Hieronima Kryszpina podskarbiego w. lit. córkę, z której się urodził Jan także, Zawisza, dzisiejszy chorąży miński, ad majora natus, i Anna, wprzódy wydana za hrabię Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiej powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiej roztropności, poślubiona za Paca podkomorzego w. w. księstwa lit., umarła.
Jan Michał Zawisza, starosta miński, syn Andrzeja, pisarza w
Hieronima Kryszpina podskarbiego w. lit. córkę, z któréj się urodził Jan także, Zawisza, dzisiejszy chorąży miński, ad majora natus, i Anna, wprzódy wydana za hrabię Amor Tarnowskiego, secundo toro będąca za Szczytem kasztelanem smoleńskim, godnym i rozumnym senatorem... Tekla, siostra Andrzeja i Jana, w Mińsku mniszką w klasztorze pp. ww. bernardynek pobożnie żyjąc i wielkiéj powagi będąc, umarła. Sophia, prawdziwie imieniem i rzeczą mądra, dowcipna i bardzo rozumna, estymowana z wielkiéj roztropności, poślubiona za Paca podkomorzego w. w. księstwa lit., umarła.
Jan Michał Zawisza, starosta miński, syn Andrzeja, pisarza w
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 8
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać, choć się marna widzi, sztuki. Czego nie życzę, o to zakładać się szkoda.” Rzecze ów: „Łaska twoja będzie mi nagroda.” Toż wszytkie w sobie siły zebrawszy do kupy,
Uderzy jaje, że się rozpierzchną skorupy; Żółtek
I nie masz dziwu, że się, gdy go w gardle dusi, Jakby co złego wypił, Hussejm pasza krztusi. 242 (P). BŁAZNA ZARAZ POZNAĆ
Postrzegszy coś po swoim kawalerze dworka, Foremny mu zadała żart u podwieczorka: „Jeśli Waszmość na stole jaje stłuczesz łyżką, Dziś pójdę do klasztora i zostanę mniszką. Łacniej podnieść kopiją, łacniej ciągnąć łuki Niż tej dokazać, choć się marna widzi, sztuki. Czego nie życzę, o to zakładać się szkoda.” Rzecze ów: „Łaska twoja będzie mi nagroda.” Toż wszytkie w sobie siły zebrawszy do kupy,
Uderzy jaje, że się rozpierzchną skorupy; Żółtek
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 297
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się stało, że się tak staremu zdało, Że to z jego rozkazania w klasztornem weszła mieszkania. Przyszedł srodze zagniewany, w słowach niepohamowany, Jeszcze podpiły do tego: krzyczy, łaje, - nie wie czego, Kasztelanic mię srodze beszta o klasztor. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Mówiąc, że „chcesz, żebyś była mniszką, a mnie opuściła! Leć nie dopuszczęć swejwoli, byś chodziła po twej woli! Mniszki się nie wybiegają, - a poco cię tu trzymają? I klasztor spalić rozkażę, ciebie do siebie wziąć każę!”
Już go i szwagier hamuje, co się też tym tytułuje Nazwiskiem, - leć honor głosi,
się stało, że się tak staremu zdało, Że to z jego rozkazania w klasztornem weszła mieszkania. Przyszedł srodze zagniewany, w słowach niepohamowany, Jeszcze podpiły do tego: krzyczy, łaje, - nie wie czego, Kastelanic mię srodze beszta o klasztor. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Mówiąc, że „chcesz, żebyś była mniszką, a mnie opuściła! Leć nie dopuszczęć swejwoli, byś chodziła po twej woli! Mniszki się nie wybiegają, - a poco cię tu trzymają? I klasztor spalić rozkażę, ciebie do siebie wziąć każę!”
Już go i szwagier hamuje, co się też tym tytułuje Nazwiskiem, - leć honor głosi,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 55
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
myśli z nim i krwawej sieczy, Aż dożywotnia przyjaźń i związek tak ścisły. Toż popisawszy, z czego kontrakty zawisły, Za wczorajszą wieczerzą, z której drwiły dworki, Z marcypanów śniadania, z cukrów podwieczorki, Aż determinowany dzień bez przyjaciela W Krakowie pod Barany nastąpił wesela. Wtenczas dopiero dowie, bo miała być mniszką, Co znaczyły z ryżową para jajec kiszką; A owe, które wczora z jej prostoty szydzą, Że pannom nie należy domyślać się, widzą. 56. NA FRANCUSKIE STROJE
O musztasiach, fontaziach francuskimi słowy Nie rozumiem mówiące słysząc białegłowy; Toż mi jedna musztasie pokaże na czele: Pokręcone w rozliczne, włosy, treperełe
myśli z nim i krwawej sieczy, Aż dożywotnia przyjaźń i związek tak ścisły. Toż popisawszy, z czego kontrakty zawisły, Za wczorajszą wieczerzą, z której drwiły dworki, Z marcypanów śniadania, z cukrów podwieczorki, Aż determinowany dzień bez przyjaciela W Krakowie pod Barany nastąpił wesela. Wtenczas dopiero dowie, bo miała być mniszką, Co znaczyły z ryżową para jajec kiszką; A owe, które wczora z jej prostoty szydzą, Że pannom nie należy domyślać się, widzą. 56. NA FRANCUSKIE STROJE
O musztasiach, fontaziach francuskimi słowy Nie rozumiem mówiące słysząc białegłowy; Toż mi jedna musztasie pokaże na czele: Pokręcone w rozliczne, włosy, treperełe
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 549
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niosąc swój Ojczysty/ I serce nie dożyte/ dokazował siła; A lubo tam czymsi go Wenus zatrudniła/ Wszakże za sprzyjaźliwą pomocą Pallady/ Wnet się postrzegł/ i zatym rozsypał jej zdrady. Skąd i w łasce u Króla przy dostatku wszelkim/ I słynie Kawalerem po dziś dzień tam wielkim. Ciebie jakoś nie miała Mniszką być tej woli/ A do kwiatu przychodząc swojego powoli Ile kiedyć natura tak ozdobne ciało I urodę zdarżyła/ mieć za Zonę chciało Wiele Patrycjusów/ i Auzońskiej młodzi/ Ale czego zawzięty rankor nie dowodzi Bogów raz urażonych: zawszeć w tym przeszkodą Wenus była: Bo abo za wnętrzną niezgodą Wszyscy/ którzy umyślnie cię afektowali
niosąc swoy Oyczysty/ Y serce nie dożyte/ dokázował siłá; A lubo tám czymsi go Wenus zátrudniłá/ Wszákże zá sprzyiáźliwą pomocą Pállády/ Wnet się postrzegł/ y zátym rozsypał iey zdrády. Zkąd y w łásce v Krolá przy dostatku wszelkim/ Y słynie Káwállerem po dziś dzien tám wielkim. Ciebie iákoś nie miałá Mniszką bydź tey woli/ A do kwiátu przychodząc swoiego powoli Ile kiedyć náturá ták ozdobne ciáło Y urodę zdárżyłá/ mieć zá Zonę chciáło Wiele Pátrycyusow/ y Auzońskiey młodzi/ Ale czego záwzięty ránkor nie dowodzi Bogow raz vráżonych: záwszeć w tym przeszkodą Wenus byłá: Bo ábo zá wnętrzną niezgodą Wszyscy/ ktorzy vmyślnie cie áffektowáli
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 20
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Za niemi koń dosuży, na grzbiecie którego Skrzynia, odziana dekiem z sukniska czarnego.
XCVI.
Kto to jechał i coby pod przykryciem mieli, W pierwszej pieśni jużeście poniekąd słyszeli; Najniefortunniejsza to Izabella była, Co Zerbina swojego ciało grześć myśliła. Staruszek ją nabożny przez ten kraj prowadzi, Aby świat opuściwszy, mniszką była, radzi. I tak mógł wiele sprawić słowami świętemi, Iż chce z rozkoszami świat opuścić marnemi.
XCVII.
A choć tak smutnej twarzy i wejrzenia była, Iżby snadno serc dzikich bestyj poruszyła, Jedno za drugiem gdy śle z wnętrza głębokiego Westchnienie, co wiatr grzeje powietrze wolnego, Źrzeńce, jako dwie źrzódła,
Za niemi koń dosuży, na grzbiecie którego Skrzynia, odziana dekiem z sukniska czarnego.
XCVI.
Kto to jechał i coby pod przykryciem mieli, W pierwszej pieśni jużeście poniekąd słyszeli; Najniefortunniejsza to Izabella była, Co Zerbina swojego ciało grześć myśliła. Staruszek ją nabożny przez ten kraj prowadzi, Aby świat opuściwszy, mniszką była, radzi. I tak mógł wiele sprawić słowami świętemi, Iż chce z rozkoszami świat opuścić marnemi.
XCVII.
A choć tak smutnej twarzy i wejrzenia była, Iżby snadno serc dzikich bestyj poruszyła, Jedno za drugiem gdy śle z wnętrza głębokiego Westchnienie, co wiatr grzeje powietrze wolnego, Źrzeńce, jako dwie źrzódła,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 380
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na Feudum od Papieża. 9. Klasztor Panieński w Pradze.
W Czechach Król Wacław Siostrze swej Jagnieszce/ wielki plac w Pradze dał na budowanie/ Klasztoru Panieńskiego i Szpitala/ oraz z majętnościami i przywilejami/ na cześć Świętego Franciszka. Ta niechciała żadną miarą iść za Fryderyka Cesarza/ ale Panieństwo Bogu poświęciła/ i Mniszką Świętej Klary została/ i cudami jeszcze za żywota słynęła. Od tego też Małżeństwa ją odwodziła znaczna nieczystość tego/ który się o nią starał. Wiek 13. Rok P. 1234. Grzegorza IX. 8. Fryderyka II. 15. Jana 6. 10. Żydzi na rzeź, dziecię Chrześcijańskie tuczą.
W Nordowiku
ná Feudum od Papieżá. 9. Klasztor Pánieński w Prádze.
W Czechách Krol Wácław Siestrze swey Iágnieszce/ wielki plác w Prádze dał ná budowánie/ Klasztoru Pánieńskiego i Szpitalá/ oraz z máiętnośćiámi i przywileiámi/ ná cześć Swiętego Fránćiszká. Ta niechćiałá żadną miarą iść zá Fryderyká Cesarzá/ ále Pánieństwo Bogu poświęćiła/ i Mniszką Swiętey Klary zostáłá/ i cudámi ieszcze zá żywota słynęłá. Od tego też Małżenstwá ią odwodźiłá znáczna nieczystość tego/ ktory się o nię stárał. Wiek 13. Rok P. 1234. Grzegorza IX. 8. Fryderyka II. 15. Iana 6. 10. Zydźi ná rzeź, dźiećię Chrześćiáńskie tuczą.
W Nordowiku
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 78
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
miłość i przyjaźń pochodzi, Owa krótko, gładkiemu ni na czym nie schodzi. Opak się szpetnym dzieje, kto się chce, naśmieje, Przygani. Jako mówią: zewsząd na cię wieje. Więc nierad ociec widzi, pogotowiu matka, Przyczyny inszej nie da, jedno żeś nie gładka. Do klasztora chcą wprawić, mniszką zową sprosne, Chociaj nie do kapice chce serce miłosne. Nie wiedzą o tym pono, ze Kupido mały Jednakie ma na żadne i na gładkie strzały. Żal mi was, panny dobre, które przez gładkości Nie możecie żądzy swej dość czynić w miłości. Przeto, chcąc was z gładkimi zarówno postawić, Omyśliłem lekarstwo jakiekolwiek
miłość i przyjaźń pochodzi, Owa krotko, gładkiemu ni na czym nie schodzi. Opak sie szpetnym dzieje, kto sie chce, naśmieje, Przygani. Jako mówią: zewsząd na cie wieje. Więc nierad ociec widzi, pogotowiu matka, Przyczyny inszej nie da, jedno żeś nie gładka. Do klasztora chcą wprawić, mniszką zową sprosne, Chociaj nie do kapice chce serce miłosne. Nie wiedzą o tym pono, ze Kupido mały Jednakie ma na żadne i na gładkie strzały. Żal mi was, panny dobre, które przez gładkości Nie możecie żądzy swej dość czynić w miłości. Przeto, chcąc was z gładkimi zarówno postawić, Omyśliłem lekarstwo jakiekolwiek
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 54
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, będziesz miała chwalce, Ustąpiąć radzi, patrząc na ciebie przez palce. Z radości się śmiać będą, nie wierz, ze to szydzą, Rozumiej raczej, ze cię radzi wszyscy widzą. Powagi też zażywaj, obacz się, żeś gładka, Domyślą się, czego chcesz, ociec, także matka. Zwąc cię mniszką nie będą, każdy to utwierdzi, Żeć chłop siedzi na sercu, a kapica śmierdzi. A tak już za tą ujdziesz ludzkiej nienawiści, U wszytkich w lasce będziesz i w wielkiej korzyści. A mnie co za to? Przyznaj, żem cię znowu rodził I, czegoć serce chciało, we wszytkim dogodził
, będziesz miała chwalce, Ustąpiąć radzi, patrząc na ciebie przez palce. Z radości się śmiać będą, nie wierz, ze to szydzą, Rozumiej raczej, ze cię radzi wszyscy widzą. Powagi też zażywaj, obacz się, żeś gładka, Domyślą się, czego chcesz, ociec, także matka. Zwąc cię mniszką nie będą, każdy to utwierdzi, Żeć chłop siedzi na sercu, a kapica śmierdzi. A tak już za tą ujdziesz ludzkiej nienawiści, U wszytkich w lasce będziesz i w wielkiej korzyści. A mnie co za to? Przyznaj, żem cię znowu rodził I, czegoć serce chciało, we wszytkim dogodził
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 58
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
proszku, I zastałem doktora wczasując się w łóżku. 215 (D). PANNA Z MĘŻATKĄ
W niedzielę, kiedy kościół, wedle starej mody, O przetworzeniu w wino na weselu wody Czyta ewangelią, w Galilejskiej Kanie, Jadąc imo, trafiłem prawie na kazanie. Śliczna jedna starosty sądeckiego cora Wstępowała, zostając mniszką, do klasztora; Sforcował się zakonnik, w konceptach dość gładki, Przekładając w ich stanie panny nad mężatki, Te wodą, tamte, nie wiem, dla jakiej przyczyny, Winem zowąc, ponieważ najwięcej się syny Wszytkie święte chlubiły, w tym ich szczęście kładzie Bóg od początku świata. Mylą się szkaradzie, Mylą się
proszku, I zastałem doktora wczasując się w łóżku. 215 (D). PANNA Z MĘŻATKĄ
W niedzielę, kiedy kościół, wedle starej mody, O przetworzeniu w wino na weselu wody Czyta ewangeliją, w Galilejskiej Kanie, Jadąc imo, trafiłem prawie na kazanie. Śliczna jedna starosty sądeckiego cora Wstępowała, zostając mniszką, do klasztora; Sforcował się zakonnik, w konceptach dość gładki, Przekładając w ich stanie panny nad mężatki, Te wodą, tamte, nie wiem, dla jakiej przyczyny, Winem zowąc, ponieważ najwięcej się syny Wszytkie święte chlubiły, w tym ich szczęście kładzie Bóg od początku świata. Mylą się szkaradzie, Mylą się
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 322
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987