na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecji, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać, nie znajdzie miejsca, gdzie by nie miało co osobliwie visum et animum recreare.
W pół drogi do Wenecji z Padwy nocowaliśmy
na całą włoską ziemię sławna, bo się wszytkie studia, a najwięcej medica tractantur. 21v
Dnia 5 Decembris. Mszy św. w kaplicy św. Antoniego wysłuchawszy, jechaliśmy recta do barek (bochmy konie i wozy w Padwie, jadąc do Wenecjej, zostawili), których pięć nas ledwie zabrało wszytkich. Te barki są podobne batom pięknym z pokojami barzo wesołemi i gankami, któremi z Padwy mil 18 włoskich wszytko kanałami jeżdżą miedzy pałacami wyśmienitemi, ogrodami,
perspektywami osobliwemi. Tak iż tych mil kilkanaście jadać, nie znajdzie miejsca, gdzie by nie miało co osobliwie visum et animum recreare.
W pół drogi do Wenecjej z Padwy nocowaliśmy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 147
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, we wsi nazywającej się Ponte de Lago Oscuro, gdzie przenocowawszy, nazajutrz rano, to jest dnia 29, na drugiej barce mniejszej do Ferrary kanałem przypłynąłem. Ferrara
To miasto jest w sobie srodze także wielkie i nieszpetne, murem i wodą barzo potężnie opatrzone, kanał też, przez śrzodek miasta wielki idący, którym barki wchodzą do miasta, toczy się.
Jeden pałac na kształt zomku wyśmienity, w którym kardynał rezyduje, który jest prepozytem tego miasta. W tymże mieście i drugi kardynał jest preapositus in spiritualibus. Kościołów pięknych i bogatych niemała liczba, bo też samo miasto i wielkie, i piękne, w ulicach przestronne, jeno że
, we wsi nazywającej się Ponte de Lago Oscuro, gdzie przenocowawszy, nazajutrz rano, to jest dnia 29, na drugiej barce mniejszej do Ferrary kanałem przypłynąłem. Ferrara
To miasto jest w sobie srodze także wielkie i nieszpetne, murem i wodą barzo potężnie opatrzone, kanał też, przez śrzodek miasta wielki idący, którym barki wchodzą do miasta, toczy się.
Jeden pałac na kształt zomku wyśmienity, w którym kardynał rezyduje, który jest prepozytem tego miasta. W tymże mieście i drugi kardynał jest preapositus in spiritualibus. Kościołów pięknych i bogatych niemała liczba, bo też samo miasto i wielkie, i piękne, w ulicach przestronne, jeno że
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 175
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Reformatorów, a drugi farski. 43
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg wszytko nad samym morzem jechałem mil włoskich 15 do austerii Kattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z
Reformatorów, a drugi farski. 43
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg wszytko nad samym morzem jechałem mil włoskich 15 do austeriej Cattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 180
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w mieście Senigallia, także nad samym brzegiem morskim leżącym. To miasto insze, wszytkie excellens magnitudine et ordine, murem barzo wybornym i wałem otoczone.
Tych miast wszytkich począwszy od Imoli inclusive był jeden kardynał posesorem i prepozytem od Ojca Świętego, który rezydencją swoję miał w mieście.
W pośrzodku miasta idzie kanał, którym barki wchodzą do miasta z morza. Przenocowawszy.
Dnia 7 Februarii. Na pokarm stanąłem w austerii Fumicino mil 10 włoskich, wszytko nad morzem. Tego mię dnia była potkała niefortuna znaczna, ale się potym znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austerii Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie
w mieście Senigallia, także nad samym brzegiem morskim leżącym. To miasto insze, wszytkie excellens magnitudine et ordine, murem barzo wybornym i wałem otoczone.
Tych miast wszytkich począwszy od Immoli inclusive był jeden kardynał posesorem i prepozytem od Ojca Świętego, który rezydencją swoję miał w mieście.
W pośrzodku miasta idzie kanał, którym barki wchodzą do miasta z morza. Przenocowawszy.
Dnia 7 Februarii. Na pokarm stanąłem w austeriej Fumicino mil 10 włoskich, wszytko nad morzem. Tego mię dnia była potkała niefortuna znaczna, ale się potym znalazła osoba. NB
Na nocleg zaś za drugie 10 mil w austeriej Bumo pod miastem Ankoną. Do miasta furmani nie
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 182
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Najwyższa Faetusza z nich/ gdy przypaść chciała Do ziemie/ mocno trętwieć nogi swe poznała. Białej Lampecie do niej pospieszyć się zdało/ Ale i tę korzenie nagłe zatrzymało. Trzecia się włosów targać rękoma rzucieła/ Lecz miasto nich zielone roszczki odłomieła. Tej żal że pniem jej nogi trzymane bywają: Owej/ że się jej barki gałęziem stawają. A gdy się tym dziwują rzeczom/ ali łona Liczana skora/ żywot/ piersi/ i ramiona/ I ręce ogarnęła: Samy zostawały Usta tylko/ co matki Klimeny wołały. Cóż czynić matka miała? to się na tę stronę/ To na owę udaje/ biegając/ gdzie onę Popąd żenie:
Naywyższa Pháetuszá z nich/ gdy przypáść chćiáłá Do źiemie/ mocno trętwieć nogi swe poznáłá. Białey Lámpećie do niey pospieszyć się zdáło/ Ale y tę korzenie nagłe zátrzymáło. Trzećiá się włosow tárgáć rękomá rzućiełá/ Lecz miásto nich źielone roszczki odłomiełá. Tey żal że pniem iey nogi trzymane bywáią: Owey/ że się iey bárki gáłęźięm sstawáią. A gdy się tym dźiwuią rzeczom/ áli łoná Lyczána skorá/ żywot/ pierśi/ y rámioná/ Y ręce ogárnęłá: Sámy zostawáły Vstá tylko/ co mátki Klimeny wołáły. Coż czynić mátká miáłá? to się ná tę stronę/ To ná owę vdáie/ biegáiąc/ gdźie onę Popąd żenie:
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 72
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
abyś bez pomsty nie beła. Bo tę postać/ co się z niej podobasz/ i sobie/ I mojemu mężowi/ odejmę dziś tobie. C To rzekszy: za czelne ją włosy pochwycieła/ I o ziemię/ gniewliwa/ twarzą uderzeła. Ona pokorne ręce podnosi z prośbami/ Aliście się czarnymi wnet kosmacinami Barki jeżyć poczęły; i ręce skrzywione/ Wyrozszy na pazury ostro zakończone/ Zarazem już powinność nóg odprawowału. I usta/ co niedawno wielce smakowały Jowiszowi/ w sprosną się paszczękę zmienieły. A żeby zaś umysłu prośby nie zmiękczeły/ I mowę jej odjęto. zaczym głos gniewliwy/ D I pełny strachu/ gardziel wypuszczał rykliwy.
ábyś bez pomsty nie bełá. Bo tę postáć/ co się z niey podobasz/ y sobie/ Y moiemu mężowi/ odeymę dźiś tobie. C To rzekszy: zá czelne ią włosy pochwyćiełá/ Y o źiemię/ gniewliwa/ twarzą vderzełá. Oná pokorne ręce podnośi z prośbámi/ Aliście się czarnymi wnet kosmáćinámi Bárki ieżyć poczęły; y ręce skrzywione/ Wyrozszy ná pázury ostro zákończone/ Zárázem iuż powinność nog odpráwowału. Y vstá/ co niedawno wielce smakowáły Iowiszowi/ w sprosną się pászczekę zmienieły. A żeby zaś vmysłu prośby nie zmiękczeły/ Y mowę iey odięto. záczym głos gniewliwy/ D Y pełny stráchu/ gardźiel wypuszczał rykliwy.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 78
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ naciera. Ja uciekam/ gęstego odbiegając brzegu/ Ciężkim strudzona piaskiem morduje się w biegu. Bogów i ludzi wzywam do ratunku swego/ Ale głos mój człowieka nie doszedł żadnego. C Dziewica się litością tylko poruszeła Przeciw pannie/ i z pewną pomocą przybeła. Ja ręce swe ku niebu podnoszę do góry/ Aż się barki lekkimi jęły czernieć pióry. Umyślnie szatę z ramion zmiatam/ ale ona Mchem porozszy/ w skrorę jest wszystka obrócona. W nagiem piersi/ dłoniami/ uderzać się chciała/ Leczem dłoni/ i nagich piersi/ już nie miała. Bieżę/ a piasek mi już nóg nie zatrzymywa/ Jako pierwej bywało/ owszem mię porywa
/ náćiera. Ia vćiekam/ gęstego odbiegáiąc brzegu/ Cięszkim ztrudzona piaskiem morduie się w biegu. Bogow y ludźi wzywam do ratunku swego/ Ale głos moy człowieka nie doszedł żadnego. C Dźiewicá się litośćią tylko poruszełá Przećiw pánnie/ y z pewną pomocą przybełá. Ia ręce swe ku niebu podnoszę do gory/ Aż się bárki lekkimi ięły czernieć piory. Vmyślnie szátę z rámion zmiatam/ ale oná Mchem porozszy/ w skrorę iest wszystká obroconá. W nágiem pierśi/ dłoniámi/ vderzáć się chćiáłá/ Leczem dłoni/ y nágich pierśi/ iuż nie miáła. Bieżę/ á piasek mi iuż nog nie zátrzymywa/ Iáko pierwey bywáło/ owszem mię porywa
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 84
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Cię, Oblubieńcze, czujniej pilnowała. Już Cię teraz dotrzymam, po wsiach nie szukając i wartom do pośmiewisk przyczyny nie dając. Choćby mi łańcuchami barki skrępowano, choćby ręce i nogi kajdany skowano, przecię by Cię ujęły mocno palce moje, ściślej, niż gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię rzucasz. Ale pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę,
Cię, Oblubieńcze, czujniej pilnowała. Już Cię teraz dotrzymam, po wsiach nie szukając i wartom do pośmiewisk przyczyny nie dając. Choćby mi łańcuchami barki skrępowano, choćby ręce i nogi kajdany skowano, przecię by Cię ujęły mocno palce moje, ściślej, niż gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię rzucasz. Ale pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 113
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak nie odwilżała, jako owa Ceiksa w gorzkich łzach kąpała, ale bym się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki moje i ręce wzniesione nie mają być mchem miękkim wkoło opierzone? Ach, co ryb łuskowatych igra pod wodami, co lotnych ptaków lata wiatrów faworami! Gdyby, Nize, twe fata na mych barkach były, a nogi pióra twoje, Scylo, otoczyły lub, z dekretu aońskich muz, pstrą sroką była, albo się
bagnisko. W morzu bym skrzydeł moich tak nie odwilżała, jako owa Ceiksa w gorzkich łzach kąpała, ale bym się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki moje i ręce wzniesione nie mają być mchem miękkim wkoło opierzone? Ach, co ryb łuskowatych igra pod wodami, co lotnych ptaków lata wiatrów faworami! Gdyby, Nize, twe fata na mych barkach były, a nogi pióra twoje, Scylo, otoczyły lub, z dekretu aońskich muz, pstrą sroką była, albo się
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 172
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
209. Obraz wielki Adama z Ewą, w ramach prostych, czarnych 210. Obraz Rynbranta malarza, na którym starzec wymalowany, wielki, w ramach złocistych, u wierzchu okrągły 211. Obraz holenderski na desce białej, piórem rysowany, okręty na morzu, w ramach czarnych 212. Obraz holenderski, okręty na morzu i barki malowane, przy porcie, a ludzkie się z sobą żegnają, w ramach czarnych . 213. Obraz na którym ekspedycja poczty, z instrumentami do listów należącymi, w ramach czarnych 214. Obraz na którym szafka za szkłem, różne papiry malowane i przywileje, w ramkach sosnowych, białych 215. Obraz na desce Wenera z
209. Obraz wielki Adama z Ewą, w ramach prostych, czarnych 210. Obraz Rynbranta malarza, na którym starzec wymalowany, wielki, w ramach złocistych, u wierzchu okrągły 211. Obraz holenderski na desce białey, piórem rysowany, okręty na morzu, w ramach czarnych 212. Obraz holenderski, okręty na morzu y barki malowane, przy porcie, a ludzkie się z sobą żegnają, w ramach czarnych . 213. Obraz na którym expedycja poczty, z instrumentami do listów należącymi, w ramach czarnych 214. Obraz na którym szafka za szkłem, różne papiry malowane y przywileje, w ramkach sosnowych, białych 215. Obraz na desce Wenera z
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 77
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937