tej i przeklętej oziębłości tracić musiemy. Nie wątpię, że już doszło do uszu W. K. Mści, że w tym tygodniu w kilkanastu kornetów z kilką kompanij draganów nie przyjaciel wpadszy, Łasin miasteczko i innych trzy wsi spalił, a gotuje się znowu i na coś większego. Mógłby być połów dobry na tak bezpiecznego nieprzyjaciela, kiedyby kim było począć. Okręty te dwa ostatnie W. K. Mści już nazad do Gdańska wróciły; nieprzyjacielskie stoją pod Gdańskiem, ale bardzo daleko, i niezawsze wszystkie; mogłoby się z nimi szczęścia spróbować, tylko się także na defect pieniędzy marynarzom Pan Poza uskarża. Donioższy to tedy wszystko do
tej i przeklętej oziębłości tracić musiemy. Nie wątpię, że już doszło do uszu W. K. Mści, że w tym tygodniu w kilkanastu kornetów z kilką kompanij draganów nie przyjaciel wpadszy, Łasin miasteczko i innych trzy wsi spalił, a gotuje się znowu i na coś większego. Mógłby być połów dobry na tak bespiecznego nieprzyjaciela, kiedyby kim było począć. Okręty te dwa ostatnie W. K. Mści już nazad do Gdańska wróciły; nieprzyjacielskie stoją pod Gdańskiem, ale bardzo daleko, i niezawsze wszystkie; mogłoby się z nimi sczęścia spróbować, tylko się także na defect pieniędzy marynarzom Pan Poza uskarża. Donioższy to tedy wszystko do
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 66
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
własność/ insza cera. Smutek tam w sercu i złość zasadza stolicę/ Nie wiele słów usłyszysz/ lecz czujną źrzenicę. W księgach/ ba i w czytaniu. Mało sypia taki. O o byczaje niedba/ chłop jest ladajaki. Na co umysł zaweźmie/ zwykł dokazać tego/ Nic nie rozumie w świecie sobie bezpiecznego. K nienawiści sposobne serce zawsze nosi/ Nikomu nic nie rad da/ i o nic nie prosi. Wiele chce/ a grosz ściszka/ pełen w sercu zdrady/ Ale prędzej ucieknie/ niż stanie do zwady. Greckiej płci/ yp łotnistej/ twarz tatarska zgoła/ Poznać Melancholika z twarzy/ ba i z czoła
własność/ insza cerá. Smutek tám w sercu y złość zásadza stolicę/ Nie wiele słow vsłyszysz/ lecz czuyną źrzenicę. W kśięgách/ bá y w czytániu. Máło sypia táki. O o byczáie niedba/ chłop iest ládáiáki. Ná co vmysł záweźmie/ zwykł dokázáć tego/ Nic nie rozumie w świećie sobie bezpiecznego. K nienawiśći sposobne serce záwsze nośi/ Nikomu nic nie rad da/ y o nic nie prośi. Wiele chce/ á grosz śćiszka/ pełen w sercu zdrády/ Ale prędzey vćieknie/ niż stánie do zwády. Greckiey płći/ yp łotnistey/ twarz tátárska zgołá/ Poznáć Melánkoliká z twarzy/ bá y z czołá
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Ev
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
ano starzec nad tobą ponury Utopiwszy skąpy wżrok w tablicy kamiennej, Kreśli termin twym latom, termin nieodmienny. Diamentem Atropo rachuje godziny, Ty, jako nieostrożne igrają dzieciny, Gonisz tańcem po ledzie cygę malowaną, Lub zawody i polem bawisz się z Dianą.
Jeśli mój Aleksander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeśli ród nad Atlanta, jeśli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Priamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Stąd, gdzie Tule
ano starzec nad tobą ponury Utopiwszy skąpy wżrok w tablicy kamiennej, Kreśli termin twym latom, termin nieodmienny. Dyamentem Atropo rachuje godziny, Ty, jako nieostrożne igrają dzieciny, Gonisz tańcem po ledzie cygę malowaną, Lub zawody i polem bawisz się z Dyaną.
Jeśli mój Alexander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeżli ród nad Atlanta, jeżli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Pryamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Ztąd, gdzie Tule
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
/ i zasługi mu przywiętsza. Pojźrzy mi i na dzisiejszych Ruskich SS. Męczenników Hliba i Borysa/ od rodzonego swego Książęcia Swatopołka pomordowanych/ Świętych Relikwij Przeniesienie: jak je Pan i jakimi ozdabia Ciała ich niesprochniałościami/ przewdzięcznemi zapachami nadaje/ Cudami wsławia/ i wieńcem sławy nieustającego królestwa koronuje. Patrz Prawosławny Czytelniku/ aby u bezpiecznego portu Święci stanęli/ jak krwią swoją zafarbowali życia tego pręty/ aby wcześnie przez nie szczęśliwi ku Świętej Prababie swojej Olze/ i ku miłemu rodzicowi swemu Błogosławionemu Włodzimierzowi; a co nadewszystko/ ku szczęściu ostatniemu/ Bogu mówię/ którego się wiecznie nasycają już słodkości/ koronowaną słusznie jako zwiciężcy nawą przypłynęli: a ucz się
/ y zasługi mu przywiętsza. Poyźrzy mi y ná dźisieyszych Ruskich SS. Męczennikow Hlibá y Borisá/ od rodzonego swego Xiążęćiá Swátopołká pomordowánych/ Swiętych Reliquiy Przenieśienie: iák ie Pan y iákimi ozdabia Ciáłá ich niesprochniáłośćiámi/ przewdźięcznemi zapáchámi nádáie/ Cudámi wsławia/ y wieńcem sławy nieustáiące^o^ krolestwá koronuie. Pátrz Práwosławny Czytelniku/ áby v bespiecznego portu Swięći stánęli/ iák krwią swoią záfárbowáli żyćiá te^o^ pręty/ áby wczesnie przez nie szczęśliwi ku Swiętey Prábábie swoiey Olze/ y ku miłemu rodźicowi swemu Błogosłáwionemu Włodzimierzowi; á co nádewszystko/ ku szczęśćiu ostátniemu/ Bogu mowię/ ktorego się wiecznie násycáią iuż słodkośći/ koronowáną słusznie iáko zwićiężcy nawą przypłynęli: á vcz się
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 105.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
złemi utrapionych Chwały jest raczej godna, aniżli sromoty, A tem więcej niewinnej, tem więcej sieroty.
XV.
O mocny Boże, jako często ludzie błądzą! Jako źle i omylnie czasem rzeczy sądzą! Birena niecnotliwe sprawy i przeklęte Rozumieją pobożne i mają za święte! Już żeglarze i wiosła i żagle do biegu Podawszy, bezpiecznego odjeżdżali brzegu I nieśli, radzi słońcu i pięknej pogodzie, Książęcia zelandzkiego po głębokiej wodzie.
XVI.
Już jem wszytkie, a wszytkie z oczu zuciekały Granice Olandiej i pozad zostały, Bo aby mogli minąć królestwo Fryzjej, W prawy bok obracali stery ku Szkocjej, Kiedy wiatry okrutne i srogie powstały, Które je trzy dni
złemi utrapionych Chwały jest raczej godna, aniżli sromoty, A tem więcej niewinnej, tem więcej sieroty.
XV.
O mocny Boże, jako często ludzie błądzą! Jako źle i omylnie czasem rzeczy sądzą! Birena niecnotliwe sprawy i przeklęte Rozumieją pobożne i mają za święte! Już żeglarze i wiosła i żagle do biegu Podawszy, bezpiecznego odjeżdżali brzegu I nieśli, radzi słońcu i pięknej pogodzie, Książęcia zelandzkiego po głębokiej wodzie.
XVI.
Już jem wszytkie, a wszytkie z oczu zuciekały Granice Olandyej i pozad zostały, Bo aby mogli minąć królestwo Fryzyej, W prawy bok obracali sztyry ku Szkocyej, Kiedy wiatry okrutne i srogie powstały, Które je trzy dni
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 200
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, tego nikt znający ludzi w Rzplitej tuszyć sobie nie może, póki w teraźniejszej rządu i rad formie jesteśmy, które każdy i zawsze zepsować może.
Już tedy z tych kilkunastu dotąd roztrząśnionych sposobów utrzymywania sejmów dosyć, zda mi się, pokazało się jawnie, że żaden z nich nic w sobie pewnego, gruntownego i tak bezpiecznego nie ma, iż który by kolwiek czy wszystkie razem były od Rzplitej zażyte, moglibyśmy się z nich dochodzenia wszystkich ordynaryjnych sejmów nieomylnego spodziewać. Zatym naturalnie zdaje mi się wypływać z nieskuteczności tych wszystkich sposobów ten następujący dyskurs. § 18 Co rozumieć o tych maksymach: fatis suis permittendam esse Rempublicam. Polska nierządem i
, tego nikt znający ludzi w Rzplitej tuszyć sobie nie może, póki w teraźniejszej rządu i rad formie jesteśmy, które każdy i zawsze zepsować może.
Już tedy z tych kilkunastu dotąd roztrząśnionych sposobów utrzymywania sejmów dosyć, zda mi się, pokazało się jawnie, że żaden z nich nic w sobie pewnego, gruntownego i tak bezpiecznego nie ma, iż który by kolwiek czy wszystkie razem były od Rzplitej zażyte, moglibyśmy się z nich dochodzenia wszystkich ordynaryjnych sejmów nieomylnego spodziewać. Zatym naturalnie zdaje mi się wypływać z nieskuteczności tych wszystkich sposobów ten następujący dyskurs. § 18 Co rozumieć o tych maksymach: fatis suis permittendam esse Rempublicam. Polska nierządem i
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 156
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
któremu miłe niesnaszki/ miłe bunty/ miła wojna domowa/ dawno już czci odsądzono/ a nietylko Szlachectwa; ale i z pośrzodka żywych precz wyrzucono/ i z Ksiąg pamięci wymazano. Ille nefarius et sine gente,tribuque mihi esto, qui ciuile cupit ferrum et execrabile bellum. Co bowiem pod taki czas jest bezpiecznego: najazdy/ wydzierstwa morderstwa/ zabójstwa/ gwałty/ ludzi wielkich gęste śmierci/ kościołów spustoszenie/ zniszczenie miast/ Państwa wszystkiego splundrowanie/ i wielkie przerzedzenie. Idem de Tranq: Anim. Polyb: VI. Szlachcica Polskiego. Eurip: Erecht. Cicero pro Milone. Am bros: de Officijs. Archidam ap. I
ktoremu miłe niesnaszki/ miłe bunty/ miła woyná domowa/ dawno iuż czći odsądzono/ á nietylko Szláchectwá; ále y z pośrzodká żywych precz wyrzucono/ y z Xiąg pámięći wymázano. Ille nefarius et sine gente,tribuque mihi esto, qui ciuile cupit ferrum et execrabile bellum. Co bowiem pod táki czás iest bespiecznego: naiázdy/ wydzierstwá morderstwá/ zaboystwá/ gwałty/ ludzi wielkich gęste śmierći/ kośćiołow spustoszenie/ znisczenie miast/ Páństwá wszystkiego splundrowánie/ y wielkie przerzedzenie. Idem de Tranq: Anim. Polyb: VI. Szláchćicá Polskiego. Eurip: Erecht. Cicero pro Milone. Am bros: de Officijs. Archidam ap. I
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: F4
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
jako wojewodzina cyl trzyma przed ołtarzem i skini się niby w dalmatyce, ostatnia z kościoła, aby jej nie przyganiono, kiedy lektykę swoję pod biczem jako cepami bykowcowym dla niesfory w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac i w nim skarbiec dla sforcowania tej dostatniej aparencji i depozytu bezpiecznego? Facjatę dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderoba jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez
jako wojewodzina cyl trzyma przed ołtarzem i skini się niby w dalmatyce, ostatnia z kościoła, aby jej nie przyganiono, kiedy lektykę swoję pod biczem jako cepami bykowcowym dla niesfory w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac i w nim skarbiec dla sforcowania tej dostatniej aparencyi i depozytu bezpiecznego? Facyjatę dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderobą jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Miast Wolnych Cesarskich i Prowincjalnych dawniejszych liczono czasów 225 teraz mniejsza ich liczba. I to notandum, że też Miasta wolne uczynili sobie Przymierze, albo Ligę nie rozerwaną, które nazwali Faedus Hanseaticum; a same Miasta taką Ligę trzymające nazwały się Hanseaticae, co uczyniły, broniąc się od Hunnów i innych Nieprzyjaciół, partim dla handlu bezpiecznego na Morzu i rzekach. Co te Faedus vi vocis sonat, wyłożyłem wyżej pod tytułem NOWA MAPA MIAST. Miasta te Anseatyczne tak się były Morską Potencją, i Kointeliencją z sobą wsławiły, a przytym bogactwem, że i Potężni Monarchowie przyjaźni ich Pretendowali, a dostąpiwszy, z niej profitowali. Ich mediacją wielkie Monarchów
Miast Wolnych Cesarskich y Prowincyalnych dawnieyszych liczono czasow 225 teraz mnieysza ich liczba. Y to notandum, że też Miasta wolne uczynili sobie Przymierze, albo Ligę nie rozerwaną, ktore nazwali Faedus Hanseaticum; a same Miasta taką Ligę trzymaiące nazwały sie Hanseaticae, co uczyniły, broniąc się od Hunnow y innych Nieprzyiacioł, partim dla handlu bespiecznego na Morzu y rzekach. Co te Faedus vi vocis sonat, wyłożyłem wyżey pod tytułem NOWA MAPPA MIAST. Miasta te Anseatyczne tak się były Morską Potencyą, y Kointelliencyą z sobą wsławiły, a przytym bogactwem, że y Potężni Monarchowie przyiazni ich Pretendowali, a dostąpiwszy, z niey profitowali. Ich medyacyą wielkie Monarchow
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 507
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pokojach stojące, porządkiem swym idą: Jako więc po Scyryiskich gdy nad Meotydą, Rozkoszuje zwycięstwach Amazonek grono: Tu dopiero Ulisses to w oczy, to włono Każdej wejźrzy; ale w noc i blask świec jarzących, Wzrok mylą: i skład przytym jednaki leżących. Przecięż z twarzy wyniosłej, przecięż z bezpiecznego Weyźrzenia: więc że mało wstydy Panieńskiego Przestrzegał: trochę go już poznawa; i z boku, Towarzyszowi swemu skazuje po oku. I gdyby go ku sobie przytuliwszy mile Sama Deidamia, przez różne fortyle To w szatach to na głowie poprawując stroju: To wstwania, to broniąc częstego napoju Nie taiła ostróżnie: choć i w
pokoiách stoiące, porządkiem swym idą: Iáko więc po Sćyryiskich gdy nád Meotydą, Roskoszuie zwyćięstwách Amázonek grono: Tu dopiero Vlisses to w oczy, to włono Káżdey weyźrzy; ále w noc y blásk świec iárzących, Wzrok mylą: y skład przytym iednáki leżących. Przećięż z twarzy wyniosłey, przećięż z beśpiecznego Weyźrzenia: więc że máło wstydy Pánieńskiego Przestrzegał: trochę go iuż poznawa; y z boku, Towárzyszowi swemu skázuie po oku. Y gdyby go ku sobie przytuliwszy mile Sámá Deidámiá, przez rożne fortyle To w szátách to ná głowie popráwuiąc stroiu: To wstwánia, to brońiąc częstego napoiu Nie táiłá ostrożnie: choć y w
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 141
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700