po polsku, czytaj po łacinie, Będziem się śmiać, bo żarty ładniejsze przy winie.” Jam rozumiał, że wina ochronię księgami: „Wolicie pić niżeli być audytorami? Chłopcze, schowaj te książki, a kielichem sporem Daj wina, pewnie i ja nie będę lektorem. Siła by to dwa grzyby w jednym barszczu topić; Jednym się kontentować: albo kpić, albo pić.” 291 (F). DICITE PONTIFICES ETC.
Jeśli czystego serca nie kładziemy na nie, Cóż po złocie ołtarzom? — pytam cię, kapłanie. Miej sobie, obłudniku, srebra, miej i złota; Bogu najmilsze dary: szczerość a prostota.
po polsku, czytaj po łacinie, Będziem się śmiać, bo żarty ładniejsze przy winie.” Jam rozumiał, że wina ochronię księgami: „Wolicie pić niżeli być audytorami? Chłopcze, schowaj te książki, a kielichem sporem Daj wina, pewnie i ja nie będę lektorem. Siła by to dwa grzyby w jednym barszczu topić; Jednym się kontentować: albo kpić, albo pić.” 291 (F). DICITE PONTIFICES ETC.
Jeśli czystego serca nie kładziemy na nie, Cóż po złocie ołtarzom? — pytam cię, kapłanie. Miej sobie, obłudniku, srebra, miej i złota; Bogu najmilsze dary: szczerość a prostota.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 126
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie Parobek, co wymiatał gnój od cieląt z grodze: Nie pożywiłaby się mysz, tak pies ogłodze; W tym coś, aleć chleb przecie na stole podobno Kładą, bowiem ośrodka od skórki osobno. Chcę ukroić — jakbym też nóż gwałtem pchał w zgrzebie. O nieszczęsny, cicho
, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że w barszczu, niesie kość w ukropie Parobek, co wymiatał gnój od cieląt z grodze: Nie pożywiłaby się mysz, tak pies ogłodze; W tym coś, aleć chleb przecie na stole podobno Kładą, bowiem ośrodka od skórki osobno. Chcę ukroić — jakbym też nóż gwałtem pchał w zgrzebie. O nieszczęsny, cicho
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 280
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i chude chlebowe Z-wodą były Suchary, póki wyprawione, A długo rachowane, długo i liczone Podarki te oboje, ich nie wybawiły. Którym czasem gdy o tym Traktaty bawiły, Targi się i Bazary otworzyły jawne Po Kozackich Taborach: jednak drogie strawne Od Żywności kupionych płacili tam nasi, I wiele ich przy barszczu a mizernej kaszy, Garła dali, od Chłopów milczkiem porywani, I za lada Tatarom szkapy przedawani. Co głód ciężki sprawował, nie perswadowany Żadnym względem żywota. I lubo Hetmany Obchodzić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przecież ich choć wielekroć razy Parowano ku Wałom, nic nie odstraszyło Od tego apetytu
, i chude chlebowe Z-wodą były Suchary, poki wyprawione, A długo rachowáne, długo i liczone Podarki te oboie, ich nie wybawiły. Ktorym czasem gdy o tym Traktaty bawiły, Targi się i Bazary otworzyły iawne Po Kozackich Táborach: iednák drogie strawne Od Zywnośći kupionych płaćili tám nási, I wiele ich przy barszczu á mizerney kaszy, Gárłá dáli, od Chłopow milczkiem porywáni, I zá ládá Tátárom szkapy przedawáni. Co głod ćieszki sprawował, nie perswadowány Zadnym względem żywotá. I lubo Hetmány Obchodźić to musiało, i srogie zakazy O tym były, przećież ich choć wielekroć razy Párowano ku Wáłom, nic nie odstrászyło Od tego áppetytu
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie.” A w barszczu trzy zapartki koło kury suchej; Znać w nim tydzień kucharka płukała pieluchy. Kwokę, pomyślę sobie, a z nią wraz i jajca Nie wylęgnione, dla nas kazał warzyć zdrajca. Potem kaszę jaglaną tenże kuchmistrz niesie, Tak twardą, że pies skoczy, a nie załomie się; Toż syra, bo z kapustą
. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie.” A w barszczu trzy zapartki koło kury suchej; Znać w nim tydzień kucharka płukała pieluchy. Kwokę, pomyślę sobie, a z nią wraz i jajca Nie wylęgnione, dla nas kazał warzyć zdrajca. Potem kaszę jaglaną tenże kuchmistrz niesie, Tak twardą, że pies skoczy, a nie załomie się; Toż syra, bo z kapustą
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 656
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona, że miała głos cienki, Żeby nam zaśpiewała, oraz piję do niej; Ale ta nic, tylko się wypiwszy ukłoni. Proszą znowu, oddawszy drugi jej kieliszek; Powie
na mękach, Ani mu się zawadzi siekiera na sękach, Choć jednę rzecz powtarza, a co raz inaczej, Że się w nim ta przypowieść staropolska wspaczy: Nie tylko sam o sobie, ale bez nagany O ludziach żyjących łże z zazdrości pijany. 61. CO BYŁO CIĘŻKO POCZĄC, NIE CHCE SIĘ POKINĄĆ
Więc po barszczu kapłona zjadszy i kiełbasę, Tokajskim winem głowy zagrzejemy w krasę. Proszę, która z sąsiadą gościła, panienki, Wiedząc, że w tym ćwiczona, że miała głos cienki, Żeby nam zaśpiewała, oraz piję do niej; Ale ta nic, tylko się wypiwszy ukłoni. Proszą znowu, oddawszy drugi jej kieliszek; Powie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 41
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze! Bo ich Polacy sobie pomykają. KAPAROWA
Kogo śledziona boli, niechaj przymknie sobie Kaparowej polewki. Lecz ja radzę tobie: Weź cepy abo pracuj na żartkim rumaku, A nie pragni kaparów, boś nie Włoch, Polaku. CZŁOWIEK BARSZCZ
W barszczu warzą kapluny i sztukę wolową, Kiełbasy, szperki, jajca i śledzie połową; Kładą krupy, śmiotanę, miętkę, więdłe ryby, Ja w cię, barszczu, co włożę? — olej, sól, dwa grzyby. ŻUR
Żuru chcecie, parobcy, na zwykle śniadanie? A czy dziś na robotę będzie nakazanie?
między polewkami.
To źle, że.cudzoziemcy pierwsze miejsce mają; Dobrze! Bo ich Polacy sobie pomykają. KAPAROWA
Kogo śledziona boli, niechaj przymknie sobie Kaparowej polewki. Lecz ja radzę tobie: Weź cepy abo pracuj na żartkim rumaku, A nie pragni kaparów, boś nie Włoch, Polaku. CZŁOWIEK BARSZCZ
W barszczu warzą kapluny i sztukę wolową, Kiełbasy, szperki, jajca i śledzie połową; Kładą krupy, śmiotanę, miętkę, więdłe ryby, Ja w cię, barszczu, co włożę? — olej, sól, dwa grzyby. ŻUR
Żuru chcecie, parobcy, na zwykle śniadanie? A czy dziś na robotę będzie nakazanie?
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 395
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
donicy jest ograniczona. Przywilej z pajęczyny w każdym kącie wisi/ Który obwarowali starzy ludzie łysi. Zapisy na rapturach w kiesieni nosimy/ Ktoby ich chciał poprawiać/ wierę nie prosimy. Skrzynka barszczu na piecu stoi okowana/ A popiołu donica w kącie malowana. Sam gospodarz w zupanie barszczowym łatanym/ Barszcz jada/ wbarszczu chodzi/ któż jest większym panem Czynszu nie dać nikomu/ ani też Poboru/ Wyspać się zawsze wolno/ byś chciał d oNiesporu. Podzmy że jedno d opotraw jak tam używają/ Któż z korzeniem/ a oni korzenie jadają. Pociask do czarny juchy/ a głównie pieczone/ Zaś do ostrego pieprzu dobrze przyprawiono
donicy iest ográniczona. Przywiley z páięczyny w káżdym kąćie wiśi/ Ktory obwárowáli starzy ludzie łyśi. Zápisy ná rapturách w kieśieni nośimy/ Ktoby ich chćiał popráwiáć/ wierę nie prośimy. Skrzynká barszczu ná piecu stoi okowána/ A popiołu donicá w kąćie málowána. Sam gospodarz w zupanie barszczowym łatanym/ Barszcz iada/ wbarszczu chodźi/ ktosz iest większym pánem Czynszu nie dáć nikomu/ áni też Poboru/ Wyspáć się záwsze wolno/ byś chćiał d oNiesporu. Podzmy że iedno d opotraw iák tám vżywáią/ Ktoż z korzeniem/ á oni korzenie iadáią. Poćiask do czarny iuchy/ á głownie pieczone/ Zaś do ostrego pieprzu dobrze przypráwiono
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D3
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
mieć chce I twoje myśli ustawicznie łechce, Boje się, że cię po chwili nąbechce, Kiedy to co raz — podobna przylepce — Pieszczone słówka po cichutku szepce, Którymi twoje omamiła serce. Tak ci to zawsze zwierz idzie na Strzelce, A na rybaka szczupaki i jelce Dla hipokrytów, którzy jak topielce Kąpią się w barszczu na swoje popielce. Ale choć rozum ślepa miłość depce, Proszę cię, nie waż tej przestrogi lekce, Że to nie wszytko złoto, co się miekce, I że to bieda, ba, i ciężka wielce, Ciągnąć z nierównym towarzyszem w szelce. Nie taka bieda chłopu głowę klekce, Gdy młode łamie do z
mieć chce I twoje myśli ustawicznie łechce, Boje się, że cię po chwili nąbechce, Kiedy to co raz — podobna przylepce — Pieszczone słówka po cichutku szepce, Którymi twoje omamiła serce. Tak ci to zawsze zwierz idzie na Strzelce, A na rybaka szczupaki i jelce Dla hipokrytów, którzy jak topielce Kąpią się w barszczu na swoje popielce. Ale choć rozum ślepa miłość depce, Proszę cię, nie waż tej przestrogi lekce, Że to nie wszytko złoto, co się miekce, I że to bieda, ba, i ciężka wielce, Ciągnąć z nierównym towarzyszem w szelce. Nie taka bieda chłopu głowę klekce, Gdy młode łamie do z
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 36
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
mydło I do ostrego pieprzu wyrwanty i szydło, Obuch kwaśno, sieradzka wkuwka z fordymentem, Stary pułak z oliwą, buzdygan z cymentem. Dzwona z kół potłuczonych i dyszel skrobany, Grzbiet sadnistego szkapy pieprzem posypany. Trupia głowa z imbierem i gnaty kobele, Grzywa, ogon, kopyta, w czym smaku niewiele. W barszczu z czosnkiem latawiec i ogony smocze, I popleciony z wężów Gorgony warkocze. Salamandra pieczona, czarna krakacica, Smolne sęki i z wapnem smażona żywica. Z Pińska więdłe piskorze w litewskiej boćwinie I ciasto, jedno przed psy, a drugie przed świnie. Motylice z pluskwami w gorczycy wierciane I świerczki z koriandrą na post przesalane
mydło I do ostrego pieprzu wyrwanty i szydło, Obuch kwaśno, sieradzka wkuwka z fordymentem, Stary pułak z oliwą, buzdygan z cymentem. Dzwona z kół potłuczonych i dyszel skrobany, Grzbiet sadnistego szkapy pieprzem posypany. Trupia głowa z imbierem i gnaty kobele, Grzywa, ogon, kopyta, w czym smaku niewiele. W barszczu z czosnkiem latawiec i ogony smocze, I popleciony z wężów Gorgony warkocze. Salamandra pieczona, czarna krakacica, Smolne sęki i z wapnem smażona żywica. Z Pińska więdłe piskorze w litewskiej boćwinie I ciasto, jedno przed psy, a drugie przed świnie. Motylice z pluskwami w gorczycy wierciane I świerczki z koryjandrą na post przesalane
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 267
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975