odpuśćcie mi, cnoty, Kiedy was przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na się przybierała srogi Związek przysięgi i błaźniła bogi? Na cóżeś żyła trybem Penelopy?
Czemuś inszymi brzydziła się chłopy? Mniejszy byś miała ciężar na
odpuśćcie mi, cnoty, Kiedy was przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na się przybierała srogi Związek przysięgi i błaźniła bogi? Na cóżeś żyła trybem Penelopy?
Czemuś inszymi brzydziła się chłopy? Mniejszy byś miała ciężar na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 98
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Żartkości twojej, i Tatarzyn dziki
On Omer Aga, gdyś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem
Żartkości twojej, i Tatarzyn dziki
On Omer Aga, gdyś po kilka razy Zgromił go silnie, i zmylił mu szyki Półwojska zbiwszy, a Bajrę Kazy Jasyr odjąwszy, jegoż związał łyki; Czegoś chwalebnie i znowu poprawił, Gdy pod Ochmatów gmin się jego stawił.
Lecz ty najwięcej męstwoś jego znała Bezecna czerni kozacka, gdyś z twemi Hersztami w własnej posoce pływała, Gdy pola twemi trupami brzydkiemi Wielkie okrywał, gdyś przed nim pierzchała, Będą więc tego świadkami wiecznemi, Żołnin, Śleporod, Mnoha z Kumejkami, Horycz, Pułtawa, Hołtwa i z Łubniami.
I insze bitwy fortunnie sprawione, Pod Podhrebiszczem i Konstantynowem
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 326
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Babo czartu oddana i z ciałem i z duszą,
Godna nie tak powroza, by cię obieszono, Ale raczej aby cię na popiół spalono, Babo pełna trucizny wszelakiej i jadu, Babo, któraś czartowi wyleciała z zadu, Babo, która swoim tchem powietrze zarażasz, Babo, która na każdy dzień Boga obrażasz, Babo bezecna, i tak myślisz sama sobie, Że się Bóg sprawiedliwy nie pomści na tobie, Nieszczęsna sekutnico, któraś już tak siła Panieneczek uczciwych panieństwa zbawiła, Handlując jak szkapami, nad prawo do tego, Paniami poczciwymi i domu zacnego, Nie boisz się piekielnych sędziów za swe złości, Eaka, Radamanta, Minosa srogości, Skryj
Babo czartu oddana i z ciałem i z duszą,
Godna nie tak powroza, by cię obieszono, Ale raczej aby cię na popioł spalono, Babo pełna trucizny wszelakiej i jadu, Babo, ktoraś czartowi wyleciała z zadu, Babo, ktora swoim tchem powietrze zarażasz, Babo, ktora na każdy dzień Boga obrażasz, Babo bezecna, i tak myślisz sama sobie, Że się Bog sprawiedliwy nie pomści na tobie, Nieszczęsna sekutnico, ktoraś już tak siła Panieneczek uczciwych panieństwa zbawiła, Handlując jak szkapami, nad prawo do tego, Paniami poczciwymi i domu zacnego, Nie boisz się piekielnych sędziow za swe złości, Aeaka, Radamanta, Minosa srogości, Skryj
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 328
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Obsypaną kamieniem i twardą opoką, Gdzie bydło napasione w południe chodziło I upragnione w znoje letnie się poiło. Rzekł Rugier: „Nie będziesz mię, o zła tarczy, lżyła, Nie będziesz mi już więcej sromoty czyniła!
XCII.
Niechaj to będzie hańba moja ostateczna, Którą mam mieć na świecie, o tarczy bezecna!” To mówiąc, zsiadszy z konia, zrzucił ją z ramienia I patrzał koło siebie dużego kamienia; I nalazszy go, wziął go i z tarczą pospołu Mocno związany wrzucił do wielkiego dołu I rzekł: „Niechże tu z tobą, o tarczy zelżona, Wiecznie moja sromota będzie pogrzebiona!”
XCIII.
Studnia
, Obsypaną kamieniem i twardą opoką, Gdzie bydło napasione w południe chodziło I upragnione w znoje letnie się poiło. Rzekł Rugier: „Nie będziesz mię, o zła tarczy, lżyła, Nie będziesz mi już więcej sromoty czyniła!
XCII.
Niechaj to będzie hańba moja ostateczna, Którą mam mieć na świecie, o tarczy bezecna!” To mówiąc, zsiadszy z konia, zrzucił ją z ramienia I patrzał koło siebie dużego kamienia; I nalazszy go, wziął go i z tarczą pospołu Mocno związany wrzucił do wielkiego dołu I rzekł: „Niechże tu z tobą, o tarczy zelżona, Wiecznie moja sromota będzie pogrzebiona!”
XCIII.
Studnia
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 192
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
spory, Idzie tam, żeby w słudze wygasił amory. Siedzi, czeka, drży, ziąbnie; pachołek tymczasem Śmiesznej z panią przyjaźni cieszy się popasem. Odprawiwszy komplement, prosto spod pierzyny, Od paniej się do pana pokwapi na inny. Umiezga się, przyszedszy bliżej, potem miasto Ofertów: „A do męża, bezecna niewiasto! Ja bym miał mazać swego dobrodzieja łoże, Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi
spory, Idzie tam, żeby w słudze wygasił amory. Siedzi, czeka, drży, ziąbnie; pachołek tymczasem Śmiesznej z panią przyjaźni cieszy się popasem. Odprawiwszy komplement, prosto spod pierzyny, Od paniej się do pana pokwapi na iny. Umiezga się, przyszedszy bliżej, potem miasto Ofertów: „A do męża, bezecna niewiasto! Ja bym miał mazać swego dobrodzieja łoże, Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 293
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987