od biskupa, bo sam tego żąda. Wprzód w rynku Matki Bożej świątnicę ogląda; Wielce mu się podoba. Świętej Trójce potem, Figurami i świetnym okazały złotem. Stamtąd które w tytułach mają apostoły, Że zgoła wszytkie rzędem obchodził kościoły, Aż wspaniałe zakony, nie minął i Skałki, Gdzie orłowie wielkiego biskupa kawałki Od bezbożnego króla rozsiekane śmiało Za rozkazaniem boskim w jedno znieśli ciało. Dopieroż gdy na wierzchu Wąwelowej góry Widzi tegoż świętego poważne struktury, Pełne starożytności, spiżą lite szczyty: „Pogasły babilońskie przed nimi meczyty. Niech się Kair nie pyszni — rzecze — i Alepy.” Trafił do Wszytkich Świętych, właśnie kiedy sklepy
od biskupa, bo sam tego żąda. Wprzód w rynku Matki Bożej świątnicę ogląda; Wielce mu się podoba. Świętej Trójce potem, Figurami i świetnym okazały złotem. Stamtąd które w tytułach mają apostoły, Że zgoła wszytkie rzędem obchodził kościoły, Aż wspaniałe zakony, nie minął i Skałki, Gdzie orłowie wielkiego biskupa kawałki Od bezbożnego króla rozsiekane śmiało Za rozkazaniem boskim w jedno znieśli ciało. Dopieroż gdy na wierzchu Wąwelowej góry Widzi tegoż świętego poważne struktury, Pełne starożytności, spiżą lite szczyty: „Pogasły babilońskie przed nimi meczyty. Niech się Kair nie pyszni — rzecze — i Alepy.” Trafił do Wszytkich Świętych, właśnie kiedy sklepy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 212
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Questo è logo, doue era la Casa, del sceleratissimo Galeazo; di Roma; il qual col Iseppo Almeringo, et altri suoi complici, comisero atrocissimi Homicidi in questa Citta: del Anno 1548. adi. 3 . Luglio. Po naszemu tak się wykłada: to jest jedno miejsce/ na którym/ jednego bezbożnego Galeace Rzymianina/ był Dom i mieszkanie: Który wespół z Józefem Almeryngem, i z inszemi adherentami swemi/ straszne popełniał zabójstwa w Mieście tym. Roku 1548. dnia 3. Miesiąca Lipca. VICENZA. Delicje Ziemie Włoskiej ZA VINCENZA.
VIcenze nie daleko/ trochę z drogi/ ku Padwie jadąc/ jest jedna w jednej
. Questo è logo, doue era la Casa, del sceleratissimo Galeazo; di Roma; il qual col Iseppo Almeringo, et altri suoi complici, comisero atrocissimi Homicidi in questa Citta: del Anno 1548. adi. 3 . Luglio. Po nászemu ták się wykłáda: to iest iedno mieysce/ ná ktorym/ iednego bezbożnego Gáleáce Rzymiániná/ był Dom y mieszkánie: Ktory wespoł z Iozefem Almeringem, y z inszemi ádherentámi swemi/ strászne popełniał zaboystwá w Mieśćie tym. Roku 1548. dniá 3. Mieśiącá Lipcá. VICENZA. Delicye Ziemie Włoskiey ZA VINCENZA.
VIcenze nie dáleko/ trochę z drogi/ ku Pádwie iádąc/ iest iedná w iedney
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 179
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
pokorne prośby nic mu nie dałem, czego mi potem żal było i wiele mi też rzeczy niepomyślnych, jako się niżej wyrazi, przypadło. Tak życzę każdemu mieć otwarte serce do litości nad bliźnim, a zawsze to Pan Bóg nadgrodzi.
Wyjechawszy potem z Żurowic, zacząłem na popasach i noclegach wypisywać z dekretu tego bezbożnego kondyktowego umyślnie niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacje, errory i wymyślne jego praeiudicia nam uczynione, konfrontując one z oryginalnym projektem moim do dekretu z tymże Połchowskim ułożonym, który projekt szczęściem od niepodściwego Połchowskiego odebrałem, lubo już od niego pomazany i popodkreślany. Tenor zatem takowych wypisanych prejudicjów jest w te słowa:
Praeiudicia
pokorne prośby nic mu nie dałem, czego mi potem żal było i wiele mi też rzeczy niepomyślnych, jako się niżej wyrazi, przypadło. Tak życzę każdemu mieć otwarte serce do litości nad bliźnim, a zawsze to Pan Bóg nadgrodzi.
Wyjechawszy potem z Żurowic, zacząłem na popasach i noclegach wypisywać z dekretu tego bezbożnego kondyktowego umyślnie niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacje, errory i wymyślne jego praeiudicia nam uczynione, konfrontując one z oryginalnym projektem moim do dekretu z tymże Połchowskim ułożonym, który projekt szczęściem od niepodściwego Połchowskiego odebrałem, lubo już od niego pomazany i popodkreślany. Tenor zatem takowych wypisanych prejudicjów jest w te słowa:
Praeiudicia
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 792
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ż projektu alias ułożenia dekretu oryginalnego, swoje fałsze i szalbierstwa na wierzchach wierszów zapisywał.
Z tego tedy i mazania, i zapisywania ręką Połchowskiego czynionego widocznie jego niepodściwość pokazuje się, jednakże to samej prawdzie szkodzić nie może, bo gdzież fabrykowane pisania mogą mieć walor i akceptacją. Potem, że gdybyśmy się tego bezbożnego kondyktowego dekretu jak pijani płotu, nie mając żadnych innych obron i tak gruntownych dokumentów, trzyma-
li, tedyby te wariacje Połchowskiego nam perniciem przynosiły. Używamy my wprawdzie tego dekretu, ale tak jak aptekarze i z jadowitych gadzin driakiew robią, i onej używają na uzdrowienie chorych. Ale mógłby kto obiekcją uczynić, że
ż projektu alias ułożenia dekretu oryginalnego, swoje fałsze i szalbierstwa na wierzchach wierszów zapisywał.
Z tego tedy i mazania, i zapisywania ręką Połchowskiego czynionego widocznie jego niepodściwość pokazuje się, jednakże to samej prawdzie szkodzić nie może, bo gdzież fabrykowane pisania mogą mieć walor i akceptacją. Potem, że gdybyśmy się tego bezbożnego kondyktowego dekretu jak pijani płotu, nie mając żadnych innych obron i tak gruntownych dokumentów, trzyma-
li, tedyby te wariacje Połchowskiego nam perniciem przynosiły. Używamy my wprawdzie tego dekretu, ale tak jak aptekarze i z jadowitych gadzin driakiew robią, i onej używają na uzdrowienie chorych. Ale mógłby kto obiekcją uczynić, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 810
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
abjudykacją straszono, po dwóch niedzielach przyjął kasztelanią brzeską. Bohusz też za regencją ziemską wileńską podziękował i u księcia hetmana wielkiego lit. pełnomocnym faworytem został.
O tym swoim sukcesie restytucji do pisarstwa ziemskiego wileńskiego pisał do mnie Abramowicz, teraźniejszy kasztelan brzeski, i niewypowiedzianą napełnił mnie konsolacją. Ja zaś w mojej sprawie musiawszy do tego bezbożnego przystąpić dekretu, moje umartwienie Panu Bogu ofiarowałem i uważałem, że gdybym był do tego dekretu nie przystąpił, tedy by większą siłą ze strony księcia kanclerza jeszcze personalną sprawą swoją mającego robiono i mogłaby się ta reasumpcja trybunału nie tak udać. Adorowałem zatem we wszystkim boską prowidencją, a zacząłem w
abjudykacją straszono, po dwóch niedzielach przyjął kasztelanią brzeską. Bohusz też za regencją ziemską wileńską podziękował i u księcia hetmana wielkiego lit. pełnomocnym faworytem został.
O tym swoim sukcesie restytucji do pisarstwa ziemskiego wileńskiego pisał do mnie Abramowicz, teraźniejszy kasztelan brzeski, i niewypowiedzianą napełnił mnie konsolacją. Ja zaś w mojej sprawie musiawszy do tego bezbożnego przystąpić dekretu, moje umartwienie Panu Bogu ofiarowałem i uważałem, że gdybym był do tego dekretu nie przystąpił, tedy by większą siłą ze strony księcia kanclerza jeszcze personalną sprawą swoją mającego robiono i mogłaby się ta reasumpcja trybunału nie tak udać. Adorowałem zatem we wszystkim boską prowidencją, a zacząłem w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 819
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
suplikując, aby go nie sądzono.
Pamiętno mi było, jak ten niepodściwy Jakowicki kulawy, którego diabłem kulawym zwano, plenipotent księcia kanclerza w Nowogródku podczas laski Flemingowskiej, gdym był u Hołowczyca, patrona trybunalskiego, także plenipotenta księcia kanclerza, na kombinacji w sprawie naszej z księciem kanclerzem, alias na ułożeniu punktów do tego bezbożnego dekretu kondyktowego, jak tenże, mówię, Jakowicki ze mną hardzie i nieludzko traktował. Zacząłem mu tedy przy księciu hetmanie mój żal, a jego niepodściwość ostro wymawiać, ale mnie kasztelan brzeski pociągnął za kontusz, abym nie wymawiał, i tak mój impet wstrzymać musiałem, ale jak wyszedł Jakowicki z tego
suplikując, aby go nie sądzono.
Pamiętno mi było, jak ten niepodściwy Jakowicki kulawy, którego diabłem kulawym zwano, plenipotent księcia kanclerza w Nowogródku podczas laski Flemingowskiej, gdym był u Hołowczyca, patrona trybunalskiego, także plenipotenta księcia kanclerza, na kombinacji w sprawie naszej z księciem kanclerzem, alias na ułożeniu punktów do tego bezbożnego dekretu kondyktowego, jak tenże, mówię, Jakowicki ze mną hardzie i nieludzko traktował. Zacząłem mu tedy przy księciu hetmanie mój żal, a jego niepodściwość ostro wymawiać, ale mnie kasztelan brzeski pociągnął za kontusz, abym nie wymawiał, i tak mój impet wstrzymać musiałem, ale jak wyszedł Jakowicki z tego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 824
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
głosy na potwietrzu wolające usłyszał: Zabijmy i onego. drugi głos odpowiedział: Nie możemy/ bo dziś/ Słowo ciałem stało się jest/ słyszał. zrozumiał iż dlatej przyczyny/ że Mszej ś. słuchał/ a na końcu jej Ewangeliej Jana świętego: Na początku było słowo/ zachowany był. Jako też i onego żołnierza bezbożnego czternaście lat, Pozdrowienie Panny Mariej/ od zadawienia szatańskiego ochraniało. Ten przy gościńcu miał zamek/ z którego wszelkich podroźnych bez wszego miłosierdzia odzierał: miał to wszakże w zwyczaju/ że na każdy dzień Panne naświętsza pozdrawiał: od którego pozdrowienia żadna trudność nigdy go nie odwiodła. Stało się tedy/ że jeden zakonnik mąż
głosy ná potwietrzu woláiące vsłyszał: Zábiymy y onego. drugi głos odpowiedział: Nie możemy/ bo dźiś/ Słowo ćiáłem sstáło się iest/ słyszał. zrozumiał iż dlatey przyczyny/ że Mszey ś. słuchał/ á ná końcu iey Ewángeliey Ianá świętego: Ná początku było słowo/ záchowány był. Iáko też y onego żołnierzá bezbożnego czternaśćie lat, Pozdrowienie Pánny Máriey/ od zádawienia szátáńskiego ochraniáło. Ten przy gośćincu miał zamek/ z ktorego wszelkich podroźnych bez wszego miłośierdźia odźierał: miał to wszákże w zwyczáiu/ że ná káżdy dźień Pánne naświętsza pozdrawiał: od ktorego pozdrowienia żadna trudność nigdy go nie odwiodłá. Stáło sie tedy/ że ieden zakonnik mąż
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 8.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pomienione kotki: Część ich słudzy, część zazdrość, część wadziły płotki. ELEKCJA ŻYDOWSKA (242)
Widząc Piłat zawziętość i on upór srogi Żydowskiej, Jezusowi przeciw, synagogi, Widząc znowu niewinność, widząc oczywistą Potwarz jego, z sędziego staje się jurystą.
Sprośna na Izraela padła dzisia plama, Kiedy mu wstyd czyni syn bezbożnego Chama, Poganin, który Boga nie znał prócz Jowisza, Na wieczną hańbę Żydom od winy rozgrzesza Syna Bożego i chce z ich okrutnej ręki, Chce go od srogiej śmierci wyzwolić przez dzięki. (243)
Obrócony od starszych do pospólstwa twarzą: „Gdy — rzecze — tego człeka niewinnie spotwarzą, Kiedy bez wszelkich świadków
pomienione kotki: Część ich słudzy, część zazdrość, część wadziły płotki. ELEKCJA ŻYDOWSKA (242)
Widząc Piłat zawziętość i on upór srogi Żydowskiej, Jezusowi przeciw, synagogi, Widząc znowu niewinność, widząc oczywistą Potwarz jego, z sędziego staje się jurystą.
Sprośna na Izraela padła dzisia plama, Kiedy mu wstyd czyni syn bezbożnego Chama, Poganin, który Boga nie znał prócz Jowisza, Na wieczną hańbę Żydom od winy rozgrzesza Syna Bożego i chce z ich okrutnej ręki, Chce go od srogiej śmierci wyzwolić przez dzięki. (243)
Obrócony od starszych do pospólstwa twarzą: „Gdy — rzecze — tego człeka niewinnie spotwarzą, Kiedy bez wszelkich świadków
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 575
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od waszmość pana Nowosielskiego podkomorzego lubelskiego syn, nie zważając na prawa natury od Boga postanowionego, przy tym tyż dożywocia ojcu na łukowskie starostwo, jako od tegoż cedowane z łaski, uczynionego przeciwko praw naszych i boskich obirać rezolwował się. Co ja widząc, jako w pomocnika od ojca proszony, przykład tak słyszenia straszny syna bezbożnego, przy tym tyż niewdzięcznika łask ojcowskich, na zbicie onego fatalnych imprez ludzi pięćdziesiąt posłałem. Których - rozumiem - postrzegszy ad iuste miciora condescendet, gdyż inaczej już są dwoje tylo ludzi gotowych, com posłał, na sukurs pirwszym, których słusznie przed Bogiem i ludźmi ordynowanych nie tak łatwo strawić potrafi. Czekam tylko
od waszmość pana Nowosielskiego podkomorzego lubelskiego syn, nie zważając na prawa natury od Boga postanowionego, przy tym tyż dożywocia ojcu na łukowskie starostwo, jako od tegoż cedowane z łaski, uczynionego przeciwko praw naszych i boskich obirać rezolwował się. Co ja widząc, jako w pomocnika od ojca proszony, przykład tak słyszenia straszny syna bezbożnego, przy tym tyż niewdzięcznika łask ojcowskich, na zbicie onego fatalnych imprez ludzi pięćdziesiąt posłałem. Których - rozumiem - postrzegszy ad iuste miciora condescendet, gdyż inaczej już są dwoje tylo ludzi gotowych, com posłał, na sukurs pirwszym, których słusznie przed Bogiem i ludźmi ordynowanych nie tak łatwo strawić potrafi. Czekam tylko
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 110
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
sumienia nie chcąc mieć obciążonego. Którego dowodem łaska i kredyt króla jegomości pana naszego być każdemu może powierzona mi nad dobrami i osobą kuratela. 19. i 20. Tąż zabawą czas różnie trawię, w których więcej do zganienia, jak do pochwał wszystkie jego opera widząc, uboliwam nad monstrum wszetecznych akcji a parte tego bezbożnego, w domu moim nigdy nie praktykowanych oraz tego Stwórcę proszę, by gniew swój już na tym zakończył rozpustniku, w życiu od oka ludzkiego do śmierci skrytym. Adie21. usque ad diem 26. rewizja skarbców księcia aresztanta, w których więcej pyłu zdrowiu ludzkiemu szkodzących, jak pięknych się napatrzywszy rzeczy, daj mocny Boże,
sumienia nie chcąc mieć obciążonego. Którego dowodem łaska i kredyt króla jegomości pana naszego być kóżdemu może powierzona mi nad dobrami i osobą kuratela. 19. i 20. Tąż zabawą czas różnie trawię, w których więcej do zganienia, jak do pochwał wszystkie jego opera widząc, uboliwam nad monstrum wszetecznych akcji a parte tego bezbożnego, w domu moim nigdy nie praktykowanych oraz tego Stwórcę proszę, by gniew swój już na tym zakończył rozpustniku, w życiu od oka ludzkiego do śmierci skrytym. Adie21. usque ad diem 26. rewizja skarbców księcia aresztanta, w których więcej pyłu zdrowiu ludzkiemu szkodzących, jak pięknych się napatrzywszy rzeczy, daj mocny Boże,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 115
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak