toczyli. Mars się z nieba rozśmieje, a Wenus całego Podkasanym obłokiem okryje Kruzego. Siedział jako zmokły wilk, a za przechowanie Swej oddawał bogini mnogie dziękowanie. Niemniej z placu fortunnie i minister młody Umknął, dosyć cudowne porobiwszy szkody, Bo gdy klucze nie mogły otworzyć ambony, Tylcem swym drzwi wywalił - cud niewysławiony! Bezbronni się do gospod po szpady sunęli, A wtem senijorowie zbór prędko zamknęli. Mądra rada! Inaczej pewnie by rzeźnica Tu była, gdzie dziś stoi luterska bożnica. Lud się jednak zgromadził do Pańskiej obory, Z Szklanej ulice naprzód co przedniejsze cory, A Kruzyjus wejrzawszy przez okno ze zboru, Poruszył krasomowstwa z głębokiego woru.
toczyli. Mars się z nieba rozśmieje, a Wenus całego Podkasanym obłokiem okryje Kruzego. Siedział jako zmokły wilk, a za przechowanie Swej oddawał bogini mnogie dziękowanie. Niemniej z placu fortunnie i minister młody Umknął, dosyć cudowne porobiwszy szkody, Bo gdy klucze nie mogły otworzyć ambony, Tylcem swym drzwi wywalił - cud niewysławiony! Bezbronni się do gospod po szpady sunęli, A wtem senijorowie zbór prędko zamknęli. Mądra rada! Inaczej pewnie by rzeźnica Tu była, gdzie dziś stoi luterska bożnica. Lud się jednak zgromadził do Pańskiej obory, Z Szklanej ulice naprzód co przedniejsze cory, A Kruzyjus wejrzawszy przez okno ze zboru, Poruszył krasomowstwa z głębokiego woru.
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 310
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
poszła I złoto i swe skarby co lepsze wyniosła, Zmyślając, skoroby dzień swojemu woźnicy Febus kazał wieźć na świat, wyniść na zdobyczy.
LXXXI.
Ale pierwej, niżli się do morza wybrała, W pałacu miecze, tarcze i zbroje zebrała, Które na się żeglarze, kupcy obłóczyli, Którzy na poły nadzy i bezbronni byli. Jedni spali, a drudzy straż odprawowali I miedzy się odmienne prace podzielali, Co raz patrząc, jeśli się niebo czerwieniało Na wschód słońca i jeśli świtać poczynało. PIEŚŃ XX.
LXXXII.
Jeszcze beł, wyjeżdżając z morza, pan światłości Nie rozegnał, jak trzeba, mroków i ciemności, Dopiero Arktofilaks od północnej
poszła I złoto i swe skarby co lepsze wyniosła, Zmyślając, skoroby dzień swojemu woźnicy Febus kazał wieźć na świat, wyniść na zdobyczy.
LXXXI.
Ale pierwej, niżli się do morza wybrała, W pałacu miecze, tarcze i zbroje zebrała, Które na się żeglarze, kupcy obłóczyli, Którzy na poły nadzy i bezbronni byli. Jedni spali, a drudzy straż odprawowali I miedzy się odmienne prace podzielali, Co raz patrząc, jeśli się niebo czerwieniało Na wschód słońca i jeśli świtać poczynało. PIEŚŃ XX.
LXXXII.
Jeszcze beł, wyjeżdżając z morza, pan światłości Nie rozegnał, jak trzeba, mroków i ciemności, Dopiero Arktofilaks od północnej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 133
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
srogą bitwę zwodzi.
LII.
I razu darmo krwawej szable nie wyniesie, Strach w zagniewanej twarzy, a śmierć w ręku niesie; Gdzie się obróci, zaraz wielkie widać rany, Kogo zarwie, od dusze leci odbieżany. Żadnemu nie przepuszcza, nie żywi żadnego, Wszyscy polegli z wojska nieprzyjacielskiego. Na pół śpiący, bezbronni i strachem objęci, Nie bronią się tem, co tak są sławni i wzięci.
LIII.
Więc dla więtszej bojaźni, kiedy ich mordował, Muzyce Rynald trąbić trwogę rozkazował; Głosy się pod obłoki z wiatrami mieszają, Ci dusze ze krwią leją, ci jęczą, stękają. Potem Bajarda mocno zewrze ostrogami, Ten przebywa
srogą bitwę zwodzi.
LII.
I razu darmo krwawej szable nie wyniesie, Strach w zagniewanej twarzy, a śmierć w ręku niesie; Gdzie się obróci, zaraz wielkie widać rany, Kogo zarwie, od dusze leci odbieżany. Żadnemu nie przepuszcza, nie żywi żadnego, Wszyscy polegli z wojska nieprzyjacielskiego. Na pół śpiący, bezbronni i strachem objęci, Nie bronią się tem, co tak są sławni i wzięci.
LIII.
Więc dla więtszej bojaźni, kiedy ich mordował, Muzyce Rynald trąbić trwogę rozkazował; Głosy się pod obłoki z wiatrami mieszają, Ci dusze ze krwią leją, ci jęczą, stękają. Potem Bajarda mocno zewrze ostrogami, Ten przebywa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 441
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905