ty nosił. 357 (F). O PLESZACH
Zgadni: czemu każdy ksiądz plesz na głowie goli? Tu ogniste języki mieli apostoli. A czemuż się tak barzo radzi upijają? Ja rozumiem, że i to z apostołów mają, Których Żydzi przed ludzi rozmaitych gminem,
Choć byli trzeźwi, czynią pijanymi winem. Bale naszy gorzałką. Przebaczcież, mój panie, Daleko Jeruzalem, na wnno nie stanie. 358 (F). ŁYSY CZAPKĘ KOMINKIEM
Wej, łysemu kominem czapka na łbie stoi, Ogorzały mu włosy i o mózg się boi. Nie dlatego on futrem do góry obrócił, A nużby się ten królik na głowie okocił
ty nosił. 357 (F). O PLESZACH
Zgadni: czemu każdy ksiądz plesz na głowie goli? Tu ogniste języki mieli apostoli. A czemuż się tak barzo radzi upijają? Ja rozumiem, że i to z apostołów mają, Których Żydzi przed ludzi rozmaitych gminem,
Choć byli trzeźwi, czynią pijanymi winem. Bale naszy gorzałką. Przebaczcież, mój panie, Daleko Jeruzalem, na wńno nie stanie. 358 (F). ŁYSY CZAPKĘ KOMINKIEM
Wej, łysemu kominem czapka na łbie stoi, Ogorzały mu włosy i o mózg się boi. Nie dlatego on futrem do góry obrocił, A nużby się ten królik na głowie okocił
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 152
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się obciążył; Wątpię, żeby
dożywotni towarzysz w niewoli, Tyś głową, ona ciałem, i miło, i boli Spólne wam być powinno.” Na co frant ów rzecze: „Wżdyć ciało dyscypliną człek, nie głowę siecze; I u mnieć ta nauka pewnie nie jest bajką, Gdy będąc głową, ciało wyłupię nahajką.” „Bale tam głowa z ciałem ból cierpi pospołu — Rzecze ksiądz — a ty żonę bijesz, jako wołu, Nie czując swego bicia.” A ten: „Zrozumiałem. A jakoż ze mną jednym żona będzie ciałem?” 420. DO BOGACZA
Im więcej masz na świecie, bardziejś się obciążył; Wątpię, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 182
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rybne różnego rodzaju ryb, pasieki, sady różnych owoców, minerały rozmaite, zioła medyczne. Ma w każdym prawie Województwie huty, rudy, hamernie, lasy sosnowe, dębowe, bukowe etc. Ale osobliwie w Prusiech i małej Polsce całe lasy postronne kraje zakupują, Holandia, Anglia, Dania, Francja, wywożąc maszty, bale do budowania okrętów. Zgoła gdyby jeszcze industria przystąpiła do obfitującego i sposobnego do wszystkiego tego kraju, z ziemią obiecaną mógłby się komparować, jako go być Sądzi Guagninus, Miechovita. Królestwo Polskie nietylko że złotą się zaczyca wolnością w sejmikowaniu, sejmowaniu, i obieraniu Królów. Ale tak wspaniale i obszernie Król jego panuje
rybne rożnego rodzáiu ryb, pásieki, sády rożnych owocow, mineráły rozmáite, ziołá medyczne. Má w káżdym práwie Woiewodztwie huty, rudy, hamernie, lasy sosnowe, dębowe, bukowe etc. Ale osobliwie w Prusiech y małey Polszcze cáłe lásy postronne kráie zakupuią, Hollandya, Angliá, Dániá, Fráncya, wywożąc mászty, bále do budowániá okrętow. Zgołá gdyby ieszcze industrya przystąpiłá do obfituiącego y sposobnego do wszystkiego tego kráiu, z ziemią obiecaną mogłby się komparować, iáko go być Sądzi Guagninus, Miechovita. Krolestwo Polskie nietylko że złotą się zaczycá wolnością w seymikowániu, seymowaniu, y obieraniu Krolow. Ale ták wspaniale y obszernie Krol iego panuie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Hv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
sekretarzem i faworytem królewskim, a Horain, teraźniejszy podkomorzy wileński, był marszałkiem dworu królewskiego i u niego był stół dla kawalerów królewski.
Przy takim tedy Polaków i Litwy w Królewcu zebraniu panowie nasi, cale prawie o domach swoich i niepomyślnej swojej sytuacji zapomniawszy, bardzo hojnie, aż do zbytku żyć poczęli. Parady czynili, bale dawali, w inklinacje i rozkosze powdawali się, a za takim przykładem Polacy i Litwa swywolnie żyć zaczęli, tak dalece, że wielu w nieprzystojne wpadli choroby. Przydała do amorycznych inklinacji zawiśnych niechęci Mokranowska, z domu Kasztelówna, Włoszka z Warszawy, piękna i grzeczna białogłowa, z którą Mokranowski, teraźniejszy starosta ciechanowski, przez
sekretarzem i faworytem królewskim, a Horain, teraźniejszy podkomorzy wileński, był marszałkiem dworu królewskiego i u niego był stół dla kawalerów królewski.
Przy takim tedy Polaków i Litwy w Królewcu zebraniu panowie nasi, cale prawie o domach swoich i niepomyślnej swojej sytuacji zapomniawszy, bardzo hojnie, aż do zbytku żyć poczęli. Parady czynili, bale dawali, w inklinacje i rozkosze powdawali się, a za takim przykładem Polacy i Litwa swywolnie żyć zaczęli, tak dalece, że wielu w nieprzystojne wpadli choroby. Przydała do amorycznych inklinacji zawiśnych niechęci Mokranowska, z domu Kastellówna, Włoszka z Warszawy, piękna i grzeczna białogłowa, z którą Mokranowski, teraźniejszy starosta ciechanowski, przez
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 103
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w piątek mięsa jeść z sobotą, A oni, wtorki jedni, drudzy środy suszą, Choć się w nie upijają albo tańcem kłuszą. Wadzić, mścić się, zalecać wolno bez pochyby, Byle były pieczone miasto mięsa ryby. Dobrzy słudzy, przyznaję, ani ich już ganię, Ze więcej czynią niźli Pańskie rozkazanie. Bale i Bóg, i kościół wadzić i upijać Zakazał; jakże śmieją jego statut mijać? Lepiej by podobno jeść, co przed nas położą, A wedle rozkazania pełnić wolą bożą. Lepiej by krom swojego domysłu nam zgoła Prawa jego zachować, słuchając kościoła. Nie postu, lecz w pokarmie przestrzegamy braku, W inszych rzeczach,
w piątek mięsa jeść z sobotą, A oni, wtorki jedni, drudzy środy suszą, Choć się w nie upijają albo tańcem kłuszą. Wadzić, mścić się, zalecać wolno bez pochyby, Byle były pieczone miasto mięsa ryby. Dobrzy słudzy, przyznaję, ani ich już ganię, Ze więcej czynią niźli Pańskie rozkazanie. Bale i Bóg, i kościół wadzić i upijać Zakazał; jakże śmieją jego statut mijać? Lepiej by podobno jeść, co przed nas położą, A wedle rozkazania pełnić wolą bożą. Lepiej by krom swojego domysłu nam zgoła Prawa jego zachować, słuchając kościoła. Nie postu, lecz w pokarmie przestrzegamy braku, W inszych rzeczach,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 613
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Miła pani, zamykaj okno nad piwnicą, Przestrzegam, mianowicie skoro zajdzie słońce; Dość, że w herbie prawdziwej otwarte szlachcionce Kwaterać już wybita, nie mają złodzieje Co kraść, bo sama dajesz; aleć wywietrzeje. 150. ŁYSY W OKNIE
Stał w oknie łysy, aż ktoś idąc pijan z wina: „Bale, ten zdrajca zadek na ludzi wypina!” Cisnąwszy trafi w czoła kamieniem go środek: „Oczyma patrz na ludzi! z zadkiem na wychodek!” PELIKAN 151. PRYWATA SMUTNEGO OJCA Z Okazji PELIKANA
Nie wąż, ale zabiła troje mi śmierć dziatek, Pierwej dwoje, a teraz wzięła i ostatek. Nie pomogły lekarstwa
, Miła pani, zamykaj okno nad piwnicą, Przestrzegam, mianowicie skoro zajdzie słońce; Dość, że w herbie prawdziwej otwarte szlachcionce Kwaterać już wybita, nie mają złodzieje Co kraść, bo sama dajesz; aleć wywietrzeje. 150. ŁYSY W OKNIE
Stał w oknie łysy, aż ktoś idąc pijan z wina: „Bale, ten zdrajca zadek na ludzi wypina!” Cisnąwszy trafi w czoła kamieniem go środek: „Oczyma patrz na ludzi! z zadkiem na wychodek!” PELIKAN 151. PRYWATA SMUTNEGO OJCA Z OKAZJEJ PELIKANA
Nie wąż, ale zabiła troje mi śmierć dziatek, Pierwej dwoje, a teraz wzięła i ostatek. Nie pomogły lekarstwa
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 463
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I Pańskie mienie.
Mów! i po zgonie, DUCHOWNE
Cny Salomonie, Coć się podoba?
Nad wszystkich Panów, Królów Hetmanów Dostatków proba. Króla Salomona Dostatków i uciech marność uznana.
Owe bez miary, Złota cetnary, I miliony,
Wskarbie monety, Cudne bankiety Słoniowe Trony.
Przepyszne Sale, Pieszczoty, Bale, Tany, igrzyska,
Próżność to licha, Wszystko to z cicha Czas z czasem spryska.
Był Król i przytym, Refleksje
Słynoł nieskrytym, Mędrcem u świata,
Wszystkiego doznał, Doznawszy poznał, Światowe fata.
Proba dzierżawy, Wszech dóbr, i Sławy W ręku mu była,
A że nikczemna, To niedaremna
Y Páńskie mienie.
Mow! y po zgonie, DVCHOWNE
Cny Sálomonie, Coć się podoba?
Nád wszystkich Panow, Krolow Hetmánow Dostátkow probá. Krolá Sálomoná Dostátkow y ućiech márność uznána.
Owe bez miáry, Złotá cetnary, Y miliony,
Wskárbie monety, Cudne bánkiety Słoniowe Throny.
Przepyszne Sale, Pieszczoty, Bale, Tany, igrzyská,
Prożność to licha, Wszystko to z ćichá Czás z czásem zpryska.
Był Krol y przytym, REFLEXYE
Słynoł nieskrytym, Mędrcem u świátá,
Wszystkiego doznał, Doznawszy poznał, Swiátowe fatá.
Probá dźierżáwy, Wszech dobr, y Sławy W ręku mu byłá,
A że nikczemna, To niedáremna
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 3
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
zabić z obory na wesele byka. Aż mu w rok po tym rodzi dwóch wnuków pospołu. Skarży się: „Kazać było — rzekę — zabić wołu. Jeśli tak pójdą, jako cielęta za bykiem, Grodzą miasto kołysek każ stawiać pewnikiem.” Aż ów: „Wżdy krowa tylko po jednemu rodzi.” „Bale ich to trzydzieści w oborze nagrodzi. I ty mięsem bykowym nakarmiwszy zięcia, Nie będziesz po jednemu z niego miał wnuczęcia. 15. SMAROWANIE NA ŚMIERĆ
Modlić księżej nad chorym, skoro go pomaże Maścią, żeby ozdrowiał, Jakub święty każe; Chyba że już kogo śmierć pojma za boki, Darmo, choćby zjadł maści,
zabić z obory na wesele byka. Aż mu w rok po tym rodzi dwóch wnuków pospołu. Skarży się: „Kazać było — rzekę — zabić wołu. Jeśli tak pójdą, jako cielęta za bykiem, Grodzą miasto kołysek każ stawiać pewnikiem.” Aż ów: „Wżdy krowa tylko po jednemu rodzi.” „Bale ich to trzydzieści w oborze nagrodzi. I ty mięsem bykowym nakarmiwszy zięcia, Nie będziesz po jednemu z niego miał wnuczęcia. 15. SMAROWANIE NA ŚMIERĆ
Modlić księżej nad chorym, skoro go pomaże Maścią, żeby ozdrowiał, Jakub święty każe; Chyba że już kogo śmierć poima za boki, Darmo, choćby zjadł maści,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 362
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niego wymogła przez się i przez swoje instrumenta. — To dobrze; a na cóżby miał to tak drogo kupować ustąpieniem tak zacnego królestwa, a zatym stratą swoją i nadziei potomstwu swemu, kiedy to weń tak mocno wetkać chciano! A któż to kupuje, co mu z prośbą i wielkim staraniem dawają? — Bale szwedzkie królestwo za to mu obiecano uwolnić! — Azażby się byli tego pp. Rakuszanie nie podjęli i dla stryjecznej, kiedyby to stanąć mogło? Każdą siostrę pewnie za ten kontrakt byliby dali, a gdyby to i oni i pan nasz uczynić mógł, naszemu tamto uwolnić, a to sobie z ręku jego
niego wymogła przez się i przez swoje instrumenta. — To dobrze; a na cóżby miał to tak drogo kupować ustąpieniem tak zacnego królestwa, a zatym stratą swoją i nadziei potomstwu swemu, kiedy to weń tak mocno wetkać chciano! A któż to kupuje, co mu z prośbą i wielkim staraniem dawają? — Bale szwedzkie królestwo za to mu obiecano uwolnić! — Azażby się byli tego pp. Rakuszanie nie podjęli i dla stryjecznej, kiedyby to stanąć mogło? Każdą siostrę pewnie za ten kontrakt byliby dali, a gdyby to i oni i pan nasz uczynić mógł, naszemu tamto uwolnić, a to sobie z ręku jego
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 386
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
jak w piekle, mając Duszę strutą. DAWID w oczach Goliat, Dawid w głowie wrogiem, DAWID w sercu Saulowym tkwi, kolącym głogiem. DAWID Saula w pasztecie i smacznym rosole, Nawet w miękkiej poduszce gniecie, bodzie, kole.
Przekonane sumnienie twardego grzesznika, Przez mury, przez żelazne zamknięcia dotyka. Tańce, bale, Muzyki krótką słodycz rodzą, Śmierć, wieczność, dwaj tyrani wszędzie za nim chodzą, W pośrzód uciech największych Króla Baltazara, W ręce piszącej z ściany założona miara. Życia i wesołości Monarchy, gdy czyta, Jutro się Baltazarze śmierć z Tobą przywita. Nieżal BOGU przestrzegać grzesznika takiego, Który złość opuściwszy, powraca
iák w piekle, maiąc Duszę strutą. DAWID w oczach Goliat, Dawid w głowie wrogiem, DAWID w sercu Saulowym tkwi, kolącym głogiem. DAWID Saula w pasztecie y smácznym rosole, Náwet w miękkiey poduszce gniecie, bodzie, kole.
Przekonane sumnienie twárdego grzesznika, Przez mury, przez żelazne zámknięcia dotyka. Tańce, bále, Muzyki krotką słodycz rodzą, Smierć, wieczność, dway tyrani wszędzie zá nim chodzą, W pośrzod uciech náywiększych Krola Baltazara, W ręce piszącey z ściany założona miara. Zycia y wesołości Monárchy, gdy czyta, Jutro się Baltazarze śmierć z Tobą przywita. Nieżal BOGU przestrzegać grzesznika tákiego, Ktory złość opuściwszy, powráca
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 54
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752