południu w Pałacu (kardynała Chigi Flavii) oglądałem różne, jako monstra, tak też raritates i osobliwie galanterie.
Ten pałac, lubo jest w sobie niewielki, jednak oprócz pokojów, które wybornemi obrazami i sztukami pięknie przyozdobione, ma jednę galerią, pełną różnych wielkiego podziwiania godnych osobliwości. I niemal wszytkie, o których bestiach srogich i rzadkich słychać, tam się najdują. Jako krokodyle, których wielka moc i wielkich i mniejszych, wąż jest jeden dłużyny blisko 3 sążni, a gruby niemal jako chłop, bazyliszki, salandry, i innech niezliczonych, jako morskich, tak też ziemnych bestii zaraźliwych i strasznych. Na pojźrzenie których specyfikować trudno było,
południu w Pałacu (kardynała Chigi Flavii) oglądałem różne, jako monstra, tak też raritates i osobliwie galanterie.
Ten pałac, lubo jest w sobie niewielki, jednak oprócz pokojów, które wybornemi obrazami i sztukami pięknie przyozdobione, ma jednę galerią, pełną różnych wielkiego podziwiania godnych osobliwości. I niemal wszytkie, o których bestiach srogich i rzadkich słychać, tam się najdują. Jako krokodyle, których wielka moc i wielkich i mniejszych, wąż jest jeden dłużyny blisko 3 sążni, a gruby niemal jako chłop, bazyliszki, salandry, i innech niezliczonych, jako morskich, tak też ziemnych bestii zaraźliwych i strasznych. Na pojźrzenie których specyfikować trudno było,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 236
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
sąsiedzi/ odchodząc pewnych czasów od siebie/ biegają szalenie po pustyniach i po lesiech: a pewnymi skokami/ i wyciem bestialskim przyzywają niejakiego Candyre (od którego się dowiadują rozmaitych bałamuctw) chodzą/ ono imię powtarzając/ po skałach przykrych/ i po lesiech barzo gęstych: stąpają po wąglach rozpalonych (rzecz dziwna) i po bestiach jadowitych/ bez szkody żadnej. Znać że Vergiliusz coś podobnego zasłyszał o księżej Apollinowych. Summe Deûm, et sancti custos Soractis Apollo, Quem primi colimus, cui pineus ardor aceruo Pascitur, et medium ferti pietate per ignem Cultores multa premimus vestigia pruna. Lecz to wołanie Candyre/ i chodzić zataczając się i tam i sam
sąśiedźi/ odchodząc pewnych czásow od śiebie/ biegáią szalenie po pustyniách y po leśiech: á pewnymi skokámi/ y wyćiem bestiálskim przyzywáią nieiákiego Cándire (od ktorego się dowiáduią rozmáitych báłámuctw) chodzą/ ono imię powtarzáiąc/ po skáłách przykrych/ y po leśiech bárzo gęstych: stąpáią po wąglách rospalonych (rzecz dźiwna) y po bestiách iádowitych/ bez szkody żadney. Znáć że Vergiliusz coś podobnego zásłyszał o kśiężey Appollinowych. Summe Deûm, et sancti custos Soractis Apollo, Quem primi colimus, cui pineus ardor aceruo Pascitur, et medium ferti pietate per ignem Cultores multa premimus vestigia pruna. Lecz to wołánie Cándire/ y chodźić zátaczáiąc się y tám y sam
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 2
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, wilczka, zajączka, jelonka, sarniątko zdzikich lasów, albo tez z gniazda ptaszęta wybierze jednym wychowaniem, przeciwne natury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego i dzikiego zwierza powolnym, i przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym i karęssującym uczyni ptakiem, oczym i Z. Ambroży Libro IV. Heksameron pisze Tym zaś w bestiach przełamaniem natur, dał nam Pan BÓG odyntenrę, że najwięcej, wychowaniem Dzieci idzie, żebym zaś niezdał się jejune rzeczy traktować, dla tego niżeli odpowiem, na drugie zarzucone mi obiekcje, wprzód niektóre refleksje, o dobrym wychowaniu namienię, bo to nie jest sufficiens Pastoralis informatio, kazać Dzieci kochać, pielegnować,
, wilczka, zaiączka, ielonka, sarniątko zdzikich lasow, álbo tez z gniazda ptászęta wybierze iednym wychowániem, przeciwne nátury w miłe przeformuje przymioty, z drapieżnego y dzikiego zwierza powolnym, y przychylnym, z pierzchliwego wdzęcznym y káręssuiącym uczyni ptákiem, oczym y S. Ambroży Libro IV. Hexameron pisze Tym zaś w bestyach przełamaniem nátur, dał nam Pan BOG odintenrę, że náywięcey, wychowaniem Dzieci idzie, żebym zaś niezdał się jejune rzeczy tráktować, dla tego niżeli odpowiem, ná drugie zárzucone mi objekcye, wprzod niektore reflexye, o dobrym wychowaniu námienię, bo to nie iest sufficiens Pastoralis informatio, kázać Dzieci kochać, pielegnować,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 103
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
nie obrócił wszystkie nieszczęścia, i plagi, które mogły wisieć nad Egiptem. Otoż to od Egipcjanów Pitagóras wziął swoją ukochaną naukę Metempsicosis, to jest przechodzenia dusz w inne ciała. Egipcjanie wierzyli, że po śmierci ludzi, ich duchy, w odmienne się przenosiły lepianki, a jeżeli które niecnotliwie przedtym żyły, więc w nieczystych bestiach, sprosnych postaciach zamknione, występki swoje tam odpokutowawszy; a dopiero w kilka wieków, znowu nazad ludzkie ciała ożywiały. Tamże c. 39. Diod. lib. 9. pag. 88. Plat: de Isid: et Osir: p: 354.
Duchowni mieli w ręku swoich Księgi Święte, w których zawierały
nie obroćił wszystkie nieszczęśćiá, y plagi, ktore mogły wisieć nad Egyptem. Otoż to od Egypcyánow Pitagoras wziął swoią ukochaną naukę Metempsicosis, to iest przechodzenia dusz w inne ciałá. Egypcyánie wierzyli, że po śmierći ludzi, ich duchy, w odmienne się przenośiły lepiánki, á ieżeli ktore niecnotliwie przedtym żyły, więc w nieczystych bestyách, sprosnych postáciách zamknione, występki swoie tam odpokutowawszy; á dopiero w kilka wiekow, znowu nazad ludzkie ciała ożywiały. Tamże c. 39. Diod. lib. 9. pag. 88. Plat: de Isid: et Osir: p: 354.
Duchowni mieli w ręku swoich Xięgi Swięte, w ktorych zawieráły
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 113
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
/ a to z pisma/ abo Kanonu/ który tak mówi. Temu wiary dawać nie potrzeba/ co niektóre złośliwe białegłowy za szatanem się udawszy/ jegoż sprawą abo omamieniem zwiedzione/ wierzą i wyznawają/ jakoby z Dianną boginią pogańską/ abo z Herodiadą/ i wielką liczbą białychgłów/ w nocy miały jeździć na pewnych bestiach/ i wiele krain cicho przebywać/ onej jako paniej swej we wszytkim posłudzne być et. A przeto kaznodzieje mają lud Boży przestrzegać/ żeby wiedzieli/ iż to jest zgoła fałsz/ iże takowe fantazje/ nie od Boga/ ale od złego ducha/ w umysł ludzki bywają wpuszczane: ponieważ szatan w rozmaite postaci i osoby
/ á to z pismá/ ábo Kánonu/ ktory ták mowi. Temu wiáry dáwáć nie potrzebá/ co niektore złośliwe białegłowy zá szátánem sie vdawszy/ iegoż spráwą ábo omamieniem zwiedźione/ wierzą y wyznawáią/ iákoby z Dyánną boginią pogáńską/ ábo z Herodyádą/ y wielką liczbą białychgłow/ w nocy miáły ieźdźić ná pewnych bestyách/ y wiele kráin cicho przebywáć/ oney iáko pániey swey we wszytkim posłudzne być et. A przeto káznodźieie máią lud Boży przestrzegáć/ żeby wiedźieli/ iż to iest zgołá fałsz/ iże tákowe fántázye/ nie od Bogá/ ále od złe^o^ duchá/ w vmjsł ludzki bjwáią wpusczáne: ponieważ szátan w rozmáite postáći y osoby
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 53
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
i urzędnie do tego przywiedzione. Zygmunt. Azaż Kanon nie mówi. Temu wiary dawać nie potrzeba/ co niektóre złośliwe białegłowy/ za szatanem się udawszy/ jego sprawą abo onanieniem zwiedzione wierzą/ i wyznawają/ jakoby z Dianną Boginią pogańską/ abo z Herydiadą/ i wielką liczbą białychgłów/ w nocy mialy jeździć na pewnych bestiach/ i wiele krain cicho przebywąć onej jako paniej swej we wszytkim posłuszne będąc/ i na służbę jej pewnych nocy przywywając. Ale dałby to Bóg żeby te samy w swym odstępstwie poginęły/ nie wieleby drugich z sobą na zateacenie pociągnęły/ Jest abowiem takich niezliczona rzecz/ którzy temu fałszywemu mnimaniu wiarę dając/ od prawdziwej
y vrzędnie do tego przywiedzione. Zygmunt. Azaż Kánon nie mowi. Temu wiáry dáwáć nie potrzebá/ co niektore złośliwe białegłowy/ zá szátánem sie vdawszy/ iego spráwą ábo onanieniem zwiedźione wierzą/ y wyznawáią/ iákoby z Dyánną Boginią pogáńską/ ábo z Herydyádą/ y wielką liczbą białychgłow/ w nocy miály iezdźić ná pewnych bestyách/ y wiele kráin ćicho przebywąć oney iáko pániey swey we wszytkim posłuszne będąc/ y ná służbę iey pewnych nocy przywywáiąc. Ale dałby to Bog żeby te sámy w swym odstępstwie poginęły/ nie wieleby drugich z sobą ná záteácenie poćiągnęły/ Iest ábowiem tákich niezliczona rzecz/ ktorzy temu fałszywemu mnimániu wiárę dáiąc/ od prawdźiwey
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 412
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jakoby miał być na inszym miejscu/ a nie jest. Przeto dobrze mówi Kanon. Temu dawać wiary nie potrzeba/ co niektóre złośliwe białegłowy za szatanem się udawszy/ jego sprawą abo omamieniem zwiedzione/ wierzą i wyznawają jakoby z Dianą boginią pogańską abo z Herodiadą/ i wielką liczbą białychłów/ w nocy miały jeździć na pewnych bestiach i wiele krajów cicho przebywac/ onej jako paniej swej/ we wszytkim posłuszne będąc/ i nocy pewnych ku posługom jej przybywając: ale bodaj te same w odstęspstwie swoim poginęły/ a inszych do zguby przez to odstępstwo ni pociągały. albowiem wielka liczba jest takich/ którzy temu wiarę dając/ wiary prawdziwej odstępują. Poty Kanon
iákoby miał bydź ná inszym mieyscu/ á nie iest. Przeto dobrze mowi Kánon. Temu dáwáć wiary nie potrzebá/ co niektore złosliwe białegłowy zá szatánem sie vdawszy/ iego spráwą ábo omamieniem zwiedźione/ wierzą y wyznawaią iákoby z Dyáną boginią pogáńską ábo z Herodyádą/ y wielką licżbą białychłow/ w nocy miáły iezdźić ná pewnych bestiách y wiele kráiow cicho przebywác/ oney iáko pániey swey/ we wszytkim posłuszne będąc/ y nocy pewnych ku posługom iey przybywáiąc: ále boday te sáme w odstęspstwie swoim poginęły/ á inszych do zguby przez to odstępstwo ni poćiągáły. albowiem wielka licżbá iest tákich/ ktorzy temu wiárę dáiąc/ wiáry prawdźiwey odstępuią. Poty Kanon
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 445
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
potrzeb; spodziewając się że mu miał przez powinszowanie oświadczyć jaką ludzkość/ ale on nic więcej tylko z furią Posłańcowi odpowiedział: Barzo ja stoję o to/ jeśli pies świnię zie/ czy świnia psa/ byle się sprawy Pana mojego dobrze wiodły. Dając znać przez to/ że o Chrześcijanach nie lepiej trzyma/ jako o bestiach. Z taką łagodnością przyjmują Turcy wszytkie uczynności od Chrześcijan.
Pewna rzecz jest/ że dwa są najprzedniejsze filary/ któremi się wszytkie Państwa zatrzymują. Pierwszy jest/ potęga własna każdego Pana/ zawisła na siłach domowych/ bogactwach/ wojskach/ i na przyjaźni i ligach sąsiadów. Drugi jest/ reputacja/ i dobre rozumienie u
potrzeb; spodźiewáiąc się że mu miał przez powinszowánie oświadczyć iáką ludzkość/ ále on nic więcey tylko z furyą Posłáńcowi odpowiedźiał: Bárzo ia stoię o to/ ieśli pies świnię zie/ czy świniá psá/ byle się spráwy Páná moiego dobrze wiodły. Dáiąc znáć przez to/ że o Chrześćiánách nie lepiey trzyma/ iáko o bestyách. Z táką łágodnośćią przyimuią Turcy wszytkie vczynnośći od Chrześćian.
Pewna rzecz iest/ że dwá są nayprzednieysze filary/ ktoremi się wszytkie Páństwá zátrzymuią. Pierwszy iest/ potęgá własna kożdego Páná/ záwisłá ná śiłách domowych/ bogáctwách/ woyskách/ y ná przyiáźni y ligách sąśiádow. Drugi iest/ reputácya/ y dobre rozumienie v
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 112
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
słabości tych obrazków czasem tylo jako przez mgłę pamiętamy: a czasem aż wzmacniając te obrazy, i na wzmocnienie ich ciepło w mózgu wzbudzając. 29. Czemu gdy kto na pamięć mówi Oracyją, a pomyli się wraca się do początku i tak sobie przypomina? Gdy na pamięć się wczym (co też ma miejsce w bestiach) nie tylo samych słów obrazy na mózgu lepiemy i chowamy, ale też i porządek onych słów jako były słyszane albo czytane, gdy tedy pomylem wracamy się do tego co lepiej pamiętamy, a tak idą po onych słowiech nadchodziemy na drugie z któremi sa złączone. 30. Czemu dusza nasza boi się bólu ponieważ jest nieskazitelna
słábośći tych obrazkow czásem tylo iáko przez mgłę pámiętamy: á czasem áż wzmacniáiąc te obrázy, y ná wzmocnięnie ich ćiepło w mozgu wzbudzáiąc. 29. Czemu gdy kto ná pámięć mowi Oracyią, á pomyli się wraca się do początku y ták sobie przypomina? Gdy ná pámięć się wczym (co też ma mieysce w bestiach) nie tylo sámych słow obrázy ná mozgu lepiemy y chowamy, ále też y porządek onych słow iáko były słyszáne álbo czytáne, gdy tedy pomylem wracamy się do tego co lepiey pámiętamy, á ták idą po onych słowiech nádchodziemy ná drugie z ktoremi sa złączone. 30. Czemu dusza násza boi się bolu poniewasz iest nieskáźitelna
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 120
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
niemasz, tam niemasz zmysłów które są dla fantazyj: w drzewach zaś nic po fantazyj któraby im pokazowała ich żywność, bo ta zawsze jest przy nich, i nie masz przyczyny dla którejby miała być fantazyja. 41. Czemu zmysł nie jest bez fanazyj, a fantazyja jest bez rozumu? We wszytkich bestiach jest fantazyja, a rozumu niemasz, a zmysłu nigdzie nie najdujemy chyba gdzie jest fantazyja. Przyczyna tego ta jest. Gdzie jest zmysł najduje się dobro jakie oddalone którego nabyć potrzeba, albo złe którego się chronić. jako to rzecz jasna w zmyśle widzenia i słyszenia i w innych które przez species rzeczy sięgają. żeby
niemász, tám niemász zmysłow ktore są dla fántázyi: w drzewách záś nic po fántázyi ktoraby im pokázowałá ich żywność, bo tá záwsze iest przy nich, y nie mász przyczyny dla ktoreyby miáłá bydź fántázyia. 41. Czemu zmysł nie iest bez fánázyi, á fántázyiá iest bez rozumu? We wszytkich bestyiách iest fántazyia, á rozumu niemász, á zmysłu nigdzie nie náyduiemy chybá gdzie iest fántázyia. Przyczyná tego tá iest. Gdzie iest zmysł náyduie się dobro iákie oddalone ktorego nábyć potrzebá, álbo złe ktorego się chronić. iáko to rzecz iásna w zmyśle widzenia y słyszenia y w innych ktore przez species rzeczy śięgáią. żeby
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 123
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692