i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześcijańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby z nich zaprzańce poczynił chrystusowe, i w mleku tatarskiem przeklętem, dał truciznę alkoranową Mahometa potępionego. Od wiecznej śmierci oswobodzone niemowiątka przemówcie dzisia, a śpiewajcie z Dawidem: Chwal dusza moja Pana; chwalić będę Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę
i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześciańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę i drapież piekelną, aby z nich zaprzańce poczynił chrystusowe, i w mleku tatarskiém przeklętem, dał truciznę alkoranową Machometa potępionego. Od wiecznej śmierci oswobodzone niemowiątka przemówcie dzisia, a śpiewajcie z Dawidem: Chwal dusza moja Pana; chwalić będę Pana za żywota mego, śpiewać będę Bogu memu, póki będę
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Celaremu osobliwym Ordynansem i przysięgą prywatną, nigdy w Polsce niesłychaną kazano, żeby mię Starostę i Generała tamtecznego, Hetmana nad to, niepuścił do Miasta, ani do Zamku, i jako nieprzyjaciela, gdybym się napierał, żeby mię traktował. i owszem kazono go vt hosté traktować pułtorą lat przed obwinieniem.
Pasquilów zaś bezecnych, pism bez autorów podpisu uraźliwych, i na honorze zabijających, w Senacie samym uczynionych mi pod czas rady publicznej afrontów, któżby się naliczył. ROZDZIAŁ VIII Pod Płaszczykiem sprawiedliwości sądziź Osobę deklarują. Mandat dają, którego na każdy Punkt satisfactia z Autentycznemi dokumentami, i kto Konfederacji autorem, i wszytkiego w Ojczyźnie złego Motor
Celáremu osobliwym Ordinansem y przyśięgą priwatną, nigdy w Polszcze niesłycháną kazano, żeby mię Stárostę y Generałá támtecznego, Hetmáná nád to, niepuśćił do Miástá, áni do Zamku, y iáko nieprzyiaćielá, gdybym się nápierał, żeby mię tráctował. y owszem kazono go vt hosté tráctowáć pułtorą lat przed obwinieniem.
Pasquilow záś bezecnych, pism bez authorow podpisu vráźliwych, y ná honorze zábijáiących, w Senaćie sámym vczynionych mi pod czás rády publiczney áffrontow, ktożby się náliczył. ROZDZIAŁ VIII Pod Płaszczykiem spráwiedliwośći sądźiź Osobę declaruią. Mándat dáią, ktorego ná każdy Punct satisfactia z Autentycznemi documentámi, y kto Confoederácyey authorem, y wszytkiego w Oyczyznie złego Motor
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 50
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
miejsca. Powtarzam, że niedla tego mi to zarzucają, iż w Konfederaciej będących trzymam, lecz iż dobrych, Ojczyznę kochających, i którzy corrupcji nieprzyjmowali, i żeby byli za mię Ojczyznę przedali, Elekcją forytowali, niepozwolili. kończy dalej ten Mandat. Dwunasty. Punkt XIII. Punkt Manifestu Trzynasty.
ZEbranie to bezecnych w jednę massę, i bezwstydnych fałszów jawnie pokazuję, że to są z fabrykowane, przenajęte, dyspensowane wszytkie Sądu tego niesprawiedliwego Akta. Niech każdy uważy, w którym tu Punkcie zadanym mi znalazł się choć cień prawdy, jeden dokument, jedna probatia, a nakoniec słuszna jaka prasumptio? wszytko to, co mi zadano
mieyscá. Powtarzam, że niedla tego mi to zárzucáią, iż w Confoederáciey będących trzymam, lecz iż dobrych, Oyczyznę kocháiących, y ktorzy corruptiey nieprziymowáli, y żeby byli zá mię Oyczyznę przedáli, Elekcyą forytowáli, niepozwolili. kończy dáley ten Mándat. Dwánasty. PVNCT XIII. Punct Mánifestu Trzynasty.
ZEbránie to bezecnych w iednę mássę, y bezwstydnych fałszow iáwnie pokázuię, że to są z fábrykowáne, przenáięte, dispensowáne wszytkie Sądu tego niespráwiedliwego Actá. Niech káżdy vważy, w ktorym tu Punkćie zádánym mi ználasł się choć ćień prawdy, ieden document, iedná probátia, á nákoniec słuszna iáka prasumptio? wszytko to, co mi zádano
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 128
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
N.N. do swego Konfidenta. RESPONS Na jawny fałsz, który pod tytułem Informaciej o Srzodkach pomiarkowania się z Panem Marszałkiem, zwykła Plotek, i Szalbierstwa kuźnia wydała.
KTokolwiek jesteś taki, coś tę bajkę szalbierstwy utkał, choćbyś godzien abyć tę maszkarę zdarto, pod której zasłoną zwykłeś handel twych bezecnych fałszów odprawować śmiele, i jakoś jest człowiek trzech liter tak godzienbyś, abyś też tę twoję mercancią na trzech przesuszył drzewach, ale że twój urząd odprawujesz, przez sukcesią wzięty, bo z bufona Ojca musiałeś się przynamniej stać Szalbierzem, albo Mataczem, nie wydam cię, ale żebyś poznał sam
N.N. do swego Confidentá. RESPONS Ná iáwny fałsz, ktory pod titułem Informáciey o Srzodkách pomiárkowánia się z Pánem Márszałkiem, zwykła Plotek, y Szálbierstwá kuźnia wydáłá.
KTokolwiek iesteś táki, coś tę baykę szálbierstwy vtkał, choćbyś godźien ábyć tę mászkárę zdárto, pod ktorey zásłoną zwykłeś hándel twych bezecnych fałszow odpráwowáć śmiele, y iákoś iest człowiek trzech liter ták godźienbyś, ábyś też tę twoię mercáncią ná trzech przesuszył drzewách, ále że twoy vrząd odpráwuiesz, przez successią wźięty, bo z bufoná Oycá muśiałeś się przynamniey stáć Szálbierzem, álbo Mátáczem, nie wydam ćię, ále żebyś poznał sam
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 67
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
jeszcze mówię/ że nie tylko tak miedzy zacnymi/ jako i prostymi ludźmi nie mało takowych /co się Diabłu przez lekkomyślne klątwy oddawają/ i jedni drugich haniebnie przeklinają/ ale też/ którzy się w potrzebach/ w doległościach i chorobach swoich do naczynia jego przeklętego/ do Czarowników i Czarownic/ do Guślarzów i Guślarek bezecnych o pomoc i ratunek udawają/ rady u nich szukają: Dziatki swoje chore i ułomne do nich przynoszą (przywodzą) rozumiejąc/ że ozdrowieją/ a one po staremu kalekami zostawają.
I to więc bywa/ że ledwie drugiego (drugą) głowa zaboli/ aż do wskok po Babę (Czarownicę/ Guślarskę) która im
iescze mowię/ że nie tylko ták miedzy zacnymi/ iáko y prostymi ludźmi nie máło tákowych /co śię Dyiabłu przez lekkomyślne klątwy oddawáią/ y iedni drugich hániebnie przeklináią/ ále też/ ktorzy śię w potrzebách/ w doległościách y chorobách swoich do naczynia iego przeklętego/ do Czárownikow y Czárownic/ do Guślarzow y Guślarek bezecnych o pomoc y rátunek udawáią/ rády u nich szukáią: Dźiátki swoie chore y ułomne do nich przynosżą (przywodzą) rozumieiąc/ że ozdrowieią/ á one po stáremu kálekámi zostawáią.
Y to więc bywa/ że ledwie drugiego (drugą) głowá záboli/ aż do wskok po Bábę (Czárownicę/ Guślarskę) ktora im
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Bbiiii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
i zrosło.
Turcy zaraz na początku Panowania swojego uznali tę prawdę/ i nie było nigdy Nacji tak dobrze dysponowanej/ do przychęcenia wszelkiego rodu ludzi/ ani któraby umiała więcej fortelów zażywać na przymnożenie ludzi/ tych co się Turkami zowią. Niepodobna rzecz jest do wierzenia/ jako siła ludzi przychodzi ze wszytkich stron świata/ bezecnych/ i na wszytkie niecnoty rozpasanych/ dla przyjęcia wiary Mahometańskiej/ oraz i poddaństwa Cesarza Tureckiego: i jest podziśdzień krew Turecka tak zmieszana ze wszytkiemi Narodami/ żeby i jednego nie znalazł/ coby się mógł wywieść/ że właśnie pochodzi ze krwie dawnych Saracenów.
Rzymianie znający dobrze pożytek z mnóstwa ludzi pochodzący/ dawali garnącym
y zrosło.
Turcy záraz ná początku Pánowánia swoiego vználi tę prawdę/ y nie było nigdy Náciey ták dobrze disponowáney/ do przychęcenia wszelkiego rodu ludźi/ áni ktoraby vmiáłá więcey fortelow záżywáć ná przymnożenie ludźi/ tych co się Turkámi zowią. Niepodobna rzecz iest do wierzenia/ iáko śiłá ludźi przychodźi ze wszytkich stron świátá/ bezecnych/ y ná wszytkie niecnoty rospásánych/ dla przyięćia wiáry Máhometáńskiey/ oraz y poddáństwá Cesárzá Tureckiego: y iest podźiśdźień krew Turecka ták zmieszáná ze wszytkiemi Narodámi/ żeby y iednego nie ználazł/ coby się mogł wywieść/ że właśnie pochodźi ze krwie dáwnych Sárácenow.
Rzymiánie znáiący dobrze pożytek z mnostwá ludźi pochodzący/ dáwáli gárnącym
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 100
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nieupodobanie w Konstantynopolu/ i gdyby mu byli zawczasu niezabieżeli/ przyszłoby było do znacznego buntu w Wojsku.
Łakomstwo Oficjerów/ w prowadziło jeszcze inszy sposób obrywek i korupcyj barzo szkodliwy/ to jest że przyjmują do komputu Spahów i Janczarów/ ludzi niemających miejsca w Regestrze wojskowym. Przez co się niezmierna rzecz hultajów/ i bezecnych ludzi okrywa/ jakoby należeli do służby wojennej: a reputacia żołnierska/ prawdziwym tylko żołnierzom pierwej służąca/ cale o ziemię upada.
To co się ogółem powiedziało/ dosyć będzie na uznanie postanowienia teraźniejszego Wojsk Tureckich. Teraz się przypatrzmy/ jako wielkie wojska/ i skąd wystawić mogą. ROZDZIAŁ II. O Wojskach Tureckich.
IVżesmy
nieupodobánie w Konstántynopolu/ y gdyby mu byli záwczásu niezábieżeli/ przyszłoby było do znácznego buntu w Woysku.
Lákomstwo Officierow/ w prowádźiło ieszcze inszy sposob obrywek y korrupcyi bárzo szkodliwy/ to iest że przyimuią do komputu Spáhow y Iánczarow/ ludźi niemáiących mieyscá w Regestrze woyskowym. Przez co się niezmierna rzecz hultáiow/ y bezecnych ludźi okrywá/ iákoby náleżeli do służby woienney: á reputáciá żołnierska/ prawdźiwym tylko żołnierzom pierwey służąca/ cále o źiemię vpadá.
To co się ogołem powiedźiało/ dosyc będźie ná vznánie postánowienia teráźnieyszego Woysk Tureckich. Teraz się przypátrzmy/ iáko wielkie woyska/ y zkąd wystáwić mogą. ROZDZIAŁ II. O Woyskach Tureckich.
IVżesmy
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 205
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Próżna już podejrzanej, niestetyż, miłości, Która płomieniem gniewu me przenika kości; Tak przenika, iż gdybym nie przypominała, Cnót twych, tysiącbym śmierci przez dzień doznawała.
XXXIII.
Nie dziw: naśladuję w tem słusznie łakomego, Co odszedł w zbiorach serca swych pogrzebionego, Ustawicznie się bojąc, aby zgromadzony Od bezecnych nie beł skarb ręku ukradziony. Póki cię nie oglądam, Rugierze kochany, Tych strachów musi serce cierpieć przykre rany, Które lub są zmyślone lub prawdy nie mają, Przecię mię szczerem zawsze troskom w korzyść dają.
XXXI
Ale ledwie co słońce ślicznych oczu twoich Błyśnie w zaćmionych czarnem strachem źrzeńcach moich, Zaraz przepadnie, zaraz
Próżna już podejrzanej, niestetyż, miłości, Która płomieniem gniewu me przenika kości; Tak przenika, iż gdybym nie przypominała, Cnót twych, tysiącbym śmierci przez dzień doznawała.
XXXIII.
Nie dziw: naśladuję w tem słusznie łakomego, Co odszedł w zbiorach serca swych pogrzebionego, Ustawicznie się bojąc, aby zgromadzony Od bezecnych nie beł skarb ręku ukradziony. Póki cię nie oglądam, Rugierze kochany, Tych strachów musi serce cierpieć przykre rany, Które lub są zmyślone lub prawdy nie mają, Przecię mię szczerem zawsze troskom w korzyść dają.
XXXI
Ale ledwie co słońce ślicznych oczu twoich Błyśnie w zaćmionych czarnem strachem źrzeńcach moich, Zaraz przepadnie, zaraz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 343
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wielcy/ i inni ludzie zacni bawili/ na takich oszustów i bezecników przyszła/ którzy ją lżą/ i szpecą abutendo illâ, i że artem liberalem teraz ci balbierze quaestiosam czynią/ jakoby była jakim handlem/ a nie nauką wyzwoloną. Jednak i w tej wielkiej ruinie i upadku/ gdy się ku zginieniu dla traktowania jej bezecnych ludzi/ i złego używania/ nachyliła/ mam nadzieję pewną/ że skoro to co się dzieje/ do uszu jego Mci X. Arcybiskupa jako Primatem Regni, i nawyzszego Pasterza naszej Sarmacjej dojdksie/ każe wypędzić ze wszytkiej Diecezjej swojej te wilki piekielne od owiec Chrystusowych: abo przynamniej zakaże bezecnym Żydom chodzić w szatach Kapłańskich/
wielcy/ y inni ludźie zacni báwili/ ná tákich oszustow y bezecnikow przyszłá/ ktorzy ią lżą/ y szpecą abutendo illâ, y że artem liberalem teraz ći bálbierze quaestiosam czynią/ iákoby byłá iákim hándlem/ á nie náuką wyzwoloną. Jednák i w tey wielkiey ruinie y vpadku/ gdy się ku zginieniu dla tráktowánia iey bezecnych ludźi/ y złego vżywánia/ náchyliłá/ mam nádźieię pewną/ że skoro to co się dźieie/ do vszu iego Mći X. Arcybiskupá iáko Primatem Regni, y nawyzszego Pásterzá nászey Sármácyey doydxie/ każe wypędźić ze wszytkiey Dyoecezyey swoiey te wilki piekielne od owiec Chrystusowych: ábo przynamniey zákaże bezecnym Zydom chodźić w szátách Kápłáńskich/
Skrót tekstu: SleszDow
Strona: 9
Tytuł:
Jasne dowody o doktorach żydowskich
Autor:
Sebastian Sleszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
zachowane/ a nie gwałcone taką śmiałością Żydowską. O czym niżej będzie. Co uczyni nie tylko dla tego/ aby dusze ludzkie nie ginęły/ ale i dla tego/ aby ta zacna nauka lekarska nie gineła. Giną bowiem nauki/ gdy się uczciwi nie chcą tym bawić czym siębawią bezecni: także giną gdy ich w bezecnych lepiej szanują niżli w uczciwych. O Żydach Lekarzach. O Żydach Lekarzach. O Żydach Lekarzach. TRZECI DOWÓD.
Puśćmy mimo się wszytkie inne rzeczy/ dla których się każdy/ ktokolwiek ma co rozumu/ a uważa słusznie musi wezdrgnąć na Żyda Lekarza/ sam rozum przyrodzony możebyć jasnym dowodem/ że się dobrowolnie każdy Chrześcijanin w
záchowáne/ á nie gwałcone táką śmiáłośćią Zydowską. O czym niżey będźie. Co vczyni nie tylko dla tego/ áby dusze ludzkie nie ginęły/ ále y dla tego/ áby tá zacna náuká lekárska nie ginełá. Giną bowiem náuki/ gdy się vczćiwi nie chcą tym báwić czym siębáwią bezecni: tákże giną gdy ich w bezecnych lepiey szánuią niżli w vczćiwych. O Zydách Lekárzách. O Zydách Lekárzách. O Zydách Lekárzách. TRZECI DOWOD.
Puśćmy mimo się wszytkie inne rzeczy/ dla ktorych się káżdy/ ktokolwiek ma co rozumu/ á vważa słusznie muśi wezdrgnąć ná Zydá Lekárzá/ sam rozum przyrodzony możebydź iásnym dowodem/ że się dobrowolnie káżdy Chrześćiánin w
Skrót tekstu: SleszDow
Strona: 9
Tytuł:
Jasne dowody o doktorach żydowskich
Autor:
Sebastian Sleszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649