i moje córki były. Na trzeci dzień byliśmy u ip. podskarbiego w. księstwa lit., który solennissime traktował i aparencją wielką nie jako exulant.
Po ustąpieniu szwedów z Warszawy ku Toruniowi, rezydencją założyliśmy nieodmienną w Warszawie; póki diabeł przeciwnej Litwy nie przywiózł pod Wyszków, ustawicznieśmy tańcami, konwersacjami, bankietami, przejazdkami bawili; jak się poczęli zaś przejeżdżać z obozu do Warszawy, także i sasi pokazywać się często, ustały brygady, bośmy się bali zdrady, a nastąpiły bojaźni, ostrożność, czynność, krycie się i t. d.
Za czasem ohełtaliśmy się z Litwa przeciwną, miewaliśmy posiedzenia, jako to:
i moje córki były. Na trzeci dzień byliśmy u jp. podskarbiego w. księstwa lit., który solennissime traktował i apparencyą wielką nie jako exulant.
Po ustąpieniu szwedów z Warszawy ku Toruniowi, rezydencyą założyliśmy nieodmienną w Warszawie; póki diabeł przeciwnéj Litwy nie przywiózł pod Wyszków, ustawicznieśmy tańcami, konwersacyami, bankietami, przejazdkami bawili; jak się poczęli zaś przejeżdżać z obozu do Warszawy, także i sasi pokazywać się często, ustały brygady, bośmy się bali zdrady, a nastąpiły bojaźni, ostrożność, czynność, krycie się i t. d.
Za czasem ohełtaliśmy się z Litwa przeciwną, miewaliśmy posiedzenia, jako to:
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 113
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ci najlepiej upatrować mogą co przystojnego jest/ a co nie: i za czym szczęście/ za czym upad przychodzi.
Tegoż gdy się Antygonus radził/ jeśliby miał iść na biesiadę abo nie: zamilknąwszy trochę/ nic mu więcej nie odpowiedział/ jedno to: Królewiczem jesteś. Jakoby rzekł: Iż nie przystoi temu bankietami się bawić/ którego Korona czeka.
Gdy jeden mówił/ iż to nalepsza rzecz jest/ dostąpić tego wszytkiego/ czego człowiek pragnie: Menedemus rzekł: I owszem to daleko lepsza/ nic nie pragnąć/ jedno rzeczy przystojnej. Ludzie są oczu nienasyconych/ cokolwiek widzą osobliwego/ toby radzi u siebie mieli. A nie
ći naylepiey vpátrowáć mogą co przystoynego iest/ á co nie: y zá cżym szcżęśćie/ zá cżym vpad przychodźi.
Tegoż gdy się Antigonus rádźił/ ieśliby miał iść ná bieśiádę ábo nie: zámilknąwszy trochę/ nic mu więcey nie odpowiedźiał/ iedno to: Krolewicem iesteś. Iákoby rzekł: Iż nie przystoi temu bánkietámi się báwić/ ktorego Koroná cżeka.
Gdy ieden mowił/ iż to nalepsza rzecż iest/ dostąpić tego wszytkiego/ cżego cżłowiek prágnie: Menedemus rzekł: Y owszem to dáleko lepsza/ nic nie prágnąć/ iedno rzecży przystoyney. Ludźie są ocżu nienásyconych/ cokolwiek widzą osobliwego/ toby rádźi v śiebie mieli. A nie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 61
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
żeście uczynili miłosierdzie to nad panem waszym Saulem i pogrzebiliście go i odda wam Bóg za to miłosierdzie i prawdę”.
Tak pogrzebione królewskie ciała po królewsku.
Nazajutrz zaś nastąpiła koronacja królewska, która z wielkim aplauzem i aparamentem tak panów radnych i posłów wszystkiego rycerstwa i mieszczan krakowskich przez trzy dni całe, wielkim kosztem, bankietami, baletami, komediami, ustawicznym na triumf strzelaniem z dział i inszymi wykwintami publicznymi odprawowała się. Czwartego dnia król do miasta na tron szedł i tam przysięgę od mieszczan krakowskich odbierał i tam niemniejsze aplauzy i gratulacyje tak od mieszczan jak od akademików były. A po odprawieniu tych ceremonii, dopiero czwartego dnia około obrady Rzeczypospolitej zachodzili
żeście uczynili miłosierdzie to nad panem waszym Saulem i pogrzebiliście go i odda wam Bóg za to miłosierdzie i prawdę”.
Tak pogrzebione królewskie ciała po królewsku.
Nazajutrz zaś nastąpiła koronacyja królewska, która z wielkim aplauzem i aparamentem tak panów radnych i posłów wszystkiego rycerstwa i miesczan krakowskich przez trzy dni całe, wielkim kosztem, bankietami, baletami, komedyjami, ustawicznym na tryumf strzelaniem z dział i inszymi wykwintami publicznymi odprawowała się. Czwartego dnia król do miasta na tron szedł i tam przysięgę od miesczan krakowskich odbierał i tam niemniejsze aplauzy i gratulacyje tak od miesczan jak od akademików były. A po odprawieniu tych ceremoniej, dopiero czwartego dnia około obrady Rzeczypospolitej zachodzili
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 453
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
końmi zewsząd zastawiano; Wkrótce: co krok, to na łeb trzeba by upadać; Nie wiedzieć, co wprzód czynić, czy bić, czy się składać, Zwłaszcza w tej stronie, którą naszy chcieli zwady, Niepodobna bez klęski i hańby szkaradej. I nie są tak ospali Turcy, jako prawią; W nocy się bankietami, w nocy grami bawią; Co bonczuk, co znak, to ksiądz, hodzia ich językiem, Któremu, gdy całą noc niesłychanym krzykiem, Jako kazał Mahomet w swoim al-Koranie, Budzi ich do pacierzy, gęba nie ustanie. Każdy namiot starszego końską znaczny grzywą, Przed którym co noc lampa gorywa oliwą, I nie
końmi zewsząd zastawiano; Wkrótce: co krok, to na łeb trzeba by upadać; Nie wiedzieć, co wprzód czynić, czy bić, czy się składać, Zwłaszcza w tej stronie, którą naszy chcieli zwady, Niepodobna bez klęski i hańby szkaradéj. I nie są tak ospali Turcy, jako prawią; W nocy się bankietami, w nocy grami bawią; Co bonczuk, co znak, to ksiądz, hodzia ich językiem, Któremu, gdy całą noc niesłychanym krzykiem, Jako kazał Mahomet w swoim al-Koranie, Budzi ich do pacierzy, gęba nie ustanie. Każdy namiot starszego końską znaczny grzywą, Przed którym co noc lampa gorywa oliwą, I nie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 212
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
za żywota musiało być/ Bo prawdziwa i stateczna miłość/ jedno cnotę rodzi/ i cnotliwe ludzi/ i ta tylko umie prawdziwie miłować: obżarci/ pijanice/ pochlebcy ani tego umieją/ ani umieć mogą. Więc do tego nie tylko nikczemni są/ i w cnocie niedołężni tacy/ którzy się cztami wielkiemi/ i ustawicznemi bankietami bawią/ ale też są i szkodliwi i Rzeczypos. Stąd bowiem idą drogości/ lichwy/ i płacze ludzkie: stąd najazdy cudzych majętności: stąd łupiestwa/ wydzierwsta/ ciąże poddanych/ i insze bezmierne szkody ludzkie. Być utratni tacy wszytko chcieli być/ jako o jednym dawna wieść jest/ iż gdy go pytano/ co
zá żywotá muśiáło być/ Bo prawdźiwa y státeczna miłość/ iedno cnotę rodźi/ y cnotliwe ludźi/ y tá tylko vmie prawdźiwie miłowáć: obżárći/ piiánice/ pochlebcy áni tego vmieią/ áni vmieć mogą. Więc do tego nie tylko nikczemni są/ y w cnoćie niedołężni tácy/ ktorzy się cztámi wielkiemi/ y vstáwicznemi bánkietámi báwią/ ále też są y szkodliwi i Rzeczypos. Ztąd bowiem idą drogośći/ lichwy/ y płácze ludzkie: ztąd naiázdy cudzych máiętnośći: ztąd łupiestwá/ wydźierwstá/ ćiąże poddánych/ y insze bezmierne szkody ludzkie. Być vtrátni tácy wszytko chćieli być/ iáko o iednym dawna wieść iest/ iż gdy go pytano/ co
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 55
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
. Siódma deszcz i grad wielki z nieba im spuściła, Osma straszne szarańcze polne przynosiła. Dziewiąta ciemnościami wszytek kraj okryła, Dziesiąta pierworodne syny wytraciła. 175. Marnotrawcom przestroga.
Kto gąb nad miarę chowa, stroi się, buduje, Zalotami rad bawi i z ludźmi prawuje, Myślistwa siła chowa, roli nie pilnuje, Bankietami się bawi i sam bankietuje, Zły gospodarz i drogi częste odprawuje, Dosypią rad i choć go szkodzą, nic nie czuje, Próżnowanie ulubił i tak je miłuje, Że prace by najmniejszej nie rad podejmuje, W gospodarstwie opieszał i często choruje, Na doktory i leki niemało spenduje, Barziej cudzych niż swoich rzeczy rad pilnuje
. Siodma deszcz i grad wielki z nieba im spuściła, Osma straszne szarańcze polne przynosiła. Dziewiąta ciemnościami wszytek kraj okryła, Dziesiąta pierworodne syny wytraciła. 175. Marnotrawcom przestroga.
Kto gąb nad miarę chowa, stroi się, buduje, Zalotami rad bawi i z ludźmi prawuje, Myślistwa siła chowa, roli nie pilnuje, Bankietami się bawi i sam bankietuje, Zły gospodarz i drogi częste odprawuje, Dosypią rad i choć go szkodzą, nic nie czuje, Prożnowanie ulubił i tak je miłuje, Że prace by najmniejszej nie rad podejmuje, W gospodarstwie opieszał i często choruje, Na doktory i leki niemało spenduje, Barziej cudzych niż swoich rzeczy rad pilnuje
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 59
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910