wolą jego świętą pełnić? winniśmy. Fiat voluntas tua, ale nie wiemy/ jak nas i gdzie wola jego obrócić zechce. Rozumie człowiek że wola Boska jest/ aby kto w stanie świeckim Bogu i Ojczyźnie służył; a snać go Pan Bóg do Zakonu wzywa. Nie wiedzie się Z. Ignacemu świecka wojna/ bezbronnym zakonnikiem piekło burzy. Mniema kto że wola Boska aby był kto Kapłanem i Zakonnikiem/ a owdzie Bóg przejrzał/ że się wdługą sotannę/ albo Kaptur wplątawszy na łeb pójdzie. Bodajby się Luter za młodu uczciwie ożenił/ snaćby świętokradzko z Kla-
sztoru Katryny nie uwiódł. Prou: 14. Est via quae videtur homini
wolą iego świętą pełnić? winniśmy. Fiat voluntas tua, ále nie wiemy/ iák nás y gdźie wola iego obroćić zechce. Rozumie człowiek że wola Boska iest/ áby kto w stánie świeckim Bogu y Oyczyźnie służył; a snać go Pan Bog do Zákonu wzywa. Nie wiedźie się S. Ignácemu świecka woyná/ bezbronnym zákonńikiem piekło burzy. Mniema kto że wola Boska aby był kto Kápłanem y Zákonńikiem/ a owdźie Bog przeyrzał/ że się wdługą sotánnę/ álbo Káptur wplątawszy ná łeb poydźie. Bodayby się Luter zá młodu uczćiwie ożenił/ snáćby świętokrádzko z Klá-
sztoru Katryny nie uwiodł. Prou: 14. Est via quae videtur homini
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 211
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ Ile przez nią niebieskiej broni tej pozbywszy/ W której moc/ i potęga wszytka jego była/ A ponieważ to nie jej sprawowała siła/ Domyślić się nie mogąc/ i poradzić sobie/ Do Matki z tym poleci. W której ona dobie/ Marsa się spodziewając/ pod namiotkiem wonnym Loże mu uściełała/ kiedy tak bezbronnym Stanie przed nią Kupido. Matko droga moja/ Gdyby mi niewiadoma Macierzyńska twoja Miłość była/ bodajby pokazać przed tobą Oczy przyszło/ (z taką się serdeczną żałobą Jej uskarży/) nie tylko żem ci nic nie sprawił/ Alem się też/ i łuku/ i strzał swych pozbawił Marnie od Paskwaliny,
/ Ile przez nię niebieskiey broni tey pozbywszy/ W ktorey moc/ y potęgá wszytká iego byłá/ A ponieważ to nie iey sprawowáłá siłá/ Domyślić się nie mogąc/ y porádzić sobie/ Do Mátki z tym poleci. W ktorey oná dobie/ Mársá się spodziewáiąc/ pod namiotkiem wonnym Loże mu vściełáła/ kiedy ták bezbronnym Stánie przed nią Kupido. Mátko droga moiá/ Gdyby mi niewiadoma Mácierzyńska twoiá Miłość byłá/ bodayby pokazáć przed tobą Oczy przyszło/ (z táką się serdeczną żáłobą Iey vskárży/) nie tylko żem ći nic nie spráwił/ Alem się też/ y łuku/ y strzał swych pozbawił Márnie od Pasqualiny,
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 98
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701