traktowali; stanęło na 30000 talerów złotych albo kopowych, które mieli z sobą; ale kiedy do liczenia przyszło, niechcieli brać tylko twarde. Dopiero Włodek i Kawiecki poszli do posła swego, o tem powiedzieli. Poseł wszystko stołowe srebro swoje dał, które na wagę brano. Uczyniło to wszystko 30000, oprócz co znowu Baszom podarki dawali, i co robotę w domu srebra nadgrodzić musiano. Dowiedział się wezyr o tem, że pieniądze za dziada wmci u posła polskiego liczą, rzekł: „Baczysz tego psa (a mówił to na posła wę-
gierskiego) „udawa, że on wykupuje, a to czyni, żeby go wziął i odwiózł panu
traktowali; stanęło na 30000 talerów złotych albo kopowych, które mieli z sobą; ale kiedy do liczenia przyszło, niechcieli brać tylko twarde. Dopiero Włodek i Kawiecki poszli do posła swego, o tém powiedzieli. Poseł wszystko stołowe srebro swoje dał, które na wagę brano. Uczyniło to wszystko 30000, oprócz co znowu Baszom podarki dawali, i co robotę w domu srebra nadgrodzić musiano. Dowiedział się wezyr o tém, że pieniądze za dziada wmci u posła polskiego liczą, rzekł: „Baczysz tego psa (a mówił to na posła wę-
gierskiego) „udawa, że on wykupuje, a to czyni, żeby go wziął i odwiózł panu
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 173
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
pospolicie nie długo trwa: abowiem dla niestatku Tureckiego/ często ich zrzucają za instancją i odniesieniem tego/ kto da więtszą summę pieniędzy: abo ich też Wołosza sama bije/ dla zbytnych ciężarów. Płaci Turkowi 70000. szkutów na rok: a żeby dostąpili rządów tamtych/ niektórzy dawali po 300000. oprócz tego/ co darowali Baszom/ i inszym urzędnikom Tureckiego króla/ którzy zsą ich krew. Wojewoda Multański/ nie tak barzo podległ Turczynowi/ ale mu jednak daje Tribut/ i musi jeździć na wojnę/ i posyłać mu niemało konnych ludzi. Ma Wołoska ziemia wszystka/ koni dosyć/ i mocnych/ i nieprzepracowanych w biegu. Multański może zebrać 3000
pospolićie nie długo trwa: ábowiem dla niestátku Tureckiego/ często ich zrzucáią zá instántią y odnieśieniem tego/ kto da więtszą summę pieniędzy: ábo ich też Wołosza sámá biie/ dla zbytnych ćiężarow. Płáći Turkowi 70000. szkutow ná rok: á żeby dostąpili rządow támtych/ niektorzy dawáli po 300000. oprocz tego/ co dárowáli Bászom/ y inszym vrzędnikom Tureckiego krolá/ ktorzy zsą ich kreẃ. Woiewodá Multáński/ nie ták bárzo podległ Turczynowi/ ále mu iednák dáie Tribut/ y muśi ieźdźić ná woynę/ y posyłáć mu niemáło konnych ludźi. Ma Wołoska źiemiá wszystká/ koni dosyć/ y mocnych/ y nieprzeprácowánych w biegu. Multáński może zebráć 3000
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 132
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, o licencyją i pozwolenie pokornie proszę i do nóg WCM upadam”.
To rzekłszy na dywan upadł i kraj szaty cesarskiej według zwyczaju narodów pocałował. Potem upominki dość bogate od króla Jana, przez Rzewuskiego i inszych oddawane były, na 300000 talerów bitych one szacowano, które nie tylko cesarzowi, ale i wezyrowi i inszym baszom i czauszom rozdawano.
Na tak usilną i pokorną posła polskiego perorę, jeszcze krócej sam cesarz usty swymi po turecku odpowiedział: „Niech twój Pan długo żyje a Otomanów dom prześwietny, niech sobie wysoce poważa i on jako tron Boski obserwuje. O Podolu ani wspominać, ani o zamkach, które są ludźmi naszymi osadzone,
, o licencyją i pozwolenie pokornie proszę i do nóg WCM upadam”.
To rzekłszy na dywan upadł i kraj szaty cesarskiej według zwyczaju narodów pocałował. Potem upominki dość bogate od króla Jana, przez Rzewuskiego i inszych oddawane były, na 300000 talerów bitych one szacowano, które nie tylko cesarzowi, ale i wezyrowi i inszym baszom i czauszom rozdawano.
Na tak usilną i pokorną posła polskiego perorę, jescze krócej sam cesarz usty swymi po turecku odpowiedział: „Niech twój Pan długo żyje a Otomanów dom prześwietny, niech sobie wysoce poważa i on jako tron Boski obserwuje. O Podolu ani wspominać, ani o zamkach, które są ludźmi naszymi osadzone,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 484
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
żebyśmy się nie frasowali/ że to Cesarz nasz na Chrześcijany jedzie: druga/ żeśmy czapki nie zdięli przed wami/ bo u nas tego zwyczaju nie masz/ dosyć żeśmy Chrześcijanom życzliwi/ aza Dalibóg będzie pokoj czego my życzymy sobie z Polaki bo się nam dobrze dali znać. Podziękowalismy za to onym Baszom/ mówiąc: że my się o to nie frasujemy/ gdyż Chrześcijanie mają ręce/ konie/ i bronie z strzelbą dobrą/ będą się bronić/ a zwłaszcza Polacy/ nie dadzą sobie w nos dmuchać/ choć i z Moskwą walczą. Skoro im to sługa powiedział/ śmiali się/ i znowu do nas głowami pokłon
żebysmy sie nie frásowáli/ że to Cesarz nász ná Chrześćiány iedźie: druga/ żeśmy czapki nie zdięli przed wámi/ bo v nas tego zwycżáiu nie mász/ dosyć żeśmy Chrześćiánom życżliwi/ áza Dalibog będźie pokoy cżego my życżymy sobie z Polaki bo sie nam dobrze dáli znáć. Podźiękowálismy zá to onym Bászom/ mowiąc: że my sie o to nie frasuiemy/ gdyż Chrześćiánie máią ręce/ konie/ y bronie z strzelbą dobrą/ będą sie bronić/ á zwłaszcżá Polacy/ nie dádzą sobie w nos dmucháć/ choć y z Moskwą walcżą. Skoro im to sługá powiedźiał/ śmiali sie/ y znowu do nas głowámi pokłon
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: C3v
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
to jest Obrzezanie. B. Po Obrzezaniu onym, gdy sięgwałtem przy mnóstwie Janczarwo, on Baptasi z brzytwą począł przymykać do mojej kiełbasy, w sile i zapalczywości zwyczajnej, ktrorami przez czas nie mały wypadła była z pamięci. wyszarpnąwszy żartko bystro wyostrzoną brzytwę, z ręku mówię onego Bapaszego Fatowi, Planetom, Ottomanowi, Wezyrom Baszom Bevlerbejom i Janczarom wszystkim popryskowałem do samych uszu gęby, Oniż zbroczeni krwiąszli co Cyrulika, a ja wsiądszy na Okręt Kupca Aleksandryjskiego naładowany, w rozpięte począłem dać furią tak potężnie żagle, iż czwartego dniaszczęśliwie przypadłem do sławnego MiastaWeneckiego. T. A ja się wielce cieszę z zdrowia Wmci dobrego, oraz i z
to iest Obrzezanie. B. Po Obrzezániu onym, gdy sięgwáłtem przy mnostwie Iánczárwo, on Bápptási z brzytwą począł przymykáć do moiey kiełbásy, w śile y zápálczywośći zwyczáyney, ktrorami przez czás nie máły wypádłá byłá z pámieći. wyszárpnąwszy zártko bystro wyostrzoną brzytwę, z ręku mowię onego Báppászego Fátowi, Plánetom, Ottománowi, Wezyrom Bászom Bevlerbejom y Iánczárom wszystkim popryskowałem do samych uszu gęby, Oniż zbroczeni krwiąszli co Cyruliká, á ia wśiądszy ná Okręt Kupcá Alexandryiskiego nałádowány, w rospięte począłem dać furyą ták potężnie zagle, iż czwartego dniászczęśliwie przypadłem do sławnego MiástáWeneckiego. T. A ia się wielce ćieszę z zdrowia Wmći dobrego, oraz y z
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 110
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
raczył na ten czas zachować, tę spierci swych nieustraszoną wątrobę, albo chciałem rzec serce. B. Rzuciłem je w pośrzodek Szturmu Konstantynopolskiego. T. Toś Wmść takim sposobem wtej zwadzie był bez serca z którym jakoli sobie postąpił szturm Konstantynopolski. B. Pożyczył g oCesarzowi Tureckiemu, i wszystkim Wezyrom, Baszom, Beilerbejom, i Janczarom, zaczym stawszy się nad przyrodzeni swoei serdeczniejszemi i męsniejszymi, nie tylko Bizantium, potym od Konitantina nazwane Konstantynopole wydarli, ale i wszystkie wschodnie Prowincje i Państwa pograniczne starożytnego Persa osiedli. T. Albo nie mieli sami przez się to z serca, ci Kawalerowie Pogańscy opętanego Mahometa. B. Wprawdzie
raczył ná ten czás záchować, tę spierći swych nieustrászoną wątrobę, álbo chćiałem rzec serce. B. Rzućiłem ie w pośrzodek Szturmu Konstántinopolskiego. T. Toś Wmść takim sposobem wtey zwádźie był bez sercá z ktorym iákoli sobie postąpił szturm Konstantinopolski. B. Pożyczył g oCesarzowi Tureckiemu, y wszystkim Wezyrom, Bászom, Beilerbejom, y Iánczárom, záczym stawszy się nad przyrodzeni swoei serdecznieyszemi y męznieyszymi, nie tylko Bizantium, potym od Konitántiná názwáne Konstántinopole wydárli, ále y wszystkie wschodnie Provincye y Państwá pográniczne stárożytnego Persá ośiedli. T. Albo nie mieli sámi przez się to z sercá, ći Káwálerowie Pogáńścy opętánego Máhometa. B. Wprawdźie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 154
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
szczęścia/ kiedy przez tak śmieszne trafunki wynosi ludzi nikczemnych na najwyższy stopień godności/ i wsadza na karki tych/ którzy ich przedtym w niskości swojej zostających dojrzeć nie mogli/ co się częściej w Tureckim Państwie/ aniżeli w którymkolwiek innym dziać zwykło. Księga Pierwsza, Rozdział XI.
Niedawnych czasów grzeczny jeden Wezyr/ zadał niektórym Baszom kwestią dosyć trudną w Polityce Tureckie do resolwowania: to jest/ coby był za sposób otrzymania się długo na miejscu tak śliskim/ i jakimby się kształtem mógł ustrzec Wezyr wszytkich niebezpieczeństw/ które mu ustawicznie nad głową wiszą? Wiecie dobrze bracia moi/ mówił do nich/ że ich barzo mało coby się na
szczęśćia/ kiedy przez ták śmieszne tráfunki wynośi ludźi nikczemnych ná naywyższy stopień godnośći/ y wsádza ná kárki tych/ ktorzy ich przedtym w niskośći swoiey zostáiących doyrzeć nie mogli/ co się częśćiey w Tureckim Páństwie/ ániżeli w ktorymkolwiek innym dźiać zwykło. Xięgá Pierwsza, Rozdźiał XI.
Niedawnych czásow grzeczny ieden Wezyr/ zádał niektorym Bászom questią dosyć trudną w Polityce Tureckie do resolwowánia: to iest/ coby był zá sposob otrzymánia się długo ná mieyscu ták śliskim/ y iákimby się kształtem mogł vstrzedz Wezyr wszytkich niebespieczeńśtw/ ktore mu vstáwicznie nád głową wiszą? Wiećie dobrze bráćia moi/ mowił do nich/ że ich bárzo máło coby się ná
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 59
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Tym kształtem wielkie familie zgruntu niszczeją. Widzieć teraz po różnych stronach Państwa/ Dziedziczki dawnych familij Greckich za Owczarzami/ albo Cieślami/ i ostatki zacnych onych Domów Centacuzenów i Paleologów, tak wzgardzone/ i poniewierające się po Konstantynopolu/ jako niegdy Dionisius w Koryncie. Księga Pierwsza,
Nie dosyć mają na tym/ obcinać skrzydła Baszom/ i innym ludziom godnym/ żeby się nie mogli wysoko wzbijać/ ale toż się dzieje i z większą jeszcze ostróżnością/ w samejże familii Ottomańskiej. Przestrzegają pilno aby nieprzychodzili do wielkiej godności/ i dostatków/ któreby w nich mogły wzniecić chętkę jaką do najwyższego stopnia. Jest prawo fundamentalne u Turków/ że
Tym kształtem wielkie fámilie zgruntu niszczeią. Widźieć teraz po rożnych stronách Páństwá/ Dźiedźiczki dáwnych fámiliy Greckich zá Owczárzámi/ álbo Cieślámi/ y ostátki zacnych onych Domow Centacuzenow y Paleologow, ták wzgárdzone/ y poniewieráiące się po Konstántynopolu/ iáko niegdy Dionisius w Korynćie. Xięgá Pierwsza,
Nie dosyć máią ná tym/ obćináć skrzydłá Bászom/ y innym ludźiom godnym/ żeby się nie mogli wysoko wzbiiáć/ ále toż się dźieie y z większą ieszcze ostrożnośćią/ w sámeyże fámiliey Ottomáńskiey. Przestrzegáią pilno áby nieprzychodźili do wielkiey godnośći/ y dostátkow/ ktoreby w nich mogły wzniećić chętkę iáką do naywyższego stopnia. Iest práwo fundámentálne v Turkow/ że
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 89
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
sobie/ czego Przodkowie jego z mniejszymi Wojskami/ z strachem wszytkich Narodów/ gdy przeciwko jednemu z nich powstali/ dokazowali: przypatrując się Wojsku swemu; jakiego żaden Cesarz Turecki przedtym i większego/ i we wszytko nie miał lepiej przygotowanego: rwał włosy na głowie z gniewu/ a z płaczem złorze- Poseł z Wołoch,
czył Baszom i Żołnierzom swoim/ że obiecawszy się mu stawić w każdej bitwie jako Lwi/ a słowa mu nie ziściwszy/ jako niewiasty przed Rycerstwem naszym uciekali. na ostatek nie wiedząc jako gniew swój nasycić/ regimentarze wszytkie swoje wojenne z urzędów pozrzucał/ mieniąc ich być nieszczęśliwymi: a insze dał na ich miejsce/ którzy jednak nic
sobie/ cżego Przodkowie iego z mnieyszymi Woyskámi/ z stráchem wszytkich Narodow/ gdy przećiwko iednemu z nich powstáli/ dokázowáli: przypátruiąc się Woysku swemu; iákiego żaden Cesarz Turecki przedtym y większego/ y we wszytko nie miał lepiey przygotowánego: rwał włosy ná głowie z gniewu/ á z płáczem złorze- Poseł z Wołoch,
cżył Bászom y Zołnierzom swoim/ że obiecawszy się mu stáwić w kázdey bitwie iáko Lwi/ á słowá mu nie ziśćiwszy/ iáko niewiásty przed Rycerstwem nászym vćiekáli. ná ostátek nie wiedząc iáko gniew swoy násyćić/ regimentarze wszytkie swoie woienne z vrzędow pozrzucał/ mieniąc ich być nieszczęsliwymi: á insze dał ná ich mieysce/ ktorzy iednák nic
Skrót tekstu: PosWoł
Strona: A3v
Tytuł:
Poseł z Wołoch z obozu polskiego
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621