naroku Iże próżny/ ciężko się nie tylko sturbuje/ Ale porwie jako skra kiedy ją rozsuje Nagły Auster/ i zaraz po stronach rzuciwszy Oko bystre/ obaczy dalej postąpiwszy/ Ano i łuk złamany/ i na trzaski prawie Strzały wszytkie skruszone/ samę na Murawie Leżącą Paskwalinę jako urodziła Matka ją Andronia. Prócz się zasłoniła Subtelną bawełnicą: ale nie tak żeby Oko nie przeniknęło; Z czegoby/ i gdzieby Rozkosz swoję odniosło. A tuby dopiero Widząc tak obnażoną/ i w ozdobie szczero Własnej swojej/ Malarz ją który mógł malować/ (Jeżliby się wszytkim jej członkom przypatrować Okiem czystym godziło) jako piękna była/ Jako szyja/ jako piers
naroku Yze prożny/ cięszko się nie tylko sturbuie/ Ale porwie iáko skrá kiedy ią rozsuie Nagły Auster/ y záraz po stronách rzuciwszy Oko bystre/ obáczy dáley postąpiwszy/ Ano y łuk złamány/ y ná trzaski práwie Strzáły wszytkie skruszone/ sámę ná Muráwie Leżącą Pasqualinę iáko vrodziłá Matka ią Andronia. Procz się zásłoniłá Subtelną bawełnicą: ale nie ták żeby Oko nie przeniknęło; Z czegoby/ y gdzieby Roskosz swoię odniosło. A tuby dopiero Widząc ták obnáżoną/ y w ozdobie szczero Własney swoiey/ Málarz ią ktory mogł málowáć/ (Ieżliby się wszytkim iey członkom przypátrowáć Okiem czystym godziło) iáko piękna byłá/ Iáko szyiá/ iáko piers
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 97
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
dozorze, Niechaj ginie, kto inszych gubi na honorze. Jest tu Omar Rzemieślnik, ma Córkę brzydotę, Dam ją jemu za Zonę, przez fortelną cnotę. Fadlalach: Czyń co chcesz moja Zono? Moufak: ja pozwalam snadnie: Zemruda. Ale jakim sposobem nikt tego niezgadnie. Okryj twarz wierna Della, cienką bawełnicą, A obydwie skrytych dróg idźmy tajemnicą. Powtarzaj moje słowa, utwierdzaj me zdanie, Odsłuzę Tyranowi łez moich wylanie. SCENA IX
Sędzia, Zemruda, Della, Arlekin. Sędzia; ARlekinie, czy widzisz jaka Dama stoi, Ale się zbliżyć niby przed mę postać boi: Wołaj niech przyjdzie bliżej, cóż cię tu prowadzi
dozorze, Niechay ginie, kto inszych gubi na honorze. Iest tu Omar Rzemieślnik, ma Corkę brzydotę, Dam ią iemu za Zonę, przez fortelną cnotę. Fadlalach: Czyń co chcesz moia Zono? Moufak: ia pozwalam snadnie: Zemruda. Ale iakim sposobem nikt tego niezgadnie. Okryi twarz wierna Della, cienką bawełnicą, A obydwie skrytych drog idźmy taiemnicą. Powtarzay moie słowa, utwierdzay me zdanie, Odsłuzę Tyranowi łez moich wylanie. SCENA IX
Sędźia, Zemruda, Della, Arlekin. Sędźia; ARlekinie, czy widźisz iaka Dama stoi, Ale się zbliżyć niby przed mę postać boi: Wołay niech przyidźie bliżey, coż cię tu prowadźi
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: Ev
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
na to, co byli gotowi, Czynić cerymonije zaczęli posłowi. Dwaj wyszli z fajerkami kadzidła wonnego I wprzód pana, potem z nas kadzili każdego. Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony,
na to, co byli gotowi, Czynić cerymonije zaczęli posłowi. Dwaj wyszli z fajerkami kadzidła wonnego I wprzód pana, potem z nas kadzili kożdego. Potem insi z srebrnymi nadeszli tacami, Na jednej kafą była, druga z konfektami. Za tymi dwaj po trzecie; nalewkę z miednicą Przyniósł jeden, a drugi przyszedł z bawełnicą, Żeby to ochędóstwo z rąk gości spłukało, Jeśli na nich z bankietu co brudu zostało. Lecz to tylko samemu posłowi służyło, Drugim dosyć powąchać takiej uczty było. ... W ten fest, przy większym lustrze cesarz dworu swego Miał jechać do meczetu tu pryncypalnego, To jest Solimaniji. Nam respekt świadczony,
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 457
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Jest Sędzią Najwyższym, Kanclerzem, Wodzem, jest Uchem Cesarskim, drugie Regiminis Caput, niby Pro-Caesar, Suplik wszelkich Portus, Brat starszy Paszów, kreuje go Cesarz oddaniem mu Pieczęci z swoim imieniem, którą na piersiach nosić powinien. Złżenie zaś jego jest na odebraniu tejże Pieczęci, w zasłonieniu pół twarzy Wezyrowej czarną bawełnicą, i rozkazaniu aby ustąpił z Pokoju, co się dzieje nie stowy, ale skinieniem ręki Cesarskiej. Kiedy Wezyr ma wielki u Cesarza respekt, zowie go Cesarz Kala, aliàs Inspektór, Dobrodziej. Ten dla powagi swojej trzyma 2000. Lu- dzi: na publice dwie kity nosi u zawoju: noszą przed nim Tu,
. Iest Sędźią Naywyzszym, Kanclerzem, Wodzem, iest Uchem Cesarskim, drugie Regiminis Caput, niby Pro-Caesar, Supplik wszelkich Portus, Brát starszy Paszow, kreuie go Cesarz oddániem mu Pieczęci z swoim imieniem, ktorą ná piersiach nosić powinien. Złżenie zaś iego iest na odebrániu teyże Pieczęci, w zásłonieniu puł twárzy Wezyrowey czarną báwełnicą, y roskázaniu aby ustąpił z Pokoiu, co się dźieie nie stowy, ale skinieniem ręki Cesarskiey. Kiedy Wezyr má wielki u Cesarza respekt, zowie go Cesarz Kala, aliàs Inspektor, Dobrodźiey. Ten dla powági swoiey trzymá 2000. Lu- dźi: ná publice dwie kity nosi u záwoiu: noszą przed nim Tu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 483
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
, albo Tułumbasy, Surmy; trunek, Sorbet, Masłok. Niektórzy u nich tancują, ale manierą osobliwszą, dziwnie prędko. Kręcąc się, nagle zastawiając, w jakąś admiracją w padając. Cmentarze swoje lokują przy gościńcach publicznych, aby zmarłych dusze mogły mieć suffragium od podróżnych. Ubodzy grzebią się bez trunny, twarz tylko bawełnicą zasłoniwszy; bogaci w urnach marmurowych, ale ziemi pod i na trupa nasypawszy w trunnie. Białogłowy ich proste w domu się modlą nie w Meczetach, które z zakrytą twarzą chodzą, wyszedłszy na publikę oprócz Konstantynopolitańskich, które mają przywilej, i to tylko na Perze i Galacie Przedmieściach Stambulskich. W Stan Małżeński wstępują Turcy przed
, albo Tułumbasy, Surmy; trunek, Sorbet, Masłok. Niektorzy u nich tancuią, ale manierą osobliwszą, dźiwnie prętko. Kręcąc się, nágle zástawiáiąc, w iákąś admirácyą w pádaiąc. Cmentárze swoie lokuią przy gościncach publicznych, áby zmarłych dusze mogły mieć suffragium od podrożnych. Ubodzy grzebią się bez trunny, twárz tylko bawełnicą zásłoniwszy; bogaci w urnách marmurowych, ale ziemi pod y ná trupa násypawszy w trunnie. Białogłowy ich proste w domu się modlą nie w Meczetach, ktore z zákrytą twárzą chodzą, wyszedłszy ná publikę oprocz Konstantynopolitáńskich, ktore maią przywiley, y to tylko ná Perze y Gálacie Przedmieściach Stambulskich. W Stan Małżeński wstępuią Turcy przed
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 494
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
pomocnika jej. Rozdział IV.
Gdy się to w Pokoju Cesarskim dzieje/ dano znać Cesarzowej młodej/ że na ulicy bitwę stoczono/ a że nie wiedziała/ coby jej był za koniec/ poczęła się obawiać/ aby się Bektas śmierci Cesarzowej starej nad nią nie mścił/ jeśliby Janczarowie górę otrzymali. Okrywszy się tedy bawełnicą poszła do Pokoju Cesarskiego/ chcąc uśmierzyć zaczęty hałas. W chodząc rzekła głosem do wszytkich: A takieżeście to powinni poszanowanie Panu swemu? czy znacie to miejsce na którym stoicie? A wam co do Białychgłów? Czy wasza to rzecz mieszać się w sprawy Cesarskie. Dorozumieli się ledwo nie wszyscy/ że to był zmysł Cesarzowej
pomocniká iey. Rozdźiał IV.
Gdy się to w Pokoiu Cesárskim dźieie/ dano znáć Cesárzowey młodey/ że ná vlicy bitwę stoczono/ á że nie wiedźiałá/ coby iey był zá koniec/ poczęłá się obawiać/ áby się Bektás śmierći Cesárzowey stárey nád nią nie mśćił/ iesliby Iánczárowie gorę otrzymáli. Okrywszy się tedy báwełnicą poszłá do Pokoiu Cesárskiego/ chcąc vśmierzyć záczęty háłas. W chodząc rzekłá głosem do wszytkich: A tákieżeśćie to powinni poszánowánie Pánu swemu? czy znáćie to mieysce ná ktorym stoićie? A wam co do Białychgłow? Czy wászá to rzecz mieszáć się w spráwy Cesárskie. Dorozumieli się ledwo nie wszyscy/ że to był zmysł Cesárzowey
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 23
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
siedzą, Którzy Moskwie poddani; częstokroć się naszą Przyodziawszy sukienką, Czarne morze straszą. Niejednego z tych u nas o taką swawolą Albo ogniem pokarzą, albo palem kolą; Sobieski Kozaków wymawia CZĘŚĆ DZIESIĄTA
O co choć tylekroć był Turczyn obesłany Od króla, któryż kiedy murza był skarany? Aże, nie uwijając słów mych bawełnicą, Powiem: tak ten, co kradnie, pachnie szubienicą, Jak ten, co przechowuje u siebie kradzieży; Jak ten, jak ów, złodziej jest i katu należy. W Jassiech-ci to bywała takowa spiżarnia Za inszych hospodarów albo złodziejarnia Raczej, kiedy swą wiarę wywróciwszy nicem, Kradli nas z Tatarami i częstokroć licem
siedzą, Którzy Moskwie poddani; częstokroć się naszą Przyodziawszy sukienką, Czarne morze straszą. Niejednego z tych u nas o taką swawolą Albo ogniem pokarzą, albo palem kolą; Sobieski Kozaków wymawia CZĘŚĆ DZIESIĄTA
O co choć tylekroć był Turczyn obesłany Od króla, któryż kiedy murza był skarany? Aże, nie uwijając słów mych bawełnicą, Powiem: tak ten, co kradnie, pachnie szubienicą, Jak ten, co przechowuje u siebie kradzieży; Jak ten, jak ów, złodziej jest i katu należy. W Jassiech-ci to bywała takowa spiżarnia Za inszych hospodarów albo złodziejarnia Raczej, kiedy swą wiarę wywróciwszy nicem, Kradli nas z Tatarami i częstokroć licem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 307
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924