czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią
czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
liczę domatorów szlachtę, niewieściuchy. Obawiam ci się, żebym nie uraził księży, Ale ziemi liczba ich, tak wielka jest, cięży; Ani ci gaszą ognia, choć to wiedzą pewnie, Że i onych ten pożar wykurzy z derewnie, Jako pczoły pasiecznik; lecz gorszy niedźwiedzie, Bo je, doszedszy w boru barci, gnietą w miedzie. Dość im do ostatniego, choć ledwie dziesiąta Część Polski się już warta, umykać się kąta, Wypychając z niej szlachtę dla swojej wygody, Tę garść z powszechnej studnie wydzierając wody; Gdyż drudzy młodzi, oczy zasłoniwszy psiną, Z straconym się żołnierzem bawią żebraniną. Woli wylać na ziemię lub na
liczę domatorów szlachtę, niewieściuchy. Obawiam ci się, żebym nie uraził księży, Ale ziemi liczba ich, tak wielka jest, cięży; Ani ci gaszą ognia, choć to wiedzą pewnie, Że i onych ten pożar wykurzy z derewnie, Jako pczoły pasiecznik; lecz gorszy niedźwiedzie, Bo je, doszedszy w boru barci, gnietą w miedzie. Dość im do ostatniego, choć ledwie dziesiąta Część Polski się już warta, umykać się kąta, Wypychając z niej szlachtę dla swojej wygody, Tę garść z powszechnej studnie wydzierając wody; Gdyż drudzy młodzi, oczy zasłoniwszy psiną, Z straconym się żołnierzem bawią żebraniną. Woli wylać na ziemię lub na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 309
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dworzanina. Koło stawów wielki dozór i pilność mieć, bo to więtszy pożytek trzy kroć czyni, niżli pole, kiedy się Ryby na pieniądze obracać będą, będzie gęsty grosz, jako tu bywało przedtym. Koło Barci w Rusczu, w Czernicach, uczynić wielki dozór, może to uczynić wielki pożytek, niechay chłopi pokażą stare barci dworskie, pobrali ye sobie chłopi, i więcej ich mają niźli pan. Lassów niech pilno strzegąm. Staw ten zaczęty niech kończą i drugie naprawują etc. Tarlik co nawięcej sposabiać, bo tym Stawy stoją kiedy się sieła płodu rodzi, a jest czym narybiać. Miasteczko tu w Rusczu po kęsu niech się funduje tam od
dworzanina. Koło stawów wielki dozor y pilność mieć, bo tho więtszy pożytek trzy kroć czyni, niżli pole, kiedy się Ryby na pieniądze obracać bendą, bendzie gęsty grosz, yako tu bywało przedtym. Koło Barci w Rusczu, w Czernicach, uczynić wielki dozor, może to uczynić wielki pożytek, niechay chłopi pokażą stare barci dworskie, pobrali ye sobie chłopi, y wiecey ych maią niźli pan. Lassów niech pilno strzegąm. Staw then zaczęty niech kończą y drugie naprawuią etc. Tarlik co nawięcey sposabiać, bo tym Stawy stoią kiedy się sieła płodu rodzi, a yesth czym narybiać. Miasteczko thu w Rusczu po kęsu niech się funduje tam od
Skrót tekstu: KoniecATest
Strona: 220
Tytuł:
Testament
Autor:
Aleksander Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Te ule obręczami dobrze opatrzywszy, barć długą do dwu zatworów uczyniwszy, wymywszy, woszczyny na wosk w głowie nalepiwszy, postawiwszy go na kładzi na długie nieruszanie, obwinąć go plecionem powrosłem słomianem w koło zrzadka, i na owo obwinienie dopiero gliną oblepić wszytek: a kiedy oschnie, oko wywiercisz przez glinę, a na barci glinę wyrzniesz. Taki vl na lato chłodniejszy, a na zimę cieplejszy, niż prosty pniakowy, i snadniej przyjdzie nić pniakowy, i kształtowniej go uczynić może; tylko bednarzowi kazać żeby nic na śrzodku nie był wypukły, jako insze beczki bywają. To wszystko obmyśliwanie koło ulów, zimie trzeba pamiętać, i pogotować, lubo
Te vle obręczámi dobrze opátrzywszy, bárć dlugą do dwu zatworow vczyniwszy, wymywszy, woszczyny na wosk w głowie nálepiwszy, postáwiwszy go ná kłádźi ná długie nieruszánie, obwinąć go plećionem powrosłem słomiánem w koło zrzadká, y ná owo obwinienie dopiero gliną oblepić wszytek: á kiedy oschnie, oko wywierćisz przez glinę, á ná bárći glinę wyrźniesz. Táki vl ná láto chłodnieyszy, á ná źimę ćiepleyszy, niż prosty pniakowy, y snádniey przyidźie nić pniakowy, y kształtowniey go vczynić może; tylko bednarzowi kázáć żeby nic ná śrzodku nie był wypukły, iáko insze beczki bywáią. To wszystko obmyślawánie koło vlow, źimie trzebá pámiętáć, y pogotowáć, lubo
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Aiiijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
łomie, Strąci kark i bez Strzelca. Tak ci to łakomie Honorów się na ziemi domagają siłu: Niejednemu drabinę śmierć poderwie z tyłu, Że albo ich nie dojdą, choć usilnie spieszą, Albo z pracą doszedszy, krótko nimi cieszą. Ale kiedyby tak być nie chcieli uparci,
Naraiłbym pewniejsze tym niedźwiedziom barci, Słodsze daleko miody niż cukry, niż seki. Do niebieskiej się niechaj udadzą pasieki: Tam prawdziwe honory; kto chce, to ich dopnie, Niech podrywa drabinę, niech śmierć łomie stopnie. Chcieć tylko dobrze czynić, boską się obrazą Brzydzić, cnót naśladować, same w ręce lazą. Możeż większy nad króla
łomie, Strąci kark i bez Strzelca. Tak ci to łakomie Honorów się na ziemi domagają siłu: Niejednemu drabinę śmierć poderwie z tyłu, Że albo ich nie dojdą, choć usilnie spieszą, Albo z pracą doszedszy, krótko nimi cieszą. Ale kiedyby tak być nie chcieli uparci,
Naraiłbym pewniejsze tym niedźwiedziom barci, Słodsze daleko miody niż cukry, niż seki. Do niebieskiej się niechaj udadzą pasieki: Tam prawdziwe honory; kto chce, to ich dopnie, Niech podrywa drabinę, niech śmierć łomie stopnie. Chcieć tylko dobrze czynić, boską się obrazą Brzydzić, cnót naśladować, same w ręce lazą. Możeż większy nad króla
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 505
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987