tedy tego jak bydła Hetman Najwyższy Chowański dwa razy cięty uciekł. Drugi Hetman Szczerba zginął bo to unich kilka Hetmanów w Wojsku Wojewodów kniaziów Bojarów Dumnych naginęło siła z Chowańskiem nieuszło konnych nad 4 000 a było wojska jako sam ten pisarz powiedał od kaczowskiego wzięty 46000 Armaty zostało 60. Owych samopałów Duńskich i różnej strzelby berdyszów to Chłopi brali nawet. Byliz tedy naten czas Komisarze nasi w Mińsku na Traktatach z Moskwą. Obawiając się Czarniecki że by ich Chowański uciekając z sobą niepobrał. Posłał na całą noc 12 Chorągwi dobrych między któremi i naszę żeby ich salwować komendę dano Borzęckiemu Pawłowi. Po owej tedy tak ciężkiej Robocie z koni nie
tedy tego iak bydła Hetman Naywyszszy Chowanski dwa razy cięty uciekł. Drugi Hetman Szczerba zginął bo to unich kilka Hetmanow w Woysku Woiewodow kniaziow Boiarow Dumnych naginęło siła z Chowanskiem nieuszło konnych nad 4 000 a było woyska iako sąm ten pisarz powiedał od kaczowskiego wzięty 46000 Armaty zostało 60. Owych samopałow Dunskich y rozney strzelby berdyszow to Chłopi brali nawet. Byliz tedy natęn czas kommisarze nasi w Minsku na Traktatach z Moskwą. Obawiaiąc się Czarniecki że by ich Chowanski uciekaiąc z sobą niepobrał. Posłał na całą noc 12 Chorągwi dobrych między ktoremi y naszę zeby ich salwować kommęndę dano Borzęckiemu Pawłowi. Po owey tedy tak cięszkiey Robocie z koni nie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 97v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
armatę wszystką przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym kikadziesiąt wozów przed namioty hetmańskie z taboru moskiewskiego wożono. Szło i ludzi co celniejszej Moskwy przy tychże orężach niemało, końca fortuny i zdrowia swego wyglądając. Drudzy zaś w obozie dyzarmowani żałośnie płacząc zostali, Boskiego i hetmańskiego czekając miłosierdzia, którym kilka regimentów piechotnych polskich
armatę wszystką przykazują oddać, chorągwie, strzelbę, szable, szefeliny, noże nawet na kupę znosić musieli Moskwa przy swojej starszyznie i naszych komisarzach. Kilku tysięcy piechoty i jazdy do obozu moskiewskiego weszły po to. Samych chorągwi było 500 i coś, dział 30 z municyją już nierówną, strzelby rzecz niezliczona, szabel, także berdyszów, szefelinów, nożów kupami nakładzione, i to wszystko potym kikadziesiąt wozów przed namioty hetmańskie z taboru moskiewskiego wożono. Szło i ludzi co celniejszej Moskwy przy tychże orężach niemało, końca fortuny i zdrowia swego wyglądając. Drudzy zaś w obozie dyzarmowani żałośnie płacząc zostali, Boskiego i hetmańskiego czekając miłosierdzia, którym kilka regimentów piechotnych polskich
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 296
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
do śmierci sługą nie jest jego.
LXXXVIII.
Gdy tę ceremonią oba odprawili, Do roboty wściekłego Marsa pokwapili. Trąba wojenna bitwy znak okropny dała, A głos w przyległych górach Echo powtarzała. Już się starli, już rękę, bystre oko, nogę Jak najostrożniej niosą, coraz nową drogę Do nowych ran najdując; z berdyszów straszliwych Skry lecą, gniewy w piersiach serc sięgają żywych.
LXXXIX.
To ostrzem, to obuchem zmierzają do głowy Z taką umiejętnością, aż berdysz surowy Miga się tylko w rękach; raz w zad pomykają Kroków, czasem ostrożnie sobie dowierzają. Ma jednak na Rynalda wzgląd Rugier śmiałego, Miłość i gniew serce mu bodą do
do śmierci sługą nie jest jego.
LXXXVIII.
Gdy tę ceremonią oba odprawili, Do roboty wściekłego Marsa pokwapili. Trąba wojenna bitwy znak okropny dała, A głos w przyległych górach Echo powtarzała. Już się starli, już rękę, bystre oko, nogę Jak najostrożniej niosą, coraz nową drogę Do nowych ran najdując; z berdyszów straszliwych Skry lecą, gniewy w piersiach serc sięgają żywych.
LXXXIX.
To ostrzem, to obuchem zmierzają do głowy Z taką umiejętnością, aż berdysz surowy Miga się tylko w rękach; raz w zad pomykają Kroków, czasem ostrożnie sobie dowierzają. Ma jednak na Rynalda wzgląd Rugier śmiałego, Miłość i gniew serce mu bodą do
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 181
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905