się pięknych panien członkami karmiła. Mieliście w pierwszej pieśni, jako ją zawieźli Do swego kraju zbójcy, kiedy ją naleźli Podle starego mnicha, twardem snem zmorzoną, Na koniu, opętanem przezeń, tam wniesioną.
XCV.
Niecnotliwe, nieludzkie nad wszytko stworzenie, Niezbożne, złe okrutne, srogie pokolenie Tak ją strasznej bestii na brzeg wystawiło, Jako ją przyrodzenie z początku stworzyło: Koszule nici niema, którąby wżdy była Swoje białe lilie i róże okryła, Róże, jakich na świecie nie najdziecie wiele, Co się wszędzie rozeszły po jej gładkiem ciele.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa
się pięknych panien członkami karmiła. Mieliście w pierwszej pieśni, jako ją zawieźli Do swego kraju zbójcy, kiedy ją naleźli Podle starego mnicha, twardem snem zmorzoną, Na koniu, opętanem przezeń, tam wniesioną.
XCV.
Niecnotliwe, nieludzkie nad wszytko stworzenie, Niezbożne, złe okrutne, srogie pokolenie Tak ją strasznej bestyej na brzeg wystawiło, Jako ją przyrodzenie z początku stworzyło: Koszule nici niema, którąby wżdy była Swoje białe lilie i róże okryła, Róże, jakich na świecie nie najdziecie wiele, Co się wszędzie rozeszły po jej gładkiem ciele.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 220
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. idzie albo na pokarm głodnym, albo in rapinam et lanienam zajadłym, i rozbeztwionym. Jest uparta opinia między prostym Ludem, że nie którzy Ludzie stają się Licantrópi, tojest wpostać Wilków zamienieni, zowią ich Polskim terminem WILKOŁAKI, co jest daleko od prawdy, oprócz że Arte Magica może Człekowi być dana flgura jakiej Bestii, i to tylko oczom Ludzkim tak się prezentująca, non substantialiter. Dopieroż cudem Pana BOGA bez żadnej kontrowersyj, inne postaci mogą być na wyobrażeniu Człeka, jako się stało z Nabuchodonozorem w Woła zamienionym, z Terydatesem Królem w Wieprza transfigurowanym. Mają i to do siebie WILCY niektórzy, że wężów jedzą, ale też
. idżie albo na pokarm głodnym, albo in rapinam et lanienam zaiadłym, y rozbestwionym. Iest uparta opinia między prostym Ludem, że nie ktorzy Ludzie staią się Lycanthrôpi, toiest wpostać Wilkow zamienieni, zowią ich Polskim terminem WILKOŁAKI, co iest daleko od prawdy, oprocz że Arte Magica może Człekowi bydź dana flgura iakiey Bestyi, y to tylko oczom Ludzkim tak się prezentuiąca, non substantialiter. Dopieroż cudem Pana BOGA bez żadney kontrowersyi, inne postaci mogą bydź na wyobrażeniu Człeka, iako się stało z Nabuchodonozorem w Woła zamienionym, z Terydatesem Krolem w Wieprza transfigurowanym. Maią y to do siebie WILCY niektorzy, że wężow iedzą, ale też
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 590
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przed tobą. 21. Nie lękajże się twarzy ich: abowiem PAN Bóg twój jest w pośrzodku ciebie: Bóg wielki i straszny. 22. I wyniszczy PAn Bóg twój narody one przed tobą po lekku/ i po trosze: 23. Nie będziesz ich mógł wytracić prędko/ by się snadź nie namnożyło przeciw tobie bestii polnych. 24. I poda je tobie PAN Bóg twój/ i zetrze je starciem wielkim/ aż będą wyniszczeni. A poda króle ich w ręce twoje/ i wygubisz imię ich pod Niebem: nie ostoi się żaden przed tobą/ aż je wytracisz. 25. Obrazy ryte Bogów ich popalisz ogniem/ nie będziesz pożądał
przed tobą. 21. Nie lękajże śię twarzy jch: ábowiem PAN Bog twoj jest w pośrzodku ćiebie: Bog wielki y strászny. 22. Y wyniszcży PAn Bog twoj narody one przed tobą po lekku/ y po trosze: 23. Nie będźiesz jch mogł wytráćić prętko/ by śię snadź nie námnożyło przećiw tobie bestyi polnych. 24. Y poda je tobie PAN Bog twoj/ y zetrze je stárćiem wielkim/ áż będą wyniszcżeni. A poda krole jch w ręce twoje/ y wygubisz imię jch pod Niebem: nie ostoji śię żaden przed tobą/ áż je wytráćisz. 25. Obrázy ryte Bogow jch popalisz ogniem/ nie będźiesz pożądał
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 193
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ogień rozpalił się w popędliwości mojej: i będzie gorzał/ aż do nagłębszego piekła/ i późrze ziemię/ i urodzaj jej/ i wypali grunty gór. 23. Zgromadzę na nie złe rzeczy, strzały moje na nie wystrzelam. 24. Zniszczeją od głodu/ i będą strawieni gorączką/ i śmiercią gorzką: żeby też bestii poślę na nie/ z jadem gadziń ziemskich. 25. Zewnątrz osieroci je miecz/ a w pokojach będzie strach/ tak na młodzieńca/ jako na pannę: na sącego piersi/ i na męża sędziwego. 26. Rzekłem: Rozproszę je po kąciech/ i wygubię miedzy ludźmi pamiątkę ich. 27. Gdybym
ogień rospalił śię w popędliwośći mojey: y będźie gorzał/ áż do nagłębszego piekłá/ y poźrze źiemię/ y urodzay jey/ y wypali grunty gor. 23. Zgromádzę ná nie złe rzecży, strzały moje ná nie wystrzelam. 24. Zniszcżeją od głodu/ y będą strawieni gorączką/ y śmierćią gorzką: żeby też bestyi poślę ná nie/ z jádem gádźiń źiemskich. 25. Zewnątrz ośieroći je miecż/ á w pokojách będźie strách/ ták ná młodźieńcá/ jáko ná pánnę: ná sącego pierśi/ y ná mężá sędźiwego. 26. Rzekłem: Rosproszę je po kąćiech/ y wygubię miedzy ludźmi pámiątkę jich. 27. Gdybym
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 221
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
tak pogromi snadnie, Iż trząść porożem na myśl nigdy jem nie padnie. Potem z kościołem bitwę i z Hiszpanem zwiedzie, Do wstydu Florentczyka wielkiego przywiedzie; Bo nad mniemanie wojsko tam zasię obróci, Gdzie niedobytą z gruntu fortecę wywróci. PIEŚŃ XXVI.
XLVI.
Do wzięcia jej najlepiej będzie mu służyła Ta broń, która bestii garła pozbawiła, Broń twarda, ostra, mocna, godna uczciwości, Co światu lubych dała przyczynę radości. Nie wytrzyma jej żaden miecz i głośne działa, Tył wnet każda chorągiew będzie podawała; Wszytko ona powali, przekopy trupami Wyrówna, przed nią miasta upadną z zamkami.
XLVII.
Takiej Franciszek mężnej dojdzie wspaniałości, Jaką
tak pogromi snadnie, Iż trząść porożem na myśl nigdy jem nie padnie. Potem z kościołem bitwę i z Hiszpanem zwiedzie, Do wstydu Florentczyka wielkiego przywiedzie; Bo nad mniemanie wojsko tam zasię obróci, Gdzie niedobytą z gruntu fortecę wywróci. PIEŚŃ XXVI.
XLVI.
Do wzięcia jej najlepiej będzie mu służyła Ta broń, która bestyej garła pozbawiła, Broń twarda, ostra, mocna, godna uczciwości, Co światu lubych dała przyczynę radości. Nie wytrzyma jej żaden miecz i głośne działa, Tył wnet każda chorągiew będzie podawała; Wszytko ona powali, przekopy trupami Wyrówna, przed nią miasta upadną z zamkami.
XLVII.
Takiej Franciszek mężnej dojdzie wspaniałości, Jaką
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 297
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
także o tych rzeczach mówiącego Inkwizytora Edueńskiego zakonnika/ reguły Dominika świętego/ który o czary obwinionych wielu na sądzie swoim miał. Są tedy/ abo nie dawno byli/ jako mi tenże Inkwizitor i Piotr sędzia powiedzieli/ i wieść o tym jest pospolita/ przy granicach państwa Berneńskiego: czarownicy płci obojej/ którzy przeciw wszelkich bestii/ (wilki tylko wyjąwszy/) przyrodzeniu dziatki małe żrą/ abo jedzą. W miasteczku abowiem Boltyngiem/ biskupstwa Lausańskiego niektóry znaczny czarownik imieniem Stadlin pojmany za rozkazaniem namienionego Piotra sędziego: wyznał że w domu jednym że nie mieszczanina pewnego swymi czarami sprawił/ że siedmioro dziatek w żywocie swoim zabitych raz po raz poronić musiała:
tákże o tych rzeczách mowiącego Inquisitorá Edueńskiego zakonniká/ reguły Dominiká świętego/ ktory o cżáry obwinionych wielu ná sądźie swoim miał. Są tedy/ ábo nie dawno byli/ iáko mi tenże Inquisitor y Piotr sędźia powiedźieli/ y wieść o tym iest pospolita/ przy gránicách páństwá Berneńskiego: czárownicy płci oboiey/ ktorzy przećiw wszelkich bestiy/ (wilki tylko wyiąwszy/) przyrodzeniu dźiatki máłe żrą/ ábo iedzą. W miasteczku ábowiem Boltyngiem/ biskupstwá Lausáńskiego niektory znácżny czárownik imieniem Stádlin poimány zá roskazániem námienionego Piotrá sędźiego: wyznał że w domu iednym że nie miesczániná pewnego swymi czárámi spráwił/ że śiedmioro dźiatek w zywoćie swoim zábitych raz po raz poronić muśiałá:
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 310
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Także o Saulu w pierwszych Księgach królewskich rozdz: 15/ i na inszych. Szósty sposób objaśnia się oną niewiastą którą jako Chrystus powiedział. Szatan skrepował przez lat ośmnaście i była skrzywiona/ że ku gorze patrzyć nie mogła/ jako bestie u Łukasza w rozdz: 13. Gdzie Bazyli Z. mówi. Głowa abowiem bestii ku ziemi obrócona jest i na ziemię patrzy/ ludzka głowa ku niebu jest wyniesiona/ oczy ku gorze patrzą. Na trzecią wątpliwość którymiby lekarstwy ludzie opętani mogli być poratowani tak wiedz Ze się podczas najdują na to lekarwtwa doświadczone. Jedni abowiem z takich przez Egzorcyzmy kościelne wybawieni byli. Drudzy skruchą i spowiedzią prawdziwą. Niektórzy
. Tákże o Saulu w pierwszych Xięgách krolewskich rozdź: 15/ y ná inszych. Szosty sposob obiaśnia się oną niewiástą ktorą iáko Chrystus powiedźiał. Szátan skrepował przez lat ośmnaśćie y byłá skrzywiona/ że ku gorze pátrzyć nie mogłá/ iáko bestye v Lukaszá w rozdź: 13. Gdźie Bázyli S. mowi. Głowá ábowiem bestyi ku źiemi obrocona iest y ná źiemię pátrzy/ ludzka głowá ku niebu iest wynieśiona/ oczy ku gorze pátrzą. Ná trzećią wątpliwość ktorymiby lekárstwy ludźie opętáni mogli bydź porátowáni ták wiedz Ze sie podczás náyduią ná to lekárwtwá doświádcżone. Iedni ábowiem z tákich przez Exorcismy kośćielne wybáwieni byli. Drudzy skruchą y spowiedźią prawdźiwą. Niektorzy
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 379
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Rozgniewawszy się ja raz na piekło, uderzyłem tak nielitościwie nogą w ziemię, iż się wszystkie obręcze jego spadać musiały, a Diabeł od strachu jak oparzony wyskoczył tu na wierzch. T. O czasie niebieski co dalej będzie! B. A tuś mi krzyknąwszy, zaraz porwę się do pałasza, którym tej okopcialej bestii piekielnej, prawą ręką z Niemiecka łeb uciąłem smelcowany przepalaną żywicą. T. Przynieść było ten łeb na plac Wenecki, i położyć na onym kamieniu, na którym kładą głowy banitów, jako wielka podkałaby Wmści nagroda, będąc Diabeł dawnym i szkodliwym banitem, że wszystkich części świata, jako Wmć o tym dobrze wiesz
Rozgniewawszy się ia raz ná piekło, vderzyłem ták nielutośćiwie nogą w źiemię, iż się wszystkie obręcze iego spadać musiały, á Diabeł od strachu iak oparzony wyskoczył tu na wierzch. T. O czáśie niebieski co daley będzie! B. A tuś mi krzyknąwszy, zaraz porwę się do páłászá, ktorym tey okopćiáley bestyey piekielney, práwą ręką z Niemiecká łeb vćiąłem smelcowány przepalaną żywicą. T. Przynieść było ten łeb ná plác Wenecki, y położyć ná onym kamieniu, ná ktorym kładą głowy bánitow, iáko wielka podkáłáby Wmśći nagrodá, będąc Diabeł dawnym y szkodliwym bánitem, że wszystkich częśći świata, iáko Wmć o tym dobrze wiesz
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 62
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
niewoli każda prawda? Dobro jedno nad drugie bywa większe, a prawda jedna nad drugą nie bywa większa ale są wszytkie równe, jednakże jedna bywa jaśniej poznana niż druga, a która barzo jasna ta go niewoli, bywa też prawda jedna potrzebniejsza niż druga. 121. Czemu dobroć niepoznana nie ciągnie apetitu? Pokaż bestii cukier, którego słodkości, która jest niejaka dobroć, niedoznała, nie będzie oń dbała, bo jako wola nasza, tak i apetit bydlęcy ślepy jest, i jako wola tego się chwyta co jej rozum pokazuje, tak i apetit tego co fantazyja maluje. 122. Czemu jedne rzecz sobie przypomniawszy na
niewoli káżda prawda? Dobro iedno nád drugie bywa większe, á prawda iedna nád drugą nie bywa większa ále są wszytkie rowne, iednákże iedna bywa iáśniey poznána niż druga, á ktora bárzo iásna tá go niewoli, bywa też prawda iedna potrzebnieysza niż druga. 121. Czemu dobroć niepoznána nie ciągnie áppetitu? Pokaż bestyi cukier, ktorego słodkośći, ktora iest nieiáka dobroć, niedoznałá, nie będźie oń dbałá, bo iáko wola nászá, ták y áppetit bydlęcy ślepy iest, y iáko wola tego się chwyta co iey rozum pokázuie, ták y áppetit tego co fántázyia máluie. 122. Czemu iedne rzecz sobie przypomniawszy ná
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 140
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
będzie spracowanie: jeśli to ciepło będzie dłużej trwało, tedy z ciepłym się serdecznym złączywszy, zapali się, i gorączkę uczyni. W gniewie także się duchy zapalają którym gorąca przydaje żółć w swoim worku w zwierając. W smutku duchy wszytkie do wnątrz się zbiegają, i złączywszy się z ciepłem serdecznym zagrzewają. 34. Czemu bestii zagniewanej pieni się ślina? Bo z więlkim impetem leci, zagrzane powietrze z płuc do gęby i w ślinę wpadając one nadyma. Dla tego też noźdrze zagniewany rozdyma iżby gorąco one wypadające drogę miało przestrzenszą. 35. Czemu zagniewany spać nie może? Górącość do głowy w stępuje która wysusza zaduchy sen sprawujące. 36. Czemu
będzie sprácowánie: iesli to ćiepło będzie dłużey trwáło, tedy z ćiepłym się serdecznym złączywszy, zápáli się, y gorączkę ucźyni. W gniewie także się duchy zápáláią ktorym gorącá przydáie żołć w swoim worku w zwieráiąc. W smutku duchy wszytkie do wnątrz się zbiegáią, y złączywszy się z ćiepłem serdecznym zágrzewáią. 34. Cźemu bestyi zagniewáney pięni się sliná? Bo z więlkim impetem leći, zágrzáne powietrze z płuc do gęby y w slinę wpadáiąc one nadymá. Dla tego też noźdrze zagniewány rozdymá iżby gorąco one wypádaiące drogę miáło przestrzenszą. 35. Czemu zágniewány spać nie może? Gorącość do głowy w stępuie ktora wysusza zaduchy sen spráwuiące. 36. Czemu
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 274
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692