Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a słuchaj, jeślić miękkie puchy Jeszcze marsowe nie stłumiły duchy: Miasto hejnału jać zaśpiewam nowe Rymy Marsowe.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich Wprzód odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Na Żmudź iść każą.
Nie śpi a słuchaj, jeślić miękkie puchy Jeszcze marsowe nie ztłumiły duchy: Miasto hejnału jać zaśpiewam nowe Rymy Marsowe.
Nie dufa sobie muza moja, żeby Miała wojsk całych okrutne potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich wprzod odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 357
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Już do własnego Dziedzictwa twego Nigdy nie przyjdziesz, kiedyś utrapiony U swych i obcych został ohydzony Przez pryskowanie, Zemści się Panie! O sroga ręko, okrutnym żelazem Śmiałaś się pastwić nad takim obrazem, Co mu żadnego Niemasz równego. Już to trzeci raz śniegiem zabielały Góry, trzeci raz kłos pożyna zrzały Dziłem Bellony Rolnik strwożony. Odtąd jak nasze nawiedził podwoje Zięć nieszczęśliwy, tak też oczy moje Nie osychają, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniósłszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem
, Już do własnego Dziedzictwa twego Nigdy nie przyjdziesz, kiedyś utrapiony U swych i obcych został ohydzony Przez pryskowanie, Zemści się Panie! O sroga ręko, okrutnym żelazem Śmiałaś się pastwić nad takim obrazem, Co mu żadnego Niemasz rownego. Już to trzeci raz śniegiem zabielały Gory, trzeci raz kłos pożyna zrzały Dziłem Bellony Rolnik strwożony. Odtąd jak nasze nawiedził podwoje Zięć nieszczęśliwy, tak też oczy moje Nie osychają, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniozszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 436
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste kieliszków z wielkimi okrzyki Harcownik wpadał a sporsze kryształy Te się najpierwej pod szablę puszczały. Toż się i śrzednim, co wielkim czyniło, Małego gminu i liku nie było. Idźcież w Boży czas a ja do Korony, Gdziem wiadom dziła ogromnej Bellony. Tam wasze między koronnymi syny Ogłaszać będę nieśmiertelne czyny. A skoro pierwszą potrzebę wygracie, Przez prędkolotną pocztę gdy mi dacie Jako swojemu znać rezydentowi, Najjaśniejszemu w lot majestatowi Wszytko doniosę: tak kto większej sławy Dokaże, weźmie bogatsze dzierżawy;
Ci zasię, których nie tak znaczne czyny, Drobniejsze będą odbierać daniny. 707
Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste kieliszkow z wielkimi okrzyki Harcownik wpadał a sporsze kryształy Te się najpierwej pod szablę puszczały. Toż się i śrzednim, co wielkim czyniło, Małego gminu i liku nie było. Idźcież w Boży czas a ja do Korony, Gdziem wiadom dziła ogromnej Bellony. Tam wasze między koronnymi syny Ogłaszać będę nieśmiertelne czyny. A skoro pierwszą potrzebę wygracie, Przez prędkolotną posztę gdy mi dacie Jako swojemu znać rezydentowi, Najjaśniejszemu w lot majestatowi Wszytko doniosę: tak kto większej sławy Dokaże, weźmie bogatsze dzierżawy;
Ci zasię, ktorych nie tak znaczne czyny, Drobniejsze będą odbierać daniny. 707
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 448
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
m go ja w swym sercu zawsze uważała, Że mi łaskawe nieba takiego zdarzyły Męża, którego wielą darów zbogaciły. Jeśli o urodzenia zacnego ozdoby, I któż tak niewiadomy może się znajść, coby Nie wiedział, jacy w domu tym senatorowie, Wysocy urzędnicy i generałowie (A co mię też zgubiło) do dzieła Bellony; Dosyć, kto w Denhofowskim domu urodzony. Dopieroż w macierzyńską kto pojrzy linią, Obaczy jakie blaski tych zacności biją, Jako wielki dom książąt brzeskich i z królami I z wielkimi skrewniony blisko monarchami, Rod od Piasta dawnego królewski ciągnący I tą ozdobą wieków przez dziewięć kwitnący. Jeśli urodą i w tej nieupośledzony I
m go ja w swym sercu zawsze uważała, Że mi łaskawe nieba takiego zdarzyły Męża, ktorego wielą darow zbogaciły. Jeśli o urodzenia zacnego ozdoby, I ktoż tak niewiadomy może się znajść, coby Nie wiedział, jacy w domu tym senatorowie, Wysocy urzędnicy i generałowie (A co mię też zgubiło) do dzieła Bellony; Dosyć, kto w Denhoffowskim domu urodzony. Dopieroż w macierzyńską kto pojrzy linią, Obaczy jakie blaski tych zacności biją, Jako wielki dom książąt brzeskich i z krolami I z wielkimi zkrewniony blizko monarchami, Rod od Piasta dawnego krolewski ciągnący I tą ozdobą wiekow przez dziewięć kwitnący. Jeśli urodą i w tej nieupośledzony I
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 509
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
cię na wieki. Wiele ich dumą i herby pysznemi, Wiele fakcją i duchy różnemi Do tego Korynta chciało, Tobie samą cnotą się dostało: Acz i w Łubieńskim domu zacnym twoim Siła ich było, co w dziele obojem, I piórem mogli, i razem Zbroję nosić, i władać żelazem. Wszakże tak jasnych z Bellony i boju Nie miał promieni, jakimi w pokoju, I togach dziś poświęconych, W tobie świeci i twoich rodzonych. Kto was rozezna: komu pobożności I doświadczeńszej odda dank godności, Swego Płock nad Hem wysoki, Swego Włocław niesie nad obłoki. Obiema w rzeczach rozum czuły dała Natura, w obu tak pomiarkowała Animusz,
cię na wieki. Wiele ich dumą i herby pysznemi, Wiele fakcyą i duchy różnemi Do tego Korynta chciało, Tobie samą cnotą się dostało: Acz i w Łubieńskim domu zacnym twoim Siła ich było, co w dziele obojem, I piórem mogli, i razem Zbroję nosić, i władać żelazem. Wszakże tak jasnych z Bellony i boju Nie miał promieni, jakiemi w pokoju, I togach dziś poświęconych, W tobie świeci i twoich rodzonych. Kto was rozezna: komu pobożności I doświadczeńszej odda dank godności, Swego Płock nad Hem wysoki, Swego Włocław niesie nad obłoki. Obiema w rzeczach rozum czuły dała Natura, w obu tak pomiarkowała Animusz,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 65
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ziemi. Ale płaczą i same oczy wiecznym zdrojem, I czoła kryształowym pocą się im znojem. Wzgórę ganki około wszystkie marmurowe, Które wewnątrz popstrzyły macice perłowe Przeplatane koralem: gdzie po tynkowanych Drogo ścianach, historii wiele odkowanych W miedzi, i starożytnym widzieć mozaiku: O tych zwłaszcza heroach, którzy kiedy w szyku Krwawej służąc Bellony, czego dokazali, Czemby sobie łaskawą panią tę zjednali, A wyzuwszy człowieka, po śmierci wskrzeszone Z prochu gdzieś ich popioły były poświęcone. Widzieć naprzód płynącą łódż stooką owę, Wyrobioną na sławę niegdy Jazonowę Z Terebintów tespijskich; a ta złote ono Za tatarską Phasydą skazuje mu runo: I Fryksa, i przy wielkiej
ziemi. Ale płaczą i same oczy wiecznym zdrojem, I czoła kryształowym pocą się im znojem. Wzgórę ganki około wszystkie marmurowe, Które wewnątrz popstrzyły macice perłowe Przeplatane koralem: gdzie po tynkowanych Drogo ścianach, historyi wiele odkowanych W miedzi, i starożytnym widzieć mozaiku: O tych zwłaszcza heroach, którzy kiedy w szyku Krwawej służąc Bellony, czego dokazali, Czemby sobie łaskawą panią tę zjednali, A wyzuwszy człowieka, po śmierci wskrzeszone Z prochu gdzieś ich popioły były poświęcone. Widzieć naprzód płynącą łódż stooką owę, Wyrobioną na sławę niegdy Jazonowę Z Terebintów tespijskich; a ta złote ono Za tatarską Phasydą skazuje mu runo: I Fryxa, i przy wielkiej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 102
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
urodzon mężczyzna. A też z takiego plemienia wychodzi, W którym co Czapski, to junak się rodzi. Ja mu to wrożę. Z jego ręki miernej Niejeden jeszcze zleci kark niewierny.
Ty co cię świecka wydała kraina, Młody junaku, Janie z Niewieścina, Ty w ślicznym kwiecie młodości zielonej Nie wzdrygasz dzieła okrutnej Bellony. Tyś jest Kupido, kiedy twarz odkryjesz, Tyś znowu pan Mars, kiedy zbrojny bijesz. Więc jako kiedyś Rynald w równej dobie, Tak ty z pogany postępuj też sobie. Murat Selima, Mustaphę Halego, Niech z koni zwali impet drzewa, twego Na wznak ku ziemi; ostatek gniewliwy Miecz skończy,
urodzon mężczyzna. A też z takiego plemienia wychodzi, W ktorym co Czapski, to junak się rodzi. Ja mu to wrożę. Z jego ręki miernej Niejeden jeszcze zleci kark niewierny.
Ty co cię świecka wydała kraina, Młody junaku, Janie z Niewieścina, Ty w ślicznym kwiecie młodości zielonej Nie wzdrygasz dzieła okrutnej Bellony. Tyś jest Kupido, kiedy twarz odkryjesz, Tyś znowu pan Mars, kiedy zbrojny bijesz. Więc jako kiedyś Rynald w rownej dobie, Tak ty z pogany postępuj też sobie. Murat Selima, Mustaphę Halego, Niech z koni zwali impet drzewa, twego Na wznak ku ziemi; ostatek gniewliwy Miecz skończy,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 285
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role zasiewa. Któż by trawił swe lata w tak obrotach wielu i wszelakim postrzałom zostawał na celu? Ach, jużem ja skończyła wiek swój naznaczony! Czemuż tedy dni
postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role zasiewa. Któż by trawił swe lata w tak obrotach wielu i wszelakim postrzałom zostawał na celu? Ach, jużem ja skończyła wiek swój naznaczony! Czemuż tedy dni
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 147
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, alias z Gotów Nacyj Szwedzkiej, tam panujący lat 92.
Nastąpili LONGOBARDOWIE Nacja Włoska, oryginaliter, ż Północego Kraju tu osiadła, od długich bród tak rzeczona,
CESARZE WSCHODNI.
3. MARCIANUS dobry Katolik Z. Pulcheryj Mąż, Miłośnik Pokoju, u którego Hasło: Pax bello patior.
4. LEO Muz niżeli Bellony Amantior, dla tego Żołd Żołnierski, na uczonych chciał obrócić.
5. LEO II z ZENONEM
6. ZENO Isáuricus sam panuje: Jego Hasło: Malo nodo, malus cuneus. Basiliscus Państwo chciał mu wydrzeć
7. ZENO II ramiona sobie pogrysłszy, żywcem pogrzebiony.
8. ANASTAZJUSZ I Katolik, potym Eutichesa nauki Sektarz
, alias z Gotow Nacyi Szwedzkiey, tam panuiący lat 92.
Nastąpili LONGOBARDOWIE Nacya Włoska, originaliter, ż Pułnocnego Kraiu tu osiadła, od długich brod tak rzeczona,
CESARZE WSCHODNI.
3. MARCIANUS dobry Katolik S. Pulcheryi Mąż, Miłośnik Pokoiu, u ktorego Hasło: Pax bello patior.
4. LEO Muz niżeli Bellony Amantior, dla tego Zołd Zołnierski, na uczonych chciał obrocić.
5. LEO II z ZENONEM
6. ZENO Isáuricus sam panuie: Iego Hasło: Malo nodo, malus cuneus. Basiliscus Państwo chciał mu wydrzeć
7. ZENO II ramiona sobie pogrysłszy, żywcem pogrzebiony.
8. ANASTAZYUSZ I Katolik, potym Eutichesa nauki Sektarz
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 474
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z Postronnemi prowadził, z Rusią i Bosnami: Skarbu Państw Szafarz rozrutny i ubożyciel. Za tego TURCY powstali, Saracenów w Persyj i Babilonii opresorowie, i do Azyj wtargnąwszy Greckich sił osłabiciele.
49. TEODORA Siostra Zoi.
50. MICHAEL VI Stratioticus z Carogrodu, ale, że choć stary, Matrony, nie Synów Bellony estymował, posponowany, co dało okazję obraniu innego. Gdy mu perswadowano abdykację, pytał Patriarchy, co go rekompensa za złożenie cze- Series Cesarzów wschodnich albo Greckich
ka? Odpowiedziano: Królestwo Niebieskie; wlot złożył Purpurę.
51. ISAACIUS Comnenus, Węgrów i Bosniów Zwycięzca, czyli na Kaduk, czyli na casum z konia
z Postronnemi prowadził, z Rusią y Bosnami: Skarbu Państw Szafarz rozrutny y ubożyciel. Za tego TURCY powstali, Saracenow w Persyi y Babylonii oppresorowie, y do Azyi wtargnąwszy Greckich sił osłabiciele.
49. TEODORA Siostra Zoi.
50. MICHAEL VI Stratioticus z Carogrodu, ale, że choć stary, Matrony, nie Synow Bellony estymował, posponowany, co dało okazyę obraniu innego. Gdy mu perswadowáno abdykacyę, pytał Patryarchy, co go rekompensa za złożenie cze- Series Cesarzow wschodnich albo Greckich
ka? Odpowiedziano: Krolestwo Niebieskie; wlot złożył Purpurę.
51. ISAACIUS Comnenus, Węgrow y Bosniow Zwycięsca, czyli na Kaduk, czyli na casum z konia
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 478
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755