boków nie puści za klinem, Nie wynidzie spełna rok, obdarzy cię synem. Tylko go jak najrzeźwiej trzeba wtykać w fugi, Żeby się zaś do dziury nie przydawał drugi. 171 (P). PIRWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI
Już to raz, jeśli nie mylę się, drugi, Miły sąsiedzie, prosisz mnie o pługi. Skoro na swoim pozasiewam wzorze, Wtenczas ci mój pług, przyjacielu, zorze. Alboś zapomniał, co przypowieść mówi, Że wprzód Sobkowi, a potem Dobkowi? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża,
boków nie puści za klinem, Nie wynidzie spełna rok, obdarzy cię synem. Tylko go jak najrzeźwiej trzeba wtykać w fugi, Żeby się zaś do dziury nie przydawał drugi. 171 (P). PIRWEJ SOBKOWI, POTEM DOBKOWI
Już to raz, jeśli nie mylę się, drugi, Miły sąsiedzie, prosisz mnie o pługi. Skoro na swoim pozasiewam wzorze, Wtenczas ci mój pług, przyjacielu, zorze. Alboś zapomniał, co przypowieść mowi, Że wprzód Sobkowi, a potem Dobkowi? Znaczni obadwa przodków swych zarobkiem, Lecz przecie siła Sobek ma przed Dobkiem. 172 (F). CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 80
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność, pokój i zabawa, Fraszka Warszawa.
Sam mu Kupido zadaje niewczasy, Sam go na smętne myśli pędzi w lasy, Ani jest wolen przed Wenerą płochą Pod wiejską sochą.
Dlatego i ja ciebie tam prowadzę, Jago, aza twej twardości co radzę, Aza
tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy się żeńcy ścigają w robocie Albo się ptacy pieniem przekrzykują, Gdy słońce czują.
Na nowy co dzień zysk wesoły wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dbać o złoto, nie dbać o klejnoty — To jest wiek złoty.
Przy dobrej myśli, kto ma żyzne pługi, Może i z dworskiej przeszydzać wysługi;
Gdzie laka wolność, pokój i zabawa, Fraszka Warszawa.
Sam mu Kupido zadaje niewczasy, Sam go na smętne myśli pędzi w lasy, Ani jest wolen przed Wenerą płochą Pod wiejską sochą.
Dlatego i ja ciebie tam prowadzę, Jago, aza twej twardości co radzę, Aza
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 164
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę, One wracając się z pasze Kurzą pył, a przed niemi buhaj sobie hasze. Widzieć i czabanów cugi, One jęczą pod jarzmem wywróciwszy pługi. I pszczół pracowite roje, Koło domu igrzyska odprawując swoje. To gdy rzekł lichwiarz Alfiusz, Podobał sobie wiejskie obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy. ODE HORATIANA.
Non ebur, neque aureum Meo renidet in domo lacunar etc. Lib. 2. Ode.
chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę, One wracając się z pasze Kurzą pył, a przed niemi buhaj sobie hasze. Widzieć i czabanów cugi, One jęczą pod jarzmem wywróciwszy pługi. I pszczół pracowite roje, Koło domu igrzyska odprawując swoje. To gdy rzekł lichwiarz Alfiusz, Podobał sobie wiejskie obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy. ODE HORATIANA.
Non ebur, neque aureum Meo renidet in domo lacunar etc. Lib. 2. Ode.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 94
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
jeśli nieszczęścia, czy głupstwa wielkiego. Wtym go zawołał Jowisz i rzecze w te słowa: „Rozumiałeś ty, bracie, iże mędrsza głowa U ciebie niż u Boga, który wszystko umie I gospodarstwo lepiej niźli ty rozumie. Czegoś i sam doświadczył, spróbuj na ten drugi Rok, a według zwyczaju dawnego swe pługi Obróć pilno do rolej, rolą dobrze sprawuj, Słońcem i dżdżem szafować Bogu to zostawuj”. Usłuchał chłop Jowisza i swego pilnował, Rolą, jak mógł najlepiej, tak ją uprawował. Na słońce nic nie wołał, na deszcz nie narzekał, Bo po złym urodzaju tego się odrzekał.
Przyszło żniwo, zboża zbyt gęste
jeśli nieszczęścia, czy głupstwa wielkiego. Wtym go zawołał Jowisz i rzecze w te słowa: „Rozumiałeś ty, bracie, iże mędrsza głowa U ciebie niż u Boga, który wszystko umie I gospodarstwo lepiej niźli ty rozumie. Czegoś i sam doświadczył, spróbuj na ten drugi Rok, a według zwyczaju dawnego swe pługi Obróć pilno do rolej, rolą dobrze sprawuj, Słońcem i dżdżem szafować Bogu to zostawuj”. Usłuchał chłop Jowisza i swego pilnował, Rolą, jak mógł najlepiej, tak ją uprawował. Na słońce nic nie wołał, na deszcz nie narzekał, Bo po złym urodzaju tego się odrzekał.
Przyszło żniwo, zboża zbyt gęste
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 93
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Punkt I. Punkt I. Nadobnej Paskwaliny Punkt I. Nadobnej Paskwaliny. Punkt I. Nadobnej Paskwaliny PUNKT II.
A Jak skoro ku Morzu pochylił się złoty Nisko Febus/ na gony i lube pieszczoty Rozigranych Delfinów poglądając mile/ Której zwłaszcza zwierzętom/ nakochanszej chwilę Trzody z pola zbiegają/ i doródne cugi Narobionych czabanów wywróciwszy pługi; Każda dusza ku swemu bierze się wczasowi/ Sama prócz Paskwalina, jako zastanowi Rzeczy w domu/ i rząd ich starej zleci Steli/ W drogę swoję wychodzi. Więc z owych manelli I trzesidł/ i kanaków/ i w łokiec wiązanych Wstąg francuskich/ i peruk różno pokudłanych Rozbierze się/ a ostrą włoży włosiennicę/
Punkt I. Punkt I. Nadobney Pasqualiny Punkt I. Nadobney Pasqualiny. Punkt I. Nadobney Pásquáliny PVNKT II.
A Iák skoro ku Morzu pochylił się złoty Nisko Phebus/ ná gony y lube pieszczoty Rozigránych Delfinow poglądáiąc mile/ Ktorey zwłaszcza zwierzętom/ nakochánszey chwilę Trzody z polá zbiegáią/ y dorodne cugi Nárobionych czábánow wywrociwszy pługi; Káżda duszá ku swemu bierze się wczásowi/ Sáma procz Pasqualina, iáko zastánowi Rzeczy w domu/ y rząd ich stárey zleci Stelli/ W drogę swoię wychodzi. Więc z owych manelli Y trzesidł/ y kánakow/ y w łokiec wiązánych Wstąg fráncuskich/ y peruk rożno pokudłánych Rozbierze się/ á ostrą włoży włosiennicę/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 48
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
przegrali Król Szwedzki uchodzi do Turek z Mazepą Część pierwsza. Bender pograniczna Forteca Turecka, do której Król Szwedzki uszedł
MIejsce jest, które równo imię z czasem mieni, Nad brzegiem, gdzie się bystry Dniestr wswym toku pieni; Raz będzie uroczyszczem, miastem zaś raz drugi Z tąd kozaków, a z tamtąd Turków orzą pługi, Brzeg graniczny, przed laty zwano go Tekinem, Teraz zowią Benderem, krai chlebem i winem Buiny pod sobą mając, a stej i stej strony, Tatarów i Wołochów, dla swojej obrony. Tu się oparł Król Szwedzki; lub nieco zabawił, Nim się dla zwłoki Turków ostróżnej, przeprawił; Wszakże i
przegrali Krol Szwedzki uchodzi do Turek z Mazepą Część pierwsza. Bender pograniczna Forteca Turecka, do ktorey Krol Szwedzki uszedł
MIeysce iest, ktore rowno imie z czasem mieni, Nád brzegiem, gdzie się bystry Dniestr wswym toku pieni; Raz będzie uroczyszczem, miástem zaś ráz drugi Z tąd kozakow, á z tamtąd Turkow orzą pługi, Brzeg graniczny, przed laty zwano go Tekinem, Teraz zowią Benderem, krai chlebem y winem Buiny pod sobą maiąc, á ztey y ztey strony, Tátárow y Wołochow, dla swoiey obrony. Tu się oparł Krol Szwedzki; lub nieco zábawił, Nim się dla zwłoki Turkow ostrożney, przeprawił; Wszakże y
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 11
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze mając przykład świeży przed oczami, Zostawują swe pługi i radła z bronami, Na kościoły, na domy śpiesznie uciekają, Kiedy widzą, że drzewa mało pomagają, I patrzają z wysoka, jako mocną pięścią, Paznokciami, zębami częścią woły, częścią Konie tłucze i kąsa i musi być przedniem Zawodnikiem koń, który może uciec przed niem.
VIII.
Widzieć było i słyszeć
wieczny, Z którego się nie ockną aż w dzień ostateczny. Inszy wszyscy, co mieli na bieg prędsze nogi, Uciekali tam i sam pędem w różne drogi. Bieżałby beł za niemi jeszcze dalej śladem, Jeno że się obrócił i udał się zadem.
VII.
Oracze mając przykład świeży przed oczami, Zostawują swe pługi i radła z bronami, Na kościoły, na domy śpiesznie uciekają, Kiedy widzą, że drzewa mało pomagają, I patrzają z wysoka, jako mocną pięścią, Paznokciami, zębami częścią woły, częścią Konie tłucze i kąsa i musi być przedniem Zawodnikiem koń, który może uciec przed niem.
VIII.
Widzieć było i słyszeć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 232
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Niechciało mi się tedy zniemi drażnić bo lud dobry tylko że zrojnowany od Nieprzyjaciela. Pisałem do Chorągwi albo się tym jako na przeszły Miesiąc kontentujcie to jest po 20. Talarów albo mię stąd sprowadzcie bo ja się tego niepodejmuję być Mordercą nad ludźmi którzy są Federati Nie Nieprzyjaciele nasi Conclusum tedy że by podzielić pługi na kompaniją a każdy uswego chłopa niech wybiera jako może. Tak ci się stało przysłali Czeladź i każdy sobie wyciągał co mógł mnie kazano postaremu nie zjeżdżac dla porządku nad Czeladzią ze by Ekscessów nierobili kto tedy przędej wystraszył piniądzę to przędzej pojechał i chłop z nim że by oddawał z rąk swoich piniądze. Jam
Niechciało mi się tedy zniemi draznic bo lud dobry tylko że zroynowany od Nieprzyiaciela. Pisałęm do Chorągwi albo się tym iako na przeszły Miesiąc kontentuycie to iest po 20. Talarow albo mię ztąd sprowadzcie bo ia się tego niepodeymuię bydz Mordercą nad ludzmi ktorzy są Federati Nie Nieprzyiaciele nasi Conclusum tedy że by podzielić pługi na kompaniią a kozdy uswego chłopa niech wybiera iako może. Tak ci się stało przysłali Czeladz y kozdy sobie wyciągał co mogł mnie kazano postaremu nie ziezdzac dla porządku nad Czeladzią ze by Excessow nierobili kto tedy przędey wystraszył piniądzę to przędzey poiechał y chłop z nim że by oddawał z rąk swoich piniądze. Iam
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 64v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
chłopa niech wybiera jako może. Tak ci się stało przysłali Czeladź i każdy sobie wyciągał co mógł mnie kazano postaremu nie zjeżdżac dla porządku nad Czeladzią ze by Ekscessów nierobili kto tedy przędej wystraszył piniądzę to przędzej pojechał i chłop z nim że by oddawał z rąk swoich piniądze. Jam zaś na swój poczet wziął Pługi którem rozumiał alias którzy się oto prosili i dokupowali juzem tedy miał wolniejszą głowę miałem wygodę wszelką in victualibus. wszystko było co Człowiek zamyślił trunki dobre osobliwie miody których tam Obywatele sami niepiją ale zważywszy do inszych Prowincyj Okrętami posyłają ryb wszelakich siła dwa szelągi lipskie które czynią 4 grosze Polskie Posławszy do Niewodu to przyniósł Chłop
chłopa niech wybiera iako może. Tak ci się stało przysłali Czeladz y kozdy sobie wyciągał co mogł mnie kazano postaremu nie ziezdzac dla porządku nad Czeladzią ze by Excessow nierobili kto tedy przędey wystraszył piniądzę to przędzey poiechał y chłop z nim że by oddawał z rąk swoich piniądze. Iam zas na swoy poczet wziął Pługi ktorem rozumiał alias ktorzy się oto prosili y dokupowali iuzem tedy miał wolnieyszą głowę miałęm wygodę wszelką in victualibus. wszystko było co Człowiek zamyslił trunki dobre osobliwie miody ktorych tam Obywatele sami niepiią ale zwazywszy do inszych Prowincyi Okrętami posyłaią ryb wszelakich siła dwa szelągi lipskie które czynią 4 grosze Polskie Posławszy do Niewodu to przyniosł Chłop
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 64v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dał wieś za dziecię i, co ma, połowę; Żeby się nie rodziło, ubogi chłop krowę. Gdyż go więcej do roku, cóż, nim go dochowa Do dwudziestu i dalej, kosztuje, niż krowa. 281. CHOREMU PÓKI DUSZE, PÓTY NADZIEJE NA TOŻ DRUGI RAZ
W nadzieję sforne woły kmieć zaprząga w pługi, W nadzieję się dalekiej flis podjął żeglugi, W nadzieję żołnierzowi śmiałemu krew tania, W nadzieję, kto zakochał, koszt łoży i kłania, W nadzieję żak szkół, praktyk pilnuje ratusza, W nadzieję kupiec w drogę złą i trudną rusza; Wszytkim w oczach, ktokolwiek co robi, nadzieja, Że też i w
dał wieś za dziecię i, co ma, połowę; Żeby się nie rodziło, ubogi chłop krowę. Gdyż go więcej do roku, cóż, nim go dochowa Do dwudziestu i dalej, kosztuje, niż krowa. 281. CHOREMU PÓKI DUSZE, PÓTY NADZIEJE NA TOŻ DRUGI RAZ
W nadzieję sforne woły kmieć zaprząga w pługi, W nadzieję się dalekiej flis podjął żeglugi, W nadzieję żołnierzowi śmiałemu krew tania, W nadzieję, kto zakochał, koszt łoży i kłania, W nadzieję żak szkół, praktyk pilnuje ratusza, W nadzieję kupiec w drogę złą i trudną rusza; Wszytkim w oczach, ktokolwiek co robi, nadzieja, Że też i w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 164
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987