dać pokój.
Gdy zaś książę hetman nie chciał moich suplik akceptować, abym z niepodściwym Połchowskim, regentem trybunalskim, miał sprawę, tedy do innego udałem się sposobu, to jest napisałem sobie na kształt supliki memoriał do książęcia hetmana, aby ponieważ nie mogę mieć aktoratu z Połchowskim regentem, przez co bym bezecne imię dekretu kondyktowego mógł zagładzić, tedy aby książę hetman jako mój protektor raczył mi dawać promocją do funkcji publicznych, abym przez funkcje poselskie i deputackie zagładzał ludzkie opaczne gadania i rozumienia, które z tego kondyktu przez złośliwe nieprzyjaciół moich interpretacje wynikać kiedyżkolwiek mogły. Z tym tedy napisanym memoriałem najprzód poszedłem do Bohusza, miecznego
dać pokój.
Gdy zaś książę hetman nie chciał moich suplik akceptować, abym z niepodściwym Połchowskim, regentem trybunalskim, miał sprawę, tedy do innego udałem się sposobu, to jest napisałem sobie na kształt supliki memoriał do książęcia hetmana, aby ponieważ nie mogę mieć aktoratu z Połchowskim regentem, przez co bym bezecne imię dekretu kondyktowego mógł zagładzić, tedy aby książę hetman jako mój protektor raczył mi dawać promocją do funkcji publicznych, abym przez funkcje poselskie i deputackie zagładzał ludzkie opaczne gadania i rozumienia, które z tego kondyktu przez złośliwe nieprzyjaciół moich interpretacje wynikać kiedyżkolwiek mogły. Z tym tedy napisanym memoriałem najprzód poszedłem do Bohusza, miecznego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 824
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
katowczyki one z nim zamknęli. Którzy (zwłaszcza nadgrodą słowną przychęceni) I sami odpoczynku/ chocia snem zmorzeni/ Żadnego mieć niechcieli; i Panu nie dali: Ale/ (snadź) przywiązawszy/ ognie podkurzali. Z których się bez wątpienia/ kwaśnym dymem dusił: I snadź/ smrodliwym gnojem podrzucony krztusił. A bezecne łotrostwo w śmiech to obracało: Takiemi sen kuglarstwy sobie przerywało. Żałosna rodzicielko; Już ostry przenika Miecz duszę twą: już boleść w czujne serce strzyka: Wyirzy/ oto z nowiną niepocieszną bieży Smętny Jan: już namilszy Syn twój siedzi w wieży. Panno święta/ a matko niezmiernych boleści/ Już na śmierć osądzony:
kátowczyki one z nim zámknęli. Ktorzy (zwłaszczá nadgrodą słowną przychęceni) I sámi odpoczynku/ choćia snem zmorzeni/ Zadnego mieć niechćieli; y Pánu nie dáli: Ale/ (snadź) przywiązawszy/ ognie podkurzáli. Z ktorych się bez wątpienia/ kwáśnym dymem duśił: I snadź/ smrodliwym gnoiem podrzucony krztuśił. A bezecne łotrostwo w śmiech to obracáło: Tákiemi sen kuglárstwy sobie przerywało. Záłosna rodźićielko; Iuż ostry przenika Miecz duszę twą: iuż boleść w czuyne serce strzyka: Wyirzy/ oto z nowiną niepoćieszną bieży Smętny Ian: iuż namilszy Syn twoy śiedźi w wieży. Panno święta/ á mátko niezmiernych boleśći/ Iuż ná śmierć osądzony:
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 31.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
pojąć, i myślą ogarnąć, przecie ganić nie waży się. Rozdział VI.
Nasza to ułomność i niedoskonałość według przyrodzonych pasyj, gniewu, pomsty, niecierpliwości, i innych, które się nami (a nie my niemi) rządzą afektów, radzibyśmy kogo nie lubiemy straconego co prędzej widzieli, i tak przez szaleństwo bezecne, nie tylko jako Sędziego wzywamy do pomsty Boga, ale też chcemy, żeby był katem prawie, czyniąc i pełniąc zaraz wolę nie rozumnych wyroków naszych. A to się wszystko dzieje dla niewiadomości, co nam jest dobrego, a pragnienia złego. Nie znamy, nie wiemy, czyli wiedzieć nie chcemy co pożyteczniejszego doczesnemu życiu
poiąć, i myślą ogarnąć, przecie ganić nie waży się. Rozdział VI.
Nasza to ułomność i niedoskonałość według przyrodzonych passyi, gniewu, pomsty, niecierpliwości, i innych, które się nami (á nie my niemi) rządzą affektów, radzibyśmy kogo nie lubiemy straconego co prędzey widzieli, i tak przez szaleństwo bezecne, nie tylko iako Sędziego wzywamy do pomsty Boga, ale też chcemy, żeby był katem prawie, czyniąc i pełniąc zaraz wolę nie rozumnych wyrokow naszych. A to się wszystko dzieie dla niewiadomości, co nam iest dobrego, á pragnienia złego. Nie znamy, nie wiemy, czyli wiedzieć nie chcemy co pożytecznieyszego doczesnemu życiu
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 171
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Klejo stanęła, ona tę też słowiczym głosem pieśń zaczęła: 3. Klio
Panieństwo płodne i jednorodne, śpiewajmy Plemię dane na ziemię.
A sercem wierząc, nie okiem mierząc, wyznajmy obie natury w żłobie.
Bóg on wysoki, co nad obłoki i z ich obroty stolec ma złoty,
Ten Słowo wieczne za nas bezecne w ciele nam zjawił, żeby świat zbawił.
Rozum tu stanie, język ustanie, gdy Matką Panna spłodziła Pana.
Jednym połogiem Człowieka z Bogiem z czystego ciała na świat wydała.
Całuj ty ziemię, plac, Betlejemie, gdzieć ten wszedł kwiatek pozorny z dziatek.
A grube płaty miej za szarłaty,
Klijo stanęła, ona tę też słowiczym głosem pieśń zaczęła: 3. Klio
Panieństwo płodne i jednorodne, śpiewajmy Plemię dane na ziemię.
A sercem wierząc, nie okiem mierząc, wyznajmy obie natury w żłobie.
Bóg on wysoki, co nad obłoki i z ich obroty stolec ma złoty,
Ten Słowo wieczne za nas bezecne w ciele nam zjawił, żeby świat zbawił.
Rozum tu stanie, język ustanie, gdy Matką Panna spłodziła Pana.
Jednym połogiem Człowieka z Bogiem z czystego ciała na świat wydała.
Całuj ty ziemię, plac, Betlejemie, gdzieć ten wszedł kwiatek pozorny z dziatek.
A grube płaty miej za szarłaty,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 48
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
do całości Rzpltej, i życia wszystkich Rzymian przynależy. Na ostatek, powiada Sallustius, uniesiony miłością Aurelii Orestylli, w której prócz gładkości nic nigdy poczciwy żaden nie chwalił, że nie chciała pójść za niego, obawiając się pasierzba już dorosłego: takie o tym pospolite jest zdanie, iż zatraciwszy Syna, uprzątnął dom na wesele bezecne. Mowa I.Cycerona 13. Dnia Listopada należało uspokoić dłużników, mowa zaś ta mówiona była ósmego. Zaczym Katylina już tylko cztery dni miał na przygotowanie do rachowania się z lichwiarzami, którzy mu pieniędzy pożyczyli.
A możeszże znieść Katylino patrzyć na to słońce, i oddychać powietrzem tym, którym i my, widząc
do całości Rzpltey, i życia wszystkich Rzymian przynależy. Na ostatek, powiada Sallustius, uniesiony miłością Aurelii Orestylli, w ktorey prócz gładkości nic nigdy poczciwy żaden nie chwalił, że nie chciała poyść za niego, obawiaiąc się pasierzba iuż dorosłego: takie o tym pospolite iest zdanie, iż zatraciwszy Syna, uprzątnął dom na wesele bezecne. Mowa I.Cycerona 13. Dnia Listopada należało uspokoić dłużnikow, mowa zaś ta mowiona była osmego. Zaczym Katylina iuż tylko cztery dni miał na przygotowanie do rachowania się z lichwiarzami, którzy mu pieniędzy pożyczyli.
A możeszże znieść Katylino patrzyć na to słońce, i oddychać powietrzem tym, którym i my, widząc
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 14
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763