, mając komisją tak od króla polskiego względem traktatu z królem szwedzkim, jako od inszych różne desideria, i żebym przejrzał się w koniunkturach rzeczy i czasu. Powróciłem 18 Augusti, bardzo niebezpiecznie, bo między niechętnemi jadąc wojskami w. księstwa lit., przecie zdrowo.
20^go^ nie mogąc inaczej się salvari i być bezpiecznym, musiałem przysiąc królowi polskiemu na Ujazdowie super fidelitate, a to i dla wolnej w Warszawie rezydencji i dla litewskich dóbr zachowania reszty, i dla żony bezpieczeństwa, która z dziećmi nie mogłaby być inaczej secura miesz- kać. Miałem przeto plausum u dworu i kredyt u króla i konfidencją.
14 Septembris częstowałem
, mając komissyą tak od króla polskiego względem traktatu z królem szwedzkim, jako od inszych różne desideria, i żebym przejrzał się w konjunkturach rzeczy i czasu. Powróciłem 18 Augusti, bardzo niebezpiecznie, bo między niechętnemi jadąc wojskami w. księstwa lit., przecie zdrowo.
20^go^ nie mogąc inaczéj się salvari i być bezpiecznym, musiałem przysiądz królowi polskiemu na Ujazdowie super fidelitate, a to i dla wolnéj w Warszawie rezydencyi i dla litewskich dóbr zachowania reszty, i dla żony bezpieczeństwa, która z dziećmi nie mogłaby być inaczéj secura miesz- kać. Miałem przeto plausum u dworu i kredyt u króla i konfidencyą.
14 Septembris częstowałem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 114
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, który domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mógł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę,
się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeźyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wiekow czyny Miast i pałacow nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mozgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, ktory domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mogł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
że odchodzą. A Punkta tej supliki, do uwagi wziete, Które, ile fortuna i czasy przeklete Nasze niosły, ponieważ o włos i tu mały Tylkoż nie rozerwane, stanąć tak musiały. Bo za owe szabelne siedmdziesiąt tysięcy, Który żołd im należał, dostaliśmy więcej Sług niż potrzebowali. A (jeźli ozowe Bezpiecznym się Prorokiem, ) na szyję i głowę Sobie prędko. Skaranie nie pochybne z-Nieba, I ciężka przynagleła pozwolić potrzeba Sztych niczym nie odbity. Jednak jako komu Zdać się będą, dosyć! Z-uszyma do domu, (jako mówią) przyszliśmy. Którą niźli zgodził Kanclerz quote, około trzy dni tego
że odchodzą. A Punkta tey suppliki, do uwagi wźiete, Ktore, ile fortuna i czásy przeklete Násze niosły, poniewasz o włos i tu mały Tylkoż nie rozerwáne, stanąć tak musiały. Bo zá owe szábelne siedmdźiesiąt tysięcy, Ktory żołd im należał, dostáliśmy więcy Sług niż potrzebowali. A (ieźli ozowe Bespiecznym się Prorokiem, ) ná szyię i głowę Sobie prętko. Skaránie nie pochybne z-Nieba, I ćiężka przynagleła pozwolić potrzeba Sztych niczym nie odbity. Iednak iáko komu Zdać się będą, dosyć! Z-uszyma do domu, (iako mowią) przyszliśmy. Ktorą niźli zgodźił Kanclerz quote, około trzy dni tego
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 93
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, w nieszczęściu doznać.
Barziej to czujemy, na co patrzymy, niż co słyszemy.
Skąpy nigdy nie ma dosyć.
Zawsze tak żyjmy, abyśmy pamiętali, że ztego trzeba rachunek oddać.
Bodaj się święciła miła Warszawa, ale nie wnocy podczas Sejmu, Ca zwłaszcza, w Krakowskiej bramie. Lepiej być bezpiecznym.
Starość nie sama przychodzi, kupę chorób z sobą wodzi.
Biedna starości wszyscy cię żądamy, a kiedy przydziesz, to zaś narzekamy. Starości pragniemy, gdy przydzie, tęskniemy.
Złemi się być podczas znamy, A wżdy tego nie wyznamy.
Gdzie gości gromada, nie smaczna biesiada.
Dopiero ochraniamy, gdy już mało
, w nieszczęśćiu doznać.
Barziey to czujemy, na co patrzymy, niż co słyszemy.
Skąpy nigdy nie ma dosyć.
Zawsze tak żyjmy, abysmy pamiętali, że ztego trzeba rachunek oddać.
Boday śię święciła miła Warszawa, ale nie wnocy podczas Seymu, Ca zwłaszcza, w Krakowskiey bramie. Lepiey być bespiecznym.
Starość nie sama przychodźi, kupę chorob z sobą wodźi.
Biedna starośći wszyscy cię żądamy, a kiedy przydziesz, to zaś narzekamy. Starośći pragniemy, gdy przydźie, teskniemy.
Złemi śię być podczas znamy, A wżdy tego nie wyznamy.
Gdźie gośći gromada, nie smaczna bieśiada.
Dopiero ochraniamy, gdy juz mało
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 161
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
, a bez którego ani płaca, ani dyscyplina należita nie może być wojska; owsżem wolny sźlachcic nieznając mocy wyźszej nad sobą, funduje bezpieczeństwo swoje na teyże samej wolności, i prerogatywie urodzenia swego, które imaginuje sobie, że nieprzyjaciel respektować będzie; tą proźną prezumpcją jak niedostępnymi wałami się otacża, i rozumiejąc się być bezpiecznym od wszelkich napaści, niedba czy Rzeczpospolita słaba i bezbronna; ani się reflektując, że konserwacja każdego partykularnego zawisła jedynie od zachowania w całości dobra pospolitego, i że członek władnąć nie może tylko poty, póki całe ciało zije.
Wystawmy sobie zwycżajną naszą sytuacją; podcżas wojny, której ustrzec się nigdy niepodobna; Nieprzyjaciel wchodzi
, á bez ktorego ani płaca, ani dyscyplina naleźyta nie moźe bydź woyska; owsźem wolny sźlachćic nieznaiąc mocy wyźszey nad sobą, funduie bespieczenstwo swoie na teyźe samey wolnośći, y prerogatywie urodzenia swego, ktore imaginuie sobie, źe nieprzyiaćiel respektować będźie; tą proźną prezumpcyą iak niedostępnymi wałami się otacźa, y rozumieiąc się bydź bespiecznym od wszelkich napaśći, niedba czy Rzeczpospolita słaba y bezbronna; ani się reflektuiąc, źe konserwacya kaźdego partykularnego zawisła iedynie od zachowania w całośći dobra pospolitego, y źe członek władnąć nie moźe tylko poty, poki całe ćiało źyie.
Wystawmy sobie zwycźayną naszą sytuacyą; podcźas woyny, ktorey ustrzec się nigdy niepodobna; Nieprzyiaćiel wchodźi
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 8
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia, grzesznemu. Słodkościąś dziwną serca łaknącego, jedyną z nieba pociechą smutnego. Paniąś jest nieba, Bogarodzicielką, ochłodą grzesznych i obronicielką. Niechże od piekła zostanę bezpiecznym, niech mam nadzieję o zbawieniu wiecznym! Wspomni, żeś oczu Twych nie odwracała od moich usług, aleś przyjmowała. Podobałoć się moje pozdrawianie, Twego imienia częste wspominanie. Iżali służka Twój, MARIA, zginę, a Raj niebieski nieszczęśliwy minę? Nigdyś Ty, PANNO, tego nie czyniła – zginąć-eś
ten Boskim wyrokiem nie będzie nigdy na wieczną śmierć dany. Niechże ja, proszę, takim będę miany! Ty człowiekowi jesteś żyjącemu pewną nadzieją zbawienia, grzesznemu. Słodkościąś dziwną serca łaknącego, jedyną z nieba pociechą smutnego. Paniąś jest nieba, Bogarodzicielką, ochłodą grzesznych i obronicielką. Niechże od piekła zostanę bezpiecznym, niech mam nadzieję o zbawieniu wiecznym! Wspomni, żeś oczu Twych nie odwracała od moich usług, aleś przyjmowała. Podobałoć się moje pozdrawianie, Twego imienia częste wspominanie. Iżali służka Twój, MARYJA, zginę, a Raj niebieski nieszczęśliwy minę? Nigdyś Ty, PANNO, tego nie czyniła – zginąć-eś
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 148
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i siłą, że drugi do siebie ciągną magnes. Bywa i krwawego koloru magnes, ale się już zowie Haematites, alias krwawnik.
MARMUR opisałem dosyć w części 1. Aten.
MYNDAN kamień białej jak śnieg barwy, który bestie, zwierzęta od siebie odpędza, i od ukąszenia ich O Kamieniach osobliwych Historia naturalna
człeka bezpiecznym czyni: Leo Byzantinus libr 3. de Fluviis.
ONYKs Onich kamień Indyjski różnych kolorów, inny czarny, inny ognisty, rogowej maści, białemi centkami żyłami jak zrzenica białkiem otoczony. Arabski czarny, białemi ukształcony paskami, według Pliniusza. Vincentius w Księdze 4 w Rozdziale 93. świadczy, że Edvardus Król Angielski miał naczynie
y siłą, że drugi do siebie ciągną magnes. Bywa y krwawego koloru magnes, ale się iuż zowie Haematites, alias krwawnik.
MARMUR opisałem dosyć w części 1. Aten.
MYNDAN kamień białey iak snieg barwy, ktory bestye, zwierzęta od siebie odpędza, y od ukąszenia ich O Kamieniach osobliwych Historya naturalná
człeka bespiecznym czyni: Leo Byzantinus libr 3. de Fluviis.
ONYX Onich kamień Indyiski rożnych kolorow, inny czarny, inny ognisty, rogowey maści, białemi centkami żyłami iak zrzenica białkiem otoczony. Arabski czarny, białemi ukształcony paskami, według Pliniusza. Vincentius w Księdze 4 w Rozdziale 93. swiadczy, że Edvardus Krol Angielski miał naczynie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 346
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Archimandryta Carogrodzki, był posłuszny Stolicy Apostołskiej: znać stąd, że w swoim Soborniku 11 Novembris Leona Papieża nazywa: ArcyPasterzem Cerkwi etc. Najwyższym Ojców Ojcem. W Liście także swoim do Leona pisanym Libr: 2. epist: 12 nazywa go Piotrem nad wszystkiemi Przełożonym, źrzodłem czystym, od burzy Herezyj daleko odległym, bezpiecznym wszystkiego Kościoła Portem. Tego tedy Zakonodawcy naśladowali pierwsi Mnisi Kijowo Peczarscy; byli i żyli za jedności Kościoła, toć byli Unici.
Pierwszy także Metropolita Kijowski Michał, był z Klasztoru Studytów. Bo gdyby byli Schizmatykami, to by nie byli Świętemi, ani by cudów czynili. Zycie tych Świętych według Koslowa w ich Żywotach
, Archimandryta Carogrodzki, był posłuszny Stolicy Apostolskiey: znać ztąd, że w swoim Soborniku 11 Novembris Leona Papieża nazywa: ArcyPasterzem Cerkwi etc. Naywyższym Oycow Oycem. W Liście także swoim do Leona pisanym Libr: 2. epist: 12 nazywa go Piotrem nad wszystkiemi Przełożonym, źrzodłem czystym, od burzy Herezyi daleko odległym, bespiecznym wszystkiego Kościoła Portem. Tego tedy Zakonodawcy naśladowali pierwsi Mnisi Kiiowo Peczarscy; byli y żyli za iedności Kościoła, toć byli Unici.
Pierwszy także Metropolita Kiiowski Michał, był z Klasztoru Studytow. Bo gdyby byli Schizmatykami, to by nie byli Swiętemi, ani by cudow czynili. Zycie tych Swiętych według Koslowa w ich Zywotach
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 5
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
. W ten czas za nie prawa ma lecz się równo kładzie/ Z Bogi/ takżę i z ludźmi nie wie o swej wadzie. Nie wgląda kto przodkuje z starożytnej cnoty/ Także ku cnej Ojczyźnie nie ścigłej ochoty. Ale który Swowolnik upor przy nie i stawi/ Utratniczek który się kuflem zbytnim bawi. Który bezpiecznym będąc zdrowie na szańc sadzi/ Co więc chowa nad potrzeb koni i czeladzi. Takich SWAWOLA rada na swój Dwór przyjmuje/ Ich za Bracią przyznawa i z nimi obcuje. Nakoniec zapalczywa to SWAWOLA umie/ Ze prawne Miasta idzie/ nic jej po rozumie. Rządu w rzeczach nie chowa Prawa ostre gani/ Mury rozrzucać
. W ten czás za nie práwá ma lecz się rowno kłádźie/ Z Bogi/ tákżę y z ludźmi nie wie o swey wádźie. Nie wgląda kto przodkuie z stárożytney cnoty/ Tákże ku cney Oyczyźnie nie śćigłey ochoty. Ale ktory Swowolnik vpor przy nie y stáwi/ Vtrátniczek ktory sie kuflem zbytnim báwi. Ktory beśpiecznym będąc zdrowie ná szańc sádźi/ Co więc chowa nád potrzeb koni y czeládźi. Takich SWAWOLA rádá ná swoy Dwor przyimuje/ Ich zá Braćią przyznawa y z nimi obcuie. Nakoniec zápalcżywa to SWAWOLA vmie/ Ze práwne Miástá idzie/ nic iey po rozumie. Rządu w rzeczach nie chowa Práwá ostre gáni/ Mury rozrzucáć
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Cv
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i nasz żal przyjściem swem ukrócić, Z ciebie samego tej straty nagroda, Mamy nadzieję, wrychle się ma wrócić: Ty w jego cnotach, godności i sławie Będziesz dziedziczył, zacny Stanisławie!
A przeto więcej niepsuj zdrowia swego Gorzkim frasunkiem i żalem serdecznym. Pewien: że fale morza burzliwego Przebywszy w porcie już stanął bezpiecznym Rodzic twój i trosk świata obłudnego Próżny, w pokoju odpoczywa wiecznym. Gdzie za pobożność i chwalebne cnoty Od stwórcy swego odniósł wieniec złoty.
A ponieważ się wiecznym losom zdało, Że się stąd wyniósł w górne wysokości Duch świątobliwy, które pozostało W najprzystojniejszej k'temu uczciwości, Niech w grobie złożą opłakane ciało, Smutną zewłokę
i nasz żal przyjściem swem ukrócić, Z ciebie samego tej straty nagroda, Mamy nadzieję, wrychle się ma wrócić: Ty w jego cnotach, godności i sławie Będziesz dziedziczył, zacny Stanisławie!
A przeto więcej niepsuj zdrowia swego Gorzkim frasunkiem i żalem serdecznym. Pewien: że fale morza burzliwego Przebywszy w porcie już stanął bespiecznym Rodzic twój i trosk świata obłudnego Próżny, w pokoju odpoczywa wiecznym. Gdzie za pobożność i chwalebne cnoty Od stwórcy swego odniósł wieniec złoty.
A ponieważ się wiecznym losom zdało, Że się ztąd wyniósł w górne wysokości Duch świątobliwy, które pozostało W najprzystojniejszej k'temu uczciwości, Niech w grobie złożą opłakane ciało, Smutną zewłokę
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 356
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842