PRZED ZAZDROŚCIĄ W NIEBIE NIE BYĆ DO CZŁOWIEKA ZAZDROŚCIWEGO
Cóż ci po okularach na tym krzywym nosie? Darmoś stracił półgrzywny, zazdrośniku, bo się Każda rzecz większa widzi w twoim oku brzydkiem, Cokolwiek dobrą sławą, cokolwiek pożytkiem, Tak przyjaciel, jako twój nieprzyjaciel liczy, A gorzej oko niż szkło stłuczone kaliczy. Zazdrość bezecna, kiedy cudze szczęście szerzy, Nigdy łez w oczu, żału w sercu nie uśmierzy: Dotąd ją jej własne złe, dobro cudze nędzi, Aż z świata w grób, z grobu ją do piekła zapędzi. 265 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ ZAZDROŚĆ
Nie masz żadnej nad zazdrość sprawiedliwszej cnoty. Źle ją
PRZED ZAZDROŚCIĄ W NIEBIE NIE BYĆ DO CZŁOWIEKA ZAZDROŚCIWEGO
Cóż ci po okularach na tym krzywym nosie? Darmoś stracił półgrzywny, zazdrośniku, bo się Każda rzecz większa widzi w twoim oku brzydkiem, Cokolwiek dobrą sławą, cokolwiek pożytkiem, Tak przyjaciel, jako twój nieprzyjaciel liczy, A gorzej oko niż szkło stłuczone kaliczy. Zazdrość bezecna, kiedy cudze szczęście szerzy, Nigdy łez w oczu, żału w sercu nie uśmierzy: Dotąd ją jej własne złe, dobro cudze nędzi, Aż z świata w grób, z grobu ją do piekła zapędzi. 265 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ ZAZDROŚĆ
Nie masz żadnej nad zazdrość sprawiedliwszej cnoty. Źle ją
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 117
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nowina, Niż patrzać jako zające się kryją, Jako psi wyją?
Bo lubo chcąc się ustrzec próżnowania W domu, pilnuje drugi polowania, Nie zawsze jednak zdarzy się dlatego Uciec od złego.
Biedny Hippolit choć wzgardził pokoje Królewskie, w puszczach dni prowadząc swoje, I tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy
nowina, Niż patrzać jako zające się kryją, Jako psi wyją?
Bo lubo chcąc się ustrzedz prożnowania W domu, pilnuje drugi polowania, Nie zawsze jednak zdarzy się dlatego Uciec od złego.
Biedny Hippolit choć wzgardził pokoje Krolewskie, w puszczach dni prowadząc swoje, I tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 351
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I chcąc się pomścić przeszłych ogniów moich troski, Wymierzyłem ją na piądź niżej pępka z krzoski. Jużem stemplem nabijał, a chociaż był gruby, Zdało się, że dochodził aż do tylnej śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z
I chcąc się pomścić przeszłych ogniów moich troski, Wymierzyłem ją na piądź niżej pępka z krzoski. Jużem stemplem nabijał, a chociaż był gruby, Zdało się, że dochodził aż do tylnej śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 327
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
em ją na piądź niżej pępka z krzoski. Jużem stemplem nabijał, a chociaż był gruby, Zdało się, że dochodził aż do tylnej śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już,
em ją na piądź niżej pępka z krzoski. Jużem stemplem nabijał, a chociaż był gruby, Zdało się, że dochodził aż do tylnej śruby; Już jej oczy w słup poszły, już chętnie czekała, Sprężyna rychło z cynglem wypchnąć kulę miała — Aż wtem bezecna baba, baba nieszczęśliwa, Przeklęta, wyszpocona, bezecna, brzydliwa (Czy-ć ją diabeł obudził?), tak jak była wstała, Weszła do nas i kiedy najlepiej, przerwała. Mnie-ć nie postrzegła, ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 327
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie, tedy my przyjmiemy". Flaki zasię ministrom polskim rozesłali, A oni wtenczas w Okszej wszyscy sejmowali. Bo jako flaki w sobie nie miewają kości, Tak ich wiara bezecna nie ma mieć trwałości. O, nieszczęśliwa Polsko! Która te bluźnierce Chowasz w sobie i żywisz czci Bożej odzierce! W tej gromadzie ci niżej ministrowie byli, Którzy tej nieszczęśliwej nauki uczyli: Był iks Piotr, Gebołowia Grzegorz z Secemina, Więc Włóczykij Walanty z Bandurą z Tarczyna, Nuż pan Matys Zaskowski, Płatek duszotrajca
Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie, tedy my przyjmiemy". Flaki zasię ministrom polskim rozesłali, A oni wtenczas w Okszej wszyscy sejmowali. Bo jako flaki w sobie nie miewają kości, Tak ich wiara bezecna nie ma mieć trwałości. O, nieszczęśliwa Polsko! Która te bluźnierce Chowasz w sobie i żywisz czci Bożej odzierce! W tej gromadzie ci niżej ministrowie byli, Którzy tej nieszczęśliwej nauki uczyli: Był iks Piotr, Gebołowia Grzegorz z Secemina, Więc Włóczykij Walanty z Bandurą z Tarczyna, Nuż pan Matys Zaskowski, Płatek duszotrajca
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 368
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
sprawy moje i cnotę nienaruszoną paść nigdy niemoże, bezecny wymyślił koncept, i Boga się i sądu jego sprawiedliwego niebojąc, bezbożnie napisał ten Mandat. Ale, żeby i teraźniejszy i potomny wiek widział niewinność moję, a zawziętych ludzi złość i niesprawiedliwość wierutną, tak na tenże Mandat odpowiadam. A naprzód zarzuca mi bezecna złość, i ręka. Dają tedy Panu Marszałkowi Mandat, colorysowany różnemi potwarzy pretekstami, a wprawdzie bezbożnej, bezecnej, jadu fałszów, niesprawiedliwości pełny. Punkt Manifestu Całej Rzeczyposp: świadectwo stałoby za obronę żeby się nie trzeba z niewinnych postępków justificować atoli Punkt MANIFESTU I. Quia tu magnis in Republicâ muneribus ect. officijs
spráwy moie y cnotę nienáruszoną páść nigdy niemoże, bezecny wymyślił concept, y Bogá się y sądu iego spráwiedliwego nieboiąc, bezbożnie nápisał ten Mándat. Ale, żeby y teráznieyszy y potomny wiek widźiał niewinność moię, á záwźiętych ludźi złość y niespráwiedliwość wierutną, ták ná tenże Mándat odpowiádam. A naprzod zárzuca mi bezecna złość, y ręká. Dáią tedy Pánu Márszałkowi Mándat, colorisowány rożnemi potwarzy pretextámi, á wprawdźie bezbożney, bezecney, iádu fałszow, niespráwiedliwośći pełny. Punct Mánifestu Cáłey Rzeczyposp: świádectwo stáłoby zá obronę żeby się nie trzeba z niewinnych postępkow iustificowáć átoli PVNCT MANIFESTU I. Quia tu magnis in Republicâ muneribus ect. officijs
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 52
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
mienie skąd. Kazanie. Prou: 27. Rozkoszy. Błogosławieństwo. Przy dworze niebezpieczność. O ćwiczeniu młodzi Sejan. Marchis de Ankre Anno D 1617. Służba Boża. Słowik w lesie. Eccles: 6. 14. Niewola świata. Kazanie. Młodź karna, ozdoba Korony. Epist: 113. Horat. Niewola bezecna. O ćwiczeniu młodzi/ Kazanie.
mienie skąd. Kazánie. Prou: 27. Roskoszy. Błogosłáwieństwo. Przy dworze niebespieczność. O ćwiczeniu młodźi Seian. Marchis de Ankre Anno D 1617. Służbá Boża. Słowik w leśie. Eccles: 6. 14. Niewola świata. Kazánie. Młodź kárna, ozdobá Korony. Epist: 113. Horat. Niewola bezecna. O ćwiczeniu młodźi/ Kazánie.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 86
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
pytajmy się o Czarach abo o Czarownichach/ które się niemi bawią. Czarnoksięstwo abo Czary/ bo to za jedno biorę i rozumiem/ jest sposób pewny abo nauka/ jako broić i dokazować dziwnych rzeczy przez pewne znaki abo hasła/ abo dla z pomocą szatańską. kto to zaki abo hasła/ jako i wszytka ta nauka bezecna czartowska/ naprzód od diabła postanowiona i podana. O czym czytaj Z. Augustyna lib. 21. de civ: Dei c. 6. Nieżeby się on miał w takich godłach kochać/ ale tylo dla czci/ która mu przez nie wyrządzają z wzgarda i despektem Boskim: Pierwsza promota Persona, abo pierwszy Mistrz w
pytaymy się o Czárách abo o Czárownichách/ ktore się niemi bawią. Czárnokśięstwo abo Czary/ bo to zá iedno biorę y rozumiem/ iest sposob pewny ábo nauká/ iáko broić y dokázowáć dziwnych rzeczy przez pewne znáki abo hasła/ ábo dla z pomocą szátánską. kto to zaki abo hasła/ iako y wszytka tá nauká bezecna czártowska/ naprzod od diabłá postánowiona y podána. O czym czytay S. Augustiná lib. 21. de civ: Dei c. 6. Nieżeby się on miał w tákich godłách kocháć/ ale tylo dla cżći/ ktora mu przez nie wyrządzaią z wzgárda y despektem Boskim: Pierwsza promota Persona, ábo pierwszy Mistrz w
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 31
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Królestwom szkodzi Herezja/ aniżeli czary/ bo choć Herezja z małych/ i jakoby nieznacznych postępków wynika/ jednak całe królestwa odmienia/ buntuje/ miesza przez niezgody i przez wojny domowe/ krwią sąsiedzką oblewa/ a od Boga odwiódłszy/ gdzie złotym jabłkiem przedtym nazwane Królestwo Węgierskie? Co je teras żgniłym prawie jabłkiem uczyniło/ jedno bezecna Herezia i insze Państwa. Jeśli tedy tak ostróżnie w Inkwizycji heretyckiej/ dla omyłki/ każe prawo postępować/ żeby bez winnego nie trapiono/ jako nie daleko więce i w postępku prawnym o czarownicach tej przestrogi potrzeba? Tęż naukę utwierdza Delrius lib. 5. f. 3. kędy mówi/ namniej rzecz niewątpliwa tym jaśniezszych
Krolestwom szkodzi Haerezya/ ániżeli czáry/ bo choć Haerezya z máłych/ y iákoby nieznácznych postępkow wynika/ iednák cáłe krolestwá odmienia/ buntuie/ miesza przez niezgody y przez woyny domowe/ krwią sąśiedzką oblewa/ á od Bogá odwiodszy/ gdzie złotym iábłkiem przedtym názwáne Krolestwo Węgierskie? Co ie teras żgniłym práwie iábłkiem vczyniło/ iedno bezecna Haerezia y insze Pánstwá. Ieśli tedy ták ostrożnie w Inquisitiey haeretyckiey/ dla omyłki/ każe práwo postępowáć/ żeby bez winnego nie trapiono/ iako nie dáleko więce y w postępku práwnym o czarownicách tey przestrogi potrzeba? Tęż náukę vtwierdza Delrius lib. 5. f. 3. kędy mowi/ namniey rzecz niewątpliwa tym iáśniezszych
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 66
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
który do nich przez Proroka mówi/ gdy sobie czas upatrze/ będę sądził sądy wasze. Lecz tego u ludzi Bogo_ bojnych nieznajdziesz/ ani w porządnych Państwach jako we Włoszech/ w Hiszpaniej/ we Francjej nie obaczyż/ chyba w niektórych stronach NIemieckich/ gdzie herezja wzięła górę/ a przyniej jako cioteczna rodzona bezecna magia abo czarnoksięstwo rado się wiąże. Bo tam i wszkołach czarnoksięstwa uczą/ choć się już teraz jawnie strzegą/ i mają to sobie za foremny kunszt. Czego i Polska doznała/ przed lat kilkadziesiąt/ gdy na początku herezjej wznieconej w Niemczech/ tamże dziatki swoje nieostrożnie posyłała. I wielkie podobieństwo i że miedzy innemi
ktory do nich przez Proroká mowi/ gdy sobie czás vpátrze/ będę sądził sądy wásze. Lecz tego v ludzi Bogo_ boynych nieznaydziesz/ áni w porządnych Pánstwách iáko we Włoszech/ w Hiszpániey/ we Fránciey nie obaczyż/ chybá w niektorych stronách NIemieckich/ gdzie herezya wźięłá gorę/ a przyniey iáko ćioteczna rodzoná bezecna mágia ábo czárnokśięstwo rádo się wiąże. Bo tám y wszkołách czárnoksięstwá vczą/ choć sie iuż teraz iáwnie strzegą/ y máią to sobie zá foremny kunszt. Czego y Polská doznáłá/ przed lat kilkadzieśiąt/ gdy ná początku heresiey wznieconey w Niemczech/ támże dziatki swoie nieostrożnie posyłała. Y wielkie podobienstwo y że miedzy innemi
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 69
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680