za mąż pochodziły.
Bóg ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać
za mąż pochodziły.
Bog ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
twych przodków żarliwie pałała, I dziś jaśniejsza niźliby ją piórem Lub jakim trzeba farbować kolorem. Dawniejszych czasów i dzisiejszej pory Znaczne z nich miała ojczyzna podpory. Lube pokoje i wojen opały Zawsze ten cny dom przodkujący znały: Jedni radzili w senatorskim krześle, Drudzy ćwiczeni w rycerskim rzemieśle Tam żywot wiedli, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita. Wtenczas wasz sławny Korab budowano, Gdy fundamenty Polski zakładano; Na nim nie po raz i ojczyzna cała W srogich potopach wojennych pływała I on jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piórem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobów ich nie ruszę, Bo to
twych przodkow żarliwie pałała, I dziś jaśniejsza niźliby ją piorem Lub jakim trzeba farbować kolorem. Dawniejszych czasow i dzisiejszej pory Znaczne z nich miała ojczyzna podpory. Lube pokoje i wojen opały Zawsze ten cny dom przodkujący znały: Jedni radzili w senatorskim krześle, Drudzy ćwiczeni w rycerskim rzemieśle Tam żywot wiedli, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita. Wtenczas wasz sławny Korab budowano, Gdy fundamenty Polski zakładano; Na nim nie po raz i ojczyzna cała W srogich potopach wojennych pływała I on jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piorem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobow ich nie ruszę, Bo to
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 397
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przynajmniej ziemią swoją nie przykryła. Mnichowskiemu towarz. het.
O cny rycerzu młody, o nasze kochanie! Jakżeś tyrańsko zabit! Ach zemści się Panie A daj żeby przez ręce twoich rzemieślników Tak się lała posoka z krzywoprzysiężników. Ponowi towarz. het.
Tu dobrego żołnierza, cnotliwego Rona, Sroga w przegranej bitwie pożyła Bellona. Zabityś za ojczyznę, teraz też cny Ronie Zato na Abramowym odpoczywasz łonie. Monsterowi towarz. het
..
Jam przy boku wielkiego zabit Radziwiła, Ta rozsiekane ciało przykrywa mogiła, Duch prosto z oblanego krwią pobojowiska, Tam poszedł, skąd początek mam swego nazwiska. Namszewiczowi towarz. het.
Ciebie ja
przynajmniej ziemią swoją nie przykryła. Mnichowskiemu towarz. het.
O cny rycerzu młody, o nasze kochanie! Jakżeś tyrańsko zabit! Ach zemści się Panie A daj żeby przez ręce twoich rzemieśnikow Tak się lała posoka z krzywoprzysiężnikow. Ponowi towarz. het.
Tu dobrego żołnierza, cnotliwego Rona, Sroga w przegranej bitwie pożyła Bellona. Zabityś za ojczyznę, teraz też cny Ronie Zato na Abramowym odpoczywasz łonie. Monsterowi towarz. het
..
Jam przy boku wielkiego zabit Radziwiła, Ta rozsiekane ciało przykrywa mogiła, Duch prosto z oblanego krwią pobojowiska, Tam poszedł, zkąd początek mam swego nazwiska. Namszewiczowi towarz. het.
Ciebie ja
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 473
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mężnie zbrojną husarią, Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wódz wielki, wychowaniec prawy Marsa srogiego, widząc takiej sławy Otwarte pole, jak piorun z obłoku Spadł na nich z boku.
Dopiero, gdy się żołnierz włamał zbrojny, Tam się nacieszył, kto był chciwy wojny; Tam syta mordu, tam krwią napojona Sroga Bellona.
Najznaczniejszy czyn marsowej roboty, Gdy lud żelazny twarde łamał groty, Gdy w bisurmańcach topili koncerze Mężni rycerze.
Nie mógł poganin tak ciężkiego razu Strzymać i, barziej nogom niż żelazu Dufając, bramą, co była w uboczy, Ku Jassom skoczy.
Lecz go wódz polny przywitał koronny, Odważnie zastęp przywiódłszy nań zbrojny
mężnie zbrojną husaryą, Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wodz wielki, wychowaniec prawy Marsa srogiego, widząc takiej sławy Otwarte pole, jak piorun z obłoku Spadł na nich z boku.
Dopiero, gdy się żołnierz włamał zbrojny, Tam się nacieszył, kto był chciwy wojny; Tam syta mordu, tam krwią napojona Sroga Bellona.
Najznaczniejszy czyn marsowej roboty, Gdy lud żelazny twarde łamał groty, Gdy w bisurmańcach topili koncerze Mężni rycerze.
Nie mogł poganin tak ciężkiego razu Ztrzymać i, barziej nogom niż żelazu Dufając, bramą, co była w uboczy, Ku Jassom skoczy.
Lecz go wodz polny przywitał koronny, Odważnie zastęp przywiodszy nań zbrojny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 489
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Próżerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi
Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Prozerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, pobici od Anioła Pańskiego, a pobici w-nocy, dormierunt somnum suum. Ale czemu to ci żołnierze nazywają się mężami bogactw, a bogactw, co ich w-ręku nie należli. Daje tu przestrogę Pan Bóg, kiedy żołnierz, nie jest Vir bellator nie jest mąż wojny, ale mąż bogactw, nie Bellona mu smakuje, ale Mamona, nie szyk, ale zysk, i zbogacenie z-cudzego, a nuż kiedy jeszcze będzie wczasowniś, co mu trzeba godziny swojej dospać; Dormierunt somnum suum: to taki ani buzdygana, ani chorągwi w-ręku swoich nie znajdzie, straci wszytko. 16. DO MEGO PRZEDŚWIĘWŹIĘĆIA, niech
, pobići od Aniołá Páńskiego, á pobići w-nocy, dormierunt somnum suum. Ale częmu to ći żołnierze názywáią się mężámi bogactw, á bogactw, co ich w-ręku nie nálezli. Daie tu przestrogę Pan Bog, kiedy żołnierz, nie iest Vir bellator nie iest mąż woyny, ále mąż bogactw, nie Belloná mu smákuie, ále Mámoná, nie szyk, ále zysk, i zbogácęnie z-cudzego, á nuż kiedy ieszcze będźie wczásowniś, co mu trzebá godźiny swoiey dospáć; Dormierunt somnum suum: to táki áni buzdyganá, áni chorągwi w-ręku swoich nie znaydźie, ztráći wszytko. 16. DO MEGO PRZEDŚWIĘWŹIĘĆIA, niech
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 78
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga, Na cię ojczyzno powstała droga! Czemeś ich oczy tak zakrwawiła? Czy te Harpie na się wzburzyła? Jeszcze gdy płaczesz w żałobie przeszłej, Gdy słońce twoje chmury obeszły, W którem zaćmieniu, w którym odmęcie Wszystkimeś wszystka była na wstręcie. Bellona lozem ręce puściła, Głucha w kościołach Nemezys wyła, Nagie granice, naga obrona, A na zawodzie rętszym Korona. WIERSZ DRUGI.
Wzdy dzień się kiedy ukazał wesoły, Gdy opłakawszy królewskie popioły, Które nieba przeźrzały, Za monarchę i pana nam dały. Wnet Apollinem napuszona Klio Wesołe w górze zakrzyczała Jo, Wraz się
to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga, Na cię ojczyzno powstała droga! Czemeś ich oczy tak zakrwawiła? Czy te Harpie na się wzburzyła? Jeszcze gdy płaczesz w żałobie przeszłej, Gdy słońce twoje chmury obeszły, W którem zaćmieniu, w którym odmęcie Wszystkimeś wszystka była na wstręcie. Bellona lozem ręce puściła, Głucha w kościołach Nemezys wyła, Nagie granice, naga obrona, A na zawodzie rętszym Korona. WIERSZ DRUGI.
Wzdy dzień się kiedy ukazał wesoły, Gdy opłakawszy królewskie popioły, Które nieba przeźrzały, Za monarchę i pana nam dały. Wnet Apollinem napuszona Klio Wesołe w górze zakrzyczała Io, Wraz się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 4
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Przytem i skłaniać do miru się zdadzą. Wtem okrutniejszy nad tygry i pardy, Że pierwej żyły i krew z nich wycadzą, Wykroją serce (o jak srogie czasy Diomedowe) popłatają w pasy. XI.
Szmelinga widzę, przystojnie ubrany, Kogoli taka pobożność ruszyła? Szemet podobny we krwi utarzany, Że się Bellona nad nim użaliła; Gniewosz z innymi srogo porzezany, Wyleżińskiego bez serca przebiła Na desce Nimfa. Niebo li cierpiało, Że raz im umrzeć było jeszcze mało. XII.
Tak przyjacielskiej litując fortuny, Która bez swego płaczu być nie może, Z obozu wojsko wyprowadzi truny, I tem pożegna: Zdarz im pokój Boże!
, Przytem i skłaniać do miru się zdadzą. Wtem okrutniejszy nad tygry i pardy, Że pierwej żyły i krew z nich wycadzą, Wykroją serce (o jak srogie czasy Dyomedowe) popłatają w pasy. XI.
Szmelinga widzę, przystojnie ubrany, Kogoli taka pobożność ruszyła? Szemet podobny we krwi utarzany, Że się Bellona nad nim użaliła; Gniewosz z innymi srogo porzezany, Wyleżińskiego bez serca przebiła Na desce Nimfa. Niebo li cierpiało, Że raz im umrzeć było jeszcze mało. XII.
Tak przyjacielskiej litując fortuny, Która bez swego płaczu być nie może, Z obozu wojsko wyprowadzi truny, I tem pożegna: Zdarz im pokój Boże!
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 13
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
twe na wieki Ołtarze będą, na chwały twoje, Przychodnie śluby zawieszą swoje, Austrii dalekiej. Tedy pozostałe Szańce i forty pan przepatruje: Baterom dużym tak się dziwuje, Jako okazałe. Żałobliwa zguba Ognistą raną męża wielkiego, W razie smoleńskim Wojewódzkiego Zasmuci Jakuba. O niech tak nie drzymie, Że późnej pierwej nieśmiertelności, Bellona popiół jego i kości Zaleci uprzejmie.
Tak ziemi co ziemi, Duch i po śmierci niezwyciężony. Pułk kamieniecki wtem wyprawiony Na czatę z drugiemi, Miasto spodziewanej, Spize i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi
twe na wieki Ołtarze będą, na chwały twoje, Przychodnie śluby zawieszą swoje, Austryi dalekiej. Tedy pozostałe Szańce i forty pan przepatruje: Batterom dużym tak się dziwuje, Jako okazałe. Żałobliwa zguba Ognistą raną męża wielkiego, W razie smoleńskim Wojewódzkiego Zasmuci Jakóba. O niech tak nie drzymie, Że późnej pierwej nieśmiertelności, Bellona popiół jego i kości Zaleci uprzejmie.
Tak ziemi co ziemi, Duch i po śmierci niezwyciężony. Pułk kamieniecki wtem wyprawiony Na czatę z drugiemi, Miasto spodziewanej, Spize i rubli Drohobusz pali, Pan ruszenie się wojska uchwali. O jutrzence ranej. WIERSZ DZIEWIĄTY.
Już ognie pogaszone, wyrównane doły, Fortuna po powietrzu rozbiegłemi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 18
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Po kwitnących jagodach z oczu łzy pierzchają. Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi z szyszaków, i już nie surowy Marsim w oczach. Jako więc, gdy gwałt przyrodzeniu, Swiatła insze pogasną w słonecznem zaćmieniu, Działa milczą i bębny. Na ich miejsce wyje Głucha w dzwony Nemezys okropne nenije, A Bellona płomienie zelżywszy okrutne, Po obozie rozrzuca Amaranty smutne. Jako i ty, co w równej ozdobie i pierzu, W jednej byłeś nadziei dobry Kazimierzu Co i mówić? W frasunku pokryte głębokim, Sobie serce tłómaczem, sobie i prorokiem. Jeśli nieba zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon
Po kwitnących jagodach z oczu łzy pierzchają. Na pana wszyscy patrząc, pozwiesząją głowy, Zrzucą forgi z szyszaków, i już nie surowy Marsim w oczach. Jako więc, gdy gwałt przyrodzeniu, Swiatła insze pogasną w słonecznem zaćmieniu, Działa milczą i bębny. Na ich miejsce wyje Głucha w dzwony Nemezys okropne nenije, A Bellona płomienie zelżywszy okrutne, Po obozie rozrzuca Amaranty smutne. Jako i ty, co w równej ozdobie i pierzu, W jednej byłeś nadziei dobry Kazimierzu Co i mówić? W frasunku pokryte głębokim, Sobie serce tłómaczem, sobie i prorokiem. Jeśli nieba zawisne to obiecywały, Że królestwa dziedziczne odzyskać wam miały Po ostatni Kaledon
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 38
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861