, Chociaj nie do kapice chce serce miłosne. Nie wiedzą o tym pono, ze Kupido mały Jednakie ma na żadne i na gładkie strzały. Żal mi was, panny dobre, które przez gładkości Nie możecie żądzy swej dość czynić w miłości. Przeto, chcąc was z gładkimi zarówno postawić, Omyśliłem lekarstwo jakiekolwiek sprawić. Barwiczkę wam posyłam, twarzy malujcie, Gładkimi zostaniecie, mnie za to miłujcie.
W. m. wszego dobra życzliwy przyjaciel i z wielką a serdeczną chęcią służyć gotów na każdym placu Radopatrzek Gładkotwarski. BARWICZKA.
Cnota ozdabia człeka, twarz gładka miłością Pociąga ludzie k sobie, więc powinnością. A ty, co na to powiesz
, Chociaj nie do kapice chce serce miłosne. Nie wiedzą o tym pono, ze Kupido mały Jednakie ma na żadne i na gładkie strzały. Żal mi was, panny dobre, które przez gładkości Nie możecie żądzy swej dość czynić w miłości. Przeto, chcąc was z gładkimi zarówno postawić, Omyśliłem lekarstwo jakiekolwiek sprawić. Barwiczkę wam posyłam, twarzy malujcie, Gładkimi zostaniecie, mnie za to miłujcie.
W. m. wszego dobra życzliwy przyjaciel i z wielką a serdeczną chęcią służyć gotów na każdym placu Radopatrzek Gładkotwarski. BARWICZKA.
Cnota ozdabia człeka, twarz gładka miłością Pociąga ludzie k sobie, więc powinnością. A ty, co na to powiesz
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 54
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
główek na gładkim marmorze Masz trzeć, począwszy z ranej aż do nocnej zorze. A gdy już zetrzesz w mąkę, nasienie tuszkowe Przyłącz i gumi, k temu i kwiecie gruszkowe. Miodu przaśnego takież pól funta zważywszy, Zmieszaj, po społu wszytkie te rzeczy złączywszy, Roztwórz to w kwarcie mleka koziego, urobisz Pomni barwiczkę, którą twarz swoję ozdobisz. I świetniejszą nierówno, niż chryzolit, będziesz, Przy tobie światło stanie, gdziekolwiek usiędziesz. Jeśli tego masz mało, dam lekarstwo nowe, O którym świadczą zacne księgi Galenowe. Dostań wilczego czosnku, tak też wielogrochu, Co zaważy pól funta, stłuc dobrze do prochu. Bielidło także dobre
główek na gładkim marmorze Masz trzeć, począwszy z ranej aż do nocnej zorze. A gdy już zetrzesz w mąkę, nasienie tuszkowe Przyłącz i gumi, k temu i kwiecie gruszkowe. Miodu przasnego takież pól funta zważywszy, Zmieszaj, po społu wszytkie te rzeczy złączywszy, Roztwórz to w kwarcie mleka koziego, urobisz Pomni barwiczkę, którą twarz swoję ozdobisz. I świetniejszą nierówno, niż chryzolit, będziesz, Przy tobie światło stanie, gdziekolwiek usiędziesz. Jeśli tego masz mało, dam lekarstwo nowe, O którym świadczą zacne księgi Galenowe. Dostań wilczego czosnku, tak też wielogrochu, Co zaważy pól funta, stłuc dobrze do prochu. Bielidło także dobre
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 57
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
stłuc potrzeba cienko I przesiać, jako mąkę sieją, drobniusienko. A że to Jepiej przylgnie do twojego czoła, Roztwórz w funcie przaśnego miodu, który pszczoła, Zbierając z wonnych kwieci, przez lato robiła, Aby swą pracą twoje lice ozdobiła. To lekarstwo ode mnie miejcie zgotowane, Wam k woli, dobre panny, barwiczkę nazwane. Ta twarzy swoje mażcie, tak szpetność spędzajcie, A na to miejsce śliczność ozdobną wsadzajcie. Ja wam za to ślubuję, gdy tą namażecie Twarzy swe, miedzy ludźmi za ludzie ujdziecie. A który drzewiej patrzać nie myślił w twe oczy, Zdziwi się wtenczas twarzy, gdzie cię jedno zoczy. Już nie twarzy
stłuc potrzeba cienko I przesiać, jako mąkę sieją, drobniusienko. A że to Iepiej przylgnie do twojego czoła, Roztwórz w funcie przasnego miodu, który pszczoła, Zbierając z wonnych kwieci, przez lato robiła, Aby swą pracą twoje lice ozdobiła. To lekarstwo ode mnie miejcie zgotowane, Wam k woli, dobre panny, barwiczkę nazwane. Ta twarzy swoje mażcie, tak szpetność spędzajcie, A na to miejsce śliczność ozdobną wsadzajcie. Ja wam za to ślubuję, gdy tą namażecie Twarzy swe, miedzy ludźmi za ludzie ujdziecie. A który drzewiej patrzać nie myślił w twe oczy, Zdziwi się wtenczas twarzy, gdzie cię jedno zoczy. Już nie twarzy
Skrót tekstu: GładBarwBad
Strona: 58
Tytuł:
Barwiczka dla ozdoby twarzy panieńskiej
Autor:
Radopatrzek Gładkotwarski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, Daj ją katu nasza dziewka wypasła swe rytki. Bo skoro ją chleb krakowski a prędko rozporze. Ażci ona już nad panią ustawnie krokorze: „Moja miła gosposieńku, wielka na mię praca Kufle pomyć, jako widzę, lada jaka płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatą.” Widzę, że też drugie mają niemieckie kołnierze,
Co ich nosić
, Daj ją katu nasza dziewka wypasła swe rytki. Bo skoro ją chleb krakowski a prędko rozporze. Ażci ona już nad panią ustawnie krokorze: „Moja miła gosposieńku, wielka na mię praca Kufle pomyć, jako widzę, leda jaka płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatą.” Widzę, że też drugie mają niemieckie kołnierze,
Co ich nosić
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 642
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ siostrą Jowisza/ i żoną? A wierę siostrą! więc ją mam za nasyconą Przeniewierkę/ z krzywdą snadź krótką/ mej łożnice. Pękacieje? toć bo to: jawneć mi to lice W miąższym dźwiga wantuchu: być się jej zachciało Matką z Jowisza; co się mnie ledwie dostało/ Tak każe w swą barwiczkę. aleć mi ją zwarzy: I niech mi Saturnowny imię się nie darzy/ Kiedy mi od Jewisza pogrążona swego Nie przemierzy brzydkich wód nurtu Stygowego. Wstała z tym z majestatu: i w żółtym obłoku/ Szła w dom Semele. gdzie chmur nie zbyła od boku/ Aż przywzięła babi kształ/ zbielałym natrzmiła Skronie
/ śiostrą Iowiszá/ y żoną? A wierę śiostrą! więc ią mam zá násyconą Przeniewierkę/ z krzywdą snadź krotką/ mey łożnice. Pękácieie? toć bo to: iáwneć mi to lice W miąższym dźwiga wántuchu: być się iey záchćiáło Mátką z Iowiszá; co się mnie ledwie dostáło/ Ták każe w swą bárwiczkę. áleć mi ią zwárzy: Y niech mi Saturnowny imię się nie dárzy/ Kiedy mi od Iewiszá pogrążona swego Nie przemierzy brzytkich wod nurtu Stygowego. Wstałá z tym z máiestatu: y w żołtym obłoku/ Szłá w dom Semele. gdźie chmur nie zbyłá od boku/ Aż przywźięłá babi kształ/ zbieláłym nátrzmiłá Skronie
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 63
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, Daj ją katu, nasza dziewka wypasła swe rytki. Bo skoro ją chleb krakowski a prędko rozporze, Az ci ona już nad panią ustawnie krokorze: Moja miła gosposieńku, wielka na mię praca, Kufle pomyć, jako widzę lada jaka płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatę. Widzę, ze też drugie mają niemieckie kołnierze, Co ich nosić nauczyli
, Daj ją katu, nasza dziewka wypasła swe rytki. Bo skoro ją chleb krakowski a prędko rozporze, Az ci ona już nad panią ustawnie krokorze: Moja miła gosposieńku, wielka na mię praca, Kufle pomyć, jako widzę leda jaka płaca. Cóż to złotych kilka na rok, jest to barzo mało, Na barwiczkę by mi tego przez lato nie stało. Za cóż bym to miała kupić trzewiczki weneckie, A do tego i pończoszki, chocia też angielskie. I podwiczkę trzeba kupić, a k temu bogatą, Żebym głowy nie nosiła jak puchacz kosmatę. Widzę, ze też drugie mają niemieckie kołnierze, Co ich nosić nauczyli
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 106
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
z krzcielnej świece, a świeczkę udziałaj Z onych włosów, którą sobie we czwartki zapalaj. Póki ono światło będzie u ciebie gorzało, Póty się mu serce będzie ku tobie pręgało. A drugim też pono drudzy moi bracia radzą, Że się czasem o jednego dziesięć ich powadzą. Więc każda powinna mydło a źwierciadło nosić, Barwiczkę, mirrę i piżmo i innych ziół dosyć. Innych czarów nie wspominam, panie Lucyferze, Których się u diabła uczą, u jego macierze. A ja znowu na granice jadę na ożogu: Do nas, do nas, czarownice, nie trzeba was Bogu. Latawiec.
Proszę, panie Lucyferze, nie racz Twa mość
z krzcielnej świece, a świeczkę udziałaj Z onych włosów, którą sobie we czwartki zapalaj. Póki ono światło będzie u ciebie gorzało, Póty się mu serce będzie ku tobie pręgało. A drugim też pono drudzy moi bracia radzą, Że się czasem o jednego dziesięć ich powadzą. Więc każda powinna mydło a źwierciadło nosić, Barwiczkę, mirrhę i piżmo i innych ziół dosyć. Innych czarów nie wspominam, panie Luciferze, Których się u dyabła uczą, u jego macierze. A ja znowu na granice jadę na ożogu: Do nas, do nas, czarownice, nie trzeba was Bogu. Latawiec.
Proszę, panie Luciferze, nie racz Twa mość
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 50
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903