, żeby żonę w inakszym miał względzie: „Nie ma być dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej
, żeby żonę w inakszym miał względzie: „Nie ma być dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 182
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Napieram, stoisz przy umownej radzie, Kiedy zaś spuszczę i wierzę w pokoju,
Ty wojnę rześko zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym
Napieram, stoisz przy umownej radzie, Kiedy zaś spuszczę i wierzę w pokoju,
Ty wojnę rześko zaczynasz na zdradzie. Przebóg, przymierza! A że nie dla stroju Przymierza proszę, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 103
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Spieszmy się, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie schroni: Ta niedyskretka tejże pchnięciem nogi Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani
Spieszmy się, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie schroni: Ta niedyskretka tejże pchnięciem nogi Otwiera chaty i królewskie progi.
Żyj w skok, bo-ć zamknął do niezmiernej wrota Nadzieje krótki kres dany żywota; Zarwij, co możesz, dobrych dni pod miarą, Wnet będziesz bajką, nieboszczykiem, marą.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 120
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała, bom większą niż Perseusz niewolą cierpiała. Bogdaj by mię ku niebu (jak Perseuszowe pierzyste nogi) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie
ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała, bom większą niż Perseusz niewolą cierpiała. Bogdaj by mię ku niebu (jak Perseuszowe pierzyste nogi) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą, w niebieską krainę ptaka twego, Jowiszu, swym lotem wyminę! O, głupie ptastwo, co się w porostach lążecie i w rzecznych brzegach kupą gniazdka budujecie! Gdyby mi wasze Dedal chciał skrzydła przyprawić, pewnie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Autorów tyle mądrych i poważnych Starożytnych wiele w swych księgach o czarnoksięstwie, o czarownicach, i ich cudownych sprawach czarta pomocą wywieranych fusè, i dowodnie (jako się tu wywiodło) piszących, zakazać, wykląć, Opera ich na ogień dekretować. Chyba to ten dokaże, co to neguje; u którego fałszem, błędem, bajką, to zdanie dowodne, zdaje się jako nescienti; czego z konwersacyj niedouczonych, albo Panów Dysydentów hausit. Ale mi nie ukaże mądrego Autora od Akademii Katolickiej której Doktorów aprobowenego verè Katolika, (nie Pseudopolityka) któryby wydał swoją księge temu kontradykującą. Ktoś to tylko jest Autor primus et novissimus to negans czyli nugans,
Autorow tyle mądrych y poważnych Starożytnych wiele w swych księgach o czarnoksięstwie, o czarownicach, y ich cudownych sprawach czarta pomocą wywieranych fusè, y dowodnie (iako się tu wywiodło) piszących, zakazać, wykląć, Opera ich na ogień dekretować. Chyba to ten dokaże, co to neguie; u ktorego fałszem, błędem, bayką, to zdanie dowodne, zdaie się iako nescienti; czego z konwersacyi niedouczonych, albo Panow Dissydentow hausit. Ale mi nie ukaże mądrego Autora od Akademii Katolickiey ktorey Doktorow approbowenego verè Katolika, (nie Pseudopolityka) ktoryby wydał swoią księge temu kontradykuiącą. Ktoś to tylko iest Autor primus et novissimus to negans czyli nugans,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 269.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Aby miał Bóg swą przywieść do efektu karę. Lecz jako widzisz/ dawną utracił cierpliwość/ A nad tobą wykonał swoję sprawiedliwość Z zemstą/ a ty dla grzechu cierpisz plagi twego? Utrapienie/ i biadę od zagniewanego.
Rozumiałeś/ że groźby jego będą próżne I za cyfręś miał jego napomnienia różne? Prawdęś bajką/ a wyrok fabułąś poczytał; A gdy widzisz swą pomstę/ już nie będziesz pytał: Kłamcąli jest/ abo nie? bo ten/ co nazwany Prawdą/ w obietnicach mieć nie będzie nagany. A jeśli jest w swych sprawach potężny i mocny Tak w obietnicach prawy. bo jest Pan wszechmocny. Lamentu dzień trzeci
Aby miał Bog swą przywieść do effektu kárę. Lecż iáko widźisz/ dawną utráćił ćierpliwość/ A nad tobą wykonáł swoię spráwiedliwość Z zemstą/ a ty dla grzechu ćierṕisz plagi twego? Vtrapienie/ y biádę od zagniewánego.
Rozumiáłeś/ że groźby iego będą prożne Y zá cyfręś miał iego nápomnieniá rożne? Práwdęś bayką/ á wyrok fábułąś pocżytáł; A gdy widzisz swą pomstę/ iuż nie będziesz ṕytáł: Kłámcąli iest/ abo nie? bo ten/ co nazwány Prawdą/ w obietnicách mieć nie będzie nágány. A iesli iest w swych spráwách potężny y mocny Tak w obietnicach práwy. bo iest Pan wszechmocny. Lámentu dźień trzeći
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 83
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
mniej na Matki przestrogi. Idź z Bogiem, a mój powroć. Ale się tu pono Próżnych rzeczy napieram, już cię wdzięcznych grono Trojanek płaczem swoim, i piękną żałoba Utraconą Ojczyznę chcąc wetować toba: Do żalu i miłości poniewoli snadnie; Albo sama do serca tak sławna przypadnie Swym porwaniem Helena; gdy ją dziecinnego Bajką jedną stawszy się kochania twojego, Lub podłym niewolnicom powiadana będę; Lubo wszelkiej u ciebie pamiątki pozbędę. I owszem prowadź wespół, czemuż w bój Marsowy Nie mam iść równie z tobą? Tyś miękkie osnowy Jedwabiem ciągnął zemną, i lekkie ofiary Czynił; czemu nieszczęsna Troja nie da wiary. Tego jednak przynamniej,
mniey ná Mátki przestrogi. Idź z Bogiem, á moy powroć. Ale się tu pono Prożnych rzeczy nápieram, iuż ćię wdźięcznych grono Troiánek płáczem swoim, y piękną żałobá Vtráconą Oyczyżnę chcąc wetowáć tobá: Do żalu y miłośći poniewoli snádnie; Albo samá do sercá ták sławna przypádnie Swym porwániem Helená; gdy ią dźiećinnego Bayką iedną stawszy się kochánia twoiego, Lub podłym niewolnicom powiádána będę; Lubo wszelkiey u ćiebie pámiątki pozbędę. Y owszem prowadź wespoł, czemuż w boy Mársowy Nie mam iść rownie z tobą? Tyś miękkie osnowy Iedwabiem ćiągnął zemną, y lekkie ofiáry Czynił; czemu nieszczęsna Troiá nie da wiáry. Tego iednák przynamniey,
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 150
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
pilniej miała/ Aż zalada postępkiem/ i bezecną kartą Świat mam sobie/ i wszytkę przystojność zawartą: Acz się znam niedotkioną. A nim cię/ o wstydzie Drogi mój/ przestąpiła. Przydzie jednak przydzie Już być w tym rozumieniu/ gdy języki swoje Gmin wyuzda/ a każdy tyle przyda troje: Cóż teraz Paskwalina jedno bajką będzie Ludzką marną: i gdzie dwóch abo trzech zasiądzie Rzecze każdy. Nie była trudną ta jednemu/ Pogotowiu nie będzie trudną i drugiemu. Nadewszytko. Com nad to droższego straciła Zem tym na się łaskawe Bogi obraziła/ Z którychem te ozdoby i niebieskie wdzięki Wzięła (ach) niewdzięcznica/ dobrotliwej ręki/
pilniey miáłá/ Aż zaládá postępkiem/ y bezecną kártą Swiát mam sobie/ y wszytkę przystoyność záwártą: Acz się znąm niedotkioną. A nim cię/ o wstydzie Drogi moy/ przestąpiłá. Przydzie iednák przydzie Iuż bydź w tym rozumieniu/ gdy ięzyki swoie Gmin wyuzda/ á káżdy tyle przyda troie: Coż teraz Pasqualina iedno bayką będzie Ludzką márną: y gdzie dwoch ábo trzech zásiędzie Rzecze káżdy. Nie byłá trudną tá iednemu/ Pogotowiu nie będzie trudną y drugiemu. Nádewszytko. Com nád to droższego stráciłá Zem tym ná się łáskáwe Bogi obráziłá/ Z ktorychem te ozdoby y niebieskie wdzięki Wzięłá (ách) niewdzięcznicá/ dobrotliwey ręki/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 31
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
: O co Wenus/ słusznie na cię urażona/ Ani mogła inaczej być w tym ukojona/ Ażci tak przez Kupida do ust przypędziła/ Tak cię do Oliwera w listki te wprawiła/ I na wszytkich języków postawiła szańcu/ Ze palcem skazowana/ i jako w kagancu Wodzona Niedzwiedzica/ ludzkimeś się stała Pośmiewiskiem i bajką. Ale żeś udała Z tym się do mnie/ i żądasz zbawiennej pomocy/ Mieć ją będziesz. Lubo to ani w mojej mocy/ Ani tej tu Bogini należące dzieło/ Czystej swojej Natury. Zaczym jej nie miło Słuchać bywa/ ile tych bredni ladajakich/ I raczej je odsyła w materiach takich Do przybytku Junony
: O co Wenus/ słusznie ná cię vráżona/ Ani mogłá ináczey bydź w tym vkoiona/ Ażci ták przez Kupidá do vst przypędziłá/ Ták cię do Oliwerá w listki te wpráwiłá/ Y ná wszytkich ięzykow postáwiłá szańcu/ Ze pálcem skázowána/ y iáko w kágáncu Wodzona Niedzwiedzicá/ ludzkimeś się stáłá Pośmiewiskiem y bayką. Ale żeś vdáłá Z tym się do mnie/ y żądasz zbáwienney pomocy/ Mieć ią będziesz. Lubo to áni w moiey mocy/ Ani tey tu Bogini należące dzieło/ Czystey swoiey Nátury. Záczym iey nie miło Słucháć bywa/ ile tych bredni ledáiákich/ Y ráczey ie odsyła w máteryách tákich Do przybytku Iunony
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 43
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wybija.
XCIX.
Wychodzi przeciwko niej, najłagodniejszemi Myśląc się przypodobać wprzód słowy swojemi; Pyta o urodzenie, jakiegoby była Stanu, więc co za troska piękność poszpeciła. Ta odpowieda, jako światu odmiennemu Służbę wypowiedziawszy, już Bogu swojemu Oddała się. Sarracen, co z nabożeństw szydzi, Wiary nie zna, a niebo bajką mu się widzi,
C.
Mówi jej, iż to zamysł lekki i zmyślony; „Bo jako łakomego, co w skarb zgromadzony Swe serce wlał, przemierzłe skępstwo jest każdemu, Którem najmniejszych pociech sobie i drugiemu Nie czyni, tak i swoję rozkoszną urodę Chcesz skryć w klasztory światu wszytkiemu na szkodę! Niech się niedźwiedź
wybija.
XCIX.
Wychodzi przeciwko niej, najłagodniejszemi Myśląc się przypodobać wprzód słowy swojemi; Pyta o urodzenie, jakiegoby była Stanu, więc co za troska piękność poszpeciła. Ta odpowieda, jako światu odmiennemu Służbę wypowiedziawszy, już Bogu swojemu Oddała się. Sarracen, co z nabożeństw szydzi, Wiary nie zna, a niebo bajką mu się widzi,
C.
Mówi jej, iż to zamysł lekki i zmyślony; „Bo jako łakomego, co w skarb zgromadzony Swe serce wlał, przemierzłe skępstwo jest każdemu, Którem najmniejszych pociech sobie i drugiemu Nie czyni, tak i swoję rozkoszną urodę Chcesz skryć w klasztory światu wszytkiemu na szkodę! Niech się niedźwiedź
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 381
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905