oprócz portu Columbo/ kędy Portugalczykowie mają fortecę. Tąż sztuką zostali pany części północej Somatry ode dwu set/ abo więcej lat/ zażywając naprzód handlów/ a potym powinowactwa/ nakoniec wojny. Stamtąd postępując dalej/ posiedli więtszą część portów tamtego Arcypelagu wielkiego. Trzymają miasto Sundę w Giawie więtszej: mają więtszą część wyspów Bandy/ i Maluckich: królują w Burneo i w Gilolo. Przybili się byli aż do Luzzon/ naprzedniejszej wyspy miedzy Filipinami/ i już byli osiedli na trzech miejscach. Z drugiej zaś strony/ dostali też in Terra firma, naprzód bogatego królestwa Cambaje/ i tam rozsiali swoję sektę/ jako też i po miejscach pobliskich:
oprocz portu Columbo/ kędy Portogálczykowie máią fortecę. Tąż sztuką zostáli pány częśći pułnocney Somátry ode dwu set/ ábo więcey lat/ záżywáiąc naprzod hándlow/ á potym powinowáctwá/ nákoniec woyny. Ztámtąd postępuiąc dáley/ pośiedli więtszą część portow támtego Arcipelagu wielkiego. Trzymáią miásto Sundę w Giáwie więtszey: máią więtszą część wyspow Bándy/ y Máluckich: kroluią w Burneo y w Gilolo. Przybili się byli áż do Luzzon/ naprzednieyszey wyspy miedzy Philippinámi/ y iuż byli ośiedli ná trzech mieyscách. Z drugiey záś strony/ dostáli też in Terra firma, naprzod bogátego krolestwá Cámbáie/ y tám rozśiali swoię sektę/ iáko też y po mieyscách pobliskich:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 150
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, Postylon lotny, ciekawość zostawił Na popas, kędy ADOLFA postawił. Jakoż na jednym zielonym pagórku Odpoczął Zefir, pióra w skrzydłach muszcze; Wielkiś mi ciężar zdał, mały Amorku, Dźwigać go muszę, z Rąk mych nieupuszczę; Te słowa Dziecko szeptało pod nosem, Rozłącz mnie Bożku, z twej Bandy z młokosem. Potym wzrok wdzięczny na KsIĄZĘCIA rzuci, Usta śmiejące mało co otworzy, I rzecze: niech cię ta zwłoka nie smuci, Choć się żołądek twój głodem wymorzy, Tak ci to bywa tym co miłość śledzą, Nie śpią nie piją, a w kilka dni jedzą. Stanieć za pokarm nadzieja, która ci
, Postylon lotny, ciekáwość zostawił Ná popas, kędy ADOLFA postawił. Jákoż ná iednym zielonym págorku Odpoczął Zefir, piora w skrzydłach muszcze; Wielkiś mi ciężar zdał, mały Amorku, Dźwigać go muszę, z Rąk mych nieupuszczę; Te słowa Dziecko szeptało pod nosem, Rozłącz mnie Bożku, z twey Bandy z młokosem. Potym wzrok wdzięczny ná XIĄZĘCIA rzući, Usta śmieiące mało co otworzy, Y rzecze: niech cię ta zwłoka nie smući, Choć się żołądek twoy głodem wymorzy, Ták ći to bywa tym co miłość śledzą, Nie śpią nie piią, á w kilka dni iedzą. Stánieć zá pokarm nádzieia, ktora ći
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 33
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
. A w tym Kapella zagrała na Sali, Maszki parami wchodzą w różnych strojach, Tu Regencja Fortecy zachwali Wesołość, którą słyszą na Pokojach, Niedługo myśląc gotowa do drogi, Tanecznej, ładnie moderuje nogi. Już menuety zaczynają pląsać, Tańce Angielskie, potym Sarabandy, Kapriole też umieją wytrząsać, Wnet się wpraszają do Szatańskiej Bandy, Metr ich piekielny wszelkich sztuk wyćwiczył, Jak zagrał, tak im, i tańcować ziczył. Tańcem zagrzani skosztują orżady, Smaczneć to rzeczy, wątrobę ochłodzą,
Po chwili znowu piją Limonady, W miejsca osobne z swymi pary wchodzą, Skromność za drzwiami zostawią dla warty, By się nie wścisnął z nimi wstyd uparty.
. A w tym Kapella zágrała ná Sali, Maszki párami wchodzą w rożnych stroiach, Tu Regencya Fortecy záchwali Wesołość, ktorą słyszą ná Pokoiach, Niedługo myśląc gotowa do drogi, Taneczney, ładnie moderuie nogi. Już menuety záczynaią pląsać, Tańce Angielskie, potym Sarabandy, Kapryole też umieią wytrząsać, Wnet się wpraszaią do Szatańskiey Bandy, Metr ich piekielny wszelkich sztuk wyćwiczył, Ják zágrał, ták im, y tańcować źyczył. Tańcem zágrzani skosztuią orżady, Smaczneć to rzeczy, wątrobę ochłodzą,
Pó chwili znowu piią Limonady, W mieysca osobne z swymi pary wchodzą, Skromność zá drzwiami zostawią dla warty, By się nie wścisnął z nimi wstyd uparty.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 189
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
ubitemu broń wziąwszy. Co konni widząc, dali znać drugim, nie z żadnej bojaźni, jak szczególnie według ordynansu mego żywcem chcąc onych pobrać. Wysłałem, to słysząc, pana rotmistrza mego Delfina z trzydziesto końmi, nim się drugie rozesłane tam zgromadzą komendy. 4. Rankiem samym z rozpyrzchnionych złapany Hryckowski, erszt tej bandy, z kolegą swoim, któremu długiego nie obiecując - lubo dotąd zdrowemu - życia, za zasługi, nie z żadnego sądząc szwanku, wraz na rynku szubienicę wystawić kazałem, którą tenże będzie raczył osobą swoją odnowić, śmiertelne na niej primicjów odprawiwszy vale. 5. Drugich dwóch z tejże bandy, obskoczywszy onych
ubitemu broń wziąwszy. Co konni widząc, dali znać drugim, nie z żadnej bojaźni, jak szczególnie według ordynansu mego żywcem chcąc onych pobrać. Wysłałem, to słysząc, pana rotmistrza mego Delfina z trzydziesto końmi, nim się drugie rozesłane tam zgromadzą komendy. 4. Rankiem samym z rozpyrzchnionych złapany Hryckowski, erszt tej bandy, z kolegą swoim, któremu długiego nie obiecując - lubo dotąd zdrowemu - życia, za zasługi, nie z żadnego sądząc szwanku, wraz na rynku szubienicę wystawić kazałem, którą tenże będzie raczył osobą swoją odnowić, śmiertelne na niej primicjów odprawiwszy vale. 5. Drugich dwóch z tejże bandy, obskoczywszy onych
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 42
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, erszt tej bandy, z kolegą swoim, któremu długiego nie obiecując - lubo dotąd zdrowemu - życia, za zasługi, nie z żadnego sądząc szwanku, wraz na rynku szubienicę wystawić kazałem, którą tenże będzie raczył osobą swoją odnowić, śmiertelne na niej primicjów odprawiwszy vale. 5. Drugich dwóch z tejże bandy, obskoczywszy onych circum circa, przyprowadzili, choć im się srodze żwawo bronili, dając dowód na nich dawnego przysłowia: quod vana est sine viribus ira. Ciż złapani, z dawniejszemi gdy osobno siedząc z nich każdy, byli pytani, gdzie się z nich podział ostatni, unanimis tychże asensus daje nam wiedzieć,
, erszt tej bandy, z kolegą swoim, któremu długiego nie obiecując - lubo dotąd zdrowemu - życia, za zasługi, nie z żadnego sądząc szwanku, wraz na rynku szubienicę wystawić kazałem, którą tenże będzie raczył osobą swoją odnowić, śmiertelne na niej primicjów odprawiwszy vale. 5. Drugich dwóch z tejże bandy, obskoczywszy onych circum circa, przyprowadzili, choć im się srodze żwawo bronili, dając dowód na nich dawnego przysłowia: quod vana est sine viribus ira. Ciż złapani, z dawniejszemi gdy osobno siedząc ź nich kóżdy, byli pytani, gdzie się ź nich podział ostatni, unanimis tychże asensus daje nam wiedzieć,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 42
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
króla: w rzeczach wątpliwych zdają się na zdanie ludzi starszych. Drzewa owych orzechów nie mają Panów własnych: lecz gdy czas przychodzi zbierania z nich owoców dostałych (a ten bywa od Czerwca/ aż do Września) tedy tamte lasy dzielą wedle osad: i kto ich więcej nazbiera/ więcej też ma. Na zachód od Bandy widać wyspy Leukupiny/ zle słynące dla niebezpiecznego tam żeglowania/ i dla rozbojów. Tam stracił wszytko Franciscus Seranus: jednak odjąwszy Nawę rozbójnikom/ którzy go i jego towarzysze chcieli wziąć za niewolniki/ uszedł z rąk ich zdrowo. Księgi wtóre. WYSPY MAVRSKIE.
TAk nazywają niektóre wyspy bliskie od pomienionych: na których jest dostatek
krolá: w rzeczách wątpliwych zdáią się ná zdánie ludźi stárszych. Drzewá owych orzechow nie máią Pánow własnych: lecz gdy czás przychodźi zbieránia z nich owocow dostałych (á ten bywa od Czerwcá/ áż do Wrześniá) tedy támte lásy dźielą wedle osad: y kto ich więcey názbiera/ więcey też ma. Ná zachod od Bándy widáć wyspy Leukupiny/ zle słynące dla niebespiecznego tám żeglowánia/ y dla rozboiow. Tám stráćił wszytko Franciscus Seranus: iednák odiąwszy Nawę rozboynikom/ ktorzy go y iego towárzysze chćieli wźiąć za niewolniki/ vszedł z rąk ich zdrowo. Kśięgi wtore. WYSPY MAVRSKIE.
TAk názywáią niektore wyspy bliskie od pomienionjch: ná ktorych iest dostátek
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 33
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609