! Kędy ludzie okrutni nad brzegiem czekają I krwią gładkich pielgrzymek bogi swe błagają. Bo im więcej do ofiar biorą cudzoziemek, Tem mniej ginie od strasznej orki samych ziemek; Ale, iż nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj bliski, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta,
! Kędy ludzie okrutni nad brzegiem czekają I krwią gładkich pielgrzymek bogi swe błagają. Bo im więcej do ofiar biorą cudzoziemek, Tem mniej ginie od strasznej orki samych ziemek; Ale, iż nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj blizki, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 162
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mię srogi zdał zaraz na ciężkie karanie, w grubym worze publice prowadząc mię na nie, żeby się sława moja w kontempt obróciła i odwaga spraw dzielnych pamiątki pozbyła. O Boże, bym pod Twoim znakiem zostawała, pewnie bym na mej sławie tak nie szwankowała! W Tobie myśli trwożliwe mocną ufność mają, jak baty w swych kotwicach, gdy fale miotają. Już tedy swą armatę Marsowi oddawszy i oręże wojskowej trąbie darowawszy, zaprzągłam się w gościńcu do podróżnej prace, czujno zawsze śpiąc u drzwi, gdy kto zakołace. Pieprz i wełnę płaciłam na zysk kruszcem złotym, spławiałam aż za morze różne zboża potym. Szkuty moje aż
mię srogi zdał zaraz na ciężkie karanie, w grubym worze publice prowadząc mię na nie, żeby się sława moja w kontempt obróciła i odwaga spraw dzielnych pamiątki pozbyła. O Boże, bym pod Twoim znakiem zostawała, pewnie bym na mej sławie tak nie szwankowała! W Tobie myśli trwożliwe mocną ufność mają, jak baty w swych kotwicach, gdy fale miotają. Już tedy swą armatę Marsowi oddawszy i oręże wojskowej trąbie darowawszy, zaprzągłam się w gościńcu do podróżnej prace, czujno zawsze śpiąc u drzwi, gdy kto zakołace. Pieprz i wełnę płaciłam na zysk kruszcem złotym, spławiałam aż za morze różne zboża potym. Szkuty moje aż
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 116
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ Saski i Bawarski przy Baczu mają obozować aż do dalszego Ordynansu. Tym czasem/ już wszędzie ogłoszony Pokoj na Lat 24. i wszelakie wszytkim zakazane są nieprzyjaźni/ rozkazano przytym aby wszelkie wszędzie miedzy stronami było bezpieczeństwo. z Neapolim/ 19. Iulii.
Wtych Dniach/ przez umyślnie dla tego wysłane dwa Baty/ mamy tę niewątpliwą Wiadomość/ że Flota Hiszpańska 1. Iulii kilka Tysięcy Człeka na Lond Sicilijski wysadziela/ zktórymi gdy Marquis de Ledt podstąpił do Palermo/ tedy zarazem Magistrat i Szlachta tam będąca/ wynioższy mu na przywitanie Klucze Z Miasta/ poddali mu się dobrowolnie/ oprócz wszelkiej by najmniejszej resistencji; Zaczym Garnizon tam będący
/ Sáski y Bawárski przy Baćzu máią obozować ász do dálszego Ordinánsu. Tym cżásem/ iusz wszędzie ogłoszony Pokoy na Lat 24. y wszelákie wszytkim zákazáne są nieprzyiáźńi/ rozkazano przytym áby wszelkie wszędzie miedzy stronámi było bespiećzenstwo. z Neápolim/ 19. Iulii.
Wtych Dńiách/ przez umyslńié dla tego wysłáne dwá Baty/ mamy tę niewątpliwą Wiádomość/ że Flottá Hiszpáńska 1. Iulii kilká Tyśięcy Człeká ná Lond Siciliiski wysádźielá/ zktorymi gdy Marquis de Ledt podstąpił do Pálermo/ tedy zárázem Mágistrat y Szláchtá tám będąca/ wynioższy mu ná przywitáńie Klućzé Z Miástá/ poddali mu śię dobrowolńie/ oprocz wszelkiey by naymńieyszey resistentiey; Záćzym Gárnizon tám będący
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 22
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
? Przedtym miedzy czeladzią nad cię nie bywało. Teraz ani docinasz i pokosy psujesz, Ani równo z inszymi w rzędzie postępujesz, Ale po wszystkich idziesz; tak za trzodą w pole Owca idzie, gdy nogę na cierniu zakole. Jakim w południe będziesz abo do wieczora, Jeśli-ć zaraz z poranku robota niespora? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani
? Przedtym miedzy czeladzią nad cię nie bywało. Teraz ani docinasz i pokosy psujesz, Ani równo z inszymi w rzędzie postępujesz, Ale po wszystkich idziesz; tak za trzodą w pole Owca idzie, gdy nogę na cierniu zakole. Jakim w południe będziesz abo do wieczora, Jeśli-ć zaraz z poranku robota niespora? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 29
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani-ć się przytrafiało, abyś zamiłował I nie spał całej nocy, i zalot pilnował? Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi. Baty Alem ja zamiłował; już to wyminęła Wtóra niedziela, jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty,
? Baty Miłku, nie przyrównywaj inszych do swej mocy, Bo ty kosisz nie tylko w dzień, ale i w nocy. Dusza twoja z kamienia kędyś się urwała. Słuchaj, abo-ć tęsknica nigdy nie bywała? Miłko Nie bywała: po kimże chłop prosty ma tużyć, Który ustawnie musi robić abo służyć? Baty Ani-ć się przytrafiało, abyś zamiłował I nie spał całej nocy, i zalot pilnował? Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi. Baty Alem ja zamiłował; już to wyminęła Wtóra niedziela, jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 30
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi. Baty Alem ja zamiłował; już to wyminęła Wtóra niedziela, jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty, bracie, a my prosty chleb jadamy, Ty z pełnej beczki toczysz, my drożdży nie mamy. Baty W tym państwie chwastem u mnie zarosły zagony, A jakom posiał, jeszcze żaden nie plewiony. Miłko Któraż to zuchwalica tak cię popsowała? Baty Owa, co nam przy żniwie pieśni zaczynała. Miłko Dostałeś, czegoś szukał. Bóg frantom nagali. I świercze w słomie, kiedyś spał, o
Milko Bodaj się nie trafiało: szkoda tam być musi Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi. Baty Alem ja zamiłował; już to wyminęła Wtóra niedziela, jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty, bracie, a my prosty chleb jadamy, Ty z pełnej beczki toczysz, my drożdży nie mamy. Baty W tym państwie chwastem u mnie zarosły zagony, A jakom posiał, jeszcze żaden nie plewiony. Miłko Któraż to zuchwalica tak cię popsowała? Baty Owa, co nam przy żniwie pieśni zaczynała. Miłko Dostałeś, czegoś szukał. Bóg frantom nagali. I świercze w słomie, kiedyś spał, o
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 31
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty, bracie, a my prosty chleb jadamy, Ty z pełnej beczki toczysz, my drożdży nie mamy. Baty W tym państwie chwastem u mnie zarosły zagony, A jakom posiał, jeszcze żaden nie plewiony. Miłko Któraż to zuchwalica tak cię popsowała? Baty Owa, co nam przy żniwie pieśni zaczynała. Miłko Dostałeś, czegoś szukał. Bóg frantom nagali. I świercze w słomie, kiedyś spał, o tym śpiewali. Baty Nie każ na hardą i nie śmiej się z mej głupości: Nie tylko ślepi żebrzą, lśną ludzie w miłości. Miłko Nie moja
jako napaść mię ta wzięła. Miłko Pan-eś ty, bracie, a my prosty chleb jadamy, Ty z pełnej beczki toczysz, my drożdży nie mamy. Baty W tym państwie chwastem u mnie zarosły zagony, A jakom posiał, jeszcze żaden nie plewiony. Miłko Któraż to zuchwalica tak cię popsowała? Baty Owa, co nam przy żniwie pieśni zaczynała. Miłko Dostałeś, czegoś szukał. Bóg frantom nagali. I świercze w słomie, kiedyś spał, o tym śpiewali. Baty Nie każ na hardą i nie śmiej się z mej głupości: Nie tylko ślepi żebrzą, lśną ludzie w miłości. Miłko Nie moja
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 31
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
dnia ruszyło się wojsko wszystko z miejsca tego na lewą stronę miasta nad Wisłę, aby nieprzyjaciel odsieczy miastu niedał, której się spodziewali.
Z szańców P. Butlerowych raniusieńko z dział 6 jęli bić na cały dzień aż ku wieczorowi, dziurę niemałą wybito niedaleko bramy po lewej ręce. Nazajutrz nasi bliżej się miasta zszańcowali.
Baty dwa z żywnością chciały przejść wodą do miasta których zaras z Phitinkowych szańców, które były bardzo po-
tężne na tamie, tak poczęli z dział strychować, że nazad ustąpić musieli.
Z szańców P. Winterowych u baszty narożnej od Wisły w zamku, z którego kule aż do obozu z dział donosili, wierzch zbito, i
dnia ruszyło się wojsko wszystko z miejsca tego na lewą stronę miasta nad Wisłę, aby nieprzyjaciel odsieczy miastu niedał, któréj się spodziewali.
Z szańców P. Butlerowych raniusieńko z dział 6 jęli bić na cały dzień aż ku wieczorowi, dziurę niemałą wybito niedaleko bramy po lewej ręce. Nazajutrz nasi bliżéj się miasta zszańcowali.
Baty dwa z żywnością chciały przejść wodą do miasta których zaras z Phitinkowych szańców, które były bardzo po-
tężne na tamie, tak poczęli z dział strychować, że nazad ustąpić musieli.
Z szańców P. Winterowych u baszty narożnéj od Wisły w zamku, z którego kule aż do obozu z dział donosili, wierzch zbito, i
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 27
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jaką sumę kul do okrętu jakiego albo żeby miały iść przez morze w bacie G, włóż rynnę HI w poprzek rynny E i drugi koniec w bacie G, kładąc tę deszczke wyprawną K na tej stronie rynny I, dla zatrzymania kul, żeby toczyły się przez to wydrożenie M, iż kule pójdą łacno do środku baty N. I w taki sposób nie tylko będziesz rozumiany za człowieka roztropnego, iż z dwojgiem ludzi możesz to sprawić: jeden, aby puszczał kule na tę stronę wyższą od rynny, a drugi aby odbierał z drugiego końca, gdzie rynny będą miały swoje pendencyje, jako dobrze pokazuje się. Jakoż szacuję za niepośledniejszą tę
jaką sumę kul do okrętu jakiego albo żeby miały iść przez morze w bacie G, włóż rynnę HI w poprzek rynny E i drugi koniec w bacie G, kładąc tę desczke wyprawną K na tej stronie rynny I, dla zatrzymania kul, żeby toczyły się przez to wydrożenie M, iż kule pójdą łacno do środku baty N. I w taki sposób nie tylko będziesz rozumiany za człowieka roztropnego, iż z dwojgiem ludzi możesz to sprawić: jeden, aby pusczał kule na tę stronę wyższą od rynny, a drugi aby odbierał z drugiego końca, gdzie rynny będą miały swoje pendencyje, jako dobrze pokazuje się. Jakoż szacuję za niepośledniejszą tę
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 150
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
piwnicy dobrze się znać dali, Że z pochmielu jeść chcieli, gdy to zrozumiano, Robić dla nich śniadanie coprędzej kazano. Hiszpańską Wprzód polewkę przez miotły cedzono W kocieł, który na nogach muszych postawiono. Po nim dwadzieścia czterej kucharze żeglują W batach z papieru, a ci polewkę szumują, Woskowymi zbierając pianę warzechami, A baty pajęczymi rządzą się żaglami. Wkoło zaś kotła w garcach na ukrop gorący Tylne grzmoty wypuszczał kucharz trzaskający. A te zaś kuchcikowie w półmiski zbierali I perdutę imbierem z octem przyprawiali. Owdzie nagotowana cegła upieczona, Tu zasię z ostrym pieprzem głównia osmolona. Tu w motylowym sadle szynale smażono, Tu na ołownym rożnie kowadło pieczono.
piwnicy dobrze się znać dali, Że z pochmielu jeść chcieli, gdy to zrozumiano, Robić dla nich śniadanie coprędzej kazano. Hiszpańską wprzod polewkę przez miotły cedzono W kocieł, ktory na nogach muszych postawiono. Po nim dwadzieścia czterej kucharze żeglują W batach z papieru, a ci polewkę szumują, Woskowymi zbierając pianę warzechami, A baty pajęczymi rządzą się żaglami. Wkoło zaś kotła w garcach na ukrop gorący Tylne grzmoty wypuszczał kucharz trzaskający. A te zaś kuchcikowie w połmiski zbierali I perdutę imbierem z octem przyprawiali. Owdzie nagotowana cegła upieczona, Tu zasię z ostrym pieprzem głownia osmolona. Tu w motylowym sadle szynale smażono, Tu na ołownym rożnie kowadło pieczono.
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 24
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910