i tak się zdał srogi, Kiedy stanął po onem padnieniu na nogi, Tak straszną postać i twarz i wzrok niósł gniewliwy, Żeby się go sam Mars bał, nie tylko lękliwy Król fryzyjski: śpiesznie wzad powracał, wodzami Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prędko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prędkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i tak prędkiem krokiem, Że ktoby na to własnem swem nie patrzył okiem, Nie dałby temu wiary. Potem go w pół drogi Dościga
i tak się zdał srogi, Kiedy stanął po onem padnieniu na nogi, Tak straszną postać i twarz i wzrok niósł gniewliwy, Żeby się go sam Mars bał, nie tylko lękliwy Król fryzyjski: śpiesznie wzad powracał, wodzami Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prętko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prętkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i tak prętkiem krokiem, Że ktoby na to własnem swem nie patrzył okiem, Nie dałby temu wiary. Potem go w pół drogi Dościga
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 191
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na kształt kryształu szkła przeźroczystego, Wszytkie w ostatku do mnie przybieżały I wodę z niego na mą twarz wylały Z niemałym śmiechem w okręcie biegając Koło mnie i w głos
spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na kształt kryształu śkła przeźroczystego, Wszytkie w ostatku do mnie przybieżały I wodę z niego na mą twarz wylały Z niemałym śmiechem w okręcie biegając Koło mnie i w głos
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 90
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, w siedle się ledwie zatrzymuje Przy bytności tej, którą tak barzo miłuje. PIEŚŃ XXIV.
CII.
Ale jako łuk mocny i dobrze złożony Z dobrej stali, od mocnej ręki wyciągniony, Im się barziej wyciąga i im jest mocniejszy Strzelec ten, który z niego strzela, tem lekcejszy, Mocniej się znowu wraca i bełt wystrzelony Z więtszą potęgą pędzi, z cięciwy puszczony: Tak właśnie afrykański rycerz prędko wstawa I nieprzyjacielowi sowito oddawa.
CIII.
Rodomont także w czoło haniebnie uderzył Śmiałego Mandrykarda tak, jako wymierzył; Ale go nie obraził, bo mu twarz nakrywał Szyszak, który Hektora trojańskiego bywał. Tak go jednak ogłuszył dobrze, że
, w siedle się ledwie zatrzymuje Przy bytności tej, którą tak barzo miłuje. PIEŚŃ XXIV.
CII.
Ale jako łuk mocny i dobrze złożony Z dobrej stali, od mocnej ręki wyciągniony, Im się barziej wyciąga i im jest mocniejszy Strzelec ten, który z niego strzela, tem lekcejszy, Mocniej się znowu wraca i bełt wystrzelony Z więtszą potęgą pędzi, z cięciwy puszczony: Tak właśnie afrykański rycerz prędko wstawa I nieprzyjacielowi sowito oddawa.
CIII.
Rodomont także w czoło haniebnie uderzył Śmiałego Mandrykarda tak, jako wymierzył; Ale go nie obraził, bo mu twarz nakrywał Szyszak, który Hektora trojańskiego bywał. Tak go jednak ogłuszył dobrze, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 256
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Poganom, w swoim gróżny Majestacie A jeśli na się karę sprawiedliwie Zasłużem kiedy; bądzże przy traktacie I niedopuszczaj, abyśmy w złej toni Szwankować mieli, pod cieniem twej broni. 87. Oblewasz w krótce krwią Preszowskie mury Wojskim na ten czas Halickim nazwany Modrzewski drugi; kiedy cię tam z gury Śmiertelnie razi, bełt wyrychtowany Niebieskiećli to przejzrzały Arctury Byś duszę w Niebo przeniósł, z tamtej rany, Czyli też z żalu, i serdecznych zatem Ciężkości twoich; śpieszyłeś za Bratem. 88. Czyli swojego pozbywszy Starosty Niechciałeś z nami być bez niego i ty Czy też bez krwawej Modrzewskich pokosty Wiedeń, i Sieczyn, nie
Pogánom, w swoim grożny Maiestaćie A ieśli ná się karę spráwiedliwie Zásłużem kiedy; bądzże przy tráktáćie Y niedopuszczay, ábysmy w złey toni Szwánkowáć mieli, pod ćieniem twey broni. 87. Oblewasz w krotce krwią Preszowskie mury Woyskim ná ten czás Hálickim názwány Modrzewski drugi; kiedy ćię tám z gury Smiertelnie ráźi, bełt wyrychtowány Niebieskiećli to przeyzrzáły Arctury Byś duszę w Niebo przeniosł, z támtey rány, Czyli tesz z żalu, y serdecznych zátem Cięszkośći twoich; śpieszyłeś zá Brátem. 88. Czyli swoiego pozbywszy Stárosty Niechćiałeś z námi być bez niego y ty Czy tesz bez krwáwey Modrzewskich pokosty Wiedeń, y Sieczyn, nie
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: Dv
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
był mógł Sakramenta święte przyjąć, czego sobie przy śmierci najbardziej życzył. Helena Dolecka, była za Konarskim Kasztelanem Kowalskim, Anna za Władysawem Skalawskim. Dołęga Herb.
MA być podkowa biała, do góry barkiem, ni brama wystawiona, krżyż złoty u niej na wierzchu, i srzodku, w posrzodku podkowy strzała biała albo bełt, żelezcem na dół, w polu błękitnym, w hełmie skrzydło sępie, a przez nie strzała z żelezcem Dół
w prawą obrócona, tak o nim piszą, Biel: fol 314. Paproc, Gniazdo fol: 1007 i 1180, O herb: fol. 308. Okol: fol: 150 tom. I.
był mogł Sákrámentá święte przyiąć, czego sobie przy śmierci naybárdźiey życzył. Helena Dolecka, byłá zá Konárskim Kásztelanem Kowálskim, Anna za Włádysáwem Skáláwskim. Dołęga Herb.
MA bydź podkowa biała, do gory bárkiem, ni brama wystáwiona, krżyż złoty u niey ná wierzchu, y srzodku, w posrzodku podkowy strzałá biała albo bełt, żelezcem ná doł, w polu błękitnym, w hełmie skrzydło sępie, á przez nie strzała z żelezcem Doł
w prawą obrocona, ták o nim piszą, Biel: fol 314. Paproc, Gniazdo fol: 1007 y 1180, O herb: fol. 308. Okol: fol: 150 tom. I.
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 48
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738