ręce mu włożyli/ którym jakoby tę Unią/ i wszytkie na niej uchwalone Artykuły przyjął/ potwierdził/ i ostatnią wolą swoją/ odchodząc z tego świata/ zapieczętował. Nie mniej też i Cesarz Palaeolog/ acz był udarowany wielkimi podarkami/ i zniewolony jeszcze więtszymi obietnicami/ trwożył się na myśli/ i niemógł wolnego i bezpiecznego sumnienia mieć. A z niepociesznych nowin/ które do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkach w Państwa Gręckie Turków/ poznał swój występek/ którym Boga obraził/ przedawszy za złoto sumnienie swoje. Tamże w Syllibriej wpadszy wrospacz/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam diabeł Apologia z piekła
ręce mu włożyli/ ktorym iákoby tę Vnią/ y wszytkie ná niey vchwalone Artykuły przyiął/ potwierdźił/ y ostátnią wolą swoią/ odchodząc z tego świátá/ zápiecżętował. Nie mniey też y Cesarz Pálaeolog/ ácz był vdárowány wielkimi podárkámi/ y zniewolony ieszcze więtszymi obietnicámi/ trwożył sie ná myśli/ y niemogł wolnego y bespiecżnego sumnienia mieć. A z niepoćiesznych nowin/ ktore do niego przychodziły/ o gwałtownych wtarczkách w Páństwá Gręckie Turkow/ poznał swoy występek/ ktorym Bogá obráźił/ przedawszy zá złoto sumnienie swoie. Támże w Syllibriey wpadszy wrospácż/ nagle zdechł. Apologia Sap. c. 1. Do Narodu Ruskiego. Sam dyabeł Apologia z piekłá
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i nie w Warszawie, kiedy senat wstaje. Szczególni przeto
przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i nie w Warszawie, kiedy senat wstaje. Szczególni przeto
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 311
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ łańcuch na biodrach/ miecz nad głową obojętny/ woda pod nogami głęboka/ ogień po stronach nieugaszony/ ze wsząd wołania/ że wsząd strach/ ze wsząd prześladowania/ Biada w mieściech i we wsiach/ biada w polach i dąbrowach/ biada w górach i przepaściach ziemie. Niemasz żadnego miejsca spokojnego/ ani pomieszkania bezpiecznego. Dzień w boleściach i ranach/ noc w stękaniu i wzdychaniu. Lato znojne ku zemdleniu/ Zima mroźna ku śmierci: Mizernie bowiem nagość cierpię/ i aż na śmierć prześladowana bywam. Przedtym śliczna i bogata/ teraz zeszpecona i uboga: Niegdy Królowa wszystkiemu światu ulubiona/ teraz od wszystkich wzgardzona i strapiona. Sam do
/ łáńcuch ná biodrách/ miecż nád głową oboiętny/ wodá pod nogámi głęboká/ ogien po stronách nieugászony/ ze wsząd wołánia/ że wsząd strách/ ze wsząd prześládowania/ Biádá w mieśćiech y we wśiách/ biádá w polách y dąbrowách/ biádá w gorách y przepáśćiách źiemie. Niemász żadnego mieyscá spokoynego/ áni pomieszkánia bespiecżnego. Dźień w boleśćiách y ránách/ noc w stękániu y wzdychániu. Láto znoyne ku zemdleniu/ Zimá mroźna ku śmierći: Mizernie bowiem nágość ćierpię/ y áż ná śmierć prześládowána bywam. Przedtym ślicżna y bogáta/ teraz zeszpecona y vboga: Niegdy Krolowa wszystkiemu świátu vlubiona/ teraz od wszystkich wzgárdzona y strapiona. Sám do
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 1
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
uczynił. Jest chęć i wola moja, aby WW. Ojcowie, i w samym Zamku swoje mieli reclinatorium, ale sine praejudicio opisaniu Fortec
pogranicznych Koronnych, ad decorem tylko et conservationem poważnej na tym miejscu Kaplice, ad commodum intra manentium a zwłaszcza Praesidiariorium spirituale obsequium, et in casum esxcursionis hostilis , póki miasto do zamknięcia bezpiecznego nieprzyjdzie, na schronienie się z obrazem et cum pia supellectili. Ale nie na zawsze w takiej frekwencji, jakiej teraz koniecznie w kilkanastu osobach J. N. Loci Ordynarijusz po Wielebnych Ojcach wyciąga. Czego ja pojąć nie mogę. Gdyż wszystkie prawie po Świecie Polskim Kolegia, Konwenty et quaevis claustralia Domicilia, które teraz
uczynił. Jest chęć y wola moia, aby WW. Oycowie, y w samym Zamku swoie mieli reclinatorium, ale sine praejudicio opisaniu Fortec
pogranicznych Koronnych, ad decorem tylko et conservationem poważney na tym mieyscu Kaplice, ad commodum intra manentium a zwłaszcza Praesidiariorium spirituale obsequium, et in casum esxcursionis hostilis , póki miasto do zamknięcia bespiecznego nieprzyidzie, na schronienie się z obrazem et cum pia supellectili. Ale nie na zawsze w takiey frekwencyi, iakiey teraz koniecznie w kilkanastu osobach J. N. Loci Ordynaryiusz po Wielebnych Oycach wyciąga. Czego ia poiąć nie mogę. Gdysz wszystkie prawie po Świecie Polskim Collegia, Konwenty et quaevis claustralia Domicilia, które teraz
Skrót tekstu: KoniecJATestKrył
Strona: 413
Tytuł:
Testament
Autor:
Jan Aleksander Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
na górze stojących kule przenosiły. Potym eks konsylio bellico piechoty codzień przez tydzień, po pięćdziesiąt od chorągwi komenderowani, rąbali las, który jak wyrąbali tak, że wozy mogły pość, wedle kolumny, przez niego, zostawiwszy pod każdą chorągwią tylko po dwanaście wozów, a resztę popaliwszy, ruszyliśmy się. Do którego bezpiecznego miejsca, albo raczej przejścia, salwowały nas z jednej strony błota, a z drugiej Prut rzeka. Na odwodzie zaś szła piechota i armaty z generałem artyleryji, natenczas Kątskim, wojewodą kijowskim, który bardzo chwalebnie obstawał w odwodzie, bo tak komunik turecki nacierał na niego, że aż niektórzy z nich za szpansrejter, alias
na górze stojących kule przenosiły. Potym ex consilio bellico piechoty codzień przez tydzień, po pięćdziesiąt od chorągwi komenderowani, rąbali las, który jak wyrąbali tak, że wozy mogły pość, wedle kolumny, przez niego, zostawiwszy pod każdą chorągwią tylko po dwanaście wozów, a resztę popaliwszy, ruszyliśmy się. Do którego bespiecznego miejsca, albo raczej przejścia, salwowały nas z jednej strony błota, a z drugiej Prut rzeka. Na odwodzie zaś szła piechota i armaty z generałem artyleryji, natenczas Kątskim, wojewodą kijowskim, który bardzo chwalebnie obstawał w odwodzie, bo tak kommunik turecki nacierał na niego, że aż niektórzy z nich za szpansrejter, alias
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 89
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
słowem/ wprzód sam rzeczą/ i skuteczną pokorą z drugiemi grzesznikami do chrztu się Janowego pospieszył. Kiedy się przed opowiadaniem nauki/ na ostry post/ i wydzieloną od zgiełku pospolitego bogomyślność udał etc. I tać ta uwaga a rozsądna refleksia do spraw naszych sporządzenia nie mniej jest/ niż oko ciału do robotu/ i chodzenia bezpiecznego potrzebna. Albowiem jako oko widząc przed sobą/ na czymbyś się potknąć i potrącić mógł/ strzeże się; tak rozsądek i uwaga przeglądając wszytkie niebezpieczeństwa/ na którebyśmy napaść mogli/ ich się wystrzega i chroni. Jako oko widząc swój kres/ i termin/ nim się kieruje i nie błądzi: tak uwaga kładąc
słowem/ wprzod sam rzeczą/ y skuteczną pokorą z drugiemi grzeszńikámi do chrztu się Iánowego pospieszył. Kiedy się przed opowiádaniem náuki/ ná ostry post/ y wydźieloną od zgiełku pospolite^o^ bogomyślność udał etc. I táć tá vwágá á rozsądna reflexia do spraw nászych sporządzeniá nie mniey iest/ niż oko ćiáłu do robotu/ y chodzeniá bespiecznego potrzebna. Albowiem iáko oko widząc przed sobą/ ná czymbyś się potknąć y potrąćić mogł/ strzeże się; tak rozsądek y vwága przeglądáiąc wszytkie niebespieczeństwá/ ná ktorebysmy nápáść mogli/ ich się wystrzega y chrońi. Iáko oko widząc swoy kres/ y termin/ nim się kieruie y nie błądźi: ták uwágá kłádąc
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 297
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
fortecy chcieli atakować oblegających, Czyli z któryzkolwiek strony dającym sukurs obleżonej fortecy. 3tio. Tak oboc swój formują oblegający, aby zewsząd przerznęli wszystkie pasy do fortecy, i wszelką odjęli komunikacją obleżonym. Któraby mogła amunicyj, prowiantów, i praesidium dodawać. 4to. Gdyby niebyło tak bliskiego fortecy i sposobnego miejsca, dla bezpiecznego osadzenia dział i moździerzy, z których by skutecznie bombardować się mogła forteca. To fosy różnemi anfraktami kopią oblegający, to jest Aprosze, któremi idąc zbliżyc się dostatecznie mogą ku fortecy, osobliwie w tę stronę, która się być zda najsłabsza. J w tej bliskości wysypują baterię, aby na nich osadzone działa rozwalać mogły,
fortecy chcieli attákowáć oblegaiących, Czyli z ktoryzkolwiek strony dáiącym sukkurs obleżoney fortecy. 3tio. Ták oboc swoy formuią oblegaiący, áby zewsząd przerznęli wszystkie passy do fortecy, y wszelką odięli kommunikácyą obleżonym. Ktoraby mogła ammunicyi, prowiantow, y praesidium dodawáć. 4to. Gdyby niebyło ták bliskiego fortecy y sposobnego mieysca, dla bezpiecznego osadzenia dział y mozdzierzy, z ktorych by skutecznie bombardowáć się mogła forteca. To fossy rożnemi anfraktami kopią oblegáiący, to iest Aprosze, ktoremi idąc zbliżyc się dostatecznie mogą ku fortecy, osobliwie w tę stronę, ktora się bydź zda naysłabsza. J w tey bliskości wysypuią bateryę, áby ná nich osadzone działa rozwaláć mogły,
Skrót tekstu: BystrzInfPolem
Strona: K
Tytuł:
Informacja polemiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
kto z nas pod ten czas sieroctwa szczęśliwszy i bezpieczniejszy. Sieroctwo Apostołskie. Interregnum albo Dubrauius lib. 17. Sieroctwo Apostołów. Pierwszy warunek bezpieczeństwa każdej Korony jest Prudentia Gubernatoris, Mądrość tego który Koroną rządzi.
SOcrates on wielki czasów swoich Filozof powiedział/ że każda Rzeczpospolita tego potrzebuje do dostojeństwa swojego/ czego okręt do zeglowania bezpiecznego: Okręt niechaj będzie mocno i trwało zbudowany/ dobrym żelazem okowany/ wszytkiemi instrumentami potrzebnymi opatrzony/ armatą pewną i dobrą uzbrojony/ jeśli nie ma Sternika dobrego i Mądrego/ prędko się na skale upadszy rozbije i potrzaska/ albo od różnych nawałności i impetów wód morskich zbity zatonie/ albo w moc i w ręce nieprzyjacielskie przydzie
kto z nas pod ten czás śieroctwá szczęśliwszy y beśpiecznieyszy. Sieroctwo Apostolskie. Interregnum álbo Dubrauius lib. 17. Sieroctwo Apostołow. Pierwszy wárunek beśpieczeństwá káżdey Korony iest Prudentia Gubernatoris, Mądrość tego ktory Koroną rządźi.
SOcrates on wielki czásow swoich Philosoph powiedźiał/ że káżda Rzeczpospolita tego potrzebuie do dostoieństwá swoiego/ czego okręt do zeglowánia beśpiecznego: Okręt niechay będźie mocno y trwáło zbudowány/ dobrym żelazem okowány/ wszytkiemi instrumentámi potrzebnymi opátrzony/ ármátą pewną y dobrą vzbroiony/ ieśli nie ma Sterniká dobrego y Mądrego/ prędko się ná skále vpadszy rozbije y potrzáska/ álbo od rożnych náwałnośći y impetow wod morskich zbity zátonie/ álbo w moc y w ręce nieprzyiáćielskie przydźie
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 7
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
one Krystusów: Poda Brat Brata na śmierć; a Ociec Syna: a dzieci powstaną przeciw Rodzicom/ i będą je zabijać. Słusznie tedy z Owidiuszem eksklamować możemy: Vivitar ex rapto, non hospes ab hospite tutus: Non socer à Genero; Fratrum quoq; gratia rara est! Już na wyrwus żyjemy/ nie masz bezpiecznego Miejsca tu na tym świecie: Zięć świerka swojego molestuje I jego złupić usiłuje. Już Brat przeciw Bratu/ Siostra przeciw siostrze Powstaje! Gdzież one złote lata/ gdy miecza nie znano/ Ani miedzy Krewnymi o zwadzie słychano Byli wszyscy w pokoju/ przestawając na tym/ Co przyrodzeniu dosyć. Mich. 7. v
one Krystusow: Poda Brát Brátá ná śmierć; á Oćiec Syná: á dźieći powstáną przećiw Rodźicom/ y będą ie zábiiáć. Słusznie tedy z Owidiuszem exklámowáć możemy: Vivitar ex rapto, non hospes ab hospite tutus: Non socer à Genero; Fratrum quoq; gratia rara est! Iuż ná wyrwus żyiemy/ nie mász bespiecznego Mieyscá tu ná tym świećie: Zięć świerká swoiego molestuie Y iego złupić uśiłuie. Iuż Brát przećiw Brátu/ Siostrá przećiw śiestrze Powstáie! Gdźież one złote látá/ gdy mieczá nie znano/ Ani miedzy Krewnymi o zwádźie słychano Byli wszyscy w pokoiu/ przestawáiąc ná tym/ Co przyrodzeniu dosyć. Mich. 7. v
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Mii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
miejscach nasiadłych/ gdzieby ich prędko bystre oko czułego Urzędnika wytropiło: ani się też mogą wysiedzieć na pustyniach/ niemając tam o czym żyć. Tego się zaś nie trzeba spodziewać/ aby im niepojęta imienia Chrześcijańskiego brzydliwość by w najcięższym razie miała pozwolić/ do ich obrony i ratunku się udać. Nieznajdując tedy nikędy bezpiecznego miejsca/ trudno mają o czym inszm myślić/ tylko jakoby się Panu podobać i służyć/ u którego samego w ręku widzą i karanie i nagrodę. Księga Pierwsza,
Ten zwyczaj psowania i pustoszenia Prowincyj/ przynosi jeszcze jeden znaczny pożytek Państwu Tureckiemu/ żeby się z wielką trudnością otrzymał Nieprzyjaciel/ z którejkolwiek strony chciałby do
mieyscách náśiadłych/ gdźieby ich prętko bystre oko czułego Vrzędniká wytropiło: áni się też mogą wyśiedźieć ná pustyniách/ niemáiąc tám o czym żyć. Tego się záś nie trzebá spodźiewáć/ áby im niepoięta imienia Chrześćiáńskiego brzydliwość by w nayćięższym ráźie miáłá pozwolić/ do ich obrony y rátunku się vdáć. Nieznayduiąc tedy nikędy bespiecznego mieyscá/ trudno máią o czym inszm myślić/ tylko iákoby się Pánu podobáć y służyć/ v ktorego sámego w ręku widzą y karánie y nágrodę. Xsięgá Pierwsza,
Ten zwyczay psowánia y pustoszenia Prowincyi/ przynośi ieszcze ieden znáczny pożytek Páństwu Tureckiemu/ żeby się z wielką trudnośćią otrzymał Nieprzyiaćiel/ z ktoreykolwiek strony chćiałby do
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 89
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678