ten węzły językowe potargawszy: Błogosławiony Bóg nasz Izraelski, krzyczy; i dalej. a dziecię, jako Dawid nowy przed Arką/ tak i ten przed Arką/ i tym który w Arce siedzi/ tańcuje i skacze. Poczuła Matka/ wesele synaczka swego/ i mówi: Rozradowało się niemowlątko w żywocie moim. Sromaj się bezecny i nieczysty świecie/ ato żeś nieumiał Pana twego przywitać/ nieumiałeś się na przyszcie jego chędożej ubrać; mówi o tobie Augustyn ś. Nigdy świat plugawszy nie był/ jako na ten czas/ gdy Słowo ciałem się stało. Pisze o tobie Jan ś. W Ewangeliej: Na świecie był
ten węzły ięzykowe potargawszy: Błogosłáwiony Bog nász Izráelski, krzyczy; y dáley. á dźiećię, iáko Dawid nowy przed Arką/ ták y ten przed Arką/ y tym który w Arce śiedźi/ táńcuie y skacze. Poczułá Mátká/ wesele synaczká swego/ y mowi: Rozrádowáło się niemowlątko w żywoćie moim. Sromay się bezecny y nieczysty świećie/ áto żeś nieumiał Páná twego przywitáć/ nieumiałeś się ná przyszćie iego chędożey vbráć; mowi o tobie Augustyn ś. Nigdy świát plugáwszy nie był/ iáko ná ten czás/ gdy Słowo ćiáłem się sstáło. Pisze o tobie Jan ś. W Ewángeliey: Ná świećie był
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 5
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Wdzięk, kształt, i ręki kibić niewyrozumiana. Obaczę pod tą gazą, co się za pierś toczy, Ach! niebieskie stworzenie, pozwól napaść oczy. A nożka czy tej formy, pocichu odkryję: Ach cóż jest! ledwiem ujzrzał, a już tylko żyję. Filida: Cóż to jest! ty zuchwalcze? bezecny prostaku, Satyrze, do leśnego przywykły ataku: Jaka śmiałość bezbożna, głupi rozpustniku, Idź precz, bo cię nakarmię afrontem bez liku. Galezjusz. Ach Bogini! i zacoż bierzesz impet srogi, Może ci też i równy posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie.
Wdźięk, kształt, y ręki kibić niewyrozumiana. Obaczę pod tą gazą, co się za pierś toczy, Ach! niebieskie stworzenie, pozwol napaść oczy. A nożka czy tey formy, pocichu odkryię: Ach coż iest! ledwiem uyzrzał, á iuż tylko żyię. Filida: Coż to iest! ty zuchwalcze? bezecny prostaku, Satyrze, do leśnego przywykły attaku: Iaka śmiałość bezbożna, głupi rospustniku, Idź precz, bo cię nakarmię affrontem bez liku. Galezyusz. Ach Bogini! y zacoż bierzesz impet srogi, Może ci też y rowny posiągnoł do nogi. Wszak Bogowie kochali Pasterki, Boginie Często się z śmiertelnemi tułały w gęstwinie.
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: B2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przyszły wróciła się naświętsza Panna/ i choremu się ukazawszy/ rzekła: Chorowałeś synu mój przez wiele dni/ i siłaś cierpiał/ ale bądź dobrej myśli/ bo cię prędko w chwale niebieskiej ujźrzymy/ czekam cię we śrzodę. A gdy były siostry we wtorek z chorym/ on wielkim głosem zawoła Idź stąd precz bezecny czarowniku/ bom się ja już wszytkimi Sakramenty opatrzył. potym przyda: Panie Jezu dopomóż mi. Spytała go starsza siostra coby widział. odpowie: Jednego czarownika sprosnego/ którego z każdej miary opisał. i nie poprzestał młodzieniaszek pobożny wzywać Pana Jezusa/ aż ducha oddał stworzycielowi swojemu we śrzodę w południe/ jako mu
przyszły wroćiłá się naświętsza Pánná/ y choremu się ukazawszy/ rzekłá: Chorowałeś synu moy przez wiele dni/ y śiłáś ćierpiał/ ále bądź dobrey myśli/ bo ćię prędko w chwale niebieskiey uyźrzymy/ czekam ćię we śrzodę. A gdy były śiostry we wtorek z chorym/ on wielkim głosem záwoła Idź stąd precz bezecny czárowniku/ bom się ia iuż wszytkimi Sákrámenty opátrzył. potym przyda: Pánie IESU dopomoż mi. Spytáłá go stársza śiostrá coby widźiał. odpowie: Iednego czárowniká sprosnego/ ktorego z káżdey miáry opisał. y nie poprzestał młodźieniaszek pobożny wzywáć Páná Iezusá/ áż duchá oddał stworzyćielowi swoiemu we śrzodę w południe/ iáko mu
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 37;
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
że między Ludźmi śmierć braku nie ma: tym później, tym prędzej. Niejednako ten olej wszytkim ludziom scedza; Owszem, zwyczajnie młodszy starszego uprzedza. 179. NA JEDNEJ ŁÓDCE
Zerwałeś sejm, kiedyć to bez kary uchodzi. Abo nie wiesz, że i sam na tej pływasz łodzi, Którą wszytkim ojczyzna? bezecny wyrodku! I ty zginiesz, dziurę w niej zrobiwszy ze spodku. Będziesz się chwytał deski, ale już po czasie, Oślep wziąwszy tyle dusz chrześcijańskich na się. Chceli, żeby zginęła, Bóg, ojczyzna nasza, Nie mógł niecnotliwrszego znać naleźć Judasza. O, mizerna, o, nader opłakana dola! O
że między Ludźmi śmierć braku nie ma: tym później, tym prędzej. Niejednako ten olej wszytkim ludziom scedza; Owszem, zwyczajnie młodszy starszego uprzedza. 179. NA JEDNEJ ŁÓDCE
Zerwałeś sejm, kiedyć to bez kary uchodzi. Abo nie wiesz, że i sam na tej pływasz łodzi, Którą wszytkim ojczyzna? bezecny wyrodku! I ty zginiesz, dziurę w niej zrobiwszy ze spodku. Będziesz się chwytał deski, ale już po czasie, Oślep wziąwszy tyle dusz chrześcijańskich na się. Chceli, żeby zginęła, Bóg, ojczyzna nasza, Nie mógł niecnotliwrszego znać naleźć Judasza. O, mizerna, o, nader opłakana dola! O
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 106
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i aż po długiej/ bratu/ rzekła: chwili Podajac list/ na ziemię oba upuścili. Wróżkąstrwożoną/ wzdam go pchnęła naswą szkodę. Odda służka skryty list trafiwszy pogodę. Maeandrowie okrutnym gniewem zapalony/ List o ziemię uderzył/ na poły przeczczony: I ledwie rąk hamując od posła zlękłego/ Sprawco/ rzekł/ wszeteczeństwa bezecny brzydkiego/ Pokiś zdrów/ wędruj dalej? być mo nie wstyd płacił/ Śmierci twej? gardłem zdrajco tegobyć przypłacił. Poszedł/ i odniósł paniej Kaumowę odprawę. Członki na tobie skaczą z zimna którym przeszły. Wszakże jak nadeszła myśł/ szaleństwa nadeszły/ A język ledwie na wiatr tę kęś słów wyprawił: tak dobrze
y aż po długiey/ brátu/ rzekłá: chwili Podáiac list/ ná źiemię obá vpuśćili. Wrożkąstrwożoną/ wzdam go pchnęłá náswą szkodę. Odda służká skryty list tráfiwszy pogodę. Maeándrowie okrutnym gniewem zápalony/ List o źięmię vderzył/ ná poły przeczczony: Y ledwie rąk hámuiąc od posła zlękłego/ Sprawco/ rzekł/ wszeteczeństwá bezecny brzydkiego/ Pokiś zdrow/ wędruy dáley? być mo nie wstyd płaćił/ Smierći twey? gardłęm zdrayco tegobyć przypłáćił. Poszedł/ y odniosł pániey Kaumowę odpráwę. Członki ná tobie skaczą z źimná ktorym przeszły. Wszákże iák nádeszłá myśł/ szalenstwá nádeszły/ A ięzyk ledwie ná wiátr tę kęś słow wypráwił: ták dobrze
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 235
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636