kolacją i bal; byli na niej ip. podskarbina w. księstwa lit., ipanny Tarłówny starościanki goszczyńskie, ip. kawaler Pac, ip. Grotus starosta wilkiski, ip. Branicki wojewodzie podlaski, ip. Sempoldt generał wojsk saksońskich i t. d.
W dzień Bożego Narodzenia pierwszy byłem z żona i dziećmi na bankiecie u iksiedza Święcickiego biskupa poznańskiego, który mi ultro dał stancją w kamienicy swojej na Kanonii dość piękną i wygodną, i tamem się po Nowym Roku nazajutrz przeniósł, to jest 2 stycznia 1704 Anno.
Na drugi dzień Bożego Narodzenia miałem u siebie gości: ip. podskarbinę w. księstwa lit. z ipanny starościankami
kolacyą i bal; byli na niéj jp. podskarbina w. księstwa lit., jpanny Tarłówny starościanki goszczyńskie, jp. kawaler Pac, jp. Grothus starosta wilkiski, jp. Branicki wojewodzie podlaski, jp. Sempoldt generał wojsk saxońskich i t. d.
W dzień Bożego Narodzenia pierwszy byłem z żona i dziećmi na bankiecie u jksiedza Święcickiego biskupa poznańskiego, który mi ultro dał stancyą w kamienicy swojéj na Kanonii dość piękną i wygodną, i tamem się po Nowym Roku nazajutrz przeniósł, to jest 2 stycznia 1704 Anno.
Na drugi dzień Bożego Narodzenia miałem u siebie gości: jp. podskarbinę w. księstwa lit. z jpanny starościankami
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 117
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
i dwóch śpiewaków: M^r^ Renau et M^r^ Borgarde. Jedli u mnie i kolacją.
Anno 1704. Za przybyciem na radę wolną do Warszawy ipp. konfederatów, dni wesołe mieliśmy. Często bywałem u różnych ichmościów na ucztach i bankietach, ale i u mnie bywali często, zwłaszcza na trzeci dzień zapustny był na bankiecie u mnie: ip. wojewoda poznański, ip. podczaszy koronny, ip. podskarbina w. księstwa lit. z ipanny starościankami goszczyńskiemi, ip. Sapieha starosta bobrujski, ip. Tarło wojewodzie smoleński, ksiądz Rozdrażewski opat lubieński, ip. Gurzyński wojski poznański, ip. Poniński starosta babimojski, ip. Pac kawaler,
i dwóch śpiewaków: M^r^ Renau et M^r^ Borgarde. Jedli u mnie i kolacyą.
Anno 1704. Za przybyciem na radę wolną do Warszawy jpp. konfederatów, dni wesołe mieliśmy. Często bywałem u różnych ichmościów na ucztach i bankietach, ale i u mnie bywali często, zwłaszcza na trzeci dzień zapustny był na bankiecie u mnie: jp. wojewoda poznański, jp. podczaszy koronny, jp. podskarbina w. księstwa lit. z jpanny starościankami goszczyńskiemi, jp. Sapieha starosta bobrujski, jp. Tarło wojewodzie smoleński, ksiądz Rozdrażewski opat lubieński, jp. Gurzyński wojski poznański, jp. Poniński starosta babimojski, jp. Pac kawaler,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 117
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku wdzięcznie przyjął i przysłał mi bieług, jesiostrów, sterli gromadę. Do Słucka wyjechałem 20 Martii, tamem się doczekał cara imć, któregom jeszcze był nie znał: witałem go z ipanem wojewodą witebskim, nazajutrz po jego przyjeździe, w jego samego stancji. Nazajutrz był na bankiecie u ip. wojewody witebskiego, gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestię i obietnicę protekcji dalszych; konfidencję pańską zabrał do mnie cum stupore, owszem cum invidia multorum. Traktował go potem generał-lejtnant wojsk litewskich Behm, ale nie do rzeczy był ten traktament, i car był
. feldmarszałkowi Szeremetowi, który w Mińsku wdzięcznie przyjął i przysłał mi bieług, jesiostrów, sterli gromadę. Do Słucka wyjechałem 20 Martii, tamem się doczekał cara imć, któregom jeszcze był nie znał: witałem go z jpanem wojewodą witebskim, nazajutrz po jego przyjeździe, w jego samego stancyi. Nazajutrz był na bankiecie u jp. wojewody witebskiego, gdzie przy ochocie, faworów i łask wielkie miałem dowody, przeszłych uraz amnestyę i obietnicę protekcyi dalszych; konfidencyę pańską zabrał do mnie cum stupore, owszem cum invidia multorum. Traktował go potém generał-lejtnant wojsk litewskich Behm, ale nie do rzeczy był ten traktament, i car był
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 153
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
płochy, Nie wie marcha, że z niego wytrzepują prochy. Tak człowiek zły a głupi, niech mu kto najskromniej Jego grzechy i jego narowy przypomni, Ciska ani się bardziej nie urazi niczem, Jakbyś go nie trzepaczką, ale chlustał biczem. 54 (P). BIESIADA: BIES SIADA SKUTEK BANKIETU
Po wczorajszym bankiecie wynidę z pokoju, Aż w izbie pełno krwie, szkła, obu końców gnoju; Temu księdza, owemu balwierza prowadzą, Ci jednają, a drudzy dopiero się wadzą; Ten okradziony biada, bez czapki, bez szable, Ten się potłukł, ten bluje. Hala, hala, diable! Aż beczka stoi, z
płochy, Nie wie marcha, że z niego wytrzepują prochy. Tak człowiek zły a głupi, niech mu kto najskromniej Jego grzechy i jego narowy przypomni, Ciska ani się bardziej nie urazi niczem, Jakbyś go nie trzepaczką, ale chlustał biczem. 54 (P). BIESIADA: BIES SIADA SKUTEK BANKIETU
Po wczorajszym bankiecie wynidę z pokoju, Aż w izbie pełno krwie, szkła, obu końców gnoju; Temu księdza, owemu balwierza prowadzą, Ci jednają, a drudzy dopiero się wadzą; Ten okradziony biada, bez czapki, bez szable, Ten się potłukł, ten bluje. Hala, hala, diable! Aż beczka stoi, z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 32
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pieniędzy do onego kramu idę worem. Kupiłem okulary i puzderko na nie. Widząc karty, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo,
Pieniędzy do onego kramu idę worem. Kupiłem okulary i puzderko na nie. Widząc karty, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 95
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przechodzisz urzędzie, Kiedy nie tylko Polska, lecz Asia Co dzień u ciebie i jada i pija I co my w Rzymie Kardinal-patrona, To tu ma u nas ciebie wschodnia strona. Skoro tylko świt rożne ordy szykiem Idą do ciebie z swym Sołomalikiem. Pokazałeś to przy Kamemetmecie, Na szumnym, który dałeś mu bankiecie, Ze wielki Mogol, ba i antypody Miałyby swoje u ciebie wygody. Iż tego siła u ciebie wychodzi, Kiedy tokajskie zbierają powodzi, Posyłam ci ten nietrwały rynsztunek, Którego lubo podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twój zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z ziemie, z prochu
przechodzisz urzędzie, Kiedy nie tylko Polska, lecz Asia Co dzień u ciebie i jada i pija I co my w Rzymie Kardinal-patrona, To tu ma u nas ciebie wschodnia strona. Skoro tylko świt rożne ordy szykiem Idą do ciebie z swym Sołomalikiem. Pokazałeś to przy Kamemetmecie, Na szumnym, ktory dałeś mu bankiecie, Ze wielki Mogol, ba i antipody Miałyby swoje u ciebie wygody. Iż tego siła u ciebie wychodzi, Kiedy tokajskie zbierają powodzi, Posyłam ci ten nietrwały rynsztunek, Ktorego lubo podły jest szacunek, Nad tym się jednak dowcip twoj zabawi, Że jeśli człowiek śmiertelny to sprawi, Że z ziemie, z prochu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 504
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
żarty, Odryzyjski Mars męstwem cię darował, Wulkanus w kuźni łeb ci zahartował (Świadczą to wschody, któreś nim przesklepił), Kupido-ć serce, twarz Bakchus ulepił. Inszym się bogom wiedzieć nie dostało, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie
żarty, Odryzyjski Mars męstwem cię darował, Wulkanus w kuźni łeb ci zahartował (Świadczą to wschody, któreś nim przesklepił), Kupido-ć serce, twarz Bakchus ulepił. Inszym się bogom wiedzieć nie dostało, Kiedyś się rodził, stąd darów tak mało. DO WALKA
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 40
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia,
złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 128
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Powinien własnej już pilnować żony. Możecie teraz za mym pozwoleniem Szukać inszego pobytu z brzemieniem Albo zakładać zamtuzy i wozem Pojedynkowym wlec się za obozem, Albo objeżdżać targi i jarmarki, Albo do księży przystać za kucharki. Dano wam wszytko, bodaj was zabito, I popłacono aż po wczoraj myto, I na rozprawie przy nocnym bankiecie Położono was. Diabłaż więcej chcecie? Jużem ci ja to, już ślubował wczora. Kurwy, precz z domu i fora ze dwora! PASZPORT KURWOM Z ZAMOŚCIA
Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina, Jewka z Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna, Te cztery kurwy z piątą panią starą Pod dobrą idą na wędrówkę
Powinien własnej już pilnować żony. Możecie teraz za mym pozwoleniem Szukać inszego pobytu z brzemieniem Albo zakładać zamtuzy i wozem Pojedynkowym wlec się za obozem, Albo objeżdżać targi i jarmarki, Albo do księży przystać za kucharki. Dano wam wszytko, bodaj was zabito, I popłacono aż po wczoraj myto, I na rozprawie przy nocnym bankiecie Położono was. Diabłaż więcej chcecie? Jużem ci ja to, już ślubował wczora. Kurwy, precz z domu i fora ze dwora! PASZPORT KURWOM Z ZAMOŚCIA
Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina, Jewka z Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna, Te cztery kurwy z piątą panią starą Pod dobrą idą na wędrówkę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 335
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Łupi, nie zrozumiawszy niemieckiej modlitwy. Takić tej zawołanej koniec był gonitwy. Dosyć Tatar korzyści i plonu miał wiele, Skórę z freza i mięsa na cztery niedziele. Widząc Zbaraski, że się kurfirst wielce miesza,
Bo o tym pewnie wszytka musi wiedzieć Rzesza, Onegoż mu Kardasza i z drugim Tatarem Podpiwszy na bankiecie ofiaruje darem. Tamten mu smycz brytanów we srebrnej obroży, Jakby nad psa Tatara nie szacując drożej. 430. NA WAŁACHY
Szczyry to wymysł, szczyra, mówię, bajka, Młodym chłopiętom rznąć dla głosu jajka; Owszem, że opak i przeciw naturze, Każdy to w końcu obaczy i w kurze: Póki ma jajca
, Łupi, nie zrozumiawszy niemieckiej modlitwy. Takić tej zawołanej koniec był gonitwy. Dosyć Tatar korzyści i plonu miał wiele, Skórę z freza i mięsa na cztery niedziele. Widząc Zbaraski, że się kurfirst wielce miesza,
Bo o tym pewnie wszytka musi wiedzieć Rzesza, Onegoż mu Kardasza i z drugim Tatarem Podpiwszy na bankiecie ofiaruje darem. Tamten mu smycz brytanów we srebrnej obroży, Jakby nad psa Tatara nie szacując drożej. 430. NA WAŁACHY
Szczyry to wymysł, szczyra, mówię, bajka, Młodym chłopiętom rznąć dla głosu jajka; Owszem, że opak i przeciw naturze, Każdy to w końcu obaczy i w kurze: Póki ma jajca
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 373
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987