postrzelani ale przecię wszystkiem impetem poślismy na nich, bośmy widzieli że trzeba było ledwie niewszystkim ginąc gdy byśmy mieli byli teł podać. Ale juzesmy tak oślep w ogień lezli żeśmy się tak z niemi zmięszali jako ziarno z sieczką bo już trudno było inaczej okrutna tedy stała się rzezba wowej gęstwinie, a najgorsze były berdysze. Kwadrans jednak nie wyszed od owego zmięszania wycięlismy ich że i jeden nie uszedł bo w szczerym polu powiedano że ich było 100. Z naszych tez kto legł kto co otrzymał to musiał cierpieć podemną konia Gniadego postrzelono w piers cięto berdyszem w łeb i drugi raz w kolano, jeszcze bym go był zazył gdy
postrzelani ale przecię wszystkiem impetem poslismy na nich, bosmy widzieli że trzeba było ledwie niewszystkim ginąc gdy bysmy mieli byli teł podac. Ale iuzesmy tak oslep w ogięn lezli zesmy się tak z niemi zmięszali iako ziarno z sieczką bo iuz trudno było inaczey okrutna tedy stała się rzezba wowey gęstwinie, a naygorsze były berdysze. Kwadrans iednak nie wyszed od owego zmięszania wycięlismy ich że y ieden nie uszedł bo w szczerym polu powiedano że ich było 100. Z naszych tez kto legł kto co otrzymał to musiał cierpiec podęmną konia Gniadego postrzelono w piers cięto berdyszem w łeb y drugi raz w kolano, ieszcze bym go był zazył gdy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 94
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
samopałów, pokinąwszy kości, Każdy swego wymierzy i pewnie nie chybi, Ale gdzie dusza mieszka, tam mu kulę wścibi: Więc kiedy ich zmieszają i zmylą im szyki, Suną się do nich w pole z rzeźwymi okrzyki, A kto co w ręku trzyma, tym się mężnie pisze: Oszczepy, rohatyny, szable i berdysze. Skoro do nich pod dymem przypadną jak z proce, W bród się wszyscy w pogańskiej farbują posoce, Działa już milczeć muszą, gdyż by swoich więcej Niźli naszych razili pewnie strzelajęcy, I one archandyje, wyniosszy swe dzidy, Stoją w miejscu jak wryte, ani się ohydy Ani boją cesarza, gdy przy takim wojsku
samopałów, pokinąwszy kości, Każdy swego wymierzy i pewnie nie chybi, Ale gdzie dusza mieszka, tam mu kulę wścibi: Więc kiedy ich zmieszają i zmylą im szyki, Suną się do nich w pole z rzeźwymi okrzyki, A kto co w ręku trzyma, tym się mężnie pisze: Oszczepy, rohatyny, szable i berdysze. Skoro do nich pod dymem przypadną jak z proce, W bród się wszyscy w pogańskiej farbują posoce, Działa już milczeć muszą, gdyż by swoich więcéj Niźli naszych razili pewnie strzelajęcy, I one archandyje, wyniosszy swe dzidy, Stoją w miejscu jak wryte, ani się ohydy Ani boją cesarza, gdy przy takim wojsku
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 154
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924