. w trybunale kor., będąc dziś u mnie, napisał ten list do w.ks.m. dla informacyjej zupełnej w sprawie w.ks.m. Im. ks. metropolita bardzo w pięknej oprawie mszał ruski przysłał mi tu z listem tym, który odsyłam, a mszał przy sobie zachowuje do odesłania bezpieczniejszą okazją. Więcej nie mając do diariusza mego przydać tylko mój najniższy do nóg pańskich ukłon.
Ps. P. Pęczalski kuchmistrz przeszły w.ks.m. dobrodzieja suplikuje, abyś go w.ks.m. dobrodziej przyjął do łaski z poprawą należytą, i czekać tu będzie na rezolucyją, o co
. w trybunale kor., będąc dziś u mnie, napisał ten list do w.ks.m. dla informacyjej zupełnej w sprawie w.ks.m. Jm. ks. metropolita bardzo w pięknej oprawie mszał ruski przysłał mi tu z listem tym, który odsyłam, a mszał przy sobie zachowuje do odesłania bezpieczniejszą okazyją. Więcej nie mając do diariusza mego przydać tylko mój najniższy do nóg pańskich ukłon.
Ps. P. Pęczalski kuchmistrz przeszły w.ks.m. dobrodzieja suplikuje, abyś go w.ks.m. dobrodziej przyjął do łaski z poprawą należytą, i czekać tu będzie na rezolucyją, o co
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 240
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
i oprzykrzył sobie W ustawicznem po panu płaczu i żałobie, Ale żeby w tem jakiej nie nalazł przeszkody, Co umyślił i na co przyszedł rycerz młody. Biorą go na ramiona i wznoszą od ziemie I dzielą między sobą równo miłe brzemię.
CLXXXVIII.
Idą tak śpiesznie, jako iść najśpieszniej mogą, Z ciężarem wdzięcznem wrzkomo bezpieczniejszą drogą. Już też na złotem wozie jadąc pan światłości, Wyganiał gwiazdy z nieba, a z ziemie ciemności, Kiedy szocki królewic, który sypiał mało, Gdy tego jakie zacne dzieło po niem chciało, Przez całą noc pogaństwo bijąc w uciekaniu, Wracał się do obozu prawie na świtaniu.
CLXXXIX.
Miał z sobą trochę
i oprzykrzył sobie W ustawicznem po panu płaczu i żałobie, Ale żeby w tem jakiej nie nalazł przeszkody, Co umyślił i na co przyszedł rycerz młody. Biorą go na ramiona i wznoszą od ziemie I dzielą między sobą równo miłe brzemię.
CLXXXVIII.
Idą tak śpiesznie, jako iść najśpieszniej mogą, Z ciężarem wdzięcznem wrzkomo bezpieczniejszą drogą. Już też na złotem wozie jadąc pan światłości, Wyganiał gwiazdy z nieba, a z ziemie ciemności, Kiedy szocki królewic, który sypiał mało, Gdy tego jakie zacne dzieło po niem chciało, Przez całą noc pogaństwo bijąc w uciekaniu, Wracał się do obozu prawie na świtaniu.
CLXXXIX.
Miał z sobą trochę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 83
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
też jest choroba barzo ciężka i nagła/ często/ zwłaszcza gdy nader wielkie przypadną/ konia umarzają: bo skoro dusić poczną pod gardłem/ zarazem koń upada na ziemię/ i zadycha się gdy mu prędko nie zabiegą. Za czasu tedy zabiegać potrzeba/ aby nie urastały: a jeśli napadną/ tedy żadną prędszą i bezpieczniejszą rzeczą onych ratować nie może/ jako kłociem szydłem/ abo nawet i przerzeżaniem żelazkiem abo nożykiem subtelnym te miejsca pod szyją/ gdzie się te gruczołki zgromadzają/ które zową myszami/ i wybrać one/ i skórkę która w koło nich się rodzi: a po przerzeżaniu abo skłociu/ wełną abo zgrzebiami lnianemi pomoczonemi w białek jajowy
też iest chorobá bárzo ćięszka y nagła/ często/ zwłaszczá gdy náder wielkie przypádną/ koniá vmarzáią: bo skoro duśić poczną pod gárdłem/ zárázem koń vpada ná źiemię/ y zádycha się gdy mu prędko nie zábiegą. Zá czásu tedy zábiegáć potrzebá/ áby nie vrastáły: á iesli nápádną/ tedy żadną prędszą y bespiecznieyszą rzeczą onych rátowáć nie może/ iáko kłoćiem szydłem/ ábo náwet y przerzeżániem żelazkiem ábo nożykiem subtelnym te mieyscá pod szyią/ gdźie się te gruczołki zgromadzáią/ ktore zową myszámi/ y wybráć one/ y skorkę ktora w koło nich się rodźi: á po przerzeżániu ábo skłoćiu/ wełną ábo zgrzebiámi lniánemi pomoczonemi w białek iáiowy
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Miv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603