się, na żyto. Święcze się, księży stanie: bez pługu, bez brony Ma żyto; co rzecz większa: ma dzieci bez żony. 459. ZĘBY
Uskarżał mi się jeden szlachcic stary srodze, Że już tylko samymi dziąsłami chleb głodzę, Że mu jedne wygniły, a drugie, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając
się, na żyto. Święćże się, księży stanie: bez pługu, bez brony Ma żyto; co rzecz większa: ma dzieci bez żony. 459. ZĘBY
Uskarżał mi się jeden szlachcic stary srodze, Że już tylko samymi dziąsłami chleb głodzę, Że mu jedne wygniły, a drugie, w chorobie, Przed bólem balwierzowi kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
). POŚLESZ ŚWINIĘ, PRZYNIESIEC ONO VENI CREATOR
Przyjechałem trefunkiem do miasta w niedzielę, Aż się bierze do ślubu szlacheckie wesele. Więc dowiedziawszy o mnie, przyjdą prosząc srodze, Żebym ten akt ozdobił. Prawdziwiem ci w drodze, Na weselem nie gotów; musiałem pozwolić I czym prędzej każę się balwierzowi golić. Się chłopca, już sam bywszy na rannej mszej w święto, Jeśli Veni Creator w kościele zaczęto. Pyta się franta błazen, co o tym nie słycha; Zdrajca pod kazalnicą z długą brodą mnicha, Który ludzi zwyczajnie miał słuchać spowiedzi: „A to Veni Creator — pokaże mu — siedzi.” Wróciwszy
). POŚLESZ ŚWINIĘ, PRZYNIESIEC ONO VENI CREATOR
Przyjechałem trefunkiem do miasta w niedzielę, Aż się bierze do ślubu szlacheckie wesele. Więc dowiedziawszy o mnie, przyjdą prosząc srodze, Żebym ten akt ozdobił. Prawdziwiem ci w drodze, Na weselem nie gotów; musiałem pozwolić I czym prędzej każę się balwierzowi golić. Się chłopca, już sam bywszy na rannej mszej w święto, Jeśli Veni Creator w kościele zaczęto. Pyta się franta błazen, co o tym nie słycha; Zdrajca pod kazalnicą z długą brodą mnicha, Który ludzi zwyczajnie miał słuchać spowiedzi: „A to Veni Creator — pokaże mu — siedzi.” Wróciwszy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 577
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podobało, przypadła mi na pamięć moc i siła wrodzona i zwyczajna: zaczym raz i drugi dawszy łbem w okopciałe sklepy, obaliłem przeklętą ciemności skałę, wolno na despekt Plutonowi, Minosowi, i wszystkim oficjalistom piekielnym, wychodząc z więzienia, nie z zagojonym razem, od Proserpiny zadanym. T. Dobrzeby rozkazać przyść Balwierzowi, żeby z ubitego białku uczyniwszy chłodne do stłuczonego przyłożył razu. B. Idź, ja tu poczekąm, niech z sobą przyniesie jaje zarażającego wzrokiem Bazyliszka, przędziwa niech uszarpnie, u kądziele Lachesis, a jeżeliby przyszło otworzyć dla otoku raz stłuczonym niechże mi z pary samej włeb wygodzi Pistolettów, dla mniejszego bólu
podobáło, przypádłá mi ná pámięć moc y śiłá wrodzona y zwyczáyna: záczym raz y drugi dawszy łbem w okopćiáłe sklepy, obáliłem przeklętą ćiemnośći skáłę, wolno ná despekt Plutonowi, Minosowi, y wszystkim officiálistom piekielnym, wychodząc z więzienia, nie z zágoionym rázem, od Proserpiny zádánym. T. Dobrzeby roskázáć przyść Bálwierzowi, żeby z vbitego białku vczyniwszy chłodne do stłuczonego przyłożył rázu. B. Idź, ia tu poczekąm, niech z sobą przynieśie iáie záráżáiącego wzrokiem Bázyliszká, przędźiwá niech vszarpnie, v kądźiele Láchesis, á ieżeliby przyszło otworzyć dla otoku raz ztłuczonym niechże mi z páry samey włeb wygodźi Pistolettow, dla mnieyszego bolu
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 43
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
swego kajać, Że jego nagość odkrył, to go człowiek dwoi, Kiedy, miasto okrycia, wszeteczny ścierw stroi. Znowu chce Adam bogiem, Ewa być boginią. Cóż o nich rzec inszego? W pokucie grzech czynią. Wstydzi ludzi, bo jeśli myje albo prząta, Szuka od wszytkich oczu odległego kąta. Drugi się balwierzowi, czym sam w inszych brzydzi, Odkryć, chociaż choroba dokucza mu, wstydzi; Nawet własnego ciała, gdzie człowiek pomaca, Tak mu brzydkie, że z ręką do wody się wraca. Nie umywszy, kawałka nie śmie w gębę włożyć; Gdzieżby też tak i gębę zewnątrz wychędożyć, Serce naprzód: nie to,
swego kajać, Że jego nagość odkrył, to go człowiek dwoi, Kiedy, miasto okrycia, wszeteczny ścierw stroi. Znowu chce Adam bogiem, Ewa być boginią. Cóż o nich rzec inszego? W pokucie grzech czynią. Wstydzi ludzi, bo jeśli myje albo prząta, Szuka od wszytkich oczu odległego kąta. Drugi się balwierzowi, czym sam w inszych brzydzi, Odkryć, chociaż choroba dokucza mu, wstydzi; Nawet własnego ciała, gdzie człowiek pomaca, Tak mu brzydkie, że z ręką do wody się wraca. Nie umywszy, kawałka nie śmie w gębę włożyć; Gdzieżby też tak i gębę zewnątrz wychędożyć, Serce naprzód: nie to,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 444
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987