wieńcu zabita wesoło umiera.
Podobno nieużyta, zbrojnych gdy widziała, Bała się, i przystąpić blisko k/ nim nie śmiała, Gdy oczy pałające niosąc ku wschodowi, Samemuby nie wiele złożyli Marsowi. Aż po trąbach niedoszłych i umknionym szańcu, Samym żartem pożarte zwycięstwo pohańcu Zionąć przyszło. Dopiero w zwyciężnej Oliwie, Na bezbronnych przypadła z kąta natarczywie. I tedy Oriona hardego skróciwszy, Tedy twarde Budziakom kolca zarzuciwszy, Obłamana Rodopen, widok i Edony, Dać się pożyć i ruszyć z której mogli strony. Takli między korony i palmy Emowe Smutne zamięszały się rózgi kupressowe; Na słoniowe karoce i wszystkie ozdoby, Proch wzgardzony i grube przypadły żałoby
wieńcu zabita wesoło umiera.
Podobno nieużyta, zbrojnych gdy widziała, Bała się, i przystąpić blisko k/ nim nie śmiała, Gdy oczy pałające niosąc ku wschodowi, Samemuby nie wiele złożyli Marsowi. Aż po trąbach niedoszłych i umknionym szańcu, Samym żartem pożarte zwycięstwo pohańcu Zionąć przyszło. Dopiero w zwyciężnej Oliwie, Na bezbronnych przypadła z kąta natarczywie. I tedy Oryona hardego skróciwszy, Tedy twarde Budziakom kolca zarzuciwszy, Obłamana Rodopen, widok i Edony, Dać się pożyć i ruszyć z której mogli strony. Takli między korony i palmy Aemowe Smutne zamięszały się rózgi kupressowe; Na słoniowe karoce i wszystkie ozdoby, Proch wzgardzony i grube przypadły żałoby
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 46
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mało kogo w proch śmiertelny przemieni. I stądci to pospolite przyslowie urosło, że chłop strzela, Pan BÓG kule nosi. Dopiero jak jedna strona drugą przełamię, i gdy zwątlona, zesłabiona, lub strwożona, tył poda strona, a zanią pierwsza awansując, ręczną bronią, szpadą, szablą, dogania, i śmiele bezbronnych z tyłu tnie, siecze pcha i rąbie, i tyl podających plecy za cel i metę sobie bierze, na ten czas staje się nawiększa w uciekających klęska. Jakoż to i na samych trupach, gdy je do mogiły drabnymi wożą wozami? znać dobrze, że uciekając zginąć musieli, i że kula z tyłu weszła,
máło kogo w proch smiertelny przemieni. Y ztądci to pospolite przyslowie urosło, że chłop strzela, Pan BOG kule nosi. Dopiero iák iedna strona drugą przełamię, y gdy zwątlona, zesłábiona, lub strwożona, tył poda strona, á zánią pierwsza awansuiąc, ręczną bronią, szpádą, száblą, dogania, y śmiele bezbronnych z tyłu tnie, siecze pcha y rąbie, y tyl podaiących plecy zá cel y metę sobie bierze, ná ten czas stáie się náwiększa w uciekaiących klęska. Jákosz to y ná samych trupach, gdy ie do mogiły drabnymi wożą wozami? znać dobrze, że uciekaiąc zginąć musieli, y że kula z tyłu weszła,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 175
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
zamarzającej. Te Miasto Hiszpani śmieszną wzięli sztuką od Bramy Montrescu: Subordynowali żołnierza po chłopsku przebranego, który wóz przyprowadziwszy orzechów, gruszek, jabłek pełny, umyślnie wywrócił, żołnierze u bramy na szelwachu stojący do fruktów rozsypanych zbiegli się, w tym blisko woza Hiszpani będący dali signum drugim dalej stojącym około tysiąca: którzy na żołnierzów bezbronnych szylwachowych napadszy, wybili, na miasto uderzyli, zrabowali. Drugie tu sławne miasto Calais albo Caletum, Clavis Franciae, ufortyfikowane, handlowne, z Portem, od którego przez kanał do Anglii łatwa nawigacja.
Siódma Prowincja Kampania Francuska (bo druga jest Włoska:) vulgo Champagne z dziesięciu Powiatami. Tu jest miasto Remi vulgò
zamarzáiącey. Te Miasto Hiszpani śmieszną wzieli sztuką od Brámy Montrescu: Subordinowáli żołnierza po chłopsku przebránego, ktory woz przyprowádziwszy orzechow, gruszek, iabłek pełny, umyślnie wywrocił, żołnierze u brámy ná szelwachu stoiący do fruktow rozsypanych zbiegli się, w tym blisko woza Hiszpani będący dali signum drugim daley stoiącym około tysiąca: ktorzy ná żołnierzow bezbronnych szylwachowych nápadszy, wybili, ná miasto uderzyli, zrábowáli. Drugie tu sławne miasto Calais albo Caletum, Clavis Franciae, ufortyfikowáne, handlowne, z Portem, od ktorego przez kanáł do Anglii łatwá nawigacya.
Siodma Prowincya Kampania Fráncuska (bo druga iest Włoska:) vulgò Champagne z dźiesięciu Powiatámi. Tu iest miasto Remi vulgò
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 55
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
periculo versantur, imperiti dementantur, timidi coraz barziej terrentur.
A nie tylko z domowych się potęgi przyczynia, ale i od postronnych posiełki, którym snadniej lecie, niż zimie przybyć, jako słyszemy, obstalowywane bywają, eo fine, żeby na sejmikach pierwy, a potym na sejmie lepiej się już na pierwszy zfortyfikowawszy, na bezbronnych wszystko przewieść, a pod zasłoną wprawienia w rezę rządu domowego, uczyniwszy, co się z kim zda i strach wszystkim dopiero w oczy puściwszy, extremae servitutis iugum na karki nasze snadniej było włożyć. Do czego zmierzają najwięcej jadowite rady tak cudzoziemców, którzy nas i za iure belli wzięte, a względem postępku janowieckiego poczytawają,
periculo versantur, imperiti dementantur, timidi coraz barziej terrentur.
A nie tylko z domowych się potęgi przyczynia, ale i od postronnych posiełki, którym snadniej lecie, niż zimie przybyć, jako słyszemy, obstalowywane bywają, eo fine, żeby na sejmikach pierwy, a potym na sejmie lepiej się już na pierwszy zfortyfikowawszy, na bezbronnych wszystko przewieść, a pod zasłoną wprawienia w rezę rządu domowego, uczyniwszy, co się z kim zda i strach wszystkim dopiero w oczy puściwszy, extremae servitutis iugum na karki nasze snadniej było włożyć. Do czego zmierzają najwięcy jadowite rady tak cudzoziemców, którzy nas i za iure belli wzięte, a względem postępku janowieckiego poczytawają,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 338
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
A na cóż się ożywać? cicho siedzieć lepiej, Póki cię nie namaca, póki nie zaczepi. Siłuż dziś, nie czekając sędziego dekretu, Czyni egzekucyją do swego impetu, Jako szczwacz nad mizernym zającem, który by Na trybunale wolnym został bez pochyby. Nie ludzkie; boże sądy, boże nawet kary Przejmują, przymuszając bezbronnych do wiary; Jakby nie z jego łaski, nie z jego szła daru, Jakby nie każdy swego winien był ciężaru. Że kto serca i swego przełomać sumnienia Do głowy i cudzego nie mógł rozumienia, Zabić go abo wygnać, wydrzeć wszytko, co ma; Mało piekła: niech i tu cierpi, niech się sroma
A na cóż się ożywać? cicho siedzieć lepiej, Póki cię nie namaca, póki nie zaczepi. Siłuż dziś, nie czekając sędziego dekretu, Czyni egzekucyją do swego impetu, Jako szczwacz nad mizernym zającem, który by Na trybunale wolnym został bez pochyby. Nie ludzkie; boże sądy, boże nawet kary Przejmują, przymuszając bezbronnych do wiary; Jakby nie z jego łaski, nie z jego szła daru, Jakby nie każdy swego winien był ciężaru. Że kto serca i swego przełomać sumnienia Do głowy i cudzego nie mógł rozumienia, Zabić go abo wygnać, wydrzeć wszytko, co ma; Mało piekła: niech i tu cierpi, niech się sroma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 314
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, zakamiałych uszu Nie ruszą; na zmyślonym skoro karteluszu Dekret w rzeczy hetmański herszt onej gawiedzi Przeczyta, toż do mordu! Strumieniem się cedzi Krew niewinna tych ludzi; niebiosa przenika Żałosny krzyk i tronu boskiego się tyka; Pomsty woła; lecz na to wszytko hultaj głuchy, Jeden wzajem drugiemu dodawszy potuchy, Siecze, rąbie bezbronnych; kole, kędy może; Nie dba na płacz, na modły, owszem gorzej sroże. Skoro wytnie mężczyzny i położy śniatem, Na białą płeć i starców obciążonych latem Wywrze ślepą wścieklinę; jakby nieme głąbie Równo dziady z babami w krzywe karki rąbie; WOJNA CHOCIMSKA
Na łeb drugich zrucano z chocimskiego mostu, Kędy już
, zakamiałych uszu Nie ruszą; na zmyślonym skoro karteluszu Dekret w rzeczy hetmański herszt onej gawiedzi Przeczyta, toż do mordu! Strumieniem się cedzi Krew niewinna tych ludzi; niebiosa przenika Żałosny krzyk i tronu boskiego się tyka; Pomsty woła; lecz na to wszytko hultaj głuchy, Jeden wzajem drugiemu dodawszy potuchy, Siecze, rąbie bezbronnych; kole, kędy może; Nie dba na płacz, na modły, owszem gorzej sroże. Skoro wytnie mężczyzny i położy śniatem, Na białą płeć i starców obciążonych latem Wywrze ślepą wścieklinę; jakby nieme głąbie Równo dziady z babami w krzywe karki rąbie; WOJNA CHOCIMSKA
Na łeb drugich zrucano z chocimskiego mostu, Kędy już
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 179
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, kazał król szwedzki Sasom, żeby każdy z nich, jeżeli chce przy życiu zostać, Moskwę za łeb brali, a przed szyki wywodzili. Co gdy Sasi uczynili, kazał im w zad odstąpić, a potem przeciwko prawom wszystkim wojennym, gorzej niż poganin, kazał owę Moskwę, którzy się już byli poddali, zabijać bezbronnych; a którzy się byli salwowali do owczarniów i stodół, tak że do młyna jednego, kazał ich z budynkami zapalić, a obstąpiwszy do koła, do uciekających z ognia strzelać kazał, i tak tyrańsko owych ludzi żywo popalił. Kapitana jednego Niemca pojmanego, że pod Moskwą służył, sam król szwedzki ręką swoją przebił,
, kazał król szwedzki Sasom, żeby każdy z nich, jeżeli chce przy życiu zostać, Moskwę za łeb brali, a przed szyki wywodzili. Co gdy Sasi uczynili, kazał im w zad odstąpić, a potém przeciwko prawom wszystkim wojennym, gorzéj niż poganin, kazał owę Moskwę, którzy się już byli poddali, zabijać bezbronnych; a którzy się byli salwowali do owczarniów i stodół, tak że do młyna jednego, kazał ich z budynkami zapalić, a obstąpiwszy do koła, do uciekających z ognia strzelać kazał, i tak tyrańsko owych ludzi żywo popalił. Kapitana jednego Niemca pojmanego, że pod Moskwą służył, sam król szwedzki ręką swoją przebił,
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 88
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849