miałem w myśli do pęcherza wprowadzić, ażeby przez nią uryna odchodziła, potym pasem umyślnie na to zrobionym przerzeczoną incyzją naciskając przeciwko kiszce dolnej odbytowej, pierwej starym cienkim płótnem wypchanej, ażeby ona, lub też części bliskie ranę żyły urynnej ściskały, i jej brzegi, ile można, trzymały, tudzież z godnemi do tego balsamami do śrzodka wprowadzonemi naturze dopomoc miałem przedsięwzięcie. Co gdyby się stało, najprzód pręciki ołowiane różnej wielkości, knoty z płótna ordynaryjnego, i woskowanego etc. według sztuki sporządzone, takoż katater zgięty srebny probowałem do pęcherza wepchać przez Felszera; tym sposobem przebywszy trzy zawa- dy, z których pierwsza przeciwko największemu kanałowi żyły
miałem w myśli do pęcherza wprowadzić, ażeby przez nią uryna odchodziła, potym pasem umyślnie na to zrobionym przerzeczoną incyzyą naciskaiąc przeciwko kiszce dolney odbytowey, pierwey starym cieńkim płotnem wypchaney, ażeby ona, lub też części bliskie ranę żyły urynney ściskały, y iey brzegi, ile można, trzymały, tudzież z godnemi do tego balsamami do śrzodka wprowadzonemi naturze dopomoc miałem przedsięwzięcie. Co gdyby się stało, nayprzod pręciki ołowiane rożney wielkości, knoty z płotna ordynaryinego, y woskowanego etc. według sztuki sporządzone, takoż katater zgięty srebny probowałem do pęcherza wepchać przez Felszera; tym sposobem przebywszy trzy zawa- dy, z ktorych pierwsza przeciwko naywiększemu kanałowi żyły
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 12
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ani nas kurzawami swemi zaraża, lubo tylko o kilka set mil od nas odległy, a jakoż kometa na kilka tysięcy milionów mil od nas odległa może nam szkodzić? choćby z samego jadu złożona była, ten ogniem słonecznym przewarzony, przez powietrze, i wapory nasze przesiltrowany, burzeniem się oczyszcony, z innemi kurzawami i balsamami z drzew, z kwiatów pocących się na powietrze podniesionemi zmieszany, zamieniłby się w najprzedniejszą driakiew. Mówię to tylko zdaniem pospólstwa: wiem bowiem, iż powieść o Bazyliszku wejrzeniem zabijającym bajeczna jest. Naprzód moc, i złość którą jadowi jego przypisują nie pojęta jest. 2. Któż mógł widzieć, albo ujrzawszy opisać te
ani nas kurzawami swemi zaraża, lubo tylko o kilka set mil od nas odległy, a iakoz kometa na kilka tysięcy millionow mil od nas odległa może nam szkodzić? choćby z samego iadu złożona była, ten ogniem słonecznym przewarzony, przez powietrze, y wapory nasze przesiltrowany, burzeniem się oczyszcony, z innemi kurzawami y balsamami z drzew, z kwiatow pocących się na powietrze podniesionemi zmieszany, zamieniłby się w nayprzednieyszą dryakiew. Mówię to tylko zdaniem pospolstwa: wiem bowiem, iż powieść o Bazyliszku weyrzeniem zabiiaiącym baieczna iest. Naprzod moc, y złość którą iadowi iego przypisuią nie poięta iest. 2. Ktoż mogł widzieć, albo uyrzawszy opisać te
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 292
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Namiot który był wart Tysiąca i drugiego żeby prędzej wóz wyciągnęły. Powiedali nasi jakie to tam Turcy mieli wygody wtych swoich namiotach co to i wanny i Łaznie zewszystkim jako wmiastach, aparamentów i zaraz przy nich studnie śliczne Cębrowane Mydła perfumowane po Lisztwach stosami Lezące. Wodki pachciące w Baniach Aptyczki znowu osobne zróżnemi Balsamami Wodkami i innemi należytościami, srebrne naczynia do Wody nalewki i miednice takież do umywania. Noze Andzary Rubinami Diamentami na sadzane Zegarki specjalne na Złotych obiciach wiszące Pacierze albo szafierowe albo jeżeli koralowe Rubinami albo jakim drogiem kamieniem nasadzane Nawet piniądze Albo stosami wworkach naziemi lezące albo tak Goło naziemi w Namiocie na kupach posypane
Namiot ktory był wart Tysiąca y drugiego zeby prędzey woz wyciągnęły. Powiedali nasi iakie to tam Turcy mieli wygody wtych swoich namiotach co to y wanny y Łaznie zewszystkim iako wmiastach, apparamentow y zaraz przy nich studnie sliczne Cębrowane Mydła perfumowane po Lisztwach stosami Lezące. Wodki pachciące w Baniach Aptyczki znowu osobne zroznemi Balsamami Wodkami y innemi nalezytosciami, srebrne naczynia do Wody nalewki y miednice takiesz do umywania. Noze Andzary Rubinami Dyamentami na sadzane Zegarki specyalne na Złotych obiciach wiszące Pacierze albo szafierowe albo iezeli koralowe Rubinami albo iakim drogiem kamieniem nasadzane Nawet piniądze Albo stosami wworkach naziemi lezące albo tak Goło naziemi w Namiocie na kupach posypane
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 261
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
którego krewni pozostali jak żywego z sobą zapraszają jeść, drugi stół w Antykamerze przygotowany dla wszystkich nawiedzających zmarłego, potym zapraszają Bonzów jakoby Księży swoich żeby się modliwi za zmarłego, którzy przy Modlitwie miasto śpiewania z strasznym smutkiem, narzekaniem, i rykiem krzyczą, z temi krewni umawiają się o czas pogrzebienia, potym każą myć, balsamami namaszczac, i ubierać w bogate Suknie zmarłego, i tak go kładą do trunny, nakładszy przy nim Klejnotów, i każdy krewny co bogatego wrzuca w trunnę, przytym i straszne figury kładą dla postrachu złodziejów, żeby nie okradli zmarłego, jednym słowem wielkie bogactwa tracą dla zmarłych trupów, bo zwyczajnie trunnien i srebrnych i
ktorego krewni pozostáli iák żywego z sobą záprászáią ieść, drugi stoł w Antykámerze przygotowány dla wszystkich náwiedzáiących zmárłego, potym záprászáią Bonzow iákoby Xięży swoich żeby się modliwi zá zmárłego, ktorzy przy Modlitwie miásto spiewánia z strásznym smutkiem, nárzekániem, y rykiem krzyczą, z temi krewni umáwiáią się o czáś pogrzebieniá, potym káżą myć, bálsamami námászczác, y ubieráć w bogáte Suknie zmárłego, y ták go kłádą do trunny, nákłádszy przy nim Kleynotow, y káżdy krewny co bogatego wrzuca w trunnę, przytym y strászne figury kłádą dla postráchu złodzieiow, żeby nie okrádli zmárłego, iednym słowem wielkie bogáctwá trácą dla zmárłych trupow, bo zwyczáynie trunnien y srebrnych y
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 601
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740