: około ujścia rzeki Tybru morze od brzegów odstąpiło, ani w przód do nich, aż po skończonym trzęsieniu powróciło. Ziemia na wielu miejscach otworzyła się. Kurzawy siarczyste powietrze napełniwszy trwały i po trzęsieniu. Nieda leko Rieti dolina jedna, która zawsze była sucha od walającej się ziemi z dwóch gór bliskich obróciła się w bagnisko, w Abruzij po trzęsieniu ziemi słyszane niby strzelania z pistoletu. Miasto Monte Reale z okolicami zalane było na łokieć wodami z ziemi otworzonej lejącemi się. Niedaleko małej rzeki Pizzoli otworżyła się paszczęka na stop 60 dymetru, z której gwałtownie kolumna wody siarczystej, aż do 30 Lutego wytryskała, wysokość wody równała się drzewom w bliskości
: około uyścia rzeki Tybru morze od brzegow odstąpiło, ani w przod do nich, aż po skończonym trzęsieniu powrociło. Ziemia na wielu mieyscach otworzyła się. Kurzawy siarczyste powietrze napełniwszy trwały y po trzęsieniu. Nieda leko Rieti dolina iedna, ktora zawsze była sucha od walaiącey się ziemi z dwoch gór bliskich obrociła się w bagnisko, w Abruziy po trzęsieniu ziemi słyszane niby strzelania z pistoletu. Miasto Monte Reale z okolicami zalane było na łokieć wodami z ziemi otworzoney leiącemi się. Niedaleko małey rzeki Pizzoli otworżyła się paszczęka na stop 60 dimetru, z ktorey gwałtownie kolumna wody siarczystey, aż do 30 Lutego wytryskała, wysokość wody równała się drzewom w bliskości
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 155
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
zorze północe.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 12 calów, 4 linie.
1725 8 Stycznia trzęsienie ziemi w Limie: 30 Czerwca i 1 Sierpnia góra jedna leżąca w Glarys osiadła, Ziemia na jej miejscu w wielu miejscach przez rysy, które się poczyniły, wodę wyrzucała przez dni 10. Z czasem zaś obróciła się w bagnisko, na wielu miejscach dna niemające 3 Sierpnia słyszany łoskot nakształt grzmotu od jednej góry ku Hohen-Egg leżącej pochodzący, po nim o drugiej z południa trzęsienie ziemi w Eglisau nastąpiło. Oba brzegi Renu były skołatane.
Forteca wyspy James w przepaści pogrążona niewiadomo z jakiej przyczyny. Czwarte trzęsienie od Roku 1582 zniszczyło miasto Arequipa w Peru
zorze pułnocne.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 12 calow, 4 linie.
1725 8 Stycznia trzęsienie ziemi w Limie: 30 Czerwca y 1 Sierpnia gora iedna leżąca w Glaris osiadła, Ziemia na iey mieyscu w wielu mieyscach przez rysy, ktore się poczyniły, wodę wyrzucała przez dni 10. Z czasem zaś obrociła się w bagnisko, na wielu mieyscach dna niemaiące 3 Sierpnia słyszany łoskot nakształt grzmotu od iedney gory ku Hohen-Egg leżącey pochodzący, po nim o drugiey z południa trzęsienie ziemi w Eglisau nastąpiło. Oba brzegi Rhenu były skołatane.
Forteca wyspy James w przepaści pogrążona niewiadomo z iakiey przyczyny. Czwarte trzęsienie od Roku 1582 zniszczyło miasto Arequipa w Peru
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 180
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak nie odwilżała, jako owa Ceiksa w gorzkich łzach kąpała, ale bym się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki
w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie bym nie myśliła czasu w brzegach trawić, nie zniżałabym lotu nad wodnymi skały ani by się me skrzydła cichych wód tykały; ani bym wkoło jezior tak krążyła blisko, jako zwykły jaskółki piórmi prać bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak nie odwilżała, jako owa Ceiksa w gorzkich łzach kąpała, ale bym się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
łaską Boską i za odwagą rycerstwa nie sprawiwszy, tył na ostatek sromotnie podali. Gonić ich wojsku nie zdało się, częścią że wymordowane było, częścią że się zasadzek kozackich obawiało, którzy lubo się pospołu z Tatarami w boju potężnie uwijali, taboru jednak i piechot jeszcze z sobą nie mieli, bo się na błotach przez bagnisko nierychło byli przeprawili, kędy też od naszych na to od hetmanów ordynowanych, wielką przeszkodę w przeprawie i szkodę w ludziach odnosili.
Tak ten dzień czwartkowy nieco był wojsku polskiemu fortunny, oprócz tego, że Tatarowie z pola byli spędzeni. Aleć oni wetując tego, zaraz kilkanaście tysięcy ordy przez Styr brodem na czambuł wyprawili
łaską Boską i za odwagą rycerstwa nie sprawiwszy, tył na ostatek sromotnie podali. Gonić ich wojsku nie zdało się, częścią że wymordowane było, częścią że się zasadzek kozackich obawiało, którzy lubo się pospołu z Tatarami w boju potężnie uwijali, taboru jednak i piechot jescze z sobą nie mieli, bo się na błotach przez bagnisko nierychło byli przeprawili, kędy też od naszych na to od hetmanów ordynowanych, wielką przeszkodę w przeprawie i szkodę w ludziach odnosili.
Tak ten dzień czwartkowy nieco był wojsku polskiemu fortunny, oprócz tego, że Tatarowie z pola byli spędzeni. Aleć oni wetując tego, zaraz kilkanaście tysięcy ordy przez Styr brodem na czambuł wyprawili
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 79
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
Ten widząc jezioro błotne/ wciąż bez wszelkiej przerwy idące/ a do Sekwany wpadające/ które wszytek on przeciąg obronny czyniło/ podle niego usiadł/ i n naszym przeszcia bronić umyślił. Kędy Labien naprzód komory drzewiane/ pod którymi żołnierz pospolicie miast dobywał/ budował/ zwiercianym i na kształt kraty ziętym drzewem i ziemią ono bagnisko zawalał/ drogę dobrą a bezpieczną czynił. Widząc że mu to z trudnością przychodziło/ dobrze po pułnocy z obobzu cicho bez wszego zgiełku puścił się/ i tąż drogą którą był przyszedł/ u Melodunu stanął/ jest to miasto Senońskie/ także leży na wyspie rzeki Sekwany/ jako się trochę przed tym o Luteciej powiedziało
Ten widząc ieźioro błotne/ wćiąż bez wszelkiey przerwy idące/ á do Sekwany wpadáiące/ ktore wszytek on przećiąg obronny czyniło/ podle niego vśiadł/ y n naszym przeszćia bronić vmyślił. Kędy Lábien naprzod komory drzewiáne/ pod ktorymi żołnierz pospolićie miast dobywał/ budował/ zwierćiánym y ná kształt kraty ziętym drzewem y źiemią ono bágnisko záwalał/ drogę dobrą á bespieczną czynił. Widząc że mu to z trudnośćią przychodźiło/ dobrze po pułnocy z obobzu ćicho bez wszego zgiełku puśćił sie/ y tąż drogą ktorą był przyszedł/ v Melodunu stanął/ iest to miásto Senońskie/ tákże leży ná wyspie rzeki Sekwany/ iáko sie trochę przed tym o Luteciey powiedźiáło
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 187.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
zaganiać sobie radzili. Jednak nie ustawały harce na każdy dzień w oczach obudwu obozów/ przy tym błocku i bagnisku/ które było między nimi. Kędy Niemcy/ co ich był Cezar dla tego z za Renia wziął zsobą/ aby między konnymi w potrzebie bywali/ i potykali się/ serdecznie się wszyscy przedarszy przez ono bagnisko/ kęs on co się im opierał potłukli/ i za nieprzjacielskim tłumem uciekającym/ usilnie poskoczyli: czym nie tylko owi których abo z bliza gromili/ abo zdala pociskami ranili i wątlili/ ale i posiłki dalsze/ na zelżywość żadną się nie oględując/ tył podawały/ i nie drzewiej uciekać przestali/ często miejsca lepsze tracąc
zágániáć sobie rádźili. Iednák nie vstawáły hárce ná káżdy dźień w oczách obudwu obozow/ przy tym błocku y bágnisku/ ktore było między nimi. Kędy Niemcy/ co ich był Cezár dla tego z zá Renia wźiął zsobą/ áby między konnymi w potrzebie bywáli/ y potykáli sie/ serdecznie sie wszyscy przedárszy przez ono bágnisko/ kęs on co sie im opierał potłukli/ y zá nieprzyaćielskim tłumem vćiekáiącym/ vśilnie poskoczyli: czym nie tylko owi ktorych ábo z blizá gromili/ ábo zdála poćiskámi ránili y wątlili/ ále y pośiłki dalsze/ ná zelżywość żadną sie nie oględuiąc/ tył podawáły/ y nie drzewiey vćiekać przestáli/ często mieyscá lepsze trácąc
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 220.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
też koniecznie tak zastępy swoje opodal trzymać/ aby lud ten nikczemny bez niebezpieczeństwa i swobodnie mógł ujść/ dla czego bacząc/ iż bagnisko obozy dzieli/ któreby pogoni broniło/ a ten wierzch góry co za nim leży/ niemal się z obozem Francuskim złącza/ tylko nie wielka dolina między nimi przechodzi/ tedy mostami ono bagnisko okrył/ zastępy przeprowadził/ i prędziuchno na równinie tego tam wierzchu stanął/ która po obudwu bokach przepaści za obronę miała. Sprawił tam lud swój/ i do ostatniego wierzchu podszedł/ i na takim miejscu wojsko stawił/ skąd już mógł szypem dosiągnąć szeregu nieprzyjacielskiego. Lecz oni dufając miejscu/ chociaż byli gotowi/ i do
też koniecznie ták zastępy swoie opodal trzymáć/ áby lud ten nikczemny bez niebespieczeństwá y swobodnie mogł vyśdź/ dla czego bacząc/ iż bágnisko obozy dźieli/ ktoreby pogoni broniło/ á ten wierzch gory co zá nim leży/ niemal sie z obozem Fráncuskim złącza/ tylko nie wielka doliná między nimi przechodźi/ tedy mostámi ono bágnisko okrył/ zastępy przeprowádźił/ y prędźiuchno ná rowninie tego tám wierzchu stánął/ ktora po obudwu bokách przepáśći zá obronę miáłá. Spráwił tám lud swoy/ y do ostátniego wierzchu podszedł/ y ná tákim mieyscu woysko stáwił/ skąd iuż mogł szypem dośiągnąć szeregu nieprzyiaćielskiego. Lecz oni dufaiąc mieyscu/ choćiaż byli gotowi/ y do
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 221.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
: Część tam owdzie chodziła: w pław niektóre poszły; Tylko co nad wodami szyje same niosły. Jest przy morzu kaplica/ ni marmorem sławna/ Ni złotem/ tramy ją ćmią/ a dąbrowa dawna. Nereus/ z Nereidy rządza nią; te tuszył Jej bogi/ jak na brzegu żeglarz sieci suszył. Przyległo jej bagnisko/ wierzbina obeszłe; A to bagnisko morze rozbiło rozeszłe. Skąd miejsca bliskie trwoży ogromnym chrobotem/ Wilk w sicekły/ i wypada z lasów lgnących błotem/ Ślinami/ i posoką paszczękę zjuszywszy/ Jak pióron/ wzrok płomieniem jaskrawym sprawiwszy, Ten i z jadu/ i z głodu/ lub jednako broi/ Z jadu gorszy
: Część tám owdźie chodźiła: w pław niektore poszły; Tylko co nád wodámi szyie same niosły. Iest przy morzu káplicá/ ni mármorem sławna/ Ni złotem/ tramy ią ćmią/ á dąbrowá dawna. Nereus/ z Nereidy rządza nią; te tuszył Iey bogi/ iak ná brzegu żeglarz śieći suszył. Przyległo iey bagnisko/ wierzbina obeszłe; A to bágnisko morze rozbiło rozeszłe. Zkąd mieyscá bliskie trwoży ogromnym chrobotem/ Wilk w śicekły/ y wypada z lásow lgnących blotem/ Slinámi/ y posoką pászczękę ziuszywszy/ Iák pioron/ wzrok płomieniem iáskráwym̃ spráwiwszy, Ten y z iádu/ y z głodu/ lub iednáko broi/ Z iádu gorszy
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 279
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636