księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizernaż tego jest kondycja świata: Jako
księża, bo Żydów na poły. Duszkoż by dostać ławki w kościele kawałka. Cóż to tu? Rzymski odpust, żydowska gorzałka — Powie mi jeden dziadek nabożny z żałobą. A dlaboga, pomyślę, zgodziż się to z sobą? 203 (F). DO JEJMOŚCI STROJNOSTAREJ
Minęło lat sześćdziesiąt, cóż ci, babko, po tem Stare kości kanaczyć i obciążać złotem? Bo na chropawszej skórze niźli wszytkie brzosty, Choć piękne perły, właśnie pojątrzone krosty. Ogon się też za tobą włóczy, proch ze smrodem Na poły zostawując po sobie odwodem. 204 (D). ŚWIAT TURMĄ
O, mizernaż tego jest kondycyja świata: Jako
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 94
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz farbujesz, Moje pyje, głuche, z twych obietnic szydzi I kumka, choć ślepa, przecię babkę widzi. MAŁŻEŃSTWO
Sameś skurwysyn, kurwa twoja
, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz farbujesz, Moje pyje, głuche, z twych obietnic szydzi I kumka, choc ślepa, przecię babkę widzi. MAŁŻEŃSTWO
Sameś skurwysyn, kurwa twoja
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 321
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Cremonensana Polskie przełożony.
KTo Aloesu chce uznać cnotę/ Naprzód uważy jego kruchotę. I ciemną barwę/ i smak gorzkości. Przytym gęsty sęk nie bez ciężkości. Drogie to drzewo/ nie tu zrodzone/ Twarde/ i zdrowiu złotem ważone.
Aloes Wątrobny. Dobra Wątrobie; ale rzec droga/ Nie dokupisz się/ Babko uboga. Drzewko żółtawe/ gorzkie do smaku/ Kruche/ glancowne/ trzeba wnim braku.
Agaric alias Modrzejowa gębka. Krucha rzecz: ale nie kruche zdrowie/ Pieniądze zdrowia kupcie posłowie. Ma glanc/ a lekka wagę/ białotę/ Choć lekko ważne/ ma wielką cnotę.
Alumen. Hułun. Jeśliż się
Cremonensána Polskie przełożony.
KTo Aloesu chce vznáć cnotę/ Naprzod vważy iego kruchotę. Y ćięmną bárwę/ y smák gorzkośći. Przytym gęsty sęk nie bez ćięszkośći. Drogie to drzewo/ nie tu zrodzone/ Twárde/ y zdrowiu złotem ważone.
Aloes Wątrobny. Dobra Wątrobie; ále rzec droga/ Nie dokupisz sie/ Bábko vboga. Drzewko żołtáwe/ gorzkie do smáku/ Kruche/ gláncowne/ trzebá wnim bráku.
Agaric alias Modrzeiowá gębká. Krucha rzecż: ále nie kruche zdrowie/ Pieniądze zdrowia kupćie posłowie. Má glanc/ á lekka wagę/ białotę/ Choć lekko ważne/ ma wielką cnotę.
Alumen. Hułun. Ieślisz się
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Fv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, lada matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedyś mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? — „A wierę, terazem babką a pierwej dobrodziejkq. Wyszypłałeś mi wszytko z wacka, a teraz nie masz do czego. Patrz jeno, jako drudzy pięknie sobie poczynają, choć stare babiasze mają. Robi , obmyślawają, zabiegają, nie skarzą na nich;
on kogo miłuje inszego. Ja się pięknie i biało ubieram, jednakże mój mąż w brudnej koszuli, leda matulkę woli i tuli. Prawda, bom ja stara, alem też była młoda, i, kiedys mię wziął, nie mierziona”.
Arcem e cloaca facere volui.
Cóż czynić, moja babko, któż ci się kazał tak dawno urodzić? — „A wierę, terazem babką a pierwej dobrodziejkq. Wyszypłałeś mi wszytko z wacka, a teraz nie masz do czego. Patrz jeno, jako drudzy pięknie sobie poczynają, choć stare babiasze mają. Robi , obmyślawają, zabiegają, nie skarzą na nich;
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
sąsiadka, także też dobra jako i ona, posłała po urząd i uczyniła dyspozycją; wszytko lada komu zleciła, a męża ekskludowała, — „Bo mi, powiada, nie dotrzymał wiary. Idzie, kędy mnie nie milo, a ja cierpię. Bodaj że wrósł, bodaj że na marach go przyniesiono”.
Miła babko, czy szalejesz? — „Nieprawda. Mam ja bobrowe stroje i tormentylę, skoro się tych lekarstw napiję, hipochondria precz odejdzie. ale ja przecię mam swoje rzeczy na baczeniu i mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
sąsiadka, także też dobra jako i ona, posłała po urząd i uczyniła dyspozycyą; wszytko leda komu zleciła, a męża ekskludowała, — „Bo mi, powiada, nie dotrzymał wiary. Idzie, kędy mnie nie milo, a ja cierpię. Bodaj że wrósł, bodaj że na marach go przyniesiono”.
Miła babko, czy szalejesz? — „Nieprawda. Mam ja bobrowe stroje i tormentylę, skoro sie tych lekarstw napiję, hipochondrya precz odejdzie. ale ja przecię mam swoje rzeczy na baczeniu i mężowi nie odpuszczę, aż na sądzie Bożym i, póki mi piasku nie nasypią na oczy, nie zabaczę, co mi wyrządzał”.
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Z którym kiedy się co dzień, strojąc, karmiąc, pieści, Pyta chłopiec, jako jej tę łaskę odsłuży. „Pojmiesz, dorósszy; będę czekać, by najdłużej.” Ale jeszcze nie dojdzie piętnastego lata, Kiedy go uprzedziwszy, śmierć z babą się swata. Z tej podobno Polakom przypowieści gadka Urosła: czekaj babko do mojego latka. 480. WIELKI ROZWÓD W MAŁEJ RZECZY
Zaprzeć trudno: w sprawocie niechybnie ulęgę, Tak wielką w rzeczach małych napisawszy księgę. Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z
Z którym kiedy się co dzień, strojąc, karmiąc, pieści, Pyta chłopiec, jako jej tę łaskę odsłuży. „Pojmiesz, dorósszy; będę czekać, by najdłużej.” Ale jeszcze nie dojdzie piętnastego lata, Kiedy go uprzedziwszy, śmierć z babą się swata. Z tej podobno Polakom przypowieści gadka Urosła: czekaj babko do mojego latka. 480. WIELKI ROZWÓD W MAŁEJ RZECZY
Zaprzeć trudno: w sprawocie niechybnie ulęgę, Tak wielką w rzeczach małych napisawszy księgę. Więc, że na mnie przypowieść pomieniona kracze, Przyznaję, że są w każdym rzemieśle partacze. I między poetami, gdzie sam sobie wieszczę, Gdzie się ja też z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 285
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugi/ Dawaj znać/ ja nie będę żałować posługi. GOSPODARZ. Idźciesz z panem Jezusem. A tobie też dziatku I zbabką/ wiesz to pan Bóg/ co dać na ostatku Dajże im po gomołce/ niechaj boga proszą/ Ze się od nas żołnierze corychlej wynoszą. GOSPODYNI. Nężci dziadku gomołkę/ tobie babko chleba: Ale nie wiesz niebogo czegoby mnie trzeba: BABA. A czegoż ja nie zgadnę? Trzebać pożegnania/ I ował po wszem domu ziółkiem okurzania. Mam ja to wszystko z sobą/ tylko na kij wsiędę/ I usłyszysz jakich słów wnet używać będę. Tu BABA wynidzie na izbę z ozobiem i
drugi/ Daway znáć/ ia nie będę żáłowáć posługi. GOSPODARZ. Idźćiesz z pánem Iezusem. A tobie też dźiátku Y zbábką/ wiesz to pan Bog/ co dáć ná ostátku Dayże im po gomołce/ niechay bogá proszą/ Ze śię od nas żołnierze corychley wynoszą. GOSPODYNI. Nężći dźiádku gomołkę/ tobie bábko chlebá: Ale nie wiesz niebogo czegoby mnie trzebá: BABA. A czegoż ia nie zgádnę? Trzebáć pożegnánia/ Y owáł po wszem domu źiółkiem okurzánia. Mam ia to wszystko z sobą/ tylko ná kiy wśiędę/ Y vsłyszysz iákich słow wnet vżywáć będę. Tu BABA wynidzie na izbę z ozobiem y
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: Cii
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
/ wierzy.
Do Zofiej. WYdziwować się niemogę Zofio/ Czemu niechęci twe tak ku mnie biją/ Przedtymeś na mnie rada więc patrzała/ I grając/ Duszka mój/ częstoś mawiała. Dziś zaś przedemną chęci swych umykasz; Nie dziw/ odemnie sztuki tej nawykasz.
Do teyże. DArmo tej Babko jesteś fanazyjej/ Co służy Zosi/ niesłuży Zofiej.
Do Adama. Księgi Wtóre.
O Sumnieniu wolnym. V Kogo wolne Adamie sumnienie/ Przed niebem/ i ten światem w wielkiej cenie: I niechaj Tyran w tysiąc jeździ koni/ Niewinność jedna sama się obroni.
Żywot niespodziewany. WYpuścił Ducha/ aż zatrzymał duszę
/ wierzy.
Do Zoffiey. WYdźiwowáć się niemogę Zoffio/ Czemu niechęći twe ták ku mnie biją/ Przedtymeś ná mnię rádá więc pátrzáłá/ I gráiąc/ Duszká moy/ częstoś mawiáłá. Dźiś záś przedemną chęći swych vmykasz; Nie dziw/ odemnie sztuki tey náwykasz.
Do teyźe. DArmo tey Bábko iesteś fánazyiey/ Co służy Zośi/ niesłuży Zoffiey.
Do Adámá. Kśięgi Wtore.
O Sumnieniu wolnym. V Kogo wolne Adámie sumnienie/ Przed niebem/ y ten świátem w wielkiey cenie: I niechay Tyran w tyśiąc ieźdźi koni/ Niewinność iedná sámá się obroni.
Zywot niespodziewány. WYpuśćił Duchá/ áż zátrzymał duszę
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 68
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664