe działo. Kapłan stał przy ołtarzu, myśmy też tam stali, Kapłan mówił, a myśmy jego słów słuchali. Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie. Boże, niech się nade mną kona Twe przejrzenie! Lekko, owieczki moje, lekko następujcie
sen wargami ruszyła. Lekko, owieczki moje, lekko następujcie, Spi tu piękna Neera, spania jej nie psujcie! Śnie! Jedni cię do śmierci czarnej przyrównają, Drudzy mistrzem przyszłego życia nazywają, Ja wieszczym, ja prorokiem; dziś mi się przyśniła Neera, że w kościele ze mną wespół była. Była matka i babka, i sąsiad niemało, Po chwale bożej już się to w południe działo. Kapłan stał przy ołtarzu, myśmy też tam stali, Kapłan mówił, a myśmy jego słów słuchali. Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie. Boże, niech się nade mną kona Twe przejrzenie! Lekko, owieczki moje, lekko następujcie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 113
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
ramach czarnych z lisztewką złocistą. 186. Obraz na którym bankiet Polaków z Niemcami, na blasze, w ramach złocistych. 187. Obraz słoniowej kości rżnięty, Charitas, na czarnym aksamicie, w ramach owalnych, rżniętych, złocistych. 188. Obrazów para, na jednym dziewka wyglądająca oknem, ze świecą, na drugim babka dzbankiem wody ziele w dunicy pod- lewa, obadwa w ramach rżniętych, złocistych. 189. Obrazów para na których pałace, architektury, za szkłem, w ramach czarnych. 190. Obraz Marii Magdaleny jedwabiem szytej, w ramach złocistych. 191. Obrazków para na aspisie z wosku wyrabiane, na jednym Andromeda, na
ramach czarnych z lisztewką złocistą. 186. Obraz na którym bankiet Polaków z Niemcami, na blasze, w ramach złocistych. 187. Obraz słoniowey kości rżnięty, Charitas, na czarnym axamicie, w ramach owalnych, rżniętych, złocistych. 188. Obrazów para, na jednym dziewka wyglądająca oknem, ze świecą, na drugim babka dzbankiem wody ziele w dunicy pod- lewa, obadwa w ramach rżniętych, złocistych. 189. Obrazów para na których pałace, architektury, za szkłem, w ramach czarnych. 190. Obraz Marji Magdaleny jedwabiem szytey, w ramach złocistych. 191. Obrazków para na aspisie z wosku wyrabiane, na jednym Andromeda, na
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 75
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937
, a tym sposobem, prawa Sukcesyine mnie faworyzują. Na koniec; aby wszystko wymówić w krótkich słowach: Arriamen urodził się partykularnym, a jam się urodził Królewiczem, i mogąc rachować wielkiego Cyrusa za mego Dziada, i wielką liczbę Królów, za moich Antecesorów, rozumiem, że dosyć justyfikuję obranie Dariusza, bo moja Babka, była Córką Króla Medów, uważając mię Dariusz, jako pochodzącego od tak wielu Królów, rozumiał, że powinien był wywyższyć ich w mojej Osobie, nie poniżył też Ariamena, zostawiwszy go w wyższym rzędzie, niżeli się urodził. Na koniec, moja pretensja ufundowana jest, na sławnym przykładzie Demarata Króla Spartu, bo w
, á tym sposobem, prawa sukcessyine mnie faworyzuią. Ná koniec; áby wszystko wymowić w krotkich słowách: Arryámen urodźił się partykulárnym, á iam się urodźił Krolewicem, y mogąc ráchowáć wielkiego Cyrusa zá mego Dźiadá, y wielką liczbę Krolow, zá moich Antecesorow, rozumiem, że dosyć iustyfikuię obránie Dáryusza, bo moia Bábká, była Corką Krolá Medow, uwáżáiąc mię Daryusz, iáko pochodzącego od ták wielu Krolow, rozumiał, że powinien był wywyższyć ich w moiey Osobie, nie poniżył też Aryámená, zostáwiwszy go w wyższym rzędźie, niżeli się urodźił. Ná koniec, moia pretensya ufundowáná iest, ná słáwnym przykłádzie Demarátha Krolá Spárthu, bo w
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: K
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
Kijowski Matki godnej, godnego Summarum Virtutum tak rok tu zmarłego Polaskiego Kasztelana Trzeci naostatek Syn Mikołaja z Czermińskiej jest Jędrzej Kasztelan Kamieniecki, który miał z Piaseckiej onego Wielkiego wojennego mężnie, w Stambule zeszłego Córki, Stanisława Wojewodę Krakowskiego Hetmana Wielkiego Koronnego. i Córkę, co była za Humieckim Kasztelanem Kamienieckim; a ta jest rodzona Babka nie tylko Podola, ale całej Polskiej słońca zacnego i nieporownanego Wojewody Podolskiego, o którym to tylko powiem: hic est ille vir, quem omnes recti diligere debent. Ciebie zacny wspomniany Stanisławie jakim slów wdziękiem mam wynosić? niewiem, ani cię podeszły wiek we dwudziestu lat życia swego Ojczyźnie służąc, a w siedmdziesiąt Buławę
Kiiowski Mátki godney, godnego Summarum Virtutum ták rok tu zmárłego Poláskiego Kászteláná Trzeći náostátek Syn Mikołáiá z Czerminskiey iest Iędrzey Kásztelán Kámieniecki, ktory miáł z Piáseckiey onego Wielkiego woiennego mężnie, w Stámbule zeszłego Corki, Stánisłáwá Woiewodę Krákowskiego Hetmáná Wielkiego Koronnego. y Corkę, co byłá zá Humieckim Kásztelánem Kámienieckim; á tá iest rodzoná Bábká nie tylko Podolá, ále cáłey Polskiey słońcá zácnego y nieporownánego Woiewody Podolskiego, o ktorym to tylko powiem: hic est ille vir, quem omnes recti diligere debent. Ciebie zácny wspomniány Stánisłáwie iákim slow wdźiękiem mám wynosić? niewiem, áni ćię podeszły wiek we dwudźiestu lát żyćiá swego Oyczyznie służąc, á w śiedmdźiesiąt Bułáwę
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 8
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745