wenerować; trocha się wtym skłoni Erodiakon na stronę/ miły nabożniczek ułowiwszy okazią/ pierścionek Świętej ziemknął z palca/ i znowu Nauplius ten e Caphareo rediens, pokłoniwszy się/ za uczynność Paraecclesiarchowi odwdzięczył: puścił się z Cerkwi z drapieżą/ wyszedł za drzwi/ gdzie padszy na kamienie ryknie. Walając się potym/ bezecną duszę swoję bez spowiedzi/ i wszystkich inszych Chrześcijaninowi dobremu należytych Sacramentów/ w ręce temu/ którego jarzmo dźwigał/ oddał. Rzeknie kto/ a osobliwie z tej Sekty: Toś go już osądził? Odpowiadam: sam się osądził; bo każdy kto zle czyni/ a nie upamiętywa się/ sędziom sobie sam zostaje.
venerowáć; trochá się wtym skłoni Erodiákon ná stronę/ miły nabożniczek vłowiwszy okázią/ pierśćionek Swiętey ziemknął z pálcá/ y znowu Nauplius ten e Caphareo rediens, pokłoniwszy się/ zá vczynność Páráecclesiárchowi odwdźięczył: puśćił się z Cerkwi z drapieżą/ wyszedł zá drzwi/ gdźie padszy ná kámienie ryknie. Waláiąc się potym/ bezecną duszę swoię bez spowiedźi/ y wszystkich inszych Chrześciáninowi dobremu należytych Sácrámentow/ w ręce temu/ ktorego iárzmo dzwigał/ oddał. Rzeknie kto/ á osobliwie z tey Sekty: Toś go iuż osądźił? Odpowiádam: sam się osądźił; bo káżdy kto zle czyni/ á nie vpámiętywa się/ sędźiom sobie sam zostáie.
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 130.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rozsiane po Wojsku, po Litwie, po audientiach, po posiedzeniach bajki, że od Cesarza Jego mości, i od Kurfirsta Jego Mości Branderburskiego, ofiarowane sobie do tego mam przyjąć pomocy, iżem w Głowę całował Związkowych, mówiących mi że Królem będę, odpowiadając: w Waszych to rękach moi dobrzy Bracia. Na tak bezecną kalumnią, i głupią, nierzecz godna i co odpowiedzieć, bo Sejm Roku 1661. pokazał oczywiście, z czyjej to kuźniej, i jak jawny fałsz. Wszakże pamiętno wszytkiej Rzeczyposp: kiedy Pan Czyż Podkomorzy Wileński, upomniał się tego Panu Pacowi Kanclerzowi Litewskiemu, aby to co na Sejmikach, o kiemsiś w Koronie Królestwa afekującym
rozśiane po Woysku, po Litwie, po audientiách, po pośiedzęniách bayki, że od Cesárzá Iego mośći, y od Kurfirstá Iego Mośći Bránderburskiego, ofiárowáne sobie do tego mam przyiąć pomocy, iżem w Głowę cáłował Zwiąskowych, mowiących mi że Krolem będę, odpowiádáiąc: w Wászych to rękách moi dobrzy Bráćia. Ná ták bezecną kálumnią, y głupią, nierzecz godna y co odpowiedźieć, bo Seym Roku 1661. pokazał oczywiśćie, z czyiey to kuźniey, y iák iáwny fałsz. Wszákże pámiętno wszytkiey Rzeczyposp: kiedy Pan Czyż Podkomorzy Wileński, vpomniał się tego Pánu Pacowi Kánclerzowi Litewskiemu, áby to co ná Seymikách, o kiemśiś w Koronie Krolestwá affekuiącym
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 129
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Ariadne. Teseo. Ariadne. Teseo. Ariadne. Teseo. Canace. CANACE.
CÓrka Eola, która z Makareuszem Bratem rodzonym złączywszy się, poczęła z niego, i urodziła Syna: a chcąc go utaić, gdy mamce zleciła, aby go kędy skrycie wyniosła, swoim się płaczem nieszczęśliwy Potomek wydał Dziadowi: ten tedy bezecną miłość brata i siostry obrzydziwszy; płód z nich urodzony psom na pożarcie wyrzucić rozkazał; Córce przez sługę swego posłał szrylet, przykazując, aby go według swych zażyła zasług: ale co z tym uczy- ła, nie jest wiadomo. Makareusz zaś syn uciekszy dla bojaźni Ojca, został Febowym Kapłanem w Delfach. Macareo. Jej
Ariádne. Theseo. Ariadne. Theseo. Ariadne. Theseo. Canace. CANACE.
COrká Eolá, ktora z Mákáreuszem Brátem rodzonym złączywszy się, poczęłá z niego, y urodźiłá Syná: á chcąc go utáić, gdy mámce zlećiłá, áby go kędy skryćie wyniosłá, swoim się płáczem nieszczęśliwy Potomek wydał Dźiádowi: ten tedy bezecną miłość brátá y siostry obrzydźiwszy; płod z nich urodzony psom ná pożárćie wyrzućić roskazał; Corce przez sługę swego posłał szrylet, przykázuiąc, áby go według swych záżyłá zasług: ále co z tym uczy- łá, nie iest wiádomo. Mákáreusz záś syn ućiekszy dlá boiáźni Oycá, został Febowym Kápłánem w Delfách. Macareo. Iey
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 140
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
innemi fałszywie od jednego Indiana zarzucono/ jakoby z nią we zły obyczaj cały rok nakładał/ która skarga miedzy wszytkimi nie małe wzgorszenie uczyniła/ rozumiejąc o onej panience że tego grzechu tając na spowiedzi/ przez ten wszytek czas niegodne naświętszego Sakramentu używała/ i dla tego ją na pokutę w jednym szpitalu posadzili/ mając ją za bezecną/ tę którą przedtym zawsze za cnotliwą panienkę rozumiano. Znosiła to wszytko dobra dzieweczka/ z cierpliwością wielką; aczkolwiek zawsze swoję niewinność wyświadczała. Nakoniec gdy się zdało Panu Bogu/ Indian i z inszemi którzy ją osławili postrzegszy się w swym błędzie/ odmówili ono wszystko/ a ona wszytkim odpuściła/ niechcąc inszej nagrody
innemi fałszywie od iednego Indyaná zárzucono/ iákoby z nią we zły obyczay cáły rok nákłádał/ ktora skárgá miedzy wszytkimi nie máłe wzgorszenie uczyniłá/ rozumieiąc o oney pánience że tego grzechu táiąc ná spowiedźi/ przez ten wszytek czás niegodne naświętszego Sákrámentu używáłá/ y dla tego ią ná pokutę w iednym szpitalu posádźili/ máiąc ią zá bezecną/ tę ktorą przedtym záwsze zá cnotliwą pánienkę rozumiano. Znośiłá to wszytko dobra dźieweczká/ z ćierpliwośćią wielką; áczkolwiek záwsze swoię niewinność wyświadczáłá. Nákoniec gdy się zdáło Pánu Bogu/ Indyan y z inszemi ktorzy ią osławili postrzegszy się w swym błędźie/ odmowili ono wszystko/ á oná wszytkim odpuśćiłá/ niechcąc inszey nagrody
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 28.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
bo obaczysz snadnie, Że zła gęba na tenże swój własny hak wpadnie. A właśnie gdy kto na garść żyta niewiernego I z pyłem nieobacznie dmucha zmieszanego, Plugastwa wszego wprawdzie żyto łatwie zbędzie, Lecz twarz tego co dmucha, wszytek pył osiędzie: Tak i ten co o sławę cnotliwych się kusi, W gębę swoję bezecną złe słowa brać musi. 584. Doma mieszkać.
Jeśli masz dom, krom gwałtu domem się zabawisz, Tak swym będąc spokojnie w swoim lata strawisz. Lecz jeśli się z tęsknicę w cudzy dom przesadzasz, Cudzego niewolnika na kark sobie wsadzasz;
Mogąc doma być panem: tak tam znieważania A tu zasię nie ujdziesz od
bo obaczysz snadnie, Że zła gęba na tenże swoj własny hak wpadnie. A właśnie gdy kto na garść żyta niewiernego I z pyłem nieobacznie dmucha zmieszanego, Plugastwa wszego wprawdzie żyto łatwie zbędzie, Lecz twarz tego co dmucha, wszytek pył osiędzie: Tak i ten co o sławę cnotliwych się kusi, W gębę swoję bezecną złe słowa brać musi. 584. Doma mieszkać.
Jeśli masz dom, krom gwałtu domem się zabawisz, Tak swym będąc spokojnie w swoim lata strawisz. Lecz jeśli się z tęsknicę w cudzy dom przesadzasz, Cudzego niewolnika na kark sobie wsadzasz;
Mogąc doma być panem: tak tam znieważania A tu zasię nie ujdziesz od
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 307
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
inszego podsiada: Do panny li w komendy na czyje zasługi, Zwłaszcza jeśli nierówny, nastąpi kto drugi, A dopieroż małżeńskie przeskakuje progi; Każdy takowy w cudzym chórze stawia nogi. Wszytkim tym na karanie zarabiają ludzie, Lecz najgorzej po cudzym ten tańcuje dudzie, Kto pisma, które komu inszemu należą, Śmiele sobie bezecną przywłaszcza kradzieżą. O jakim za Augusta czytamy Batyłem, Co wiersz Maronów, dobrym napisany stylem, Za swój udawszy, bierze dary od cesarza, Ale się nimi szpetnie na ostatek sparza: Skoro się autor przy swym opowieda rymie, I honor mu, i dary cesarskie odejmie. Nie sobie gniazda ptacy, twarde jarzma woły
inszego podsiada: Do panny li w komendy na czyje zasługi, Zwłaszcza jeśli nierówny, nastąpi kto drugi, A dopieroż małżeńskie przeskakuje progi; Każdy takowy w cudzym chórze stawia nogi. Wszytkim tym na karanie zarabiają ludzie, Lecz najgorzej po cudzym ten tańcuje dudzie, Kto pisma, które komu inszemu należą, Śmiele sobie bezecną przywłaszcza kradzieżą. O jakim za Augusta czytamy Batyłem, Co wiersz Maronów, dobrym napisany stylem, Za swój udawszy, bierze dary od cesarza, Ale się nimi szpetnie na ostatek sparza: Skoro się autor przy swym opowieda rymie, I honor mu, i dary cesarskie odejmie. Nie sobie gniazda ptacy, twarde jarzma woły
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 129
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bydlę tylko parę od Boga sobie nażyczoną/ alić tą parą Boga ogrzewa? Słuchaj w dostatkach świata żyjący człowiecze/ czyć tylko pary użyczono? A gdzie podziewasz dostatki/ gdzie takie majętności/ kto się wżdy temi ogrzewa? Wszytko to trawią nie potrzebni/ a by jedno nie złośliwi; którzy za twoje szczodrobliwość/ parę bezecną wypuszczają z ust swoich/ i najadszy się chleba twojego o tobie się namówią niecnotliwie; lubo w oczy/ parą cię karmią ceremonij/ i słów życzliwych. A wierę nie takby przynależało/ gdyż ty ich parą i słowem samym nie karmisz. Dziecię zaś JEZUS co ma od ciebie? czy ogrzewasz go naguchnego?
bydlę tylko párę od Bogá sobie náżyczoną/ álić tą parą Bogá ogrzewa? Słuchay w dostatkách świátá żyiący człowiecze/ czyć tylko páry vżyczono? A gdźie podźiewasz dostátki/ gdźie tákie máiętnośći/ kto się wżdy temi ogrzewa? Wszytko to trawią nie potrzebni/ á by iedno nie złośliwi; ktorzy zá twoie szczodrobliwość/ párę bezecną wypuszczáią z vst swoich/ y naiadszy się chlebá twoiego o tobie się námowią niecnotliwie; lubo w oczy/ parą ćię karmią ceremoniy/ y słow życzliwych. A wierę nie takby przynależáło/ gdyż ty ich párą y słowem samym nie karmisz. Dźiećię záś IEZVS co ma od ćiebie? czy ogrzewasz go naguchnego?
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 171
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, by Cedron, strumień tamże w poły? Kto tak ogród wyraził oliwą szczepiony i on plac, gdzie Pan potniał w kąpieli rumionej,
gdzie Go stryczki wiązały, gdzie pochodnie wiodły, gdzie Mu srogi policzek wyciął sługa podły; gdzie Mu hańbę zakryła szmatą twarz słoneczną i kark święti pięścią tłukł zły Mu Żyd bezecną; gdzie kur wołał na Piotra, a on w gorzkim płaczu wszedł do głuchej jaskinie z onego wnet placu; którą drogą do rzymskiej stawił się stolice i które do Heroda zmierzył Pan ulice? Tam stąd kędy wrot Jego nazad w szacie białej, by się z Niego, pluskając błotem, dzieci śmiały;
, by Cedron, strumień tamże w poły? Kto tak ogród wyraził oliwą szczepiony i on plac, gdzie Pan potniał w kąpieli rumionéj,
gdzie Go stryczki wiązały, gdzie pochodnie wiodły, gdzie Mu srogi policzek wyciął sługa podły; gdzie Mu hańbę zakryła szmatą twarz słoneczną i kark święty pięścią tłukł zły Mu Żyd bezecną; gdzie kur wołał na Piotra, a on w gorzkim płaczu wszedł do głuchéj jaskinie z onego wnet placu; którą drogą do rzymskiej stawił się stolice i które do Heroda zmierzył Pan ulice? Tam stąd kędy wrot Jego nazad w szacie białéj, by się z Niego, pluskając błotem, dzieci śmiały;
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 110
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
, powiem:
Drugi to Samson, co w Palestynie, po dziś dzień jeszcze moc jego słynie, gdzie wstał w pierwospy, choć obegnany i zaniósł w góry wzwód murowany. Bo kogóż znaczył ten to mąż duży? Pańskiemu to dziś zwycięstwu służy, gdy śmierć, zabity, zabiwszy wieczną, wyniknął z grobu przez straż bezecną.
Ani On ruszył pięczęci, ani kamienia, wiodąc Ojce z otchłani. Mały obalił piącią kamieni olbrzymskie wielkie Dawid goleni, uciąwszy głowę, a jednym słowem, obrawszy, odszedł tak go tułowem. Ta też maluje figura Pana, który ciemnych rot zabił hetmana piącią ran krwawych w niskiej pokorze, za co cześć odniósł w
, powiem:
Drugi to Samson, co w Palestynie, po dziś dzień jeszcze moc jego słynie, gdzie wstał w pierwospy, choć obegnany i zaniósł w góry wzwód murowany. Bo kogóż znaczył ten to mąż duży? Pańskiemu to dziś zwycięstwu służy, gdy śmierć, zabity, zabiwszy wieczną, wyniknął z grobu przez straż bezecną.
Ani On ruszył pięczęci, ani kamienia, wiodąc Ojce z otchłani. Mały obalił piącią kamieni olbrzymskie wielkie Dawid goleni, uciąwszy głowę, a jednym słowem, obrawszy, odszedł tak go tułowem. Ta też maluje figura Pana, który ciemnych rot zabił hetmana piącią ran krwawych w niskiej pokorze, za co cześć odniósł w
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995