. Pod samem miastem na górze pałac, w ogrodzie perspektywa z obu stron drogi naszej z drzewa pinelowego bardzo długa i piękna.
4^go^. Do Trewizu włoskiego mil trzy, droga między wyśmienitemi ogrodami i pałacami.
5^go^. Do Mestre mil 2, wkoło drogi pałace i ogrody. Z Mestre mila odnogą morską do Wenecji, barkami jadą.
Do Wenecji tedy z Wiednia mil 75, alias trzynaście dni jazdy zupełne. Raritates et Curiositates piękne w Wenecji te są:
Samo miasto tak wielkie na morzu, cud.
Kościół św. Marka lat 823 jak postawiony. Staroświeckość bardzo wielka, pro raritate; posadzka wyśmienitej mozajki, i co kaplica odmiennej inwencji,
. Pod samem miastem na górze pałac, w ogrodzie perspektywa z obu stron drogi naszéj z drzewa pinelowego bardzo długa i piękna.
4^go^. Do Trewizu włoskiego mil trzy, droga między wyśmienitemi ogrodami i pałacami.
5^go^. Do Mestre mil 2, wkoło drogi pałace i ogrody. Z Mestre mila odnogą morską do Wenecyi, barkami jadą.
Do Wenecyi tedy z Wiednia mil 75, alias trzynaście dni jazdy zupełne. Raritates et Curiositates piękne w Wenecyi te są:
Samo miasto tak wielkie na morzu, cud.
Kościół św. Marka lat 823 jak postawiony. Staroświeckość bardzo wielka, pro raritate; posadzka wyśmienitéj mozajki, i co kaplica odmiennéj inwencyi,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 80
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI
, przysięga, krzywi, Śmieje ten, a jego się dowcipowi dziwi. I po długiej dyspucie niecnota weń weprze, Że schował, wedle rady ukradszy sam, wieprze. Toż kiedy miał odchodzić, klepiący go w ramię: „Jedz zdrów, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
11 Septembrisappulimus litus do miasta holanderskiego Briel nazwanego, barzo obronnego, ponieważ także in finibus Holandii nad morzem. Kędy obiad zjadszy barką jechaliśmy do Monster miasta, mil 2, kędy wszelką na forystierów znaleźliśmy commoditatem. Ponieważ po całej Holandii są kanały kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego
11 Septembrisappulimus litus do miasta holanderskiego Briel nazwanego, barzo obronnego, ponieważ także in finibus Holandiej nad morzem. Kędy obiad zjadszy barką jechaliśmy do Monster miasta, mil 2, kędy wszelką na forystierów znaleźliśmy commoditatem. Ponieważ po całej Holandiej są kanały kopane, któremi, dokąd chce, może jechać co godzina barkami z jednego miasta do drugiego; także też i lądem rydwanami, wszytko drogami kopanymi z wielką wygodą i kiedy jeno chce. Stamtąd tedy dla widzenia przedniejszych miast holanderskich, lubo są /133/ wszytkie barzo piękne, jechałem, koła nadając, z Monster rydwanem do Rotterdamu, miasta głównego holanderskiego, we wszytko barzo obfitego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 308
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Gór tych, które się zowią ANDES.
ATLAS GÓRA w Maurytanii Krainie Afrykańskiej od Atlasa Króla Maurów nazwana, inaczej ANCHIA rzeczona, takiej wysokości, iż nigdy wierzchołku oko nie widziało ludzkie, bo caput inter nubia condit zawsze wlecie i w zimie chmurami okryta Co dało Poetom bajecznym okazją, że Atlas jest człek Deaster, barkami swojemi dźwigający Niebo: Innym, że Król wgóry zaniesiony spojrzeniem na głowę Gorgony na Tarczy u Perseuszo wyobrażonej: Innych tandem zdanie najpodobniejsze do Wiary, że Atlas był Astrolog, który wysoką Ściencją swoją o Sferze i Gwiazdach prawie zdawał się Antyquitati Niebotycznym, z tąd i Górę tą ATLAS chmur i obłoków niby dotykającą Atlasem nazwali
GOR tych, ktore się zowią ANDES.
ATLAS GORA w Maurytanii Krainie Afrykańskiey od Atlasa Krola Maurow nazwana, inaczey ANCHIA rżeczona, takiey wysokosci, iż nigdy wierzchołku oko nie widziało ludzkie, bo caput inter nubia condit zawsze wlecie y w zimie chmurami okryta Co dało Poetom baiecznym okazyą, że Atlas iest człek Deaster, barkami swoiemi dzwigaiący Niebo: Innym, że Krol wgory zaniesiony spoyrzeniem na głowe Gorgony na Tarczy u Perseuszo wyobrażoney: Innych tandem zdanie naypodobnieysze do Wiary, że Atlas był Astrolog, ktory wysoką Sciencyą swoią o Sferze y Gwiazdach prawie zdawał się Antiquitati Niebotycznym, z tąd y Gorę tą ATLAS chmur y obłokow niby dotykaiącą Atlasem nazwali
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 544
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Ucieka w las a jemu grzywę wiatr rozwiewa I tam wstyd swój głęboką jaskinią nakrywa, Zły kur na kura zwłaszcza gdy przyjdzie do tego, Że wódz z swym hufcem trafi na wodza drugiego. Wnet bitwę sobie dają hetmani zwaśnieni, Krwią własną na swe własne wnętrza zajuszeni. Spolny raz ostrym nosem i pazury bywa, Barkami bijąc każdy sobie pochutnywa; Krzyk idzie pod obłoki a z ziemie kurzawa, Pierze leci, tak właśnie, jak kiedy śnieg wstawa. Takie Jason do Kolchów płynąc widział skały, Które się same z sobą nad morzem ścierały. Bywało, że częstokroć od razu spolnego Obu martwych odniosą z placu nieszczęsnego. Dziwuj się tu,
, Ucieka w las a jemu grzywę wiatr rozwiewa I tam wstyd swoj głęboką jaskinią nakrywa, Zły kur na kura zwłaszcza gdy przyjdzie do tego, Że wodz z swym hufcem trafi na wodza drugiego. Wnet bitwę sobie dają hetmani zwaśnieni, Krwią własną na swe własne wnętrza zajuszeni. Spolny raz ostrym nosem i pazury bywa, Barkami bijąc każdy sobie pochutnywa; Krzyk idzie pod obłoki a z ziemie kurzawa, Pierze leci, tak właśnie, jak kiedy śnieg wstawa. Takie Jason do Kolchow płynąc widział skały, Ktore się same z sobą nad morzem ścierały. Bywało, że częstokroć od razu spolnego Obu martwych odniosą z placu nieszczęsnego. Dziwuj się tu,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 298
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
czułego smoku? Mnie nie poraz chybiali Centaurowie kroku: I Arkadski wieprz dziki szkodnik: nie wygrała Lub swym złym Hydra rosła i moc dwoję brała. Cóż gdym Turskie woźniki krwią ludzką tuczone Widział? widział trupami złoby narzucone? Widziałem/ i rozmiotał: znioszł Pana z szkapami. Temi ogrom Nemejski zwinąłem barkami. Tym na brzegu Tybrowym/ dziw się nie wymigał Srogi Kakus: niebosa temim barki dźwigał. Ustała Jowiszowa żona rozkazując/ Jam nie ustal wszytkiego mężnie dokazując/ Lecz tu nowy jakiemu jadu miecz nie silen/ Ni zbroja/ ni odwaga/ wnętrznych płuców pilen. I wszem członkom dokucza ogień strawca srogi. Ewryscjej
czułego smoku? Mnie nie poraz chybiáli Centaurowie kroku: Y Arkádski wieprz dźiki szkodnik: nie wygrałá Lub swym złym Hydrá rosłá y moc dwoię brałá. Coż gdym Turskie woźniki krwią ludzką tuczone Widźiał? widźiał trupámi złoby nárzucone? Widźiałem/ y rozmiotał: znioszł Paná z szkápámi. Temi ogrom Nemeyski zwinąłem bárkami. Tym ná brzegu Tybrowym/ dźiw się nie wymigał Srogi Kákus: niebosa temim bárki dźwigał. Vstała Iowiszowá żoná roskazuiąc/ Iam nie vstal wszytkiego mężnie dokázuiąc/ Lecz tu nowy iákiemu iádu miecz nie śilen/ Ni zbroiá/ ni odwaga/ wnętrznych płucow pilen. Y wszem członkom dokucza ogień strawcá srogi. Ewryscyey
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 223
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
dobrych 4.
18) Kolaska skórą obita na pasach całkowych z poduszkami 2: sukienną zieloną i skórzaną z barkami podwójnemi, kurczabami.
19) Skarbnik nowy, skórą czarną obity cały, kurczaby na łańcuszkach do łągiew i luśni przybijana, koła szybowano nowe i barków dwoje okowanych.
20) Wozów fornalskich 2 oprawnych, z barkami, lunami, sworzeniami tylnikami, luśniami okowanemi. Na każdym kole żelaza po
sztuk 6. Item kół nowych, nie zażywanych, oprawnych, 5, na każdym kole żelaza po sztuk 6, kół nowych zadnich, nie oprawnych, 2.
21) Sanki z pukładem, klamrami żelaznemi obite i do barków haki żelazne,
dobrych 4.
18) Kolaska skórą obita na pasach całkowych z poduszkami 2: sukienną zieloną i skórzaną z barkami podwójnemi, kurczabami.
19) Skarbnik nowy, skórą czarną obity cały, kurczaby na łańcuszkach do łągiew i luśni przybijana, koła szybowano nowe i barków dwoje okowanych.
20) Wozów fornalskich 2 oprawnych, z barkami, lunami, sworzeniami tylnikami, luśniami okowanemi. Na każdym kole żelaza po
sztuk 6. Item kół nowych, nie zażywanych, oprawnych, 5, na każdym kole żelaza po sztuk 6, kół nowych zadnich, nie oprawnych, 2.
21) Sanki z pukładem, klamrami żelaznemi obite i do barków haki żelazne,
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 101
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959