... Mowa o tych pętach, które niedawnych dni basza Kantemir rzucił był na tak wiele tysięcy szlachty, kmieciów, szlachcianek, i kmiotowek, i dziateczek niewinnych wszytkich, i prowadził do Hordy, jako ba-
rany do jatek rzeźnik okrutny. Prowadził, ale Pan z wielkiego miłosierdzia swego, na polach pokuckich zastąpił rozbójcom bezecnym, i jako niegdy Faraona gromił, stanąwszy przy filarze ognistym swoim, tak i 20 Czerwca stanął przy ognistym swym krzyżu, (kolumnie swojej, przez którą zwycięża) i gromił wojska tatarskie faraońskim onym podobne, i rozwiązał powrozy z rąk i z nóg wiernych swoich, którzy na wieczną niewolą już byli skazani. Wieciesz teraz
... Mowa o tych pętach, które niedawnych dni basza Kantemir rzucił był na tak wiele tysięcy szlachty, kmieciow, szlachcianek, i kmiotowek, i dziateczek niewinnych wszytkich, i prowadził do Hordy, jako ba-
rany do jatek rzeźnik okrutny. Prowadził, ale Pan z wielkiego miłosierdzia swego, na polach pokuckich zastąpił rozbójcom bezecnym, i jako niegdy Faraona gromił, stanąwszy przy filarze ognistym swoim, tak i 20 Czerwca stanął przy ognistym swym krzyżu, (kolumnie swojej, przez którą zwycięża) i gromił wojska tatarskie faraońskim onym podobne, i rozwiązał powrozy z rąk i z nóg wiernych swoich, którzy na wieczną niewolą już byli skazani. Wieciesz teraz
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 269
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi, I tobie oplatano wonnym kwieciem rogi. Pieśniami brzmiały gaje, brzmiały gęste lasy, Wesołe były wieki, były wdzięczne czasy. Soboń Same owce po górach wolno się pasały, Ani zbójcę, ani się wilków obawały; Dziś się wszyscy za zyskiem bezecnym udali, A Tatarzyn kilkakroć co rok sioła pali. Symich Buhaju, mój buhaju! Nie tak się niedźwiedzi Obawaj, jako gdy nas zdradliwi sąsiedzi Podsiadają. Przedtym nas na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę,
to obyczaje! Symich Faunie! I tyś swych czasów siadał miedzy bogi, I tobie oplatano wonnym kwieciem rogi. Pieśniami brzmiały gaje, brzmiały gęste lasy, Wesołe były wieki, były wdzięczne czasy. Soboń Same owce po górach wolno się pasały, Ani zbójcę, ani się wilków obawały; Dziś się wszyscy za zyskiem bezecnym udali, A Tatarzyn kilkakroć co rok sioła pali. Symich Buhaju, mój buhaju! Nie tak się niedźwiedzi Obawaj, jako gdy nas zdradliwi sąsiedzi Podsiadają. Przedtym nas na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 153
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ abo do Terydy/ Abo Ledy/ i wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pazyfai. Którym więc hałasem Gdy się o to poswarzą/ Niebo aż grzmi czasem I ziemia drży z rumoru. Także się przekrada Od Wulkana i sama. Gdy lada napada Dzieciucha Adonida. Nawet z własnym synem Miewa sprawę. Którym jej tak bezecnym czynem Aż sami się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi zasiada/ barzo za to wstydzą. Coby ledwie przystało nie z Bogów któremu/ Ale i człowiekowi nanikczemniejszemu/ Przetoż się chcą koniecznie reformować w niebie/ I stamtąd ją rugować. A do tego ciebie Zażyć dzieła/ żebyś jej pomyliła szyki/ I
/ ábo do Therydy/ Abo Ledy/ y wszytkie przechodząc niewstydy W byku do Pázyfai. Ktorym więc háłásem Gdy się o to poswárzą/ Niebo áż grzmi czásem Y ziemiá drży z rumoru. Tákże się przekrada Od Wulkaná y sámá. Gdy ládá nápada Dzieciuchá Adonidá. Náwet z własnym synem Miewa sprawę. Ktorym iey ták bezecnym czynem Aż sámi się Bogowie nieśmiertelni brzydzą/ Yże z nimi zásiada/ bárzo zá to wstydzą. Coby ledwie przystało nie z Bogow ktoremu/ Ale y człowiekowi nanikczemnieyszemu/ Przetoż się chcą koniecznie reformowáć w niebie/ Y ztámtąd ią rugowáć. A do tego ciebie Záżyć dziełá/ żebyś iey pomyliłá szyki/ Y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 45
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
ba i przed ludźmi/ że bielszy w oczach/ świetniejszy w oczach ów/ co w barłogu na ulicy wszytek ktostawy jęczy/ abo też w ciężkim więzieniu/ niżeliś ty ze wszytkiemi świetnościami. Bóg na tego miluchno oczy obraca; a od ciebie je odwraca.: ludzie się na tym zmiłują; a za tobą jako bezecnym plują. gdyż nie tak strupy ciała nakażą/ jako kanaki/ perły/ psują duszę. nie tak żelażne kajdany i ciężkie z żelaz łańcuchy ciało na szyjej/ rękach/ goleniach przecierają; jako te złote manele/ bindy perłowe/ łańcuszki złote/ noszenia świetne/ pierścienie kosztowne od miłujących złym afektem darowane/ serce do szczętu
bá y przed ludźmi/ że bielszy w oczách/ świetnieyszy w oczách ow/ co w bárłogu ná vlicy wszytek ktostáwy ięczy/ ábo też w ćiężkim więźieniu/ niżeliś ty ze wszytkiemi świetnośćiámi. Bog ná tego miluchno oczy obraca; á od ćiebie ie odwráca.: ludźie się ná tym zmiłuią; á za tobą iako bezecnym pluią. gdyż nie ták strupy ćiáłá nákáżą/ iáko kánáki/ perły/ psuią duszę. nie ták żeláżne káydány y ćiężkie z żelaz łáńcuchy ćiáło ná szyiey/ rękach/ goleniách przećieráią; iáko te złote mánele/ bindy perłowe/ łáńcuszki złote/ noszenia świetne/ pierśćienie kosztowne od miłuiących złym áffektem dárowáne/ serce do szczętu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 268
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ż serca/ uwłóczeniem czci dojmować będą. Co acz się dobrze po wszytkie lata pokaże jak stateczny/ ale najbarziej w ten czas/ gdy stanie na ganku z trzcinianym instrumentem chcąc graniem swoim dzikie bestie do siebie zwabić/ i one cichemi bydlątkami poczynić/ tam bowiem na niego srodze zarykną/ tam mu ostatnią sławę odejmą/ bezecnym godnym okrutnej śmierci uczynią wrzaskiem swoim. A on miłując i wrzeszczące/ nie się nie chwiejąc w stateczności/ obróci serce do Ojca swego/ i zagra mu w nim uciesznie: Reus est mortis. piosnkę która poczyna: Winien jest śmierci. Długoż mój Ojcze przewłaczasz moje pragnienie/ znieś mię najprędzej z tego świata/
ż sercá/ vwłoczeniem czći doymowáć będą. Co acz się dobrze po wszytkie látá pokaże iák stateczny/ ale naybarźiey w ten czas/ gdy stánie ná ganku z trzćinianym instrumentem chcąc grániem swoim dźikie bestye do siebie zwabić/ y one cichemi bydlątkámi poczynić/ tam bowiem ná niego srodze zarykną/ tam mu ostatnią sławę odeymą/ bezecnym godnym okrutney śmierći vczynią wrzaskiem swoim. A on miłuiąc y wrzeszczące/ nie się nie chwieiąc w statecznośći/ obroći serce do Oycá swego/ y zagra mu w nim vćiesznie: Reus est mortis. piosnkę ktora poczyna: Winien iest śmierći. Długoż moy Oycze przewłaczasz moie pragnienie/ znieś mię nayprędzey z tego światá/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 432
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się Boże takiego rozumu. Słyszę/ że rodzicy jego barzo za nim proszą/ bo jedno to dwoje mieli. Podobno się Panowie dadzą uprosić. A cóż mu uczynią? Obieszą go nogami wzgórę jako żyda. Zetną go/ rozpalonemi kleszczami będą targać/ na koło go wpletą będą go czwiertować/ spalą go. Uczynią go bezecnym/ a imię jego przybiją do progu. Będą go brać na włócznie. Przebiją go kołem * palem.) A co jej uczynią? Będą ją chłostać na progu/ i wyświecą ją z miasta. Utopią ją/ żywo ją pogrzebią. Takci więc bywa/ kto Ojca i Matki słuchać niechce/ robić nie
się Boże tákiego rozumu. Słyszę/ że rodźicy jego barzo za nim proszą/ bo jedno to dwoie mieli. Podobno się Panowie dádzą vprośić. A coż mu ucżynią? Objeszą go nogámi wzgorę jáko żydá. Zetną go/ rospalonemi kleszcżámi będą tárgáć/ ná koło go wpletą będą go cżwiertowáć/ spalą go. Vcżynią go bezecnym/ á imię jego przybiją do progu. Będą go bráć ná włocżnie. Przebiją go kołem * palem.) A co jey vcżynią? Będą ją chłostáć ná progu/ y wyświecą ją z miástá. Vtopią ją/ żywo ją pogrzebią. Tákći więc bywa/ kto Oycá y Matki słucháć niechce/ robic nie
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 122
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612