buntowano, Poczty i Spolia Pańskie za zabicie w nagrodę dawano, Uniwersały na to po stanowiskach między czeladź Wojskową rozdano, nagrody i cowiedzieć co nieobiecowano, co się bez niezwyczajnego w Wolnym i Katolickiem Królestwie wezdrgnienia wspomnieć nie może? Małasz to tedy przyczyna, że się nie tylko Wojsko, ale i cała Rzeczposp: na takie bezbożne, i w Pogaństwie ledwie słyszane postępki konsternować musiała. Niech rozsądzi, ktokolwiek tak szkaradne uważy postępku tego konsekwencje, kiedy się rozwiązą ręce czeladzi, clientum, na krew i zdrowie Panów swoich, co się potym postrzec niemiało Wojsko, kiedy nowych na starych, kiedy nakoniec Tatarów zaciągano, i aż pod Zbaraż sprowadzono.
buntowano, Poczty y Spolia Páńskie zá zábićie w nagrodę dawano, Vniwersały ná to po stánowiskách między czeladź Woyskową rozdano, nagrody y cowiedźieć co nieobiecowano, co się bez niezwyczáynego w Wolnym y Kátholickiem Krolestwie wezdrgnienia wspomnieć nie może? Máłasz to tedy przyczyná, że się nie tylko Woysko, ále y cáła Rzeczposp: ná tákie bezbożne, y w Pogáństwie ledwie słyszáne postępki consternowáć muśiáłá. Niech rozsądźi, ktokolwiek ták szkárádne vważy postępku tego consequencye, kiedy się rozwiązą ręce czeládźi, clientum, ná krew y zdrowie Pánow swoich, co się potym postrzedz niemiáło Woysko, kiedy nowych ná stárych, kiedy nákoniec Tátárow záćiągano, y áż pod Zbáráż sprowádzono.
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 63
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
ale piekielnej złości compendium, niech Polska, niech świat widzi. Trętwieje i leka się umysł i pomyślić o tym, Co mi zadają jakoby Towarzystwo (o którym jest już nieco wyżej) co mówili z Jego Mością Księdzem Lipskiem Proboszczem Jeżowskiem, że to z mego było instinctu, i tak tego probują.
Proszę notuj każdy bezbożne sposoby usidlenia, honor, zdrowie i fortuny tych, na których się Dwór zaweźmie. Jako Ksiądz Lipski zeznał, o Towarzystwie Pana Carola Potockiego, którzy popiwszy się w Jeżowie na Stanowisku, o Procesie Angielskim, iżego kazał sobie Pan Świderski ich Związkowy Marszałek przywieść impia ect. temeraria mówili, była na to formowana w Pokoju
ále piekielney złośći compendium, niech Polská, niech świát widźi. Trętwieie y leka się vmysł y pomyślić o tym, Co mi zádáią iákoby Towárzystwo (o ktorym iest iuż nieco wyżey) co mowili z Iego Mośćią Kśiędzem Lipskiem Proboszczem Ieżowskiem, że to z mego było instinctu, y ták tego probuią.
Proszę notuy káżdy bezbożne sposoby vśidlenia, honor, zdrowie y fortuny tych, ná ktorych się Dwor záweźmie. Iáko Kśiądz Lipski zeznał, o Towárzystwie Páná Carolá Potockiego, ktorzy popiwszy się w Ieżowie ná Stánowisku, o Proceśie Angielskim, iżego kazał sobie Pan Swiderski ich Zwiąskowy Márszałek przywieśdź impia ect. temeraria mowili, byłá ná to formowána w Pokoiu
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 134
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
bo skoro się już dusza z swym ciałem rozstawa, wtenże moment przed srogim trybunałem stawa. Tam w strasznym majestacie srogi Sędzia siedzi, któremu słusznej zemsty z oczu ogień leci; tam drżąc dusza nie spojrzy w niebo dla swych złości, skrępowana łańcuchem będąc nieprawości. Ten wszytkie skryte sprawy na oczy wystawia i noc ciemnych sekreta bezbożne wyjawia, owa zaś z wielkim wstydem grzech specyfikuje i ucieczki swym zbrodniom nigdzie nie znajduje. Ten Sędzia świadkiem oraz i aktorem cale, słuszne kary uznawa w jawnym kryminale; owa – bacząc, że żadnej nie wierzą obronie – ach, niestetyż, daremnie we łzach swoich tonie! Co myśli wtenczas sobie, zewsząd utrapiona
bo skoro się już dusza z swym ciałem rozstawa, wtenże moment przed srogim trybunałem stawa. Tam w strasznym majestacie srogi Sędzia siedzi, któremu słusznej zemsty z oczu ogień leci; tam drżąc dusza nie spojrzy w niebo dla swych złości, skrępowana łańcuchem będąc nieprawości. Ten wszytkie skryte sprawy na oczy wystawia i noc ciemnych sekreta bezbożne wyjawia, owa zaś z wielkim wstydem grzech specyfikuje i ucieczki swym zbrodniom nigdzie nie znajduje. Ten Sędzia świadkiem oraz i aktorem cale, słuszne kary uznawa w jawnym kryminale; owa – bacząc, że żadnej nie wierzą obronie – ach, niestetyż, daremnie we łzach swoich tonie! Co myśli wtenczas sobie, zewsząd utrapiona
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 69
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nie windykowali honoru? Jeżeli teraz, Mci książę, tak wybiegle, tak repugnanterprzecząc sobie, tak niesprawiedliwie stawasz, a cóż byś naówczas mówił, gdybyśmy nic nie czynili, nie ratowali się? Jakbyś babę hultajkę, kalumniatorkę jako jaki drogi klejnot kupiony wszystkim pokazywał, jakbyś jej kłamliwe, potworne i bezbożne ciotectwo publikował, a potem nas milczących, trwożących się, struchlałych przez subordynowanych niepodściwych, a nic nie mających ludzi chłopami zrobił, osoby nasze w kajdany, a fortunę w kaduk zagarnął.
Ach nie tak, nie tak, JOMci książę kanclerzu wielki W. Ks. Lit., honor
rzetelny, a nie przez te
nie windykowali honoru? Jeżeli teraz, Mci książę, tak wybiegle, tak repugnanterprzecząc sobie, tak niesprawiedliwie stawasz, a cóż byś naówczas mówił, gdybyśmy nic nie czynili, nie ratowali się? Jakbyś babę hultajkę, kalumniatorkę jako jaki drogi klejnot kupiony wszystkim pokazywał, jakbyś jej kłamliwe, potworne i bezbożne ciotectwo publikował, a potem nas milczących, trwożących się, struchlałych przez subordynowanych niepodściwych, a nic nie mających ludzi chłopami zrobił, osoby nasze w kajdany, a fortunę w kaduk zagarnął.
Ach nie tak, nie tak, JOMci książę kanclerzu wielki W. Ks. Lit., honor
rzetelny, a nie przez te
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 589
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
za Męża, dla protekcyj Wiary; Książęcia Sufolcyj pod topór skazała: Kranmera Kalwina Arcybiskupa Kanturyiskiego, Autora rozwodu Matki jej z Henrykiem, siedmnaście razy odwołującego swoje Kalwiństwo, ale zmyślnie, dała na Sąd Biskupów, ci go degradowali, oddali na Sąd Świecki, więc spałony w Oxonium. Ta świątobliwa Monarchini za Zgodą Stanów zniosła bezbożne Prawa Edowarda przeciw Wierze Katolickiej uknowane: zniosła Heretyckie Nabożeństwa; Msze SS. w całej Anglii i Hibernii prżywróciła Predykanrów wyrzuciła, samych Heretyków wypędziła na 30000, Wkrótce się z Kościołem pojednać starała. W czym Filip Król Hiszpański mąż ślub znią wziąwszy, laborował. Na dzień 27. Listopada Sejm złożony w Londynie, na
za Męża, dla protekcyi Wiary; Xiążęcia Suffolcyi pod topor skazała: Kranmera Kalwina Arcybiskupa Kanturyiskiego, Autora rozwodu Matki iey z Henrykiem, siedmnaście razy odwołuiącego swoie Kalwinstwo, ale zmyślnie, dała na Sąd Biskupow, ci go degradowali, oddali na Sąd Swiecki, więc spałony w Oxonium. Ta swiątobliwa Monarchini za Zgodą Stanow zniosła bezbożne Prawa Edowarda przeciw Wierze Katolickiey uknowane: zniosła Heretyckie Nabożeństwa; Msze SS. w całey Anglii y Hibernii prżywrociła Predykanrow wyrzuciła, samych Heretykow wypędziła na 30000, Wkrotce się z Kościołem poiednać starała. W czym Filip Krol Hiszpański mąż ślub znią wziąwszy, laborowáł. Na dzień 27. Listopada Seym złożony w Londynie, na
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 106
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
w Księstwie Litewskim civiles motus nie ustają. Przy dokończeniu roku przeszłego spalono Przyborowskiego szlachcica ateistę, którego modlitwa: Adonai, Deus Abraham, Deus Isaac, Deus Jacob, miserere mei. Nie chciał confiteri Domi-no, księży contempsit, gdy pasy z niego darto, wołał: Adonai, fortitudo martyrum, miserere mei, skrypta bezbożne palił i ręka mu z nimi ugorzała, na stosie drzew w Gródku w Trybunale skończył żywot.
w Księstwie Litewskim civiles motus nie ustają. Przy dokończeniu roku przeszłego spalono Przyborowskiego szlachcica ateistę, którego modlitwa: Adonai, Deus Abraham, Deus Isaac, Deus Jacob, miserere mei. Nie chciał confiteri Domi-no, księży contempsit, gdy pasy z niego darto, wołał: Adonai, fortitudo martyrum, miserere mei, skrypta bezbożne palił i ręka mu z nimi ugorzała, na stosie drzew w Gródku w Trybunale skończył żywot.
Skrót tekstu: DobKKronRzecz
Strona: 99
Tytuł:
Kronika
Autor:
Kazimierz Dobiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
przypada że skoro się czarownice według tej nauki jego sprawują/ jako chcą burze i niepogody przypadają. Ulryk. Oto gdy szatan upatrzy/ bądź to z biegu przyrodzenia/ bądź też z dopuszczenia Bożego że plaga jaka na ziemię przypaść ma/ i wie że mu jest dana moc do wykonania tych rzeczy/ czyni to że te bezbożne białegłowy za nauką jego wierzą/ iż ony to wszytko sprawują. I tak ich uczy żeby podczas krzemienie tyłem ku zachodowi słońca stanąwszy/ przez głowę mitały/ podczas żeby piasek z wody na powietrze ciskały/ podczas żeby świnie szczeci w garcu warzyły/ podczas że by drwa na brzegu rzeki poprzek kładły/ i insze ladajakie sprawy
przypada że skoro sie czárownice według tey náuki iego spráwuią/ iáko chcą burze y niepogody przypadáią. Vlryk. Oto gdy szátan vpátrzy/ bádź to z biegu przyrodzenia/ bądź też z dopusczenia Bożego że plagá iáka ná źiemię przypáść ma/ y wie że mu iest dána moc do wykonánia tych rzeczy/ czyni to że te bezbożne białegłowy zá náuką iego wierzą/ iż ony to wszytko spráwuią. Y ták ich vczy żeby podczás krzemienie tyłem ku zachodowi słońcá stánąwszy/ przez głowę mitáły/ podcżás żeby piasek z wody ná powietrze ćiskáły/ podczás żeby świnie sczeći w gárcu warzyły/ podczás że by drwá ná brzegu rzeki poprzek kłádły/ y insze ledáiákie spráwy
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 434
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
soboli. Nie lepiejż by Chrystusa, który stoi nagi, Odziać, zewlekszy z jego ubogich biesagi? (407)
Rznijcie ogony, panie, które dziś daleką Kurzawą się za wami na trzy łokcie wleką, Krusząc po ziemi forbot zapłacony drogo Z grzechem i z wielką szkodą! O, jakże by błogo Uczyniła, bezbożne porzuciwszy zbytki, Gdzie by ledwie nie z każdej suknia była nitki Ubogiemu sierocie! Co byś dała za nie, Wyszedszy nago z grobu w ono zmartwychwstanie! Dość spódnicę do ziemie, a co się okroi, Odziewajcie ubogich. Chrystus nago stoi. (409)
On pierwszy Adam w raju, nim zgrzeszył, nago
soboli. Nie lepiejż by Chrystusa, który stoi nagi, Odziać, zewlekszy z jego ubogich biesagi? (407)
Rznijcie ogony, panie, które dziś daleką Kurzawą się za wami na trzy łokcie wleką, Krusząc po ziemi forbot zapłacony drogo Z grzechem i z wielką szkodą! O, jakże by błogo Uczyniła, bezbożne porzuciwszy zbytki, Gdzie by ledwie nie z każdej suknia była nitki Ubogiemu sierocie! Co byś dała za nie, Wyszedszy nago z grobu w ono zmartwychwstanie! Dość spódnicę do ziemie, a co się okroi, Odziewajcie ubogich. Chrystus nago stoi. (409)
On pierwszy Adam w raju, nim zgrzeszył, nago
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 587
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na samą próżność, lubom ją pojmował, Przecięż mi kąsek z trucizną smakował. Wola bezwładna do nóg duszy padnie, Rzewno: zapłacze na swoję swobodę, Powiada żem już w piekle była nadnie, Dopiero jakąś uczułam ochłodę, Wracam do ciebie, ty mną rządź, ty kieruj, Ty namiętności bezbożne moderuj. Nic niepozwalaj co widzisz z mą zgubą, Nie puść mnie, gdzie chcę, zabroń mi gościńca Który prowadzi wolą w ciemność grubą, Sprowadź z tej ścieżki, co nią szedł złoczyńca, Jeźli wylecę, przytrzyj lotne piórko, Chceszli, złam skrzydło mądra Dyrektórko. Ocknie się pamięć, powieki przeciera,
Ná samą prożność, lubom ią poymował, Przecięż mi kąsek z trucizną smákował. Wola bezwładna do nog duszy pádnie, Rzewno: zápłacze na swoię swobodę, Powiada żem iuż w piekle była nádnie, Dopiero iákąś uczułam ochłodę, Wrácam do ciebie, ty mną rządź, ty kieruy, Ty námiętności bezbożne moderuy. Nic niepozwalay co widzisz z mą zgubą, Nie puść mnie, gdzie chcę, zábroń mi gościnca Ktory prowadzi wolą w ciemność grubą, Zprowadź z tey ścieszki, co nią szedł złoczyńca, Jeźli wylecę, przytrzyi lotne piorko, Chceszli, złam skrzydło mądra Dyrektorko. Ocknie się pámięć, powieki przeciera,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 239
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
woła gwałtu Gdy jest za murem osadzon dla kształtu. Chwalić cię każe, dyktuje mi słowa Rękę przymusza, głośna prac twych fama, Ze teraz diabłów nie zna Częstochowa KrólOWA Nieba nadgrodzi ci sama, Ześ z Jasnej góry skopciałe czernidła Starł, wychędożył, lustr wrócił bez mydła. Poznałeś Duchem Prorockim natchniony Fałszywych osób bezbożne wykręty, Wyniósł się z niemi z granic duch zmyślony Co więc prawiły: mój pyszny, nadęty, Mój pijak główny, mój mi kraść pozwala, Baba hultajka, a na diabła zwala. Oswobodziłeś i Szlacheckie Domy, Chaty wieśniaków prostych, bojaźliwych, Bo kiedy do nas przyszedł czart łakomy Wymusił, co chciał,
woła gwáłtu Gdy iest zá murem osadzon dla kształtu. Chwálić cię każe, dyktuie mi słowa Rękę przymusza, głośna prác twych fama, Ze teraz diabłow nie zna Częstochowa KROLOWA Nieba nádgrodzi ći sama, Ześ z Jasney gory zkopciałe czernidła Ztárł, wychędożył, lustr wrocił bez mydła. Poznáłeś Duchem Prorockim nátchniony Fałszywych osob bezbożne wykręty, Wyniosł się z niemi z gránic duch zmyślony Co więc práwiły: moy pyszny, nádęty, Moy piiak głowny, moy mi kraść pozwála, Bába hultayka, á ná diabła zwála. Oswòbodziłeś y Szlácheckie Domy, Cháty wieśniakow prostych, bojaźliwych, Bo kiedy do nas przyszedł czárt łákomy Wymusił, co chciał,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 298
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752