Jeśliże w takiej sforze kiedy Żyli i umierali synowie cnej Ledy! Toż wdzięcznemi parami dwa Władysławowie, Także i dwa usiądą drudzy Rafałowie, Mile poczęstowawszy miejscy się swojemi, Grzeczni wszyscy, i ktoby brakować chciał niemi, I jednego nad drugich z delektem przekładać, Przyszłoby mu od słońca z Ikarem postradać Piór bezpiecznych: a jednak starszy z nich i laty, I tą, w którą u wszystkich miłość jest bogaty, Kanclerzyc kredencuje: skąd o nim to głoszą Jednostajne fawory, że samą rozkoszą I ludzkiem jest kochaniem. Ale oprócz siła Cnót w nim inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O
Jeśliże w takiej sforze kiedy Żyli i umierali synowie cnej Ledy! Toż wdzięcznemi parami dwa Władysławowie, Także i dwa usiędą drudzy Rafałowie, Mile poczęstowawszy miejscy się swojemi, Grzeczni wszyscy, i ktoby brakować chciał niemi, I jednego nad drugich z delektem przekładać, Przyszłoby mu od słońca z Ikarem postradać Piór bezpiecznych: a jednak starszy z nich i laty, I tą, w którą u wszystkich miłość jest bogaty, Kanclerzyc kredencuje: zkąd o nim to głoszą Jednostajne fawory, że samą rozkoszą I ludzkiem jest kochaniem. Ale oprócz siła Cnót w nim inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 136
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, uczyniłem jako Marszałek Wielki, Urzędnik pierwszy Koronny, uczyniłem jako Generał MałoPolski, uczyniłem to, co mi należało, i przyzwoito było, że zwyczaju od wszytkich Hetmanów practikowanego, ostrzegając Obywatelów, aby bezpieczeństwu swemu i Domów swoich zabiegali, aby Zony, Dzieci, sprzęty Domowe, do Fortec, i miejsc bezpiecznych umkneli. Ale azaż Uniwersał ten nie jest w Grodzie Krakowskim wpisany niech każdy obaczy, którego te esentialia są. Dwunasty. Szlachta securitati prospicerent. Uczyniłem to jako Hetman, i Marszałek, widząc być tego gwałtowną salutis publicae potrzebę, bo lepiej żeby byli Tatarowie wpadli.
Mając przestrogi od Jego Mości Pana Franciszka Wesseliniego Palatinusa
, vczyniłem iáko Márszałek Wielki, Vrzędnik pierwszy Koronny, vczyniłem iáko Generał MáłoPolski, vczyniłem to, co mi należáło, y przyzwoito było, że zwyczáiu od wszytkich Hetmánow práctikowánego, ostrzegáiąc Obywátelow, áby bespieczeństwu swemu y Domow swoich zábiegáli, áby Zony, Dźieći, sprzęty Domowe, do Fortec, y mieysc bespiecznych vmkneli. Ale ázasz Vniwersał ten nie iest w Grodźie Krákowskim wpisány niech káżdy obaczy, ktorego te essentialia są. Dwánasty. Szláchtá securitati prospicerent. Vczyniłem to iáko Hetman, y Márszałek, widząc bydź tego gwałtowną salutis publicae potrzebę, bo lepiey żeby byli Tátárowie wpádli.
Máiąc przestrogi od Iego Mośći Páná Fránćiszká Wesseliniego Palatinusa
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 122
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Mości Pana Franciszka Wesseliniego Palatinusa Węgierskiego, że Tatarowie w Morawie Palą, i z Jasyrem chcą przez Polskę powrócić, luboć (słowa są w Uniwersale formalne) do końca wiary temu nie daję: z Urzędu jednak mego ostrzegam, żeby Obywatele Pograniczni o sobie myślili, Zony, Dzieci, sprzęty i co caristimum jest do bezpiecznych miejsc umykali. Ale nie zdomysłu mego, tylko za listem P. Wojewody Krakowskiego, imieniem K. Jego Mości.
Ale nad to, żeby tym jaśniej wywiodłem się, żem tak świętą rzecz nietylko wedle mego Urzędu uczynił, ale z dependencjej Jego Mości Pana Wojewody Krakowskiego, Hetmana Koronnego, Starszego Kolegi
Mośći Páná Fránćiszká Wesseliniego Palatinusa Węgierskiego, że Tátárowie w Moráwie Palą, y z Iásyrem chcą przez Polskę powroćić, luboć (słowá są w Vniwersale formálne) do końcá wiáry temu nie dáię: z Vrzędu iednák mego ostrzegam, żeby Obywátele Pográniczni o sobie myślili, Zony, Dźieći, sprzęty y co caristimum iest do bespiecznych mieysc vmykáli. Ale nie zdomysłu mego, tylko zá listem P. Woiewody Krákowskiego, imieniem K. Iego Mośći.
Ale nád to, żeby tym iáśniey wywiodłem się, żem ták świętą rzecz nietylko wedle mego Vrzędu vczynił, ále z dependencyey Iego Mośći Páná Woiewody Krákowskiego, Hetmáná Koronnego, Stárszego Collegi
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 123
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
nie tylko je rujnować, ale jeszcze księcia Radziwiłła, miecznika lit., marszałka trybunalskiego, mego protektora, i księcia hetmana wielkiego lit., ojca jego, honor atakować i tak źle za dobre oddawać. A do tego, że na woli by było księcia kanclerza te choćby ułożone projekta akceptować, mnie zatem teraźniejszych i bezpiecznych dla przyszłych odstępować. trudno, a zatem z wielką pokorą przepraszałem podkanclerzego, że jego punktów akceptować nie mogę. Pojechał zatem marszałek kowieński z tą moją in scriptis daną informacją do Kowna, a ja w Czerwonym Dworze zostałem.
Była naówczas w Kownie żona moja przy matce swojej, kasztelanowej witebskiej. Kiedy do Kowna
nie tylko je rujnować, ale jeszcze księcia Radziwiłła, miecznika lit., marszałka trybunalskiego, mego protektora, i księcia hetmana wielkiego lit., ojca jego, honor atakować i tak źle za dobre oddawać. A do tego, że na woli by było księcia kanclerza te choćby ułożone projekta akceptować, mnie zatem teraźniejszych i bezpiecznych dla przyszłych odstępować. trudno, a zatem z wielką pokorą przepraszałem podkanclerzego, że jego punktów akceptować nie mogę. Pojechał zatem marszałek kowieński z tą moją in scriptis daną informacją do Kowna, a ja w Czerwonym Dworze zostałem.
Była naówczas w Kownie żona moja przy matce swojej, kasztelanowej witebskiej. Kiedy do Kowna
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 659
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, a skoro brzydkiego Zajźrzy chodu, ali on zapomni wszytkiego, Tak właśnie ludzkie dumy wniwecz się rozchwieją, Skoro się im pożegnać śmierć każe z nadzieją. Szczęsny nad szczęśliwymi, który przed chorobą Pomni na nieuchronną pogonią za sobą Śmierci nieubłaganej, która swe wyroki Miece na naród ludzki bez żadnej odwłoki. O, jako dziś bezpiecznych wielu oszukała, Którym się być powolną i łaskawą zdała! Ten, co wczora zakładał pałac niedobyty, Ali dziś w lichej trumnie legł deszczką nakryty; Któremu wielkie zgraje wczora się kłaniały, Dzisia go wszytkie fochy nagle odbieżały. Leci niepościgniona, czas jej ustępuje, Bierze, kto się nawinie, osób nie brakuje.
Noc
, a skoro brzydkiego Zajźrzy chodu, ali on zapomni wszytkiego, Tak właśnie ludzkie dumy wniwecz się rozchwieją, Skoro się im pożegnać śmierć każe z nadzieją. Szczęsny nad szczęśliwymi, który przed chorobą Pomni na nieuchronną pogonią za sobą Śmierci nieubłaganej, która swe wyroki Miece na naród ludzki bez żadnej odwłoki. O, jako dziś bezpiecznych wielu oszukała, Którym się być powolną i łaskawą zdała! Ten, co wczora zakładał pałac niedobyty, Ali dziś w lichej trumnie legł deszczką nakryty; Któremu wielkie zgraje wczora się kłaniały, Dzisia go wszytkie fochy nagle odbieżały. Leci niepościgniona, czas jej ustępuje, Bierze, kto się nawinie, osób nie brakuje.
Noc
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 424
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ratują Noruegów/ Holandrów/ Britanów/ i inszych ludzi północych; jako też cukry Sicilią/ i królestwo Grauaty/ abo też wina rozmaite Calabrią/ i oliwa Apulią. Bliskość pomienionych Insuł od siebie/ sprawuje to/ iż morze zda się tam rozdzielone na wiele rzek: i przetoż tam jest barzo wiele portów dobrych i bezpiecznych. Nie wiele mają mieszkania: ale tam przyjeżdżają na pewne czasy/ na łowienie ryb niektórzy ludzie ze śrzodku ziemie. Co w nich pokazuje dowcip i przemysł: Abowiem umieć zażyć ziemię/ i tego co ona rodzi/ pokazuje bez wątpienia rozsądek więtszy nad pomienione rzeczy: lecz więtszy jest rozumu znak i dowód/ umieć sobie
rátuią Noruegow/ Holándrow/ Británow/ y inszych ludźi pułnocnych; iáko też cukry Sicilią/ y krolestwo Gráuaty/ ábo też winá rozmáite Cálábrią/ y oliwá Apulią. Bliskość pomienionych Insuł od śiebie/ spráwuie to/ iż morze zda się tám rozdźielone ná wiele rzek: y przetoż tám iest bárzo wiele portow dobrych y bespiecznych. Nie wiele maią mieszkánia: ale tam przyieżdżáią ná pewne czásy/ ná łowienie ryb niektorzy ludźie ze śrzodku źiemie. Co w nich pokázuie dowćip y przemysł: Abowiem vmieć záżyć źiemię/ y tego co oná rodźi/ pokázuie bez wątpienia rozsądek więtszy nád pomienione rzeczy: lecz więtszy iest rozumu znák y dowod/ vmieć sobie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 277
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
kiedy jednak ztobą jednej ligi Będę, wdzięczna mi będzie: aczci bowiem bratem Niejestem, zawsze jednak życzliwym Achatem. Bo jakoś za kompąna miał mię uciech świata, Tak mię będziesz miał trudu, i nędzy za brata, Abym pospołu z tobą do przybytków wiecznych Zaszedł, i zażywał dóbr na wieki bezpiecznych. Zacny zasię on Mąż chcąc doświadczyć chorego Mowy, postąpił według tej porady jego. Tedy ujzrzawszy go Król, i słuchając mowy Jego, sobie przyjemnej, złożył gniew surowy, I wielce się ucieszył, a widząc życzliwą Szczyrość jego, miał powieść onych za fałszywą. Z tych miar, począł mu większą wyrządzać uczciwość,
kiedy iednák ztobą iedney ligi Będę, wdźięczna mi będźie: áczći bowiem brátem Nieiestem, záwsze iednák życzliwym Achátem. Bo iákoś zá kompąná miał mię vćiech świátá, Ták mię będźiesz miał trudu, y nędzy zá brátá, Abym pospołu z tobą do przybytkow wiecznych Zászedł, y záżywał dobr ná wieki bespiecznych. Zacny záśię on Mąż chcąc doświádczyć chorego Mowy, postąpił według tey porády iego. Tedy vyzrzawszy go Krol, y słucháiąc mowy Iego, sobie przyiemney, złożył gniew surowy, Y wielce się vćieszył, á widząc życżliwą Szczyrość iego, miał powieść onych zá fałszywą. Z tych miar, począł mu większą wyrządzać vczćiwość,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 21
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
sobie poczynającego i z każdej strony bezpiecznego? Tę szczęśliwość, która tylko samym niepokojem może być turbowana, kto nam inny odjąć może, jedno ci, co tumulty wszczynają? Abowiem ci, znieważywszy zwierzchność, a potym prawo (gdyż każdy tumult przeciwko zwierzchności), odjąć nam mogą od domów naszych, teraz za łaskawym płotem bezpiecznych, wszystek pokój i bezpieczność, a zatym wtenczas bywa najlepszy, kto dłuższy i kto swego nie ma, bo ten wszędzie z każdym mającym ma w ten czas na poły, by jedno się czasem i połowicą kontentować chciał.
Niechże jedno tedy te rzeczy uważy każdy dobry i pokój miłujący człowiek, wierz mi WM.
sobie poczynającego i z każdej strony bezpiecznego? Tę szczęśliwość, która tylko samym niepokojem może być turbowana, kto nam iny odjąć może, jedno ci, co tumulty wszczynają? Abowiem ci, znieważywszy zwierzchność, a potym prawo (gdyż każdy tumult przeciwko zwierzchności), odjąć nam mogą od domów naszych, teraz za łaskawym płotem bezpiecznych, wszystek pokój i bezpieczność, a zatym wtenczas bywa najlepszy, kto duższy i kto swego nie ma, bo ten wszędzie z każdym mającym ma w ten czas na poły, by jedno się czasem i połowicą kontentować chciał.
Niechże jedno tedy te rzeczy uważy każdy dobry i pokój miłujący człowiek, wierz mi WM.
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 392
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Kniaziowie w krajach dalekich. Niemasz rzeczy/ w którejby się lepiej pokazał rozum Pana któregokolwiek/ jak w uznaniu/ któraby Impreza była napożyteczniejsza jego Państwom/ i która szkodliwa: i gdy się nie da uwodzić lada jakiej powierzchniej niepewnej okazałości/ i rozszerzeniu swych granic; ani się dopuści wyciągać z granic statecznych i bezpiecznych/ w niepewne i nietrwałe. Bo ów/ który dla rozszerzenia Państwa/ osłabia/ abo w lud/ abo w majętność swoje własne; jest podobny owemu/ który dla podwyższenia murów/ abo dla zbudowania dachów/ obala fundamenta budowania swego: gdyż napierwsza to sztuka ku rządowi dobremu Państwa jest/ ono w cale zachować
Kniáźiowie w kráiách dálekich. Niemász rzeczy/ w ktoreyby się lepiey pokazał rozum Páná ktoregokolwiek/ iák w vznániu/ ktoraby Impresá byłá napożytecznieysza iego Páństwom/ y ktora szkodliwa: y gdy się nie da vwodźić ládá iákiey powierzchniey niepewney okazáłośći/ y rozszerzeniu swych gránic; áni się dopuśći wyćiągáć z gránic státecznych y bespiecznych/ w niepewne y nietrwáłe. Bo ow/ ktory dla rozszerzenia Páństwá/ osłábia/ ábo w lud/ ábo w máiętność swoie własne; iest podobny owemu/ ktory dla podwyższenia murow/ ábo dla zbudowánia dáchow/ obala fundámentá budowánia swego: gdyż napierwsza to sztuká ku rządowi dobremu Páństwá iest/ ono w cále záchowáć
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 54
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
,
Natura która tak ubogaciła złotem i srebrem Peru/ nie dała tego nic Brasilowi: lecz na miejsce tego dała mu powietrze dla rozkosznych wiatrów barzo zdrowe/ źrzodeł i rzek barzo wiel i wielkich/ lasów też dosyć: rozłożyła go na równiny/ i na pagórki ucieszne/ przybrała go w wesołą zawsze pozorność/ opatrzyła wielą bezpiecznych portów. Ma zbyt wiele cukrów wprowadzonych tam od Portugalczyków/ i wysyła ich barzo wiele do inszych krajów.
Nowego świata są jakby przydatki Insuły Filipine: bo acz względem położenia/ mają się poczytać częścią Asiej; były jednak znalezione za tąż drogą/ którą i nowa Hiszpania. Te też Casztiliani przywiedli pod swe posłuszeństwo
,
Náturá ktora ták vbogáćiłá złotem y srebrem Peru/ nie dáłá tego nic Brásilowi: lecz ná mieysce tego dáłá mu powietrze dla roskosznych wiátrow bárzo zdrowe/ źrzodeł y rzek bárzo wiel y wielkich/ lásow też dosyć: rozłożyłá go ná rowniny/ y ná págorki vćieszne/ przybráłá go w wesołą záwsze pozorność/ opátrzyłá wielą bespiecznych portow. Má zbyt wiele cukrow wprowádzonych tám od Portogálczykow/ y wysyłá ich bárzo wiele do inszych kráiow.
Nowego świátá są iákby przydátki Insuły Philippinae: bo ácz względem położenia/ máią się poczytáć częśćią Asiey; były iednák ználeźione zá tąż drogą/ ktorą y nowa Hiszpánia. Te też Cásztiliani przywiedli pod swe posłuszeństwo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 184
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609