statuam ex lapide factam - św. Chryzostoma z Panem Jezusem, altitudinis na trzy, jeśli nie więcej, kopie, bona proportione; jakiej drugiej podobnej wielkości nieprędko znalezć, i w całych Włoszech nie masz. 86v
Dnia 2 Maji. W tym mieście mszy wysłuchawszy i ranny obiad zjadszy, wsiedliśmy znowu na barkę, którąśmy - bez popasu cały dzień - płynęli na nocleg w mieście Sens, niemałe miasto i ludne, od Aukserre mil 12.
Dnia 3 Maji. Pokarm w mieście Montereau, mil 7 od noclegu. Na noc zaś stanąłem w mieście Corbeil, mil 9. Miasto niemałe, per medium rzeka płynie jedna
statuam ex lapide factam - św. Chryzostoma z Panem Jezusem, altitudinis na trzy, jeśli nie więcej, kopie, bona proportione; jakiej drugiej podobnej wielkości nieprędko znaleźć, i w całych Włoszech nie masz. 86v
Dnia 2 Maii. W tym mieście mszy wysłuchawszy i ranny obiad zjadszy, wsiedliśmy znowu na barkę, którąśmy - bez popasu cały dzień - płynęli na nocleg w mieście Sens, niemałe miasto i ludne, od Auxerre mil 12.
Dnia 3 Maii. Pokarm w mieście Montereau, mil 7 od noclegu. Na noc zaś stanąłem w mieście Corbeil, mil 9. Miasto niemałe, per medium rzeka płynie jedna
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 284
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
niemal wszytkich kosztowawszy zakonów, potym reformował wiarę, uciekszy, i wiele ksiąg contra fidem napisał. Tego, jako magni doctoris in illorum fide, pro memoria statuam postawili, iż w tym mieście umarł.
W tym mieście obiad zjadszy barką jechałem do miasta Delftu, które też nieszpetne i niemałe.
Stamtąd na drugą wsiadszy barkę na noc do miasta La Haje, pryncypalnego całej Holandii, które przedtym nie było miasto, jeno iż principis d’Orange, to jest
księcia całej Holandii, i całego senatu, et nobilitatis rezydencja. In tantum teraz crevit, iż in pulchritudine żadne miasto holenderskie mu zrównać nie może, lubo quoad magnitudinem Amsterdam, in
niemal wszytkich kosztowawszy zakonów, potym reformował wiarę, uciekszy, i wiele ksiąg contra fidem napisał. Tego, jako magni doctoris in illorum fide, pro memoria statuam postawili, iż w tym mieście umarł.
W tym mieście obiad zjadszy barką jechałem do miasta Delftu, które też nieszpetne i niemałe.
Stamtąd na drugą wsiadszy barkę na noc do miasta La Haye, pryncypalnego całej Holandiej, które przedtym nie było miasto, jeno iż principis d’Orange, to jest
księcia całej Holandiej, i całego senatu, et nobilitatis rezydencja. In tantum teraz crevit, iż in pulchritudine żadne miasto holenderskie mu zrównać nie może, lubo quoad magnitudinem Amsterdam, in
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 308
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
crevit, iż in pulchritudine żadne miasto holenderskie mu zrównać nie może, lubo quoad magnitudinem Amsterdam, in duplo aut triplo maior, jeno co do pałaców i różnych ozdób, jako extra tak też intra, tak suppono, że mu Europe równego nie znajdzie we wszytko ochędożności i proporcji. W tym mieście przenocowawszy wsiadłem na barkę.
Dnia 13. Na południe stanąłem w mieście Leyda nazwanym. Wszytką drogę miedzy delikatnemi ogrodami, ślicznymi pałacami i domami z wielkim plezirem jechało się. Miasto Leyda jako jest principales Holandii urbes, tak non immerito, ponieważ jako w wielkości, tak też i piękności aliis non cedit, maximam mając omnium affluentiam. Ratusz
crevit, iż in pulchritudine żadne miasto holenderskie mu zrównać nie może, lubo quoad magnitudinem Amsterdam, in duplo aut triplo maior, jeno co do pałaców i różnych ozdób, jako extra tak też intra, tak suppono, że mu Europae równego nie znajdzie we wszytko ochędożności i proporcjej. W tym mieście przenocowawszy wsiadłem na barkę.
Dnia 13. Na południe stanąłem w mieście Leyda nazwanym. Wszytką drogę miedzy delikatnemi ogrodami, ślicznymi pałacami i domami z wielkim plezirem jechało się. Miasto Leyda jako jest principales Holandii urbes, tak non immerito, ponieważ jako w wielkości, tak też i piękności aliis non cedit, maximam mając omnium affluentiam. Ratusz
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 309
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i przez Wagę/ przeprawił wszystkie wojska między Comarnem a Naihaiślem. Lustracja tych wojsk jeszcze do tąd nie była: czekają podobno na samego Cesarza/ który się ma puścic Dunajem za Preszpurk az do Obozu. Odnowiono na tę drogę dla niego dwie Galerze/ a dla Princ Roberta/ który snadź z nim pojedzie/ budują nową barkę. Tym wojskom pozwoliły Stany Węgierskie/ 30. tysięcy korcy zboża/ dwa tysiąca wiader wina/ i 600. wołów: Panowie wielcy/ mają też z osobna contribuere.
Ali Basza tam leży z wojskiem gdzie i pierwej pod Temeszwarem/ czekając (jako się domyslamy) na posiłki Tatarskie i Wołoskie. Zatym vox incerta spargitur
y ṕrzez Wágę/ ṕrzeṕráwił wszystkie woyská między Comarnem á Naihaislem. Lustrácya tych woysk iescże do tąd nie była: cżekáią podobno na samego Cesarza/ ktory się ma ṕuścic Dunáiem za Preszṕurk áz do Obozu. Odnowiono na tę drogę dla niego dwie Galerze/ a dla Princ Roberta/ ktory snadz z nim poiedźie/ buduią nową barkę. Tym woyskom pozwoliły Stany Węgierskie/ 30. tyśięcy korcy zboża/ dwá tyśiąca wiader wina/ y 600. wołow: Panowie wielcy/ máią też z osobna contribuere.
Ali Basza tam lezy z woyskiem gdźie y ṕierwey pod Temeszwarem/ cżekáiąc (iáko się domyslamy) na pośiłki Tatarskie y Wołoskie. Zatym vox incerta spargitur
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 303
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
gdzie się obrócić. Wynidzie, aliści on koń stoi, na którym przyjachał; odwiązawszy go jachał do owego karwaseru, skąd był przyjachał. W godzin kilka pyta się wezyr: „A on giaur kędy?” Nikt nie umiał odpowiedzieć. Dopiero jeden ozwał się: że jest w karwaserze. Kazał wezyr wziąć go na barkę, milę za Konstantynopol odwieziono do Jedykuły, albo czarnej-wieży. W tej zastał Francuzów, Niemców, Włochów, wszystkich dwanaście, między temiż Polak jeden z Łasku, który służył Hieronimowi Łaskiemu. Ten był zebrał Radułowi na pomoc kupę ludzi; przegrał Raduł na Bukowinie, naszych przetrzepano, tego hajduka wzięto było u
gdzie się obrócić. Wynidzie, aliści on koń stoi, na którym przyjachał; odwiązawszy go jachał do owego karwaseru, skąd był przyjachał. W godzin kilka pyta się wezyr: „A on giaur kędy?” Nikt nie umiał odpowiedzieć. Dopiero jeden ozwał się: że jest w karwaserze. Kazał wezyr wziąść go na barkę, milę za Konstantynopol odwieziono do Jedykuły, albo czarnej-wieży. W tej zastał Francuzów, Niemców, Włochów, wszystkich dwanaście, między temiż Polak jeden z Łasku, który służył Hieronimowi Łaskiemu. Ten był zebrał Radułowi na pomoc kupę ludzi; przegrał Raduł na Bukowinie, naszych przetrzepano, tego hajduka wzięto było u
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 172
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
/ tylko na 18. sążniów:) Tam już będąc/ jak narychlej może/ zbiera rękami po dnie/ i napełnia onę taistrę ostregami: potym trząśnie powrozem. Na który znak towarzysze jego/ z tejże barki ciągną zaraz powróz/ a z nimi onego rybitwa. Spuszczają potym porządnie i drugich/ aż tak napełnią barkę. W wieczor każda gromada idzie do budy swej/ tam składają na kupę swoje one ostregi: i nie ruchają ich/ aż się skończy łów ich. Na ten czas dopiro każda kompania otwiera swoje/ które też już na ten czas owiędną: i jedna z nich miewa ich więcej/ druga mniej. Skończywszy już tę
/ tylko ná 18. sążniow:) Tám iuż będąc/ iák narychley może/ zbiera rękámi po dnie/ y nápełnia onę táistrę ostregámi: potym trząśnie powrozem. Ná ktory znák towárzysze iego/ z teyże barki ćiągną záraz powroz/ á z nimi onego rybitwá. Spusczáią potym porządnie y drugich/ áż ták nápełnią barkę. W wieczor káżda gromádá idźie do budy swey/ tám skłádáią ná kupę swoie one ostregi: y nie rucháią ich/ áż się skończy łow ich. Ná ten czás dopiro káżda kompánia otwiera swoie/ ktore też iuż ná ten czás owiędną: y iedná z nich miewa ich więcey/ druga mniey. Skończywszy iuż tę
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 182
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
jechać do królestwa swego. PIEŚŃ XXVIII.
LXXXVI.
Więc i konia, na wzgardę co go Rugierowi Wziął z sobą, żal mu było, jako rycerzowi Dobremu, trudzić dalej, bo po dwa dni całe Bez odpoczynku prace dawał mu niemałe Ani go opatrował, troską obciążany, Jako beł w gospodarskiej stajniej postawiony: Na barkę go wziąć kazał, iść za życzliwemi Wiatry spodziewa się być prędzej w swojej ziemi.
LXXXVII.
Sam wsiąść bez omieszkania za niem się gotuje; Jeszcze na brzegu stoi, a już rozkazuje Odepchnąć się: zarazem wszytkie chęci jego Zbyć z oczu co najprędzej kraju przemierzłego. Wsiadł, barka zaś na Sonnie leci, jako strzała
jechać do królestwa swego. PIEŚŃ XXVIII.
LXXXVI.
Więc i konia, na wzgardę co go Rugierowi Wziął z sobą, żal mu było, jako rycerzowi Dobremu, trudzić dalej, bo po dwa dni całe Bez odpoczynku prace dawał mu niemałe Ani go opatrował, troską obciążany, Jako beł w gospodarskiej stajniej postawiony: Na barkę go wziąć kazał, iść za życzliwemi Wiatry spodziewa się być prędzej w swojej ziemi.
LXXXVII.
Sam wsieść bez omieszkania za niem się gotuje; Jeszcze na brzegu stoi, a już rozkazuje Odepchnąć się: zarazem wszytkie chęci jego Zbyć z oczu co najprędzej kraju przemierzłego. Wsiadł, barka zaś na Sonnie leci, jako strzała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 378
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mieszkańcy do swej kluby przydzie Tak wiele wsi i domów z rąk jego zgorzało, Iż prowincji żyznej mało co zostało. PIEŚŃ XXX.
X.
Stamtąd ku jednej pędem puścił się krainie, Zyzery, u Zybelty co leży w ciaśninie Albo u Zybeltery, bo ją przezywają Dwoistemi imiony ci, co tam jeżdżają. Ujrzał szalony barkę, co się odpychała Od brzegu, a dość ludzi w sobie przednich miała, Którzy w rane zaranie, gdy wiatr wieje mały, Na drugą stronę chcieli słone przebyć wały.
XI.
Namocniejszem zawołał głosem: „Postój, bracie! Weź mię: chcę ja też jechać, a o swej zapłacie Nie miej troski:
mieszkańcy do swej kluby przydzie Tak wiele wsi i domów z rąk jego zgorzało, Iż prowincyej żyznej mało co zostało. PIEŚŃ XXX.
X.
Stamtąd ku jednej pędem puścił się krainie, Zyzery, u Zybelty co leży w ciaśninie Albo u Zybeltery, bo ją przezywają Dwoistemi imiony ci, co tam jeżdżają. Ujrzał szalony barkę, co się odpychała Od brzegu, a dość ludzi w sobie przednich miała, Którzy w rane zaranie, gdy wiatr wieje mały, Na drugą stronę chcieli słone przebyć wały.
XI.
Namocniejszem zawołał głosem: „Postój, bracie! Weź mię: chcę ja też jechać, a o swej zapłacie Nie miej troski:
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 406
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jałmużny: i włożywszy ją sobie w biesagi/ przepowiadają kazanie ludziom/ i oznajmują im/ iż chcą iść na inszy świat oglądać Amidę: co mu wszyscy pochwalają/ dziwując się takiemu jego nabożeństwu. Dostają potym sobie tassaków abo sierpów/ na obcinanie cierznia i ostów/ któreby znaleźli na drodze/ i wsiadają w nową barkę/ do szyje/ do ramion/ do bioder/ do udów/ do nóg nawiązawszy sobie kamieni: przybywszy na głębokie morze/ przekolą barkę/ abo wyskakują do wody/ i tak się topią. Części czwartej, Księgi wtóre. O Bałwochwalstwach Moluckich.
PRzedtym niż Arabowie przybyli z Malaki do Moluk wysep/ i do inszych
iáłmużny: y włożywszy ią sobie w biesági/ przepowiádáią kazánie ludźiom/ y oznáymuią im/ iż chcą iść ná inszy świát oglądáć Amidę: co mu wszyscy pochwaláią/ dźiwuiąc się tákiemu iego nabożeństwu. Dostáią potym sobie tássakow ábo śierpow/ ná obcinánie ćierznia y ostow/ ktoreby ználeźli ná drodze/ y wśiádáią w nową barkę/ do szyie/ do rámion/ do bioder/ do vdow/ do nog náwiązawszy sobie kámieni: przybywszy ná głębokie morze/ przekolą barkę/ ábo wyskákuią do wody/ y ták się topią. Częśći czwartey, Kśięgi wtore. O Báłwochwálstwách Moluckich.
PRzedtym niż Arábowie przybyli z Máláki do Moluk wysep/ y do inszych
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 141
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
co mu wszyscy pochwalają/ dziwując się takiemu jego nabożeństwu. Dostają potym sobie tassaków abo sierpów/ na obcinanie cierznia i ostów/ któreby znaleźli na drodze/ i wsiadają w nową barkę/ do szyje/ do ramion/ do bioder/ do udów/ do nóg nawiązawszy sobie kamieni: przybywszy na głębokie morze/ przekolą barkę/ abo wyskakują do wody/ i tak się topią. Części czwartej, Księgi wtóre. O Bałwochwalstwach Moluckich.
PRzedtym niż Arabowie przybyli z Malaki do Moluk wysep/ i do inszych pobliskich/ ludzie ich żyli nie znając Boga/ i nie mając żadnej Religii: Ten tam był szczęśliwy/ komu się powodziło wedle fantasiej jego
co mu wszyscy pochwaláią/ dźiwuiąc się tákiemu iego nabożeństwu. Dostáią potym sobie tássakow ábo śierpow/ ná obcinánie ćierznia y ostow/ ktoreby ználeźli ná drodze/ y wśiádáią w nową barkę/ do szyie/ do rámion/ do bioder/ do vdow/ do nog náwiązawszy sobie kámieni: przybywszy ná głębokie morze/ przekolą barkę/ ábo wyskákuią do wody/ y ták się topią. Częśći czwartey, Kśięgi wtore. O Báłwochwálstwách Moluckich.
PRzedtym niż Arábowie przybyli z Máláki do Moluk wysep/ y do inszych pobliskich/ ludźie ich żyli nie znáiąc Bogá/ y nie máiąc żádney Religiey: Ten tám był sczęśliwy/ komu się powodźiło wedle phántásiey iego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 141
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609