Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nią, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i ten nie boleje, czyż i ten nie wzdycha Na swój grzech, który, jako ktoś mądry powieda, Póki nie wykonany, widzieć się nam nie da. Dopiero popełniwszy, człowiek go postrzeże, Skoro, co dotąd głaskał, strasznie w serce rzeże; Nie rzeże,
Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nię, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i ten nie boleje, czyż i ten nie wzdycha Na swój grzech, który, jako ktoś mądry powieda, Póki nie wykonany, widzieć się nam nie da. Dopiero popełniwszy, człowiek go postrzeże, Skoro, co dotąd głaskał, strasznie w serce rzeże; Nie rzeże,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 110
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łożą. Trzeba się Bogu tej niecnoty sprawić! Szlachcic o swojej jedzie chleba bułce, A jegomość się wczasuje w jamułce.
Co rok pięćdziesiąt tysięcy intraty Z starostwa i ma z królewskiego grodu, A wżdy tak skąpy, zły i żydowaty, Że na hajduków zamkowych dochodu Żebrze, na swoje garnąc go prywaty; Choć cnotliwego bezbożny syn rodu, W wojsku ani sam, ani ma żołnierza. O świat! O ludzie! ni z mięsa, ni z pierza!
Niechże się sejmik, niechże się sejm zjawi, Ali na koźle kornet za karetą, I bębenistę jegomość postawi; Dosyć rzęsisto zatrząsnął kaletą, Trzydziestom płaszcze gdy parobkom sprawi,
łożą. Trzeba się Bogu tej niecnoty sprawić! Szlachcic o swojej jedzie chleba bułce, A jegomość się wczasuje w jamułce.
Co rok pięćdziesiąt tysięcy intraty Z starostwa i ma z królewskiego grodu, A wżdy tak skąpy, zły i żydowaty, Że na hajduków zamkowych dochodu Żebrze, na swoje garnąc go prywaty; Choć cnotliwego bezbożny syn rodu, W wojsku ani sam, ani ma żołnierza. O świat! O ludzie! ni z mięsa, ni z pierza!
Niechże się sejmik, niechże się sejm zjawi, Ali na koźle kornet za karetą, I bębenistę jegomość postawi; Dosyć rzęsisto zatrząsnął kaletą, Trzydziestom płaszcze gdy parobkom sprawi,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 154
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z trzciną do komina; Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy. Źle złej rady słuchać, źle radzić najgorzej: Częstokroć tamten wpadszy, wybrnie ze złej toni, A ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli
, Złomawszy się, bo krucha, często w rękę rani. Cóż dalej będzie z tego? Zwyczajna nowina: Z ręką do cyrulika, z trzciną do komina; Ona zgore na popiół, wyleczą się chorzy. Źle złej rady słuchać, źle radzić najgorzej: Częstokroć tamten wpadszy, wybrnie ze złej toni, A ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 160
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przełazku. Nazajutrz, gdy kradzieży szukają, aliści Sama się sobie święta sprawiedliwość iści, Zwłoką prawa nie mogąc doczekać się długą: Sól z jednę stronę płotu, złodziej wisi z drugą. Nie mści się: maszli krzywdę, cierp do bożej łaski. Łacno mu na złych ludzi o takie przełazki. Do czasu człek bezbożny krzywdzi, broi, mąci; Mówią, że się samo złe o drzewo roztrąci. 467. ROGOWE
Wołano w Sandomierzu: od rogu sześć groszy. Panie becco cornuto, jak cię zową Włoszy, Wprzód macie od swej płacić niż od głowy czyjej. Przyjedzieli poborca po egzekucyjej, Pewnie go nikt szóstakiem z domu
przełazku. Nazajutrz, gdy kradzieży szukają, aliści Sama się sobie święta sprawiedliwość iści, Zwłoką prawa nie mogąc doczekać się długą: Sól z jednę stronę płotu, złodziej wisi z drugą. Nie mści się: maszli krzywdę, cierp do bożej łaski. Łacno mu na złych ludzi o takie przełazki. Do czasu człek bezbożny krzywdzi, broi, mąci; Mówią, że się samo złe o drzewo roztrąci. 467. ROGOWE
Wołano w Sandomierzu: od rogu sześć groszy. Panie becco cornuto, jak cię zową Włoszy, Wprzód macie od swej płacić niż od głowy czyjej. Przyjedzieli poborca po egzekucyjej, Pewnie go nikt szóstakiem z domu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 390
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobrodzieju mój, nę i więcej, warteś millijonów kroć sta tysięcy za tak piękną odwagę.” I dałem mu czerwonych złotych 400. Tylko ładunki rozerwał, żeby widział, że nie miedź, i w kieszenie wsypał, a przysiągłszy mi na etc. i na wszystkę swoję poczciwość i cnotę, że sejm ten bezbożny zerwie i nie dopuści marszałka, on do izby pobiegł, a ja mojej ekspedycji raport sunąłem się uczynić. Aż on mnie znowu pod Zygmuntem zaziajały napada; włosy na mnie stanęły i zmartwiałem cały. O nieszczęście moje, jużże po wszystkim! Aż on mnie do ucha mówi: „A jakąż dam racją
dobrodzieju mój, nę i więcej, warteś millijonów kroć sta tysięcy za tak piękną odwagę.” I dałem mu czerwonych złotych 400. Tylko ładunki rozerwał, żeby widział, że nie miedź, i w kieszenie wsypał, a przysiągłszy mi na etc. i na wszystkę swoję poczciwość i cnotę, że sejm ten bezbożny zerwie i nie dopuści marszałka, on do izby pobiegł, a ja mojej ekspedycyi raport sunąłem się uczynić. Aż on mnie znowu pod Zygmuntem zaziajały napada; włosy na mnie stanęły i zmartwiałem cały. O nieszczęście moje, jużże po wszystkim! Aż on mnie do ucha mówi: „A jakąż dam racyją
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 153
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Piąty. Wojsko nowe na stare zaciągano, za rozszarpane pieniądze. Tatarów wołano i pod Zbarasz sprowadzono. 1663. Diuisiej niebył przyczyną P. Marszałek, że od P. Czarnieckiego do Związku poszła.
Co o Diuisią Pana Czarnieckiego, Wojewody Kijowskiego, że przyszła do Związku, nie jam przyczyną, jako to bezbożny Obiector namienia w Mandacie, ale samasz od niego poszła do Wojska Diuisia. Niechaj to zeznają ci sami, którzy tam w tej Diuisiej byli, słuszna była, żeby na ten Punkt: osobliwa była inkwizycja, żeby wiedziała Rzeczposp: czemu odeszli od niego, żeby się dotkneła prawdziwych przyczyn, czemu Wojsko zawsze na Diuisie dzielono
Piąty. Woysko nowe ná stáre záciągano, zá rozszarpane pieniądze. Tátárow wołano y pod Zbárász sprowádzono. 1663. Diuisiey niebył przyczyną P. Márszałek, że od P. Czárnieckiego do Zwiąsku poszłá.
Co o Diuisią Páná Czárnieckiego, Woiewody Kijowskiego, że przyszłá do Zwiąsku, nie iam przyczyną, iáko to bezbożny Obiector námienia w Mándaćie, ále sámász od niego poszłá do Woyská Diuisia. Niechay to zeznáią ći sámi, ktorzy tám w tey Diuisiey byli, słuszna byłá, żeby ná ten Punct: osobliwa byłá inquisitia, żeby wiedźiáła Rzeczposp: czemu odeszli od niego, żeby się dotknełá prawdźiwych przyczyn, czemu Woysko záwsze ná Diuisie dźielono
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 63
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
czas był ekspirował. Widząc, że chociaż po protestacjach tak wielu Posłów, i znowu inni Posłowie z Izby powychodzili, a Sądy kontinuowano. Superseduje Pan Marszałek od bronienia sprawy. Stawa Dekret, lubo Sejm ustał, lubo Inkwizycji zstrony P. Marszałka niewywiedziono.
Kontinuje postaremu Sejm, po wyściu tak wielu Posłów bezbożny Marszałek Poselski, odródny Syn Wolności Polskiej. Sędziowie też i Deputaci Poselscy (których imiona i przezwiska słusznieby tu było położyć, dla wiekopomności, ale że ich już Instigator w Procesie niezbożnym obelżył, przy takiej niesprawiedliwości specificowawszy ich, ja daję pokoj) zasiadają, aż przyszło do dekretu, i Konwiccji. Czym
czás był expirował. Widząc, że choćiasz po protestácyách tak wielu Posłow, y znowu inni Posłowie z Izby powychodźili, á Sądy continuowano. Superseduie Pan Márszałek od bronienia spráwy. Stawa Decret, lubo Seym vstał, lubo Inquisitiey zstrony P. Márszałká niewywiedźiono.
Continuie postáremu Seym, po wyśćiu ták wielu Posłow bezbożny Márszałek Poselski, odrodny Syn Wolnośći Polskiey. Sędźiowie też y Deputaći Poselscy (ktorych imioná y przezwiská słusznieby tu było położyć, dla wiekopomności, ále że ich iuż Instigator w Procesśie niezbożnym obelżył, przy tákiey niespráwiedliwości specificowawszy ich, ia dáię pokoy) záśiadáią, áż przyszło do decretu, y Convictiey. Czym
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 146
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie diabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się
grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie dyjabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacyja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
WIERZE prawdziwej, i wszystkim Niedowiarstom, Herezjom, Sektom w kontr stoją ATEISTE: bo tamci wszyscy Prawowierni bez erroru, Sektarze erroneè, przecięż BOGA chwalą suo modo; a ci ATHEISTOWIE, do tego przyszli głupstwa, że żadnego znać nieehcą BOGA: dla tego Ateusz z Greckiego tłumaczy się sine DEO. Bez BOGA, Bezbożny, Autorem tej Sekty Insipiens który rzekł w sercu swoim: Non est DEUS . Tego negavit, który go stworzył: tego poczyta za mniej, niżeli za Nihil, który go eduxit ex nihilo. Ta ziemia, z której uformowany, jej fructibus żywiony: te powietrze, którym tchnie, ta woda, która go chłodzi
WIERZE prawdziwey, y wszystkim Niedowiarstom, Herezyom, Sektom w kontr stoią ATHEISTAE: bo tamci wszyscy Prawowierni bez erroru, Sektarze erroneè, przecięż BOGA chwalą suo modo; a ci ATHEISTOWIE, do tego przyszli głupstwa, że żadnego znać nieehcą BOGA: dla tego Ateusz z Greckiego tłumaczy się sine DEO. Bez BOGA, Bezbożny, Autorem tey Sekty Insipiens ktory rzekł w sercu swoim: Non est DEUS . Tego negavit, ktory go stworzył: tego poczyta za mniey, niżeli za Nihil, ktory go eduxit ex nihilo. Ta ziemia, z ktorey uformowany, iey fructibus żywiony: te powietrze, ktorym tchnie, ta woda, ktora go chłodzi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1148
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
proszę, za dobrą i sprawiedliwą swoją przyjaciółkę, bom jest w rzetelności każdego czasu Wielmożnej WMPani życzliwą siostrą i uniżoną sługą M.P.P.L.M.”
Na kopercie zaś tak zapisano: a Madame, Madame Chełchowska, miecznikowa de Kowno, p. Wilno, Kowno a Czakiszki.
Ten gdy bezbożny paszkwil przysłał mi Zabiełło, marszałek kowieński, zaraz go posłałem do Drezna do Mniszcha, marszałka nadwornego koronnego, dowodząc, w jakiej jesteśmy persekucji, a suplikując go o protekcją oraz o list instancjalny do Sirucia, kasztelana witebskiego, ojczyma żony mojej, aby był w mojej łaskawym konkurencji, który marszałek nadworny z kondolencją nad
proszę, za dobrą i sprawiedliwą swoją przyjaciółkę, bom jest w rzetelności każdego czasu Wielmożnej WMPani życzliwą siostrą i uniżoną sługą M.P.P.L.M.”
Na kopercie zaś tak zapisano: a Madame, Madame Chełchowska, miecznikowa de Kowno, p. Wilno, Kowno a Czakiszki.
Ten gdy bezbożny paszkwil przysłał mi Zabiełło, marszałek kowieński, zaraz go posłałem do Drezna do Mniszcha, marszałka nadwornego koronnego, dowodząc, w jakiej jesteśmy persekucji, a suplikując go o protekcją oraz o list instancjalny do Sirucia, kasztelana witebskiego, ojczyma żony mojej, aby był w mojej łaskawym konkurencji, który marszałek nadworny z kondolencją nad
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 545
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986