umarłych; przez tego ten stoi przed wami zdrowym. 11. Tenci jest kamień on wzgardzony od was budujących/ który się stał głową węgielną. 12. I niemasz w żadnym innym zbawienia. Abowiem niemasz żadnego Imienia pod niebem/ danego ludziom/ przez którebyśmy mogli być zbawieni. 13. Widząc tedy bezpieczność Piotrowę i Janowę/ i zrozumiawszy/ iż ludźmi byli nieuczonymi i prostakami/ dziwowali się/ i poznali je iż byli z JEzusem. 14. Widząc też onego człowieka z nimi stojącego który był uzdrowiony/ nie mieli co przeciwko temu mówić. 15. A rozkazawszy im precz ustąpić z Rady/ radzili się miedzy sobą/
umárłych; przez tego ten stoji przed wámi zdrowym. 11. Tenći jest kámień on wzgárdzony od was budujących/ ktory śię stał głową węgielną. 12. Y niemász w żadnym innym zbáwienia. Abowiem niemász żadnego Imienia pod niebem/ dánego ludźiom/ przez ktorebysmy mogli bydź zbáwieni. 13. Widząc tedy bespiecżność Piotrowę y Ianowę/ y zrozumiawszy/ iż ludźmi byli nieucżonymi y prostakámi/ dźiwowáli śię/ y poználi je iż byli z IEzusem. 14. Widząc też onego cżłowieká z nimi stojącego ktory był uzdrowiony/ nie mieli co przećiwko temu mowić. 15. A rozkazawszy im precż ustąpić z Rády/ rádźili śię miedzy sobą/
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 127
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
po temu; wojsk pułki nie małe Za granice w prowadził, i Wołochy całe Jednym posiadł impetem, mil sześćdziesiąt kraju, Od Chocima począwszy, a żedo Dunaju, Nad to i Hospodara, ze swymi Wołochy, Na swą stronę pociągnął; którzy jak lud płochy W Wołoszczyżnie co było Turków, w pień wycieli. Gdy bezpieczność z przytomnej Moskwy sobie wzięli. Ale zdradna fortuna Moskwie tył podała; A w Turecką się stronę od nich skeirowała. Bo słysząc o w targnieniu Moskwy; w państw swych strony Achmet, jak lew, spokojnym we śnie rozdrażniony, Wszystkie siły na tychmiast w jeden impet zbiera; I nim obses swojego importuna zwiera. Lub
po temu; woysk pułki nie małe Za gránice w prowádził, y Wołochy cáłe Jednym posiadł impetem, mil sześćdziesiąt kráiu, Od Chocima począwszy, á żedo Dunáiu, Nád to y Hospodárá, ze swymi Wołochy, Ná swą stronę pociągnął; ktorzy iak lud płochy W Wołoszczyżnie co było Turkow, w pień wycieli. Gdy bespieczność z przytomney Moskwy sobie wzięli. Ale zdrádna fortuna Moskwie tył podáłá; A w Turecką się stronę od nich skeirowáłá. Bo słysząc o w tárgnieniu Moskwy; w páństw swych strony Achmet, iak lew, spokoynym we śnie rozdrażniony, Wszystkie siły ná tychmiast w ieden impet zbiera; I nim obses swoiego importuna zwiera. Lub
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 81
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
do pałacu gdzie chory leżał/ w gmachu kosztownie ubranym. Tam wiele nalazł około stojących bogaczowi pochlebujących. Kapłan tedy prosił ustąpienia/ jaką taką Spowiedź na nim wycisnął. Potym usiadszy łowca pieniążków/ afekt miłości zmyślając/ jął pokazować użalenie/ pyta czegoby chciał/ na co nabarziej utyskuje. Miedzy mieczmi na obie stronie siekącymi bezpieczność i pokoj fałszywy prorok obiecuje/ słowy kłamliwemi ścianę pomazował/ której Pan Bóg upadkiem groził. Tym czasem przyszedł ktoś z strony wdowy/ powiadając że się na on świat gotuje/ przeto lekarstw Chrześcijańskich potrzebuje. Lecz kapłan który się wszytek udał aby był bogacza próżną nadzieją karmił/ nic nie odpowiedział. Vikaryj stojąc przy nim
do páłacu gdźie chory leżał/ w gmáchu kosztownie vbránym. Tám wiele nálazł około stoiących bogaczowi pochlebuiących. Kápłan tedy prośił vstąpienia/ iáką táką Spowiedź ná nim wyćisnął. Potym vśiadszy łowcá pieniążkow/ áffekt miłośći zmysláiąc/ iął pokázowáć vżalenie/ pyta czegoby chćiał/ ná co nabarźiey vtyskuie. Miedzy mieczmi ná obie stronie śiekącymi bespieczność y pokoy fałszywy prorok obiecuie/ słowy kłamliwemi śćiánę pomázował/ ktorey Pan Bog vpadkiem groźił. Tym czásem przyszedł ktoś z strony wdowy/ powiádáiąc że sie ná on świát gotuie/ przeto lekarstw Chrześćiáńskich potrzebuie. Lecż kápłan ktory sie wszytek vdał áby był bogaczá prozną nádźieią karmił/ nic nie odpowiedźiał. Vikáryi stoiąc przy nim
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 92
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wszędzie po stronach obudwóch dobrze opatrzyli. Tę ostrożność abyś Wm. miał na pamięci wszystkim jak najpilniej zalecić, i to oznajmić, co ja do Wm. donoszę, aby w przypadku byli gotowymi, kiedy potrzeba ukaże. Przybliżywszy się do Dniestru, aby kilka murzów pierwej znacznych do przepraw dla bezpieczeństwa wyprawili i otrzymawszy zewsząd bezpieczność około przeprawy, łatwa będzie ekspedycyją zaharze i inszym ciężarom.
To pilno doniósłszy zostaję niewolnik Kachraman pasza kamieniecki. 27 Ze Lwowa, 13 I 1695
Z języków, których prawie co dzień przywodzą do imp. kasztelana krakowskiego z różnych stron, jako i w sobotę przeszłą przyprowadzono Turczyna, który pokupione w Jassiech prowianty na kilku wozach
wszędzie po stronach obudwóch dobrze opatrzyli. Tę ostrożność abyś Wm. miał na pamięci wszystkim jak najpilniej zalecić, i to oznajmić, co ja do Wm. donoszę, aby w przypadku byli gotowymi, kiedy potrzeba ukaże. Przybliżywszy się do Dniestru, aby kilka murzów pierwej znacznych do przepraw dla bezpieczeństwa wyprawili i otrzymawszy zewsząd bezpieczność około przeprawy, łatwa będzie ekspedycyją zaharze i inszym ciężarom.
To pilno doniósłszy zostaję niewolnik Kachraman pasza kamieniecki. 27 Ze Lwowa, 13 I 1695
Z języków, których prawie co dzień przywodzą do jmp. kasztelana krakowskiego z różnych stron, jako i w sobotę przeszłą przyprowadzono Turczyna, który pokupione w Jassiech prowianty na kilku wozach
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 366
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
milczenia/ i skąpego mówienia/ nietrzebać było tobie tej ostróżności/ i tej szczupłości w-mowie/ boć w twych ustach/ ani zdrada/ ani kłamstwo/ ani omyłka/ ani ustyrk żaden znalezion nigdy nie jest/ i być nie mógł; aleś ty Mistrz nasz doskonały/ moję niepowściągliwą rozmowność/ i języczną bezpieczność ukarać/ ukrócić/ nauczyć chciał przykładem twoim.
3. I cóż mo wżdy omierzy tę niekarność/ i nieskromność mowy/ i języka mego/ jeśli nauka twoja/ jeśli przykład twój/ jeśli szkody mojej/ jeśli potrzeba i pożytki nieobrzydzą i nie omierżą? niemasz w-żadnej sprawie ludźkiej/ tak pewnego/ tak ciężkiego
milczenia/ i skąpego mowienia/ nietrzebáć było tobie tey ostrożnośći/ i tey sczupłośći w-mowie/ boć w twych vstách/ áni zdradá/ áni kłamstwo/ áni omyłká/ áni vstyrk żaden ználeźion nigdy nie iest/ i bydź nie mogł; áleś ty Mistrz nász doskonáły/ moię niepowśćiągliwą rozmowność/ i ięzyczną beśpieczność vkáráć/ vkroćić/ náuczyć chćiał przykłádem twoim.
3. Y coż mo wżdy omierźi tę niekárność/ i nieskromność mowy/ i ięzyká mego/ ieżli náuká twoiá/ ieżli przykład twoy/ iezli szkody moiey/ ieżli potrzebá i pożytki nieobrzydzą i nie omierżą? niemász w-żadney spráwie ludźkiey/ ták pewnego/ ták ćięszkiego
Skrót tekstu: DrużbDroga
Strona: 139
Tytuł:
Droga doskonałości chrześcijańskiej
Autor:
Kasper Drużbicki
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665