rozweselony,
Mając już kędy gładkie nimfy upatrzone, Składa Bóstwo w złoty deszcz lub w puch utajone. Neptun kiedy z Tetydą ma swe alaspasy, Groźny trydent wzgardzony leży w one czasy. Pluton gdy z Proserpiną wesoły, wnet piekła Milczą i Tyzyfone odpoczywa wściekła. Wtenczas brańcy piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Diana,
rozweselony,
Mając już kędy gładkie nimfy upatrzone, Składa bostwo w złoty deszcz lub w puch utajone. Neptun kiedy z Tetydą ma swe alaspasy, Groźny trydent wzgardzony leży w one czasy. Pluton gdy z Proserpiną wesoły, wnet piekła Milczą i Tyzyfone odpoczywa wściekła. Wtenczas brańcy piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Dyana,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 272
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
w tym dobrodziejstwie darowanego okazuje? Więcej wy znać, więcej wy czuć możecie, niż ja mówić. A kiedy się obejrzemy na wielkość straszliwego złego i nieszczęścia które dobroć Boska od nas przez takowe zachowanie odwróciła, jakże to pomnoży w nas wzruszenia winnej BOGU wdzięczności? Popchnięci zapędem niemiętności i niezgody stanęliśmy na samym schyłku bezdennej przepaści, od tak strasznego przepadnienia, można bardzo prawdziwie mówić, sama całość i życie Króla nas utrzymuje. Ah! jaki okropny widok tu się stawia w oczach każdego obywatela niewymównych nieszczęśliwości, któreby się zwaliły na to Państwo, i podobnoby go tą ostatnią zgubą przywaliły, gdyby Opatrzność nie zniszczyła była krwawych ojcobójskich
w tym dobrodzieystwie darowanego okazuie? Więcey wy znać, więcey wy czuć możecie, niż ia mowić. A kiedy się obeyrzemy na wielkość straszliwego złego i nieszczęścia które dobroć Boska od nas przez takowe zachowanie odwróciła, iakże to pomnoży w nas wzruszenia winney BOGU wdzięczności? Popchnięci zapędem niemiętności i niezgody stanęliśmy na samym schyłku bezdenney przepaści, od tak strasznego przepadnienia, można bardzo prawdziwie mówić, sama całość i życie Króla nas utrzymuie. Ah! iaki okropny widok tu się stawia w oczach każdego obywatela niewymównych nieszczęśliwości, któreby się zwaliły na to Państwo, i podobnoby go tą ostatnią zgubą przywaliły, gdyby Opatrzność nie zniszczyła była krwawych oycobóyskich
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 16
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
się o lewe żebro utkniona oparła. Linie krew za żelazem z przeźrzoczystą wodą: Nienasycone piekło bądź zdrajcy nagrodą. Nie tak; trzeba złe płacić dobrym niebacznemu: Stało się/ tamże zaraz człowiekowi złemu. Krew święta/ która z grotu w powiekę prysnęła/ Bladą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyła. O miłosierdzie/ równe bezdennej studnicy: Ty/ i w niewiernej duszy/ i w ciemnej źrzenicy; Exod: 12. Longinũs. S. Brig. Męki Pańskiej.
Wzrok otwierasz: Daj chwałę Panu Poganinie: Dzień podle dnia/ niech żadnej minuty nie minie/ Którejbyś nie miał tego opłakiwać rzewnie/ Ześ się na niego targnął
się o lewe żebro vtknioná opárłá. Linie krew zá żelázem z przeźrzoczystą wodą: Nienásycone piekło bądź zdraycy nagrodą. Nie ták; trzebá złe płáćić dobrym niebácznemu: Sstáło się/ támże záraz człowiekowi złemu. Krew święta/ ktora z grotu w powiekę prysnęłá/ Bládą łuskę złupiwszy/ wzrok mu otworzyłá. O miłośierdźie/ rowne bezdenney studnicy: Ty/ y w niewierney duszy/ y w ciemney źrzenicy; Exod: 12. Longinũs. S. Brig. Męki Páńskiey.
Wzrok otwierasz: Day chwałę Pánu Pogáninie: Dźień podle dniá/ niech żadney minuty nie minie/ Ktoreybyś nie miał tego opłákiwáć rzewnie/ Ześ się ná niego tárgnął
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
pirwsza bywszy na kolacji, pożegnała nas, córkę słabą z sobą do Lublina wieźć mąjąc intencją. 24. Dzień cały w miłej strawiliśmy kompanii, do której przybył niejaki pan Wolski kawaler złotego krzyża, dziwny, jak zacznie o swoich powiedać podróżach i przypadkach. Niemniej dziwnego humoru, ile gdy się z wyniosłości humoru swego bezdennej każdego monarchy lub pana przez politykę nie nazwie sługą, tylka zawsze przyjacielem, proszący o co, nie powie - broń Boże - „proszę”, ale „obliguję”. Któremi to dziwnemi odpowiedziami i wcale z ubóstwem, w którym zostaje, nie korespondującemi, srodze sam sobie szkodzi, gdyż panowie z panów zubożałego z
pirwsza bywszy na kolacji, pożegnała nas, córkę słabą z sobą do Lublina wieźć mąjąc intencją. 24. Dzień cały w miłej strawiliśmy kompanii, do której przybył niejaki pan Wolski kawaler złotego krzyża, dziwny, jak zacznie o swoich powiedać podróżach i przypadkach. Niemniej dziwnego humoru, ile gdy się z wyniosłości humoru swego bezdennej kóżdego monarchy lub pana przez politykę nie nazwie sługą, tylka zawsze przyjacielem, proszący o co, nie powie - broń Boże - „proszę”, ale „obliguję”. Któremi to dziwnemi odpowiedziami i wcale z ubóstwem, w którym zostaje, nie korespondującemi, srodze sam sobie szkodzi, gdyż panowie z panów zubożałego z
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
gryzot autorów utraktowania lautissime, wziąłem na purgans, po którym ledwiem się na dziewięć mógł zdobyć przystawek, godność onych w jednym z przyprawą szacując paragonie. 12. Fatalny rok, lecz srodze sprawiedliwy dla źle się rządzących, kiedy brat żony mej pan starosta knyszyński, dobrawszy miarki przez swą złość nad ludźmi z ambicji bezdennej pochodzącej, prawem słusznie przez IWYM pana Branickiego hetmana polnego koronnego skonwinkowany, do Litwy kształtnie uskrobać raczył, życie unosząc. Któremu jako słuszność kochający, dać protekcji nie myślę, znając go w wdzięczności i w dobroci. 13. Polowałem pod Woskrzenicami, gdziem trzech lisów i dwóch zajęcy dostał. 14. Trzymana inkwizycja
gryzot autorów utraktowania lautissime, wziąłem na purgans, po którym ledwiem się na dziewięć mógł zdobyć przystawek, godność onych w jednym z przyprawą szacując paragonie. 12. Fatalny rok, lecz srodze sprawiedliwy dla źle się rządzących, kiedy brat żony mej pan starosta knyszyński, dobrawszy miarki przez swą złość nad ludźmi z ambicji bezdennej pochodzącej, prawem słusznie przez JWJM pana Branickiego hetmana polnego koronnego skonwinkowany, do Litwy kształtnie uskrobać raczył, życie unosząc. Któremu jako słuszność kochający, dać protekcji nie myślę, znając go w wdzięczności i w dobroci. 13. Polowałem pod Woskrzenicami, gdziem trzech lisów i dwóch zajęcy dostał. 14. Trzymana inkwizycja
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Kiedy mi pokoj już na sercu sprawił/ I od rozpaczy wiecznej mnie wybawił. Oznajmiłam mu swoje nawrócenie/ Wnet potargawszy kosztowne odzienie: I to co światu/ i ciału służyło/ Razem to sobie serce obrzydziło. A jako Jelen spracowany wody Szuka/ tak jego pragnęłam ochłody. Pochodnia
IX. O miłosierdzie bezdennej litości/ Ty i sumnienie kamiennej twardości. Najtwardszą stalą/ nigdy nie pożyte/ Ty i w opocznym sercu iskry skryte Wzniecasz/ i miękczysz ogniem swej miłości/ I ciemnych zmysłów/ oświecasz wnętrzności. Oziębłe serca/ które umierają/ Za twoją łaską/ żywe zmartwychwstają.
X. Tak zachwyciwszy ognia gorącego/ Od tych czas
Kiedy mi pokoy iuż ná sercu spráwił/ Y od rospáczy wieczney mie wybáwił. Oznáymiłám mu swoie náwrocenie/ Wnet potargawszy kosztowne odzienie: Y to co światu/ y ćiału służyło/ Razem to sobie serce obrzydziło. A iáko Ielen sprácowány wody Szuka/ ták iego prágnęłam ochłody. Pochodniá
IX. O miłośierdzie bezdenney litośći/ Ty y sumnienie kamienney twárdośći. Naytwardszą stalą/ nigdy nie pożyte/ Ty y w opocznym sercu iskry skryte Wzniecasz/ y miękczysz ogniem swey miłośći/ Y ćiemnych zmysłow/ oświecasz wnętrznośći. Oziębłe sercá/ ktore vmieraią/ Zá twoią łaską/ żywe zmártwychwstáią.
X. Ták záchwyćiwszy ognia gorącego/ Od tych czas
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: F3v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
zwycięskich okrywa; Nie ten, który panuje, komu miliony Poddanych niewolnicze oddają pokłony; Nie ten, którego skrzydła rozumu bystrego Wznoszą nad inszych, że mu trudno o równego; Nie ten, co w czerstwym zdrowiu długie lata liczy, A szczęście wszędzie za nim idzie jak na smyczy; Nie ten, którego chęci i bezdennej żądze Niezliczone nie mogą napełnić pieniądze; Nie ten, który w rozkoszach i lubym pokoju Nie zna trosk i frasunków, nie zna prac i znoju — Ale to jest szczęśliwy, który z, szczęścia swego Tak kontent, że nie zajrzy drugim największego. Który skosztował świata i otwarte wrota Mając spróbował rożnych sposobów żywota, A
zwycięskich okrywa; Nie ten, który panuje, komu milijony Poddanych niewolnicze oddają pokłony; Nie ten, którego skrzydła rozumu bystrego Wznoszą nad inszych, że mu trudno o rownego; Nie ten, co w czerstwym zdrowiu długie lata liczy, A szczęście wszędzie za nim idzie jak na smyczy; Nie ten, którego chęci i bezdennej żądze Niezliczone nie mogą napełnić pieniądze; Nie ten, który w rozkoszach i lubym pokoju Nie zna trosk i frasunków, nie zna prac i znoju — Ale to jest szczęśliwy, który z, szczęścia swego Tak kontent, że nie zajrzy drugim największego. Który skosztował świata i otwarte wrota Mając spróbował rożnych sposobów żywota, A
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 235
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975