uroczysty) pamiętny/ gdy w Trąby uderzą. Było to święto Trąb/ Miesiąca Września. Powiadają Żydowie/ i Łacinscy Doktorowie/ iż fest Trąb/ postanowiony był na pamiątkę Izaaka Patriarchy/ oswobodzonego od ofiary/ i miecza Ojca swego Abrahama/ przez zastąpienie Barana/ Genes: 22. przetoż tego dnia trąbili w rogi baranie: acz i w srebrne w tenże dzień uderzyli/ dla nowego Księżyca/ i ofiar/ jako przykazano Num: 20. u. 10. Trąbienie tedy to/ pamięć była wolności Izaakowej/ i zaraz modlitwą cichą/ aby Bóg zmiłował się też nad nimi; i jako wyzwolił był Izaaka/ tak aby i potomki
vroczysty) pámiętny/ gdy w Trąby vderzą. Było to święto Trąb/ Mieśiącá Wrześniá. Powiádáią Zydowie/ y Láćinscy Doktorowie/ iż fest Trąb/ postánowiony był ná pámiątkę Izááká Pátryárchy/ oswobodzonego od ofiáry/ y mieczá Oycá swego Abráámá/ przez zástąpienie Báráná/ Genes: 22. przetoż tego dniá trąbili w rogi báránie: ácz y w srebrne w tenże dźień vderzyli/ dla nowego Kśiężycá/ y ofiar/ iáko przykazano Num: 20. v. 10. Trąbienie tedy to/ pámięć byłá wolnośći Izáákowey/ y záraz modlitwą ćichą/ áby Bog zmiłował się też nád nimi; y iáko wyzwolił był Izááká/ ták áby y potomki
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 62
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ogórka/ albo Malunu wodnistego/ który Dynią zowiemy/ jeno że ze wszystkich stron dwoistemi rzędami ości białe z siebie puszcza. To ziele pełne Soku mlecznego/ białego/ lipkiego/ ostrokorzennego smaku/ i ciało barzo sczmiące/ rozpalające/ i pryszczące. Który Sok tak zbierają Obywatele tych tam krain: Biorą skory owce/ albo baranie/ dobrze wyprawne/ i na drzewie je zawiesszują/ jako wantuchy/ albo niecki. Tamże zdaleka dla ostrości i gorącości Soku tego drzewo drzewcem ostrym zraniają/ z którego zranienia obfitość Soku albo miazgi białej/ wielkim pędem w one skórzane niecki wypływa/ tak że się barzo rychło napełniają/ okrom tego co na ziemię uchodzi
ogorká/ álbo Málunu wodnistego/ ktory Dynią zowiemy/ ieno że ze wszystkich stron dwoistemi rzędámi ośći białe z śiebie puscza. To źiele pełne Soku mlecznego/ białego/ lipkiego/ ostrokorzennego smáku/ y ćiáło bárzo scżmiące/ rospaláiące/ y prysczące. Ktory Sok ták zbieráią Obywátele tych tám kráin: Biorą skory owce/ álbo báránie/ dobrze wypráwne/ y ná drzewie ie záwiesszuią/ iáko wántuchy/ álbo niecki. Támże zdáleká dla ostrośći y gorącośći Soku tego drzewo drzewcem ostrym zraniáią/ z ktorego zránienia obfitość Soku álbo miazgi białey/ wielkim pędem w one skorzáne niecki wypływa/ ták że sie bárzo rychło nápełniáią/ okrom tego co ná źiemię vchodźi
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 206
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
żołnierz co u ciebie stoi nie zastąpi w tym terminie. A choć by zasłonił na prostaka przystawa trafiwszy to by tej zasłony było na czas a potym by się na tobie wolno zemścić. Bo dłużej klasztora niżeli Przeora. Podpijalismy tedy Litwy się naszło. Ów Pan Tryzna kogo rozumiał z swoich konwokował że przyszło rozochociwszy się i Baranie flaki rozdraznić. Poseł wesoł Romanijej z wozów kazał dawać wprzód popodpijawszy miodem jam nie mięszał ale Litwa pomieszawszy Nie jeden pozbył pasa, czapki, szable, piniędzy z mięszkiem
Nazajutrz rano sprowadzono konie do podwód nasze tez konie wytchnęły i podkarmiły się dosyć dobrze. Bo i z Folwarków zrazu nabrano co potrzeba i potym owsów
zołnierz co u ciebie stoi nie zastąpi w tym terminie. A choc by zasłonił na prostaka przystawa trafiwszy to by tey zasłony było na czas a potym by się na tobie wolno zemscić. Bo dłuzey klasztora nizeli Przeora. Podpiialismy tedy Litwy się naszło. Ow Pan Tryzna kogo rozumiał z swoich konwokował że przyszło rozochociwszy się y Baranie flaki rozdraznić. Poseł wesoł Romaniiey z wozow kazał dawać wprzod popodpiiawszy miodem iam nie mięszał ale Litwa pomięszawszy Nie ieden pozbył pasa, czapki, szable, piniędzy z mięszkiem
Nazaiutrz rano sprowadzono konie do podwod nasze tez konie wytchnęły y podkarmiły się dosyć dobrze. Bo y z Folwarkow zrazu nabrano co potrzeba y potym owsow
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 169v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
; Wżdy mu jedna wszeteczna nierządnica zdole, Kiedy kwoli niej spali miasto Persepole. Niechże z swoją wielkością w ziemię się zagrzebie; Ten większy niż cały świat, kto zwycięży siebie. Zmalał dziś Aleksander, narobiwszy gromu, Roście Aleksandra, bo z Rościszowskich domu, Krew sławnych argonautów, którzy, że unoszą Złote baranie runo, piszą się Junoszą. Dość odwagi, ale to większa tysiąc razy: Przy dobrej sławie serce zachować bez zmazy, Jako Judyta, kiedy i na ciele, i na Sercu czysta, strasznego Holoferna ścina. Niebezpieczniejszą grozi, nie ma bowiem gruntu, Szargą w żegludze swojej świat od Hellespontu: Tam tylko jedna Hellen
; Wżdy mu jedna wszeteczna nierządnica zdole, Kiedy kwoli niej spali miasto Persepole. Niechże z swoją wielkością w ziemię się zagrzebie; Ten większy niż cały świat, kto zwycięży siebie. Zmalał dziś Aleksander, narobiwszy gromu, Roście Aleksandra, bo z Rościszowskich domu, Krew sławnych argonautów, którzy, że unoszą Złote baranie runo, piszą się Junoszą. Dość odwagi, ale to większa tysiąc razy: Przy dobrej sławie serce zachować bez zmazy, Jako Judyta, kiedy i na ciele, i na Sercu czysta, strasznego Holoferna ścina. Niebezpieczniejszą grozi, nie ma bowiem grontu, Szargą w żegludze swojej świat od Hellespontu: Tam tylko jedna Hellen
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 375
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z armatą z domu swego musiał wybieżeć. Dobyły się bestie jakoś przez parkan i bieżały aż w gać, tamże je psi pojedli, bo jedna za drugą, chcąc spać, w błocie potonęły.
(53) Fulgo: lib: 1, cap: 6. W Iliryku widziano człowieka morskiego, który miał dwa rogi baranie, twarz człowieczą bladą, ciało jak na węgorzu, ręce dwie, u każdej dwa palce, nogi by dwa ogony szkapie, od których do ramion skrzydła jak u niedoperza nakrapiane.
(54) Roku 1599. Jadąc z Berylu do Madrylu przez Japoniją, napadliśmy dwoje morza, jedno było białe a gęste jak śmiotana
z armatą z domu swego musiał wybieżeć. Dobyły sie bestye jakoś przez parkan i bieżały aż w gać, tamże je psi pojedli, bo jedna za drugą, chcąc spać, w błocie potonęły.
(53) Fulgo: lib: 1, cap: 6. W Iliryku widziano człowieka morskiego, który miał dwa rogi baranie, twarz czlowieczą bladą, ciało jak na węgorzu, ręce dwie, u każdej dwa palce, nogi by dwa ogony szkapie, od których do ramion skrzydła jak u niedoperza nakrapiane.
(54) Roku 1599. Jadąc z Berylu do Madrylu przez Japoniją, napadliśmy dwoje morza, jedno było białe a gęste jak śmiotana
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 315
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
XX. O Zakonie Herewów albo Hifrewów.
ZA czasu Orhana wtórego Króla Tureckiego/ który Panował Trzydzieści i pięć lat/ żył Ośmdziesiąt i trzy/ umarł Hegiry Mahometowej Roku 716. był w Pruzie, Stolicy na ten czas Państwa/ Santon wielkiej sławy/ nazwany Herewi. Chodził pospolicie po różnych miejscach/ kupując wątroby i płuca baranie/ wołowe/ i cielęce/ któremi karmił psów i kotów. Czynił Profesją ubóstwa. Martwił ciało swoje postem/ płakał/ i wzdychał taką gorącością/ i żarliwością/ że Aniołowie opuszczali niebo/ a przychodzili przypatrować się/ i być świadkami jego ostrego życia/ i świętej pokuty. Orhan usłyszawszy o nim spodziwieniem chciał go widzieć
XX. O Zakonie Herewow álbo Hifrewow.
ZA czásu Orhana wtorego Krolá Tureckiego/ ktory Pánował Trzydźieśći y pięć lat/ żył Ośmdźiesiąt y trzy/ vmarł Hegiry Máhometowey Roku 716. był w Pruźie, Stolicy ná ten czas Páństwá/ Santon wielkiey słáwy/ názwány Herewi. Chodźił pospolićie po roznych mieyscách/ kupuiąc wątroby y płuca báránie/ wołowe/ y ćielęce/ ktoremi karmił psow y kotow. Czynił Professią vbostwá. Mártwił ćiało swoie postem/ płákał/ y wzdychał táką gorącośćią/ y żarliwośćią/ że Anyołowie opuszczáli niebo/ á przychodźili przypátrowáć się/ y bydź świádkámi iego ostrego żyćia/ y świętey pokuty. Orhan vsłyszawszy o nim zpodźiwieniem chćiał go widźieć
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 182
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678